Zastanawiam się nad tym serialem od jakiego czasu, obejrzałem raz z 3 pierwsze odcinki i niestety mnie znudziły i dałem sobie spokój. Jestem fanem seriali takich jak archiwum x, supernatural, z ciekawoscią oglądałem flashforward, event, haven ale fringe mi jakoś nie podszedł.
Czy im dalej tym ciekawiej? O czym właściwie jest ten serial. Ufo? nie wyjaśnione zjawiska? potwory? ludzie z mocami? Do czego dąży serial, każdy odcinek przedstawia co innego czy łączą się w jakiś super spisek o którym dowiadujemy się trochę co odcinek i opada nam szczęka?
dzięki za bardzo wyczerpującą odpowiedź, która rzuciła światło na nie tylko moje głupie pytania związane z serialem ale także na tajemnice wszechświata takie jak: skąd się wzięli ludzie na planecie zwanej ziemią i że jednak obcy istnieją...
haha :P ciężko określić fabułę bo co sezon właściwie jest o czymś innym ale głównie chodzi o rozwiązywanie spraw których nikt inny nie dałby rady (bardzo zaawansowane technologie,jest też grupka ludzi z mocami) ,potworów nie ma (jedynie parę mutantów) ,UFO nigdy nie było ;x
polecam --> http://fringe.com.pl/o-serialu
edit:szczęki opadnie Ci niejednokrotnie ^^
Zdecydowanie warto. Pamiętam jak sam zaczynałem oglądać serial Fringe. Nie mogłem przebrnąć przez 1 sezon, który moim zdaniem jest najsłabszy. W pierwszym sezonie odczuwa się wrażenie, że każdy odcinek to oddzielna historia, nie widać powiązania między odcinkami i ciężko stwierdzić o co w tym serialu tak naprawdę chodzi. Nie widać na początku żadnego motywu przewodniego. Dociekliwy człowiek by się doszukał, ale nie jest to na tyle istotne. Na początku ma się wrażenie, że jest to serial typu CSI Miami, ale z tematyką Sci-Fi. Nic bardziej błędnego, Fringe w kolejnych sezonach przechodzi całkowitą metamorfozę. 1 sezon w porównaniu z kolejnymi to jak oddzielny serial. Pojawia się wątek przewodni, wszystko toczy się wokół głównego wątku jakim w 2 sezonie jest świat równoległy. Oczywiście też są pojedyncze historie, lecz widz zaczyna zdawać sobie sprawę, że wszystko toczy się wokół tego wątku i odcinki są ze sobą powiązane.
Dokładnie podobna sytuacja jak w serialu Supernatural, którego jestem również fanem. Pierwszy sezon nie powalał, niemal każdy odcinek to osobna historia, wątku przewodniego nie było widać, co prawda szukali ojca i demona, który zabił ich matkę, ale pojawili się oni dopiero pod koniec sezonu. Supernatural zaczął rozkręcać się z sezonu na sezon. Finał 2 sezonu, bramy piekieł, colt i spotkanie oko w oko z Azazelem – mistrzostwo. Scenarzystą nie zabrakło w kolejnych sezonach pomysłów i dalej było tylko lepiej. Dean w piekle, spotkanie z Castielem. 4 i 5 sezon poznajemy o co tak naprawdę chodziło, do czego od początku serial zmierzał, czyli o Apokalipsę. 5 sezon Supernatural był tak dobry, że mógłbym oglądać go wiele razy. Każdy odcinek dostarczał wielu pozytywnych emocji, trzymał w napięciu. Przedstawienie biblijnej apokalipsy w sposób „nowoczesny” – łamanie pieczęci, jeźdźcy apokalipsy, nie na koniach ale w autach heh, pojawienie się Lucyfera, antychrysta, spotkanie Lucyfera i Michała na polu ostatecznej bitwy, no i zaskakujący i świetny finał.
