Jak wiadomo powstanie 4. sezonu GF jest bardzo wątpliwe Proponuję zatem, żebyśmy sami go sobie napisali. Każdy po jednym odcinku - będziemy się zaskakiwać i wykreujemy nowe sytuacje. Ja zacznę
SPOILER: Snow Kids trzeci raz z rzedu zdobyli puchar. Podczas treningu dochodzi do niewyjaśnionej awarii holotrenera, w skutek której znikają dzieci oraz Mai i Micro-Ice.
ODCINEK 1 Koniec Snow Kids?
-D'Joc podaj do Marka! Jest niekryty! - w słuchawce rozległ się krzyk Rocketa. D'Joc postanowił, że nie wykona polecenia trenera i ruszył z piłką na bramkę przeciwnika. Yuki od razu wyczuła zamiary byłego kolegi z drużny. Napastnik oddał potężny strzał do siatki, ale bramkarka z łatwością obroniła.
Wielki zegar nad stadionem Akillian odmierzył już cały regulaminowy czas meczu. Tablica wyników pokazywała wynik 2:0 dla Electras. Snow Kids przegrali już trzeci mecz z rzędu. Właściwie to nie wygrali od czasu finału na Genessis. Porażka na ich stadionie bolała każdego zawodnika jeszcze bardziej do tej z Piratsami. Jedno było pewne. To nie jest już ta sama drużyna. Brakowało Mai w obranie i Micro-Ice'a w ataku.
Po powrocie do szatni na bardzo zmęczonych piłkarzy czekał ich trener.
-Co się z wami dzieje? Zapomnicie o swoich problemach! Na boisku liczy się tylko gra. A przegrana tutaj , na Akillianie jest jak... - nie zdołał dokończyć, ale wszyscy wiedzieli co to oznacza.
-Przestań się nas czepiać! Łatwo jest stać przed ekranem i mówić każdemu co ma robić! Może byś tak sam raczył zaszczycić nas swoją obecnością! - odezwał się z rogu D'Joc - To śmieszne przegrywamy ze wszystkimi!
Minął już miesiąc od tajemniczego zniknięcia dwóch zawodników oraz dzieci. Stowarzyszenie Fluxa jest bezradne, nawet Technoid nie zdołał ustalić co się wydarzyło podczas treningu Snow Kids. Skutki tej tragedii były odczuwalne przez każdego. Najbardziej przerażające było to, że nikt nie wiedział, gdzie są Mai i Micro-Ice.
D'Joc wrócił do swojego domu. Chciał być sam. Teraz na nim ciążyła odpowiedzialność za wyniki drużyny. Przynajmniej on tak odczuwał. Mimo, że nie nosił opaski kapitana, wiedział, że Rocket nie jest w stanie pobudzić dawnego ducha drużyny.
Maya siedziała nad swoją kryształową kulą, chciała znaleźć odpowiedzieć, ale już od miesiąca nie miała wizji. Bezradnie patrzyła w fioletowo-granatowy dym w martwej kuli. Nagle odczuła silny ból głowy. Zamknęła oczy, aby po chwili spojrzeć na swoją drogocenną rzecz. To, co jej się ukazało, mogłoby stać się punktem zwrotnym w poszukiwaniach. Miała jednak nadzieję, że tym razem jej wizja się nie spełni.
-D'Joc! Nieee! - krzyknęła. Nie była świadoma, że jej syn wrócił już do domu.
-Maya! co się stało? - zapytał zaniepokojony. Wiedział, że już od dawna nie miała przeczuć. Popatrzył na nią zaniepokojony. Ta próbowała zmienić temat.
-Jak mecz?
-Przegraliśmy - odpowiedział z rozczarowaniem - co zobaczyłaś? - D'Joc wyczuł jej zamiary.
-Nie przejmuj się tym teraz, ostatnio moje wizje się nie spełniają.
Spojrzał na nią podejrzliwie, ale nie chciał ciągnąc tematu. Zwłaszcza, że usłyszał dźwięk swojego holofonu. Wyszedł z pokoju Mayi. Dzwonił Sonny. "Nareszcie sobie przypomniał, że ma syna". Pomyślał z pogardą.
