Ależ się zmęczyłam.
Chaos scenariusza, papierowe postaci, marne dialogi i klaustrofobiczne (lub Tatrofobiczne) kadry. Kręciło mi się w głowie.
Najwyższy szczyt tej opowieści to Wielka Szkoda, bo w każdej historii Mroza drzemie naprawdę duży potencjał.