Niestety zgadzam zdecydowanie zbyt szybkie zakonczenie mogli rozwinac je przynajmniej na te biedna 22 odcinki jak nakrecony ogladalem od pierwszego odcinka pierwszego sezonku kazdy odcinek a tu taka niemiła niespodzianka doszly mnie glosy ze nie bylo pieniedzy i mialo poczatkowo nie byc w ogole 5 sezonu ale jakims cudem nie chcieli nam widzom wielcy panowie producenci robic zawodu i postanowili nakrecic ten 5 sezon jakze skromny niestety no nic wiele bym oddal za kolejny 6 i 7 ale niestety nie mam takiej wladzy zeby dokonac takiego czynu :( pozdrawiam
dokładnie 13 odcinków i człowiek czuje niedosyt cholerny... właśnie skończyłam oglądać. początek 5 zesonu - super, ale kiedy umarła Etta to już nie było to. Za dużo rzeczy na raz - za mało czasu na poukładanie wszystkich wątków. plus moim zdaniem powinni byli ukazać okres kiedy Etta jest kobietą i pracuje we Fringe, a Peter i Olivia mają tych 21 lat więcej na karku bez bursztynu.
Nie mogę się zgodzić. Piąty sezon starał się odbudować dobre imię Fringe, czy to mu wyszło - każdy widzi to inaczej. Sezon czwarty i ta cała irracjonalna sytuacja z czasem i Peterem zniszczyła wszystko, co stworzył Abrams. Póki wydarzenia i wytłumaczenia Waltera miały chociaż odrobinę sensu, serial trwał i wciągał widza. Ale pojawiło się kilka głupich wątków w s4 których nie można było puścić w niepamięć. Przykład? Peter w innej linii czasowej, nie wiadomo skąd jak i dlaczego. Olivia nabyła pamięć innej Olivii. Dlaczego? Nie wiadomo. Wrzesień poinformował Petera, że to jest jego czas. Jak, skoro tyle rzeczy różniło się od tego, co znał? Bell jako ten zły. Banał i nuda, facet przez ponad 80 odcinków robił eksperymenty bo na początku mu się nudziło a nagle się pomylił i jego cały plan przez sekundę legł w gruzach? Scena z Wrześniem w runie jako chyba próba przygotowania gruntu pod piąty sezon. Bell stworzył pistolet żeby powstrzymać obserwatorów wcześniej próbując niszczyć oba wszechświaty dla własnych korzyści? Grubymi nićmi szyte. W piątym sezonie zrezygnował nagle z niszczenia świata bo obserwatorzy, tak? Piąty sezon powstał żeby chociaż częściowo załatać luki Fringe'a, ale to czwarty sezon wszystko zepsuł. Takie jest moje zdanie.
nie moge ci nie przyznac racji , fakt bylo kilka glupot w 4 ale 5 tka jest słaba
Nie powiedziałem, że "piątka" słabą nie była, ale fakt, że stało się tak, jak się stało rozpoczął sezon czwarty. Przez ogromny spadek oglądalności "czwórki" zostało wyemitowane tylko 13 odcinków sezonu piątego. Gdyby przedostatni sezon nie wypadł tak nijako, to zapewne mielibyśmy dłuższą "piątkę" i nie widać by było tak bardzo tego pośpiechu. Co do wydarzeń - mnie osobiście nie odpowiadał już sam skok w przyszłość, bo jakoś lepiej widziałem Fringe we współczesności, dlatego już ten jeden odcinek w 2026 w trzecim sezonie mnie zniesmaczył. Ostatnie odcinki oglądałem na siłę mimo małego jak na ten serial sezonu. Inni jednak mogą uważać inaczej, znam osoby, którym piąty sezon przypadł do gustu. Ja, niestety, do nich nie należę.
Jestem w końcówce 4 sezonu i już jest spadek formy. Nie wiem jak wytrwam w tych nudach do końca. Liczyłem na rozwój umiejętności Oliwii i jakieś fajne efekty, a tu ciągną te wątki w nieskończoność. Och i ach jak to my możemy ale nie możemy być ze sobą, bo nie:D Wkurzająca ta para Oliwia i Peter. Bez tego całego romansu mogłoby być ciekawiej.