PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=467127}
7,7 27 tys. ocen
7,7 10 1 27162
6,7 3 krytyków
Fringe: Na granicy światów
powrót do forum serialu Fringe: Na granicy światów

Jestem ba początku 2-go sezonu i próbuję dotrwać do 3-go, zachęcony opiniami z FW, jakoby tam scenariusz miał się rozkręcić. Póki co, to serial jest tak przewidywalny, że głowa boli. Scenarzyści robią z widza idiotę, wciskając mu stek bzdur pod przykrywką zjawisk paranormalnych. Pomijam schematyczność każdego odcinka, przewidywalne zakończenia oraz zawsze sprawdzające się pomysły wszystkowiedzącego profesora. Serial po prostu jest szyty grubymi nićmi.

Przykład: Pirokinetyczka wybuchła ogniem (ok) podczas, kłótni z jakimś mężczyzną (dalej ok), wskutek czego temperatura w pokoju wypaliła w szybie okna (?) zapis dźwiękowy całej rozmowy (??), po czym przyszedł Peter, wyciął z szyby szklany krążek (???) i odczytał go jak CD (??????????). Dźwięk oczywiście był zaszumiony, więc aby go odszumić, należało "zwiększyć natężenie dźwięku do.. 40 Hz" (sic!). Po prostu ręce opadają. I takie kwiatki co kilka minut. Nieważne, że się nie trzyma kupy - ważne, że Kowalski nie odróżnia natężenia od częstotliwości i że wszystkie terminy brzmią naukowo. Czarne dziury, teorie strun, molekularne to i astralne tamto, wszystko połączone zupełnie losowo.

Chciałbym zapytać tych nieco bardziej wymagających widzów, którzy przebrnęli przez te 2 sezony, czy coś się w tej kwestii zmieni i czy po prostu warto się przemęczyć? Bo początkowe 3-4 odcinki były całkiem intrygujące, a na pewne rzeczy można było przymknąć oczy. Nie interesuje mnie natomiast opinia ludzi, którym serial podobał się od początku do końca, ani tych, dla których to "najlepszy serial, jaki widzieli". Nie troluję, nie próbuję obrażać, po prostu omińcie proszę temat i tyle.

ocenił(a) serial na 9
tarec

Hmmm... Zastanawiam się czy mogę uznać się za jedną z "tych nieco bardziej wymagających" ;) Moje zdanie jest takie - jak jesteś na takim etapie i Ci się nie podoba to sobie odpuść. Szkoda czasu na oglądanie skoro Cię to męczy (jak sam to ująłeś). Jeśli chodzi o to czy coś się zmienia po 2 sezonie to owszem, zmienia się dużo. Moim zdaniem serial od 3 sezonu skupia się na zupełnie innych kwestiach, pojawiają się nowe wątki, "zagęszczają się" ( ;D ) relacje między bohaterami itd, ale jeżeli obejrzałeś tyle odcinków i masz wątpliwości czy oglądać dalej to po prostu sobie daruj ;)

tarec

Jeśli chodzi o naukowy sens, to tutaj od początku trzeba przyjąć, że go nie ma, a bredzenie profesorka traktować, jako fakty, którymi nie są u nas, ale są w rzeczywistości serialowej. To nie tylko duża wada, to naprawdę obrażanie widza. Jednak, wbrew pozorom, pomijając tą farsę, pojawiają się też wątki ciekawe, jak wyżej wspomniano relacje międzyludzkie, a także wątek główny, kwestia dwóch światów, niepewnych stosunków między nimi, rozrywającej się zasłony, kryjących się w cieniu wrogów. Z czasem obserwatorzy też zabierają więcej głosu (interesujący bohaterowie), różne rzeczy się zmieniają (w ekipie, w światach, między światami). Zmiany są odważne, ale scenarzyści dają radę. Ogólnie, jak można już się domyślić po tym, co napisałam, serial wychodzi poza schemat odcinka, w którym pojawia się dziwny trup, pada pseudonaukowa paplanina, potem dziwaczne rozwiązanie problemu (wyleczenie, złapania kogoś) i sprawca zostaje znaleziony, the end. Odcinki przestają stanowić niezależne filmiki. Czy warto dalej oglądać? Nie wiem. Czy z czasem jest lepiej? Tak.
Mnie również początek zachęcił, a potem byłam coraz bardziej rozczarowana i w myślach co chwilę stukałam się w czoło. Tylko dla mnie bohaterowie i ludzki aspekt stanowią bardzo ważną część, same postacie, takie, jak Peter, potrafią utrzymać mnie przed ekranem. Jestem wymagająca, ale zarazem potrafię na dużo przymknąć oko, jeśli coś innego przykuje moją uwagę. "Fringe" to nie jest serial, którego wyczekuję, raczej taki, jaki włączę, jak nie mogę w nocy spać, ale to nie zmienia faktu, że w tej chwili (4 sezon) całkiem mi się podoba.