Wracając do Fringe, sytuacja tutaj również wygląda podobnie. Sezon pierwszy bardzo słaby, a później jest tylko lepiej. Moim zdaniem „prawdziwy” Fringe, taki jak powinien wyglądać, zaczyna się od finału 2 sezonu. Po finale 2 sezonu wszystko nabiera zdecydowanego tempa. (Lekki spoiler) – Przejście do świata równoległego, świata gdzie są inne wersje nas, świat podobny, lecz historie potoczyły się inaczej. W kolejnych sezonach przenikanie się światów, poznanie dokładniej czym lub kim są obserwatorzy. (Koniec spoilerów). Po finale 2 sezonu każdy odcinek był dla mnie bardzo dobry i wciągający. Serial ciągle zaskakuje, rzeczy które często wydają się oczywiste, potrafią zostać „wywrócone” o 180 stopni. Scenarzyści ciągle mają dobre pomysły, potrafią zaskoczyć. W tym serialu jest pokazane wiele ciekawych teorii, o których nie każdy zdaje sobie sprawę. W 4 sezonie ma miejsce coś takiego jak teoria chaosu (efekt motyla), chociaż nikt chyba tak tego nie nazwał, nawet w samym serialu. Zastanawiając się głębiej, jest to właśnie to. Wracając do 1 sezonu, tak jak mówiłem trzeba przez niego przebrnąć. Najchętniej bym powiedział, żeby go nie oglądać, tylko zacząć oglądać od razu od 2 sezonu. Lecz może to nie być najlepszy pomysł tylko ze względu na to, że są przedstawieni tutaj głowni bohaterzy. Także najlepiej trochę się pomęczyć, z taką myślą, że później będzie tylko lepiej.
Obu serialom Fringe, jak i Supernatural daje zasłużone 10. Także zachęcam do oglądania.
o taką odpowiedź mi chodziło ;) Wiem jak jest z serialami, jest wiele takich które się rozkręcają w kolejnych sezonach, tylko trzeba przebrnąć przez początek. Skończę oglądać awake, touch i game of thrones to spróbuje podejść ponownie do fringe i przebrnąć przez ten 1 sezon. Do jericho miałem z 3 podejścia, bardzo lubię klimat świata post apokaliptycznego lecz tam tego nie uświadczyłem, po 5-6 odcinkach odpadłem, może potem jest lepszy ale skoro 2 sezon jest gorszy to jaki sens jest kończyć pierwszy.
Co do supernatural, też myśle że rozkręciło się bardzo dobrze ale od ostatniego sezonu już jest znowu gorzej, cały pomysł z lewiatanami jest chybiony wg mnie. mogli im poświęcić z 3 odcinki max i zająć się innymi religiami, czy też antychrystem albo bogiem. Obejrze kolejny sezon ale nie spodziewam się niczego dobrego.
Co do Supernatural, również się zgadzam, że 7 sezon był słaby. Cały temat z Lewiatanami bardzo naciągany. Wszystko co z nimi związane mi się osobiście nie podobało. Za to w większym stopniu odpowiedzialny jest producent wykonawczy czyli Sera Gamble. Za poprzednie 5 sezonów odpowiedzialny był Eric Kripke. Na szczęście Sera odchodzi z Supernatural i przekazuje swoją funkcję komuś nowemu. Mam nadzieję, że Supernatural będzie wyglądał tak jak kiedyś. Pomysł czyśćca może okazać się trafiony. Wierzę w nowego producenta, gdyż pomagał on w poprzednich sezonach. Także jest nadzieja. Niektórzy krytykują również sezon 6. Moim zdaniem sezon szósty nie był taki zły. Było wiele zabawnych momentów, wojna w niebie na pewno była lepszym pomysłem niż Lewiatany. Poza tym Castiel był częściej obecny, a postać Castiela bardzo lubię.
Również brakuję mi w serialu dokończenia wątku antychrysta. Co do Boga, myślę, że się pojawi, ale w ostatnim sezonie. Prawdopodobnie twórcy serialu postać Boga chcą zostawić na sam koniec. Możliwe, że mogło by to podnieść im oglądalność.
Hah dokładnie, widzę że jesteś na bieżąco i myślisz jak ja, tym bardziej obejrzę fringe skoro polecasz. Wszyscy właśnie jadą Sere że to jej wina że serial się popsuł ale były każde znane potwory, nieznane, piekło, niebo, diabeł, bóg inni bogowie, alfy potworów (źle wykorzystany pomysł) co jeszcze mogą wymyślić? Boje się że zniszczą jak Heroesów, pierwszy sezon był dla mnie najlepszym serialem niekomediowym, szczękę zbierałem z podłogi co odcinek. A po obejrzeniu 4 i 5 nie mam ochoty wracać do tego serialu.
