Co myślicie o nowym odcinku?
Scena jak Daniel zobaczył jak wrzucają psa do [komina?] i zobaczył zamknięte zombiaki to gdzieś to już widziałem :V 2 sezon TWD
Zupełnie nie wiem co Chrisowi siedzi w głowie, ale robi się dziwnie. Mam nadzieję, że ta babka nie namiesza Nickowi w głowie. Co do Stranda to mam nadzieję, że go uśmiercą :x A co do odcinka to był w porządku. Jak dla mnie niektóre sceny ze Strandem są niepotrzebne (if you know what i mean). Czekam na dalszy rozwój sytuacji.
Widze że chyba nikt nie zauważył dwóch ważnych faktów.
Scena pod ołtarzykiem kiedy Daniel rozmawia z Celiną. Z uśmiechem na twarzy powiedziała że jej syn nie został postrzelony w głowe więc nie trzeba sie martwić.
Scena końcowa kiedy Strand strzela w głowe swojemu kolesiowi.
Ogólnie osada nie uznaje zabijania więc sytuacja rozwinie sie dynamicznie tym bardziej że zabity to syn Celiny.
Moim zdaniem słowa Celii należy brac na rodzaj jakiejś metafory. Widzimy że trzyma ona ze swoją rodziną żywych zmarłych, czyli według niej jeżeli jej syn nie został uśmiercony przez strzał w głowę to wciąż żyje i mogą wciąż się z nim kiedyś spotkać. Nawiązując do Stranda - strzela on do swojego kolesia by nie ten nie powrócił jako zombie/żywy zmarły + Strand wie już jak ten świat w apokalipsie działa. Osada nie to że nie uznaje zabijania, to moim zdaniem wiąże się z kulturą meksykańską + oni są odcięci troche od surrealistycznego świata i nie wiedzą że te stwory są niebezpieczne.
Oni wiedzą, że są niebezpieczne, nie bez powodu trzymają ich za kratkami, oni myślą, że są chorzy i kiedyś wyzrdowieją (jeszcze ich karmią psami).
Ona w sumie do końca nie wie czy jej syn dostał w głowę czy nie... tylko tak jej powiedzieli, co prawda prosił "tylko nie w głowę", ale nie koniecznie mu tam na jachcie nie dopomogli. Starnd faktycznie złamał zasady strzelając Tomowi w głowę więc komplikacje będą tym bardziej że na początku odcinka mamy informacje (od Toma do księdza), "są o wiele lepiej uzbrojeni od was nie macie szans", ksiądz i parafianie to byli normalni ludzie, tutaj to jakaś "sekta drzewnej sowy". Faktycznie jest to takie trochę meksykańskie, mają te swoje święta zmarłych przebierańców i.t.d.
ja już się sama zaplątałam w tym, aż sprawdziłam na imdb. celia ma na nazwisko flores, tak jak luis. a tom to abigail. czyli masz rację
W tym Meksyku wszystkim zaczyna się w głowach przewracać Daniel, Chris a nawet już Nick.
Ta cała Celia mam nadzieje, że nie opęta Nicka i nie potruje reszty.
Jesli chodzi o Madison w każdym odcinku słysze tylko od niej Nick, Nick, z jednej strony nie ma sie co dziewic martwi sie o niego ale z drugiej robi sie to męczące.
Nie oglądam tego TWD czy cos ale uwielbiam ten serial z pozoru nie ma jakis wielkich akcji ale bardzo wciąga.
Dobrze by było jakby Chris zarżnął irytującą, przemądrzałą blondynę i jej przygłupią córkę.
Najbardziej irytujące postacie w serialu.
Niestety, młoda jest "ładna" więc scenarzyści będą ją trzymać przy życiu a z blondyny chcą chyba zrobić żeńską wersję Ricka;/
W sumie ciekawie by było jakby Krystek ich zaciukał.
Ale tego nie zrobi. Co by ojciec pomyślał :D
ja będę wniebowzięty jak zarżną Chrisa, irytuje mnie bardziej niż Madison I Alicia, sam nie myśli, ładuje się tak samo w kłopoty i najbardziej mnie irytuje ze wszystkich. Alicię lubię nie tylko dlatego że jest ładna, ma charakter który mi się podoba. Co do Madison się trochę zgodzę, też mnie zaczyna irytować ale i tak Chris mnie najbardziej irytuje, na szczęście nie odstawili by takiego czegoś bo obie są główniejsze niż on i mam nadzieję że zabiją go jak najszybciej bo się robi jak Shane.
A ja czekam kiedy ten głupi gówniarz Chris w końcu zdechnie. On jest irytujący jak Lori w TWD. Gnojek pieprzy wszystko czego się dotknie i jest skończonym tchórzem. Zabić zombiaka za kratkami, zastrzelić związanego, rannego kolesia (przy okazji stawiając na ostrzu noża życie własnego ojca oraz przyrodniej siostry), grozić, czaić się nocą, brać dziecko na zakładnika - do tego się nadaje.
Czy tylko mi Chris przypomina Johnna Morrisona? Chodzi mi o jego spojrzenie i sposób w jaki gra. W wyglądzie też jest ciut podobieństwa.
Mam nadzieję że nie czepiasz się literówki.
John (przez jedno "n") Morrison, a właściwie John Hennigan to amerykański pro wrestler. Warto dodać że jeden z najlepszych na świecie ;)
Tak wiem, wrestling to udawane gówno.
