Konwencja westernu jest okropnie irytująca, ale całość jako serial przygodowy wypada nieźle. Przygodowy, nie sci-fi, bo science prawie tu nie ma. Są za to świetnie zarysowani bohaterowie i interakcje między nimi - to chyba moja ulubiona rzecz w tym serialu. Do tego absurdalny humor w oczekiwanych jak i zupełnie nieoczekiwanych momentach - duży plus. Z minusów - wyżej wspomniana konwencja westernu, niskobudżetowa scenografia i efekty, brak ciekawych i estetycznych pomysłów na wygląd statków kosmicznych, łzawe backstory kapitana i najbardziej denerwujący ze wszystkich - sam kapitan. Borze szumiący! Ten typ ma być antybohaterem a jest zwykłym dupkiem, który ma szlachetniejsze odruchy tylko dlatego, że fabuła tego wymaga.