Właśnie zakończyłem Fringe-maraton, od sezonu 1 az po ostatni dostepny z sezonu 4. Wydaje mi sie ze odbiega poziomem od poprzednich 3. Jest jakis taki nijaki, akcja jest wszedzie ale nie w głównym wątku. Nie podoba mi sie tez ze po wszystkich problemach kiedy Walter dogadywal sie z Peterem, potem gdy wyjasniala sie sytuacja a druga Oliwia, w czwartym sezonie wszystko rozwala sie i znow nikt nikogo nie zna i nie akceptuje. Troche dla mnie to rozczarowujace. Walter byl przezabawny, jego zachowanie i teksty rozwalaly, to moja ulubiona postac. W czwratym sezonie zachowuje sie jak EMO i wbija sobie jakies prety w mozg... Zastanawiam się tez czemu zostal porzucony bez wyjasnienia watek retrowirusa ktory mial odbudowac jego mozg. Wypil jedna fiolke i koniec. Po obejrzeniu blisko 100 odcinkow nadal niewiele wiem na temat obserwatorow - skad są, po co zmieniali ciag zdazen (uratowanie Petera a potem jego wymazanie). Mam nadzieję na szybkie ponowne polaczenie druzyny i zwrot w kierunku Obserwatorow, bo inaczej to bedzie najgorszy sezon.

I powiedzcie mi, jesli Peter byl jedyna osoba mogaca uruchomic maszyne, dlaczego po jego wymazaniu istnieje most pomiedzy swiatami? powinien zniknac razem z nim., albo inaczej - w ogole nie powstac.