Nie, serio byłam ciekawa, znam tylko Jima Morrisona, ale nie sądziłam, że o niego Ci chodzi. Dzięki za odpowiedź.
Pooglądałam trochę wrestlingu :). Nie moja bajka, ale rzeczywiście, coś jest w tym rozwianym włosie. Tylko muskulatura nie ta :).
Mierny ten odcinek okrutnie, tak jak i cały sezon ogólnie. Schemat na schemacie, nieudolne kalki jak z TWD, jak choćby Celia - Gubernator i tak dalej. Jak brakuje już zagrożeń - chociaż twórcy wymyślają cokolwiek jak mogą, to nagle robią z jednego z bohaterów ciamajde-psychopate, odpuszczam sobie już resztę, bo czego by nie pokazali w kolejnym i kolejnych odcinkach, to i tak będzie to recykling TWD i zero jakiejkolwiek inwencji twórczej, czy ambicji.
W ogóle straszna żenada, że twórcy mając tyle doświadczeń z pierwowzoru, nie potrafią nawet napisać kilku ciekawych postaci, po 12 odcinkach zero jakiegokolwiek przywiązania do którejkolwiek z nich, zaciekawienia. Jakby zrzucili bombę do pomieszczenia w którym oni wszyscy byli, to bym tylko westchnął i powiedział - nareszcie!
Hah, ja mam całkowicie na odwrót, mam nadzieję że Chris zdechnie jak najszybciej, nienawidzę go chyba najbardziej ze wszystkich postaci, zaczyna się robić jakiś zwyrodniały, cholernie mnie irytuje i denerwuje, taki drugi Shane, jeszcze kogoś skrzywdzi zaraz, poza tym jak tak patrze na opinie o nim też na zagranicznych stronach itp. to nie jestem jedyny, ja mam wielką nadzieję że zginie w tym odcinku. Najbardziej lubię Nicka, Alicię, Stranda, Daniela i Ofelię także też mam nadzieję że Celia nie namiesza Nickowi w głowie....no i że uśmierca w tym sezonie Chrisa, niż on uśmierci kogoś. Co innego gdyby przekładał to na wrogów, takie osoby przydają się podczas apokalipsy..ale nie kiedy grozą swoim i kiedy chcą zadźgać kogoś swojego a Chris....mi teraz całkowicie zaczyna się kojarzyć z Shane'm i mam nadzieję że skończy jak Shane. Chyba nie ma drugiej postaci która mnie tak irytuje jak on.....chociaż Madison też mnie trochę denerwuje. Odcinek mi się podobał.
Jak mnie wku*wia ten Chris niemiłosiernie... Niby jakaś przemiana, niby to, niby tamto, a zachowuje się jak 10 letnie osrane dziecko. Same chore i dziwne decyzje, a potem jeszcze takie akcje odwala z tym zakradaniem się do pokoju, co on myśli, że jak by zabił Medison i Alicje, to nikt by się nie zorientował albo nikt by mu nic nie zrobił?! Jego ojca rozumiem, bo pewnie ciężko mu zrozumieć zachowanie jego syna i to przyswoić. Medison również mnie drażni swoim na siłe niańczeniem Nicka... Ciesze się strasznie że Strand jednak nie popełnił samobójstwa, gdyż jest to jedna z ciekawszych postaci, a już na pewno jedną z tych, które zachowują się stosownie do sytuacji oraz działają w przemyślany sposób, czego większości brakuje. Niestety.
P.S. Liczę i trzymam kciuki, że Chrisa ktoś zaj*bie (albo zombie albo jakaś osoba). Przemiana przemianą, ale nie można się zmieniać z idioty w debila i odwalać takich cyrków, a potem się głupio tłumaczyć :V Przy tych jego tłumaczeniach czułem się jakbym oglądał "Pamiętniki z wakacji" albo "Dlaczego ja?"...
Też jestem rozczarowany postacią Stranda. I nie chodzi o jego preferencje, na geja on mi w ogóle nie pasuje, chyba aktor nie do końca czuję postać Stranda-homo. Kiedy go poznaliśmy był prawdziwym graczem, pewnym siebie sukinkotem planującym zawsze dwa ruchy naprzód. A teraz jest sentymentalnym mięczakiem, który omal z własnej głupoty sam sobie strzelił samobója, by dołączyć do ukochanego. Jak para zakochanych gówniarzy, którym rodzice nie pozwalają się spotykać.
Najlepszy jest jednak Salazar, ten to się nigdy w tańcu nie p........, bez niego pół ekipy już dawno pewnie była by martwa. To taki Daryll, w wersji Fear The Walking Dead.
Też jestem rozczarowany postacią Stranda. I nie chodzi o jego preferencje, na geja on mi w ogóle nie pasuje, chyba aktor nie do końca czuję postać Stranda-homo. Kiedy go poznaliśmy był prawdziwym graczem, pewnym siebie sukinkotem planującym zawsze dwa ruchy naprzód. A teraz jest sentymentalnym mięczakiem, który omal z własnej głupoty sam sobie strzelił samobója, by dołączyć do ukochanego. Jak para zakochanych gówniarzy, którym rodzice nie pozwalają się spotykać.
Najlepszy jest jednak Salazar, ten to się nigdy w tańcu nie p........, bez niego pół ekipy już dawno pewnie była by martwa. To taki Daryll, w wersji Fear The Walking Dead.