Herosów nie oglądałem, ale mam zamiar obejrzeć. Co do Supernatural, jako ostatni sezon chciałbym ujrzeć prawdziwą apokalipsę, wielką wojnę. Chciałbym, aby pojawił się antychryst, który jasno opowiedział się po któreś ze stron i wziął udział w ostatecznej bitwie. Fajnie jak by sam Bóg zainterweniował, wziął udział w Apokalipsie, albo żeby wyjaśnił dlaczego się nie wtrąca, np. że daje ludziom wolną wolę, że chce aby człowiek sam decydował o swoim losie, że gdyby interweniował to ludzie by byli „zwykłymi marionetkami”, dla których los od początku do końca jest już zaplanowany. Trochę za bardzo pofilozofowałem i wybiegłem od tematu heh, ale przydała by się jakaś świeżość dla tego serialu, coś co by zwiększyło oglądalność na taką jak była w poprzednich sezonach. Wiem, że Apokalipsa już była, ale nie kompletna, zabrakło wielu rzeczy, choćby wspomniany już antychryst, dlatego chętnie bym coś takiego zobaczył.
Widzę, że również oglądasz seriale, takie jak: Awake czy Touch. Moim zdaniem Awake jest najlepszym serialem sezonu. Miał lepsze i gorsze odcinki, ale im bliżej finału tym bardziej nabierał tempa. Końcowe odcinki, łącznie z finałem jak dla mnie były bardzo dobre. Co do finału, również świetny. Co prawda zakończenie jest otwarte, ale podoba mi się to, że daje do myślenia. Można je interpretować na wiele sposobów, ja jak każdy mam swoją wersje i opinie co do finału, ale nie będę spoilerował, bo nie wiem czy obejrzałeś do końca. Moim zdaniem zakończono ten serial w dobrym stylu.
Co do Touch, mam zdecydowanie inne zdanie. Ten serial nie za bardzo przypadł mi do gustu. Oglądając Touch czuje taką monotonność. Co odcinek praktycznie to samo, dzieciak jedynie pomaga innym ludziom. Wątki moim zdaniem bardzo mocno naciągane. Lubię seriale, gdzie występuje charakterystyczny i mocno widoczny wątek przewodni. Podobają mi się seriale, gdzie odcinki są bardzo ze sobą powiązane, zdecydowanie nie pasują mi seriale gdzie każdy odcinek to oddzielna sprawa jak w CSI. Obejrzałem wszystkie odcinki Touch i serial, łącznie z finałem nie spełnił moich oczekiwań, czułem się rozczarowany. Jest to jedynie moja subiektywna ocena. Jak wiadomo każdy ma inny gust.
Co do jerycho to faktycznie mało tego świata post apokaliptycznego :( pierwszy sezon dosłownie parę odcinków było dobrych drugi sezon chyba 6 odcinków niezłe :P
Co do fringe to jak dla mnie nie najlepszy serial . cały czas czekałem aż się rozkręci , mnóstwo naprawdę marnych odcinków choć były też bardzo dobre większość znośnych jedynie 4 sezon był dość dobry a 5 sezon to sam nie wiem czego się spodziewać :P
Bez przesady pierwszy sezon nie jest aż tak tragiczny. Jako pojedyncze odcinki daje radę (szczególnie 1x04, 1x08, 1x15). To, że nie jest związany z fabułą nie jest jego wadą, chociaż dalsze sezony są dużo lepsze. A końcówki tego sezonu [MEGA SPOILER!!! - ZlyCzarny nie czytaj! :D] wg mnie nic nie przebije (scena z WTC - najbardziej klimatyczna scena w serialu, i do tego ta muzyka...), nawet zniknięcie Petera.
W sumie fakt. To, że moim zdaniem prawie cały sezon Fringe był słaby, to nie znaczy, że kompletnie każdy odcinek był zły. Zdarzały się perełki, a w szczególności mówię o ostatnim odcinku 1 sezonu. Finał był niezwykle dobry, po nim widz nie mógł się doczekać kolejnego sezonu. Zastanawiał się co będzie dalej, gdzie znajduje się Olivia, jak, po co?, kim jest pan W.B?, jakie ma intencje i tak dalej. Po tym odcinku na kolejny sezon czekało się z zapartym tchem, tak jak przytoczę tutaj znowu jeden z moich ulubionych seriali czyli Supernatural ;p. W Supernatural po finałach sezonów 2-5, po prostu nie mogłem się doczekać kolejnych sezonów. Zawsze kończyli to świetnie, w najlepszych momentach, widowiskowo, czyli tak jak powinno być, a towarzyszył temu jak zawsze świetny soundtrack.
