Przyjemnie się oglądało, jak dla mnie kolejny odcinek na plus.
Wszystko jakoś tak z większym rozmachem, tempem i bohaterowie jakoś bardziej ogarnięci niż w początkach TWD, no ale tak być powinno, nowa odsłona musi być mocniejsza.
Trochę irytował mnie wścibski Daniel, pewnie mu się dostanie po łapach niedługo.
I jakie plany ma Victor Strand?
Jak Wasze wrażenia?
Dobry odcinek.
Myślę, że Strand może traktować swoich pasażerów jako towar, możliwe że do czegoś są mu potrzebni.
Daniel przynajmniej coś robi, żeby odkryć jego cele.
Ta rodzinka na wyspie wydała mi się podejrzana kiedy ta żona George'a wypytywała żonę Travisa o pracę. George bardzo rozeznany w sytuacji, przygotowany i wszechstronny. Ale po co chciał truć rodzinkę? Czy ich dzieci były poinstruowane aby połknąć truciznę? Jeśli tak to z jakiego powodu? A może to przypadek? Dziewczynka zainteresowała się pewnie tym globusem, którego Nick odkładał.
A ten Chris ma chyba kryzys wieku średniego bo gwiazdorzy bardzo przed Tatusiem przede wszystkim :D Czekamy na następny odcinek :)
Pigłuki pewnie były przygotowane na sytuacje podbramkową, gdyby nie mieli innego wyjścia, to żeby nie skończyć jako pokarm dla trupów czy coś, to sobie cała rodzinka łyknie po pigułce i umrą.
Chris dopiero co stracił matkę, więc nie dziwne że się zachowuje jak się zachowuje. Poza tym, ja nie widzę tam żadnego gwiazdorzenia.
Ależ Chris jest obrażony na wszystkich, wydaje mu się, że tylko on kogoś stracił. Nie, wcale mnie to nie dziwi, jednak ewidentnie mnie to denerwuje lekko mówiąc. Pora wydorośleć
Daniel też stracił żonę i zaakceptował to, pora brać z kogoś przykład.
Nie uważam żeby był na każdego obrażony, po prostu jest w dołku i to przeżywa, Salzar to dorosły facet po przejściach, a Chris jest zwykłym nastolatkiem, nie każdy żałobę przechodzi tak samo.
No, jak ja byłbym w jego sytuacji w takim dołku to na pewno nie skakałbym do wody, żeby sobie jak to mówił popływać nie wspominając już o ubraniu, którego nawet nie zdjął. Kolo ewidentnie lubi zwracać na siebie uwagę.
Żałoba juz się skończyła kiedy wyrzucił ciało matki, teraz jest cyrk.
Nie obraź się, ale chyba nie straciłeś jeszcze bliskiej osoby, że podchodzisz do tego z taką ignorancją :)
On nie chciał popływać, tylko najprawdopodobniej chciał popełnić samobójstwo. Nie myślał racjonalnie, zrobił to pod wpływem chwili, a po fakcie dopiero otrzeźwiał.
Żałoba się nie kończy wraz z pogrzebem na dojście do siebie potrzeba o wiele dłuższego czasu, zwłaszcza jak ktoś umiera w takich okolicznościach, gdzie matka została ugryziona przez jakiś chorych i ojciec ją dobił.
"I think this guy is planning on Jonestowning his entire family." stwierdza Nick, nawiązując do największego zbiorowego samobójstwa XX wieku.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Jonestown_%28Gujana%29
Ciekawe spostrzeżenie, akurat mi to umknęło, a czytałem o tym.
Myślę, że te tabletki były ostatecznością, tak jak napisał Tortuga.
No tak, facet ewidentnie chciał ich użyć po tym jak mu żonka kopyrtnie na MS, a raczej pewnie ZANIM kopyrtnie, przy jakiejś rodzinnej kolacyjce czy cuś.
Nie, nie sądzę, że w ten sposób. Wystarczająco sprawiał wrażenie, że będzie się utrzymywał do końca. Chodziło mi o:
"Pigłuki pewnie były przygotowane na sytuacje podbramkową, gdyby nie mieli innego wyjścia, to żeby nie skończyć jako pokarm dla trupów czy coś, to sobie cała rodzinka łyknie po pigułce i umrą."
