Potem jest tylko staczanie się do poziomu nonsensu ostatnich sezonów TWD.
Nie sprawdzałem, ale wygląda to jakby wymienili wszystkich (scenarzystę, reżysera, kamerzystę, dźwiękowca, montażystę i kolesia od podawania kawy) na stażystów z kina nigeryjskiego.
Właśnie zakończyłem drugie podejście, tym razem łyknąwszy serial w całości i to co raziło mnie wcześniej uderzyło ze zdwojoną siłą. Z ciekawej i całkiem imo wiarygodnej fabuły, fajnie zarysowanych postaci, dobrego klimatu, muzyki itd. zrobiła się walking deadowa sztampa. Bohaterowie niczym jakieś cymbały z komiksu powtarzają w kółko te same kwestie, muzyka nagrywana po pijaku na casio, jakieś babole przy montażu bo nikomu się chyba scen nie chciało ponownie nagrywać.
Straszniem rozczarowany, aż musiałem się tutaj poskarżyć :( .
Może to wszytko mieści się w realiach zombiakowatego uniwersum - w końcu kto wie, a nuż choroba powoduje u bohaterów martwicę mózgu ?
bez Nicka, Madison i Travisa to nie to samo :( sam zatrzymałem się na sezonie 5 odcinku 10 bo dalej mi się nie chce oglądać. W tym czasie obejrzałem ponownie całe TWD