Uważam, że pierwszy sezon Fringe jest naprawdę dobry. Jednak nie każdemu musi się podobać.
@ZlyCzarny: Polecam Ci obejrzenie pierwszego sezonu, ponieważ do niektórych wątków wracamy w kolejnych sezonach.
SPOILER --> Mam tutaj na myśli sezonpierwszyepizodtrzynasty.
Tak więc zrobie, podejdę drugi raz do tego serialu bo i tak na razie nic nie zapowiada się takiego. Chociaż myślałem by zacząć od 2 ostatnich odcinków 1 sezonu, jeszcze się zastanowie :)
A Ty Shoo1er obejrzyj Heroes, pierwszy sezon jest mistrzowski.
Najlepiej obejrzeć cały sezon 1 ze względu na dokładne przedstawienie bohaterów i kilka nawiązań do niego w późniejszych sezonach, ale nie przywiązywać do tego sezonu większej wagi. Najlepiej przebrnąć przez 1 sezon z przekonaniem, że później będzie coraz lepiej. Ja w sumie robiłem dokładnie to samo, zobaczyłem kiedyś w tv kilka odcinków z późniejszych sezonów i powiedziałem sobie, ten serial jest naprawdę dobry. Zacząłem oglądać wszystkie odcinki od początku i serial mnie trochę nudził, miałem ochotę przerwać, ale jednak się nie zniechęciłem i przebrnąłem przez ten pierwszy sezon. Drugi sezon o niebo lepszy, wszystko inaczej wygląda, a najlepsze odcinki moim zdaniem tak jak już mówiłem zaczynają się od finału 2 sezonu. Później już każdy odcinek dla mnie był dobry i bardzo mi się podobał.
Co do Herosów chętnie obejrzę, ale mam w planach obejrzeć jeszcze 2 sezon The Walking Dead i The Killing, które zacząłem już oglądać.
No nie powiedziałbym, żeby nie przywiązywać do niego większej wagi. Do wielu wątków z pierwszego sezonu są nawiązania w dalszych sezonach, głównie w czwartym. I nie są to tylko takie napomknięcia, ale ważne wątki, których nie zrozumiałby praktycznie nikt bez obejrzenia pierwszego sezonu.
Jeżeli komuś od początku się nie podoba, to nie będzie przywiązywał większej uwagi. Faktem jest, że są nawiązania do wcześniejszych sezonów, ale najważniejsze rzeczy, do których twórcy wracają w późniejszych sezonach, przypominane są w postaci krótszych lub dłuższych fragmentów. Ja patrzałem na sezon 1, jako na coś przez co muszę jak najszybciej przebrnąć, bo mnie trochę nudził. Oglądałem od pierwszego sezonu, bo nie mam zwyczaju rozpoczynania oglądania czegoś „od środka”. Nie przywiązując większej uwagi, chcąc bądź nie chcąc pamiętam i tak zdecydowanie większość wątków sezonu 1.
Możemy tutaj w nieskończoność wymieniać się swoimi opiniami, lecz każdy ma inny gust i każdy uważa inaczej. Ja wyraziłem swoją opinię i jeżeli komuś, tak jak i mi nie za bardzo spodobał się pierwszy sezon i rozważa zaprzestanie oglądania serialu tylko z tego powodu, to polecam sprawdzoną przeze mnie metodę, aby przebrnąć przez pierwszy sezon z myślą, że dalej będzie znacznie lepiej. Po raz kolejny podkreślam, że moim zdaniem sezon pierwszy, nie ma co się równać z kolejnymi, gdyż uważam, że scenarzyści mają znacznie ciekawsze pomysły i bardziej trzymają się głównego wątku. Chociaż zdaję sobie sprawę, że ile ludzi, to tyle opinii.