Myślę, że dla faceta tak ceniącego rodzinę, śmierć żony była by równoznaczna z "samym końcem".
ja bym się nie zdziwił jak jeszcze zobaczymy tego ojca z synami w dalszych wydarzeniach :)
Ja jestem pewien że ojczulek palnął sobie w łeb albo został zagryziony, inaczej mamuśka nie dotarłaby na molo ;)
no tak, dobry argument, nie wykluczam, ale już parę razy twórca zaskoczył sugerując oczywistą śmierć bohatera a było inaczej...
Nie wiadomo, może ten najstarszy syn zdążył na czas i zabrał stamtąd go na czas, ale raczej w to wątpię. Pewnie dał się ugryźć.
Wprawdzie w pokoju nie było śmietnika, ale zawsze mógł wczołgać się pod łóżko ;)
A z tymi pigułkami to nie jest tak, że koleś dawał je swojej rodzinie cały czas, powoli ją trując, mówiąc dzieciom, że dzięki nim nie zachorują (to mówi dzieciak rozmawiając z ćpunkiem, jak pokazuje mu swój pokój).
A no i to że dziewczynka padła akurat w momencie pobytu głównych bohaterów to przypadek.
no tak, power pills. jakoś nie powiązałem faktów :P
z drugiej strony może po prostu tatuś wmówił dzieciom, że posiada takie tabletki żeby w razie czego bez dyskusji je połknęły
Wydaje mi się że raczej podawał dzieciom placebo jako "power pills" a w globusie miał schowany konkretny towar na czarną godzinę, tak jak mówi paździoch - "ćwiczył" dzieci do łykania pigułek bez marudzenia.
Ja to widzę inaczej. Dzieci nie dostawały żadnych pigułek, a jedynie zostały poinformowane przez ojca, że w razie potrzeby je zażyją. I tu pojawia się nasz ukochany narkoman który niczym pies wyczuwa takie tablety i nieumyślnie zdradza ich lokalizację dziewczynce. Ta wiedząc, że wyjeżdża na wycieczkę zażywa pigułkę aby zabezpieczyć się przed chorobą. Tak więc winnym śmierci tej małej jest Nick, który przy każdej okazji szuka sobie prochów.
Stworzenie FTWD to najlepsza rzecz jaką można było wymyślić. Inna perspektywa, inni bohaterowie i czas szybciej leci do kolejnego TWD. Nie dziwi mnie wysoki poziom, od razu wiedziałem że się nie zawiodę. Ciekawy jestem co to za istotny biznes chce zrobić Strand w okolicznościach apokalipsy. Przecież nie może chodzić o jakieś trywialne sprawy jak pieniądze, narkotyki, bogactwo, trochę to wszystko dziwne. Czyżby chodziło o stworzenie jakiejś bazy z zapleczem również ludzkim? Może któraś z osób (Nick?) wydaje się Strandowi odporna na wirusa? Nie chciał wziąć dziecka czyli zakładam że będzie niebezpiecznie. Muszę przyznać że oglądam ten serial z dużą ekscytacją, tak jakbym prędzej nie znał samego TWD.
Możliwe, że Strand żyje jeszcze w przekonaniu, że kwestie materialne są jeszcze coś warte.
Uzasadnienie: podkreślił, że jego łajba jest warta 10mln $
On dokładnie zdaje sobie sprawę z tego że są warte więcej niż życie jakiegoś randoma ;d.
Ale nie chodzi o pieniądze czy jakieś błyskotki ale np taka łódź czy broń amunicja itd .
sory, źle się sprecyzowałem. chodziło mi o same pieniądze, które są już nic nie warte, a to co wymieniłeś owszem ważne rzeczy :)
Tak sobie myślę, że może twórcy nakręcają tak żeby wyglądało że ma jakiś niesamowity ukryty cel, tak jak mówisz, baza czy coś, a okaże się coś właśnie trywialnego...
Jak dla mnie bardzo dobry odcinek. Serial coraz bardziej się rozkręca. Zastanawiam się co Strand kombinuje. Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka. Cieszę się, że powstało coś takiego :D
Odcinek na poziomie.
Najbardziej to się bałem w pewnym momencie, że dzieciaki dołączą do obsady i że czeka nas syndrom Anakina.
Strand mam wrażenie po prostu chce dołączyć do jakichś swoich ziomków. Potrzebna mu była do tego łódź, do łodzi potrzebował dostać się z czyjąś pomocą, pomoc rozrosła się tak bardzo, ze teraz samemu nie dałby rady wszystkich wywalić za burtę. Planuje spotkanie z koleżkami i jako że w kupie siła - wywalenie rodzinki do wody.
