Oba seriale są o rzeczach nieprawdopodobnych. Jednak jest stanowcza różnica między byciem poważnym serialem scifi, a naiwnym i przygłupim gniotem. Xfiles to poważna rozkmina jak interstellar, a Fringe to naiwna i przygłupia bajeczka jak Grawitacja.
Ok zmieniam troche zdanie. Daje 6,5 / 10. Kolejne odcinki już lepsze od plastikowych początkowych. Bardziej też wciągające.
Ok znów zmieniam zdanie niestety..... po kolejnym odcinku stwierdzam, że ten serial jest pomieszany z ciekawymi zjawiskami paranormalnymi i głupotą. Cały serial psuje ten doktorek. Chcieli stworzyć ciekawą postać, a powstał stary dureń... Jego akcje są poprostu głupie SPOILER Nauczył gołębie namierzać człowieka elektromagnetyczne pole, które wyekstraktował z kasety magnetofonowej... Serio!? No poprostu szczyt debilizmu. Naprawdę jest stanowcza różnica dla serialu w byciu paranormalnym, a poprostu głupim. Niedługo odświeżam Czynnik psi. Z tego co pamiętam to tam takich głupot nie ma
Update monologu XD Obejrzałem kilka odcinków Czynniku PSI i już wiem jaki problem ma Fringe. Tam jedna historia trwa 50min, gdzie może 20min to treść, a resztę można by wypieprzyć bez uszczerbku dla fabuły. Czyli 30min to zwykłe lanie wody I naiwne sceny z doktorkiem. Odcinek w PSI trwa 20min i to bez lania wody I głupotek. Dodatkowo w Fringe jest całe mnóstwo motywów zgapionych z PSI... także zawód po raz kolejny....