Wiesz, nie chodzi mi o to, czy ten sezon jest dobry czy nie, bo wiadomo każdemu podoba się co innego. Ale mówię, że jest to sezon ważny dla całej historii i nie należy oglądać go tak o tylko, żeby przeleciał jak najszybciej. Moim zdaniem należy śledzić go uważnie, bo coś nam umknie i dalej już nie będziemy wiedzieć o co chodzi (SPOILER), np. wątek z Jonesem, który jest później rozwinięty.
O który dokładnie wątek z Jonesem Ci chodzi? W 1 sezonie kierował się zdecydowanie innymi motywami. W sezonie pierwszym to co on robił, było z jego własnej woli, on sam decydował o wszystkim. W sezonie 4 chodziło kompletnie o co innego. Tam Jones był jakby pracownikiem, zwykłym pionkiem, który realizował zadania szefa. Całkowicie inne cele był Jonesa w 1 sezonie, a inne w 4. Co do Jonesa w sezonie 4 wystarczyło by jedynie wiedzieć kim on jest. Ogólnie po „overwrite timeline” (wiesz co mam na myśli), wszystko się kompletnie zmieniło.
(Spoilery) -------------------------------------------------------------------------------- ----------------------------------
Moim zdaniem jest to teoria chaosu. Chodzi o to, że choćby najmniejsza zmiana jakiegoś układu w czasie powoduje rosnące wykładniczo z czasem zmiany w zachowaniu układu. W tym przypadku jest to Peter, który po nadpisaniu linii czasu, tak naprawdę się nie narodził lub jak kto woli umarł w obu światach jako dziecko. Niby jeden człowiek, patrząc z perspektywy świata to jest nic. Jednak nie jest to prawdą. Teoretycznie nawet zmiana czegoś o ułamek sekundy w czasie, czegoś mało istotnego, co nawet nie da się dotrzeć ludzkim okiem, zmieniło by świat całkowicie. Wydarzenia potoczyły by się inaczej. Wszystkie zmiany rosły by wykładniczo. Przytoczę tutaj popularny cytat z efektu motyla: „Trzepot skrzydeł motyla, np. w Pekinie, może po trzech dniach spowodować tornado w Urugwaju”. Chodzi o to jak mała zmiana początkowa, może spowodować tak duże zmiany w efekcie.
Niektórzy się zastanawiają o co tak naprawdę chodzi w sezonie 4. Jak to się dzieje, że ci co zginęli przedtem dalej żyją, że wydarzenia, które widzieliśmy w poprzednich sezonach w obecnym nie miały miejsca i tak dalej. To jest właśnie teoria chaosu. Sama teoria nie jest fantastyką, a czystą matematyką czy fizyką. Lecz wszelkiej logice przeczy możliwość podróży w czasie (konkretnie w przeszłość), lub zmiany w jakikolwiek sposób przeszłości. Nie chodzi mi o możliwości techniczne, ale o samą logikę. Nie da się zmienić czegoś, co się już wydarzyło, to przeczy kompletnie wszystkiemu. Jest to tzw. paradoks. Inaczej ma się sprawa dotycząca podróży w przyszłość. Teoretycznie osiągając prędkość światła (czyli maksymalną) dla tego obiektu czas nie istnieje, a dokładniej wynosi 0. Gdyby dało się stworzyć pojazd, osiągający prędkość światła, i gdyby okrążać nim Ziemię przez godzinę, to dla tego pojazdu i wszystkiego co znajduje się wewnątrz minęła by godzina, lecz na Ziemi minęło by ze 100 lat. To, że nie ma obecnie możliwości stworzenia takiego pojazdu, nie oznacza, że w teorii jest to niemożliwe. Nie przeczy to logice tak jak podróże w przeszłość.
-------------------------------------------------------------------------------- ---------------------------------------(Spoilery)
W sumie niech każdy robi jak chce. Każdy sam powinien zadecydować czy oglądać w ten sposób , czy inny. Nie będę tutaj nikogo na siłę przekonywał, że tak jak ja czy ktoś uważa będzie najlepiej. Cały sezon 1 nie jest za bardzo znaczący, lecz pojedyncze odcinki są istotne, bo wątki z nich pojawiają się w późniejszych sezonach. Na szczęście tych odcinków w pierwszym sezonie jest niewiele, góra 5, także zwykłe odcinki ze „zwyczajnymi” sprawami można spokojnie nawet przewinąć.