Strand miał sporo Meksyku na mapach, ma dużo pieniędzy=powiązania z jakąś mafią meksykańską.
"Najbardziej to się bałem w pewnym momencie, że dzieciaki dołączą do obsady i że czeka nas syndrom Anakina." - identyczne obawy miałem xD
Strand pewnie jest z jakiegoś kartelu z Meksyku.
A odcinek fajny, myślę że bardzo na plus jest to jak George opowiada co się dzieje w reszcie USA, no i wzmianki o paleniu miast i zamknięciu granicy z Meksykiem.
Dziewczynka która się otruła i przemieniła w zombie to chyba nawiązanie do Nocy żywych trupów
Madison znowu udowadnia swoją głupotę i naiwność. Jak ona mnie denerwuje z tą swoją córeczką.... przez te dwie cała grupa będzie popadać w kolejne tarapaty...
Promo 2 odcinka sugerowało zupełnie coś innego obejrzyjcie sobie i zobaczycie różnicę. Promo do 3 odcinka nawiązuje do postaci z webepisodu "Flight 462" azjatka i jej grubiutki przyjaciel. Co do drugiego odcinka mnie się podobał. Ogromnie ciekawi mnie co Strand kombinuje. Nic tylko czekać...
Odcinek na plus spodzie wałem się raczej konfrontacji z silnikiem od CB radia a tu niespodzianka motyw rodzinki na odludziu.
Dzięki gospodarzowi wiedzą już że sypie się kraj. Alaatynos czujny, analizuje posunięcia Victora. A ten ma jakiś plan, bo dobry Samarytanin to on nie jest. Fajnie że ten serial nie jest nawalanka z setkami zombie tylko historia ludzi którzy usiłują odnaleźć się w tym bajzlu.
Jak dla mnie najlepszy odcinek ze wszystkich jakie dotychczas wyemitowano. Klimat jak w pierwszym sezonie TWD. Bezceremonialne uśmiercenie tej dziewczynki dodało grozy i pokazało jak złudne bezpieczeństwo daje ogrodzenie czy nawet odosobnienie. Mała się truje, gryzie zszokowaną matkę, ojciec nie widzi już sensu życia i się poddaje. Chłopiec może się jeszcze uratować, ale starszy brat podejmuje najpewniej samobójczą decyzję o pozostaniu (sam tego terenu nie utrzyma, nie wspominając o przygotowywaniu posiłków, uprawie ogródka czy wypadom do sklepu). The end!
W TWD dawno takich przypadkowych i nieoczekiwanych śmierci nie było (ostatnio chyba w więzieniu?) i gdy ktokolwiek ginie to z rąk obcych ludzi lub walkersów. A gdy ktoś umiera na wskutek ran to zawsze pod kontrolą i gdy tylko wyzionie ducha, to od razu dostaje kosę w łeb. Szkoda, bo taki element przypadkowości sprawia, że serial staje się bardziej nieprzewidywalny, dramatyczny i mroczniejszy, a także przypomina, że nie wystarczy otoczyć się płotem i dobrze walczyć by przeżyć.
Nie wiem czy ktoś zwrócił na to uwagę, ale gdy twórcy uśmiercają dzieci to w większości przypadków są to słodkie i bezbronne dziewczynki. Jedyny przypadek chłopca jaki pamiętam, to ten z ostatniego sezonu TWD gdy zjedli synka tej Ryszardowej cizi.
Co kombinuje Victor? Może po prostu płynie by pomóc komuś bliskiemu?
Dodatkowo bohaterowie od razu wiedzą, że zmarli śmiercią "naturalną" zmieniają się w zombie, a w twd Rick dowiaduje się bodajże na koniec 2 sezonu a oznajmia to innym dopiero w 3 jak się nie mylę.
Zastanawiam się czy początkowym zamysłem TWD nie było zarażanie poprzez kontakt z chorym, a pomysł aby wszystkich uczynić chorych pojawił się dopiero później. Przydałby się tu jakiś głos fanów komiksu, kiedy w nich pojawiła się ta koncepcja.
Pozostaje nam tylko naciągane wyjaśnienie, że Rick i spółka pochodzili z jakiejś wiochy z której na dodatek szybko się wynieśli i nie mieli skąd czerpać informacji. Mieszkało tam mało ludzi, to ta niewielka grupa nigdy nie miała szansy na zaobserwowanie przemiany u nieugryzionego.