-Czemu się nie odzywałeś? Czekałem ponad miesiąc! Co się dzieje!? - D'Joc chciał wyjaśnień albo informacji. Piraci znali galaktykę jak własną kieszeń mogli swobodnie się w niej poruszać i wiedzieli, kto gdzie leci.
-Nie mam czasu na wyjaśnienia, synu - przekaz był urywany - zostaliśmy uwięzieni! Nie wiem, gdzie jesteśmy, Clamp namierzy wiadomość.
-Przez kogo? Jest z wami Mai i Micro-Ice? Powiedz mi, muszę wiedzieć. Maya miała wizję. Co tu się dzieje? N-nic nie rozumiem.
-Nie musisz! Zanie... Clam... Prosz... joc!
-Tato!? - połączenie zostało przerwane.
Kilka kilometrów dalej, w kwiaciarni Noraty, Aarch pił herbatę. Sytuacja była bardzo trudna. Aby akilliańska drużyna była brana pod uwagę przy najbliższym pucharze musi rozegrać jeszcze dwa zwycięskie miecze. Aarcha jednak nie to martwiło. Jego brzemienna żona dostała silnej gorączki i spała przez trzy dni. Dame Simbai nie wiedziała co jej dolega. Kazała przygotować się na najgorsze. Nie chciała w tej sytuacji opuszczać Akillian. Mimo, że Aarch nie był już trenerem Snow Kids, czuł się częściowo odpowiedzialny za wynik. Nie miało to związku ze zniknięciem dwóch zawodników. Wiedział, że poprzedni sezon reprezentacyjny był trudny, ale zwyciężali. Dali radę, choć byli w rozsypce, głównie na Paradisi. Próbowali już wszystkich ustawień i każdego zawodnika testowano na każdej pozycji. Kiedy wydawało się, że w końcu znaleźli sposób - Sonw kids przegrywali.
-Aarch, każda epoka się kiedyś kończy. Może przyszedł czas na nich. pamiętasz, jak my graliśmy? - Norata chciał pocieszyć brata
-Tak, oczywiście, ale boję się o Mai, Micro-Ice'a i Adim. Nie mówiąc już o tych dzieciach. Ich rodzice są załamani. Ja byłem wtedy za nich odpowiedzialny! Jak mam wychować syna, kiedy nie portafię nawet wytrenować garstki maluchów. Wiedziałeś, że ich rodzice chcą nas zaskarżyć do Stowarzyszenia Fluxa? Uważają, że to było specjalnie przygotowane. Ja już nie mam sily.- Powiedział były trener i schował twarz w swoich wielkich dłoniach.
-Przecież wiesz, że to nie twoja wina. A z wychowaniem, dasz sobie radę, spójrz na Rocketa! Jest trenerem. I to moja zasługa - powiedział z szerokim uśmiechem na ustach Norata
-Twoja, przecież to ja... - nie zdołał dokończyć. W głowie urodził mu się pomysł. Szybko opuścił kwiaciarnię, bez słowa wyjaśnienia. Norata nic nie zdążył powiedzieć, zobaczył tylko zamykające się drzwi.
Sinedd stał nad przepaścią. Chciał być sam. Było to zrozumiałe. Przez trzy mecze ani razu nie użył Oddechu. Nikt nie miał tego problemu. Dame twierdzi, że powodem może być późne dołączenie do drużyny i długi okres działania Smogu. Sinedd wiedział, że nie o to chodzi. Historia znów miała się powtórzyć. Ledwo udało mu się kogoś odzyskać (rodziców) to znów stracił kogoś ważnego - Mai. Chciał stworzyć z nią rodzinę, ale dopiero po pucharze Galactik Football. Do niedawna nie był świadomy istnienia siostry, a rodzice uważali go za zmarłego.
-Sinedd - zza jego pleców rozległ się niski głos - nie rób tego
-hmm, o czym ty mówisz? - zapytał
-przecież wiesz. Ledwo udało nam się wybłagać, żeby cię nie zawieszali - powiedział spokojnie. Sinedd nie odwrócił się do swojego rozmówcy - drużyna cię potrzebuje.
-dwa razy zdobyli puchar beze mnie, nie jestem im potrzebyny, zwłaszcza, że nie mogę użyć Oddechu na boisku.
-Dlatego tu przychodzisz? Chcesz poczuć jak to jest? Czuć siłę? Sinedd, proszę, nie rób tego!