Chodzi mi o cały wątek Jonesa. (SPOILER) Tak naprawdę to w pierwszym sezonie nie poznajemy celów Jonesa. Wiemy tylko tyle, że chce on przejść do alt-świata i odnaleźć Bella. Jest napomknięte, że chce pokazać Bellowi, że jest wyjątkowy. Nie wyklucza to wcale tego co widzieliśmy w sezonie 4. Możliwe (i moim zdaniem tak właśnie by było), że gdyby nie wymazanie Petera, historia Jonesa potoczyłaby się podobnie.
------------------------------------------------------- (SPOILERY) ------------------------------------------------------
Odpowiem na ostatnie zdanie z Twojej wypowiedzi. Gdyby nie wymazanie Petera to Jones dalej by nie żył. Wszystko by toczyło się dalej. Wszystkie sprawy, których byliśmy świadkami byłyby dalej zakończone, tak jak przedtem. Gdyby nie wymazanie Petera to kompletnie nic by się nie zmieniło w przeszłości i teraźniejszości. Wszystko zostało by tak jak było przedtem, taka jest prawda. Patrząc trochę z innej perspektywy używając metafor, gdybyśmy czas potraktowali jako kasetę VHS i biorąc pod uwagę to, że Peter nie zostałby wymazany w tamtym momencie, to przewijając kasetę wstecz, czyli do przeszłości i puszczając ją od nowa wydarzenia potoczyły by się identycznie jak byliśmy świadkami od 1 sezonu. Mógłbyś tą kasetę puszczać w nieskończoność, przewijać, stworzyć pętlę, ale i tak za każdym obiegiem pętli nic by się nie zmieniło. Wymazanie Petera to jak stworzenie całkowicie nowej kasety, wydarzenia zmieniają się od momentu śmierci Petera w obu rzeczywistościach, czyli tej pierwszej zmiany, ale wszystkie wydarzenia sprzed jego śmierci zostaną nie zmienione. Trochę zagmatwane. Mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli, nie wiem jak inaczej napisać o co mi chodzi.
SPOILER Wyraziłem się trochę niejasno. Chodzi mi o to, że gdyby w linii czasu z Peterem Jonesowi udało się przejść wtedy historia mogłaby się potoczyć jak w 4 sezonie. Prawdopodobnie przeszedłby na drugą stronę i spotkał tam Bella. Jak wiadomo Bell powiedział, że od początku jego i Waltera celem było stworzenie nowego świata, nad którym mieliby kontrolę. Jones (który był kreowany na wielką osobistość, a okazał się zwykłym pionkiem) nawiązałby współpracę z Bellem i bylibyśmy świadkami tego, co widzieliśmy w czwartym sezonie. Zniknięcie Petera zmieniło tylko to, że Jonesowi udało się przejść - powodów jego "misji" nie zmieniło.
Nie do końca się z tym zgodzę. Na końcu sezonu 4, dowiadujemy się, że za wszystkim nie stoi Jones, ale Bell. William Bell jest bardzo inteligentnym człowiekiem, który nie dałby się zmanipulować Jonesowi. Przypomnij sobie sezon 3. W normalnej linii czasu (nie nadpisanej), Bell przedstawiony jest jako ten dobroduszny, dla którego dobro ludzkości jest ważniejsze od jego prywatnych zachcianek. Przecież William Bell oddał życie za Olivie, Petera i Waltera. Moim zdaniem w prawidłowej linii czasowej jak by nawet doszło do spotkania Jonesa z Williamem, to William nigdy by nie zgodził się na taki pomysł i na żadną współpracę. Zwróć uwagę, że pod koniec sezonu zostało wyjaśnione dlaczego kawałki mózgu Waltera, zostały wycięte przez Bella. Zrobił to dlatego ponieważ oboje uznali, że pomysł stworzenia własnego świata jest chory i irracjonalny, Walter bał się tej myśli, a Bell nawet na chwilę nie brał takiej możliwości pod uwagę. Zauważ, że wymazanie Petera nie zmieniło tylko samych wydarzeń, a również charakter bohaterów. Przykładowo w normalnej linii czasu alternatywny Walter, przedstawiony był jako ten zły, który poświęcił by wiele, nawet życie Petera za ratowanie większości. Kierowała nim złość i chęć zemsty, ale po nadpisaniu linii czasowej alternatywny Walter jest przedstawiony jako ten dobry, który z chęcią pomoże Peterowi, ma ochotę współpracować ze światem równoległym i daje dowód na to, że to nie on stworzył zmiennokształtnych i nie wysłał ich do szpiegowania 2 strony, a nawet użycza swojej technologii i wiedzy w celu pomocy znalezienia winnego czyli Jonesa. Moim zdaniem wymazanie Petera, było przyczyną zmiany charakteru nie tylko Waltera, ale również Niny czy Williama (w tym przypadku na gorsze). Poza tym jest w tym serialu dokładnie pokazane, że Jones, Williamowi nie jest do niczego potrzebny. Jest zwykłym narzędziem, które łatwo może zastąpić przez kogoś innego. To przecież William, dzięki swojej inteligencji był w stanie stworzyć swój własny świat. Jones był za głupi na to.