Sorka, jeszcze jedno. Też uważam, że podejrzenia skierowane na Stranda są mylne.
Dokładnie FTWD to naprawdę dobry serial , nie dziwię się że po 1 odcinku 2 sezonu został już zamówiony 3 sezon . Co do odcinka , nie będę streszczał fabuły zrobię 3 rzeczy moim zdaniem najlepszych w odcinku i 5 najgorszych to moje zdanie nie każdy musi się z nim zgadzać
Na + :)
1.Scena zabicia przemienionej matki na pomoście , dodała smaku i klimat bezwzględnych realiów obecnie panującego świata .
2. Dialogi Salazara i Stranda , jak na razie moje ulubione postacie serialu + Alycia za pewne dla tego że lubiłem ją z the 100 + dobrze sobie radzi :)
3 . Wątek na wodzie , wielki szacun , może nie ma wielkich hord zombi ale jest ukazane za to lepiej relacje pomiędzy głównymi bohaterami :)
Na - :)
1 . Nie wiem czemu ale jak widzę Alycie z słuchawkami na uszach to się zastanawiam skąd ma pewność że jej walker od tyłu nie zajdzie i ugryzie . Jak ludzie by zaczęli chorować ja jakis wirus i jeść innych to osobiście nie załóżyłbym słuchawek i na pewno rozgłądałbym się w każdą stronę :)
2 . Dziwne też jest wyjście ze statku bez żadnej broni i pójście do domu jakiś ludzi których w ogóle nie znamy , nikt im nie karze pływać tylko na łodzi ale jak z schodzą na ląd to nie wezmą Salazara z bronią , a nie młodzież :) to moje zdanie
3 . Zabieranie dodatkowych ludzi na statek zwłaszcza małych dzieci , jestem w 100 % za Strandem , w dobie walkerów małe dzieci to kula u nogi .
To tyle czekam na kolejne odcinki . Super że zrobili taki serial , przerwa w czekaniu na TWD robi się bardziej znośna i szybciej minie :)
Taa, Alycia jeszcze chyba nie do końca zdaje sobie sprawę z tego wszystkiego.
Ad.2 Bohaterowie nie spotkali się jeszcze z żadnymi wrogami więc są pokojowo nastawieni a poza tym wkraczając na czyjąś ziemię z bronią przyjmuje się rolę napastnika i prowokuje gospodarza do użycia swojej.
Ad.3 A ja bym wzial dzieciaka. Juz raczej pieluch mu zmieniac nie trzeba ani karmic cycem.
Myślisz, że jego zachowanie i rozeznanie w sytuacji dużo by się różniło od np. takiej Alycii?
Ad.2 Nie chodzi mi żeby każdy miał w ręku AK - 47 tylko żeby chociaż 1 labo 2 osoby miały z tyłu jakiś pistolet a nie wchodziły założenia że każdy na świecie jest dobry i niesie pomoc , dla własnego bezpieczeństwa i w ten sposób nie prowokujemy 2 strony .
Ad 3 . Alycia może się jeszcze wyrobi i oduczy starych nawyków jak słuchanie muzyki na lądzie a oni chcieli zabrać nie malutkie dziecko co ;; trzeba karmić z cyca '' ale słyszałeś jego matkę jak mówiła że boi się ciemności i kładzie się do siostry , to wyobraź sobie co by się działo między walkerami , nie zawszę będą mieć przecież tą łódź . Nie trzeba dużo szukać przykładu jak w TWD sezon 6 E 09 widziałeś jak mały nabytek zabił siebie , potem jego mamę ,lubę Ricka i jeszcze jego brata chociaż on był chory na główkę to i tak prędzej czy później by zginął :) to moje stanowisko i go raczej nie zmienię , zwłaszcza że to byli całkiem obcy ludzie nie dzieci kogoś z grupy ani rodzina :)
Ad. 2 - Skąd wiesz, że nie mieli spluwy?
Ad. 3 - ogarnął by się szybko bez mamusi :)
Ad 1 Ona mentalnie wciąż tkwi w starym świecie, wydaje jej się, że jak jest płot to nikt nie przejdzie :)
Ad 2 Świat nie jest jeszcze na etapie kiedy z obcym witasz się przystawiając mu pistolet do głowy.
Ad 3 Bez przesady, dzieciaków nikt by nie zostawił. Są lekkie i w najgorszym wypadku można rzucić je walkersom ;)
Strand może nie mieć złych zamiarów, ale zobaczycie że okaże się że z mafii jest :D