Za nami kolejny odcinek, tym razem z Bolivią w roli głównej. Nie był zbyt porywający ale był potrzebny. Ciąża została nam pokazana w ekspresowym tempie i chwalmy za to twórców. Kolejny przykład tego że kapelusze czuwają nad przebiegiem wydarzeń zgodnie z "planem" i to po obu stronach. Cała sprawa z Walternat'em była dla mnie oczywista, obserwatorów mogliśmy wykluczyć, a wiemy że "nasi" w tym palców nie maczali bo nawet o dziecku jeszcze nie wiedzą. Zapomniałbym o roli taksówkarza Henry'ego, którego także mogliśmy zobaczyć, jak na nowo poznaje tym razem Bolivię. Do czego się można doczepić? No chyba najbardziej do dosyć spokojnego odcinka, mało akcji i przewidywalne zakończenie. Tym razem zagadek nie było wiele. Plusem jest Francis, brakuje mi go trochę w naszej rzeczywistości i miło go widzieć od czasu do czasu. No i ciekawie się zapowiada cała sytuacja z zatajaniem informacji przed Lincolnem i Charliem, ci dwaj sporo się dowiedzieli w tym odcinku i widać że nie są zbyt tym zachwyceni. Największym jednak minusem jest to że zobaczymy następny odcinek dopiero 15 kwietnia.
No własnie - ja od czwartku czekam na Fringe'a, dziś wchodzę na portal a tam odcinka 19 brak. Z filmwebu dowiedziałam się że emisja dopiero za 13 dni - damn! Ale to i tak lepiej niz z Plotkarą - odcinek 17 został wyemitowany 28 lutego a nastepny dopiero 18(!) kwietnia :D tak że przerwa jest znacznie dłuższa niz w przypadku Fronge'a. Z braku tych dwóch seriali, zaczęłam uzupełniać luki w House'ie...