Co byście powiedzieli na to, aby Futurama miała zakończenie?
To znaczy patrząc na South Parka, czy Simpsonów widać, że nieważne jak dobry jest serial, po pewnym czasie formuła się wyczerpuje.
A ponieważ Futurama jest mniej "statyczna" (czyli odcinki mają taką fabułę, która warunkuje wydarzenia w następnych, nie tak jak na przykład w Simpsonach, gdzie na dobrą sprawę każdy odcinek mógłby egzystować oddzielnie) to zakończenie serii byłoby łatwiejsze.
Oczywiście nie mówię, żeby kończyć go dzisiaj, ale rozwinąć kilka wątków i na przykład rozwiązać je wszystkie w jakąś okrągłą rocznicę (np: 200 odcinek).
Co o tym myślicie?
Twórcy chcą zakończyć serię filmem kinowym, ale to nastapi dopiero gdy Comedy Central przestanie zamawiać odcinki. Póki co jest kolejne (trzecie) otwarte zakończenie serii - Overclockwise. Zakończenie powinno być epickie, w grę powinny wchodzić losy wszechświata, Fry znowu jako wybawca a Nibbler jako jego wsprzymierzeniec + Leela jako The Other One. Tak to widzę. Może do tego być też powrót Pazuzu jakoś umiejętnie użyty.
Kończenie na siłę nie ma sensu, zwłaszcza, że można go robić właściwie w nieskończoność, bo przecież to nasza rzeczywistość w krzywym zwierciadle. Jak im się skończą pomysły, to po prostu zostawią serię na kilka lat i do niej wrócą, jak im się nazbiera nowych. I tak jest najlepiej moim zdaniem.