Podsumowując William był indywidualistą, który nie potrzebuje nikogo do pomocy, a więc gdyby w normalnej linii czasu chciał stworzenia własnego świata, to by po prostu to zrobił. Jednak w normalnej linii czasu nie był wyzbyty uczuć, żałował wielu rzeczy, które zrobił, chociażby testowanie cortexiphanu na Olivii. W nadpisanej linii czasu William wszystko i wszystkich miał w du.. Bawił się w Boga, a Olivię, której i tak zrobił wiele złego, chciał użyć jako narzędzie do zniszczenia obu światów, łącznie z miliardem ludzi i stworzenia własnego.
Teraz zaczynamy gdybać, może nawet za bardzo :D Kto wie, może Bell potrzebował właśnie Jonesa, żeby w ogóle próbować tworzyć ten świat? Myślę, że tak właśnie było. Jones nie był tylko pionkiem. Był bardzo inteligentny i wiedział wiele, o czym mógł nie wiedzieć nawet Bell i to pomogłoby mu (Bellowi) w tworzeniu tego świata. Nie bez powodu Jones był pokazywany jako niezwykle inteligentny i niebezpieczny człowiek. Moim zdaniem charakter Williama w ogóle się nie zmienił. Moim zdaniem on nigdy nie był dobroduszny. Po prostu robił to co należało robić i co uważał za słuszne - pomoc w przejściu ekipy z alt do naszego świata, a nawet stworzenie nowego, lepszego świata, poświęcając nasz. On po prostu uważał to za jedyne dobre rozwiązanie. Nie wiązało się to z tym, że był on zły czy samolubny. A poza tym zostało wyjaśnione, że celem Williama i Waltera było stworzenie właśnie tego świata, a nie ratowanie naszego przed rozpadem. Ten pomysł mieli na długo przed porwaniem Petera z tamtej strony. I do tego chcieli wykorzystać dzieci Cortexiphanu. Gdyby był indywidualistą nie potrzebowałby pomocy ani Jonesa, ani ludzi od Cortexiphanu.
Co by było gdyby. Podejrzewam, że moglibyśmy pisać przez rok co ja uważam lub co Ty uważasz, że by się zdarzyło gdyby(…). Mogę tu przytoczyć masę przykładów, by potwierdzić słuszność mojej interpretacji, ale czy jest sens? Podejrzewam, że choćbyśmy tutaj gdybali przez kilka lat, to i tak nie moglibyśmy stwierdzić jednoznacznie co by się zdarzyło gdyby, myślę że jedynie twórcy serialu mogliby to powiedzieć.
Moim zdaniem wcale Jonesa nie potrzebował. Sam Walter badając wydarzenia zmierzające do „zagłady światów” stwierdził, że za stworzenie własnego świata nie może odpowiadać Jones, bo to jest zbyt doskonałe i zbyt dopracowane. Natknął się na wzory chemiczne, czy konstrukcje które jego zdaniem tylko Bell mógł stworzyć. Może Jones był inteligentniejszy niż większość ludzi, ale nie na tyle by stworzyć własny świat. Tego mógł dokonać tylko William.
Mówisz, że ,,Celem Williama i Waltera było stworzenie własnego świata”. A tak naprawdę to nigdy jednocześnie tak nie myśleli. Przed nadpisaniem linii czasowej, o stworzeniu własnego świata myślał tylko Walter, a Bell odsuwał go od tego pomysłu, bo przecież gdyby w tamtym czasie Bell popierał myślenie Waltera, to przecież nie wyciąłby mu kawałków mózgu, aby o tym zapomniał?
Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja po nadpisaniu linii czasowej (wymazaniu Petera). William chciał stworzyć własny świat pomimo wszelkich konsekwencji, a Walter po poznaniu prawdy i przedstawieniu wszelkich argumentów przez Bella za tym by stworzyć ten świat (nawet wspólnie z Walterem), to na chwile się nie zawahał, konsekwentnie pomimo wszystko próbował powstrzymać Bella.
Mówisz, że osobowości bohaterów się nie zmieniły, lecz moim zdaniem jest całkowicie inaczej. Uważam, że osobowości przynajmniej 4 bohaterów się zmieniły. Mogło to być przez to, że w momencie wymazania Petera, linia czasu się zmieniła, a więc bohaterowie podejmowali od tego momentu inne decyzje niż przedtem. Mogło być przez to, ale mogło być równie dobrze przez coś innego. Ja uważam, że jest to bardziej prawdopodobne niż inne rzeczy.
A co powiesz o zmianie osobowości czy zmianie postępowania przez alter Waltera, z przed i po nadpisaniu linii czasowej? Jaki był jego stosunek do Petera, a jaki do „zwykłego” Waltera, a jaki w ogóle do całego świata? Z przed wymazania Petera alt Walter był: Mściwy, chciał dokonać zemsty na Walterze, nie ufny - szpiegował świat alternatywny, przy pomocy zmiennokształtnych, chciał walczyć z drugą stroną, a nawet zniszczyć drugą stronę, był gotów poświęcić Petera , aby zniszczyć świat równoległy . Po wymazaniu Petera: chętny do pomocy i współpracy z drugą stroną, nie ma ochoty szpiegować alternatywnego świata, a nawet daje dowód, że to nie on za tym stoi, zgada się nawet na otwarcie mostu łączącego oba światy, nie jest on już mściwy, można to było zaobserwować po spotkaniu obu Walterów w końcowych odcinkach sezonu. Moim zdaniem nie tylko Walter się zmienił, ale wielu bohaterów, właśnie również wspominany wcześniej William Bell.
Co do indywidualizmu Bella. Dalej uważam, że jest on indywidualistą, jego postępowanie jest charakterystyczne dla indywidualistów. Powiedziałeś, że ,,Gdyby był indywidualistą nie potrzebowałby pomocy ani Jonesa, ani ludzi od Cortexiphanu”. Co mają do tego dzieci Cortexiphanu? Bell nie jest Bogiem wszechmogącym. Jest on inteligentny, ale nie do tego stopnia żeby stworzyć coś z niczego. Oglądając ten serial odnoszę wrażenie, że William nie mógłby stworzyć własnego świata bez wykorzystania konkretnego „zapłonu” czyli Olivii. Czy on współpracował z Olivią, czy on ją pytał o zdanie? Nie. On sobie założył, że wykorzysta Olivię nie zważając na nic, nie pytając nikogo. On wykorzystał dzieci Cortexiphanu jak zwykłe narzędzia, tak samo jak Jonesa. Czy Jones był partnerem „biznesowym” Williama, czy Bell zdradzał mu swoje plany, czy razem pracowali nad wspólnymi projektami? Odpowiedź brzmi nie. Jones wykonywał polecenia Bella, był ,,prywatnym chłopcem na posyłki”. William nie mógł się narażać na to, by ktoś go rozpoznał, bo przecież oficjalnie zginął w wypadku samochodowym. Prostym językiem, wykorzystał sobie Pana Jonesa do odklepania paru testów, wziął go bo Pan Jones jest dosyć ogarnięty więc nie będzie mu musiał tłumaczyć co jest do czego jak zwykłemu laikowi. A więc mówię tutaj, że Bell wykorzystał!!!, a nie współpracował z Jonesem. Jaki partner, który liczy się ze zdaniem drugiego skazuje go na śmierć? Od początku do końca Jones był narzędziem Williama, który miał za zadanie zrobić parę testów, a na końcu miała go czekać śmierć. Tyle w temacie. Ciężko mi się zgodzić z innym wyjaśnieniem, bo dla mnie sprawa jest jasna, lecz mogę podyskutować.
Pozdrawiam.