-Ty nie wiesz jak to jest! Czuję się taki pusty. - Mężczyzna wiedział, jak to jest, dlatego nie ciągną dalej tej rozmowy. Na zakończenie dodał tylko:
-rób jak chcesz, ale pamiętaj o drużynie - i odszedł
-nie ma już drużyny - Sniedd powiedział to bardzo cicho i do siebie. Po czym skoczył w piętnastometrową przepaść.
Na dole Mark z Achito i Thranem spacerowali. Nie wrócili jeszcze do swoich domów. Czuli, że zawiedli oczekiwania swoich fanów, dlatego postanowili udać się do kawiarni trochę okrężną drogą. Nie odzywali się do siebie, chociaż każdy wiedział, co kto myśli. Byli już na tyle ze sobą zżyci, że nie musieli pewnych rzeczy mówić na głos. Szli monotonnie.
Naprzeciwko nich pojawiła się postać dorosłego mężczyzny, był silny i wysportowany. Jednak najbardziej zadziwiająca była błękitna poświata, która ciągnęła się za nim.
-Sinedd? - zapytał bardzo zdziwiony Mark - dlaczego używasz oddechu? chcesz być zawieszony, jak kiedyś Rocket?
-Czekaj, czekaj - powiedział Thran - Dlaczego nie na boisku. Dame Simbai nie wie, co ci dolega, a ty sobie skaczesz z ogromnego klifu dla adrenaliny!
Sinedd nie odzywał się, czuł odrazę do nich i coraz częściej zastanawiał się, czy nie wrócić do Shedowsów. Jego siostra mogłaby znów partzeć jak strzela gole, a drużyna zwycięża. Chciał zrobić coś dla niej. Bez słowa odszedł, zostawiając kolegów z drużyny.
-Powiemy Dame Simbai i Rocketowi? - zapytał Achito
-Nie, on teraz przeżywa ciężkie chwile - powiedział Mark - jak my wszyscy - dodał, ale Thran i Achito tego nie usłyszeli.
Rocket i Tia siedzieli już w statku
-stęskniłam się za rodzicami, nareszcie mamy okazję ich odwiedzić - cieszyła się dziewczyna. Już dawno zapomniała o przegranej.
-Cieszę się razem z tobą - zapewniał Rocket. Jego słowa były jednak bez namiętne. Od dawna nie potrafił radować się zwykłymi, drobnymi rzeczami.
-Dzwoni ktoś - powiedziała Tia
-Zostaw mnie samego - nie chciała tego robić, ale posłusznie opuściła tylną część statku udając się do barku.
-Rocket, już wiem jak sprawić, by Snow Kids wygrali - na ekranie pojawiła się uśmiecnięta twarz Aarcha.
-O ile sobie przypominam to ja jestem trenerem - powiedział Rocket - sam mnie wybrałeś. Wolałeś Adim.
-Chcę tylko pomóc, wiedz, że nie jesteś sam - zapewniał jego wujek.
-No dobrze, ale czy możemy to odłożyć do naszego powrotu? - Rocket zgodził się, lecz niechętnie. Stracił hierarchę swoich wartości. Football spadł na niższe pozycje. Właściwie, to nie wiedział, co jest teraz ważne. Skupiał się na obecnej sytuacji. Każdy ze Snow Kids inaczej reagował na zniknięcie Mai i Micro-Ica. D'Joc był wściekły, Achito coraz więcej spał, Thran i Mark czuli pustkę i nie mogli sobie znaleźć miejsca. Najgorzej było z Sineddem. Dame Simbai twierdziła, że ma depresję. Natomiast Tia pozbyła się wszystkich uczuć oprócz radości. Rocket był w szoku.
Hologram Dame Simbai pojawił się na podeście w kwaterze głównej Stowarzyszenia Fluxa.
-Mistrzu mam pewną teorię na temat dziwnego zachowania Snow Kids
-Słuchamy cię - odezwał się
-Myślę, że są ze sobą bardzo zżyci. Ich Flux jest bardzo osobliwy. Kiedy brakuje jednego ogniwa odbija się to na całej drużynie. Oni są jak jeden organizm - wyjaśniła kobieta
-Sądzę, że masz rację. Proszę obserwuj dalej sytuajcę i powiadom nas o niespodziewanych zdarzeniach.
-Dobrze, mistrzu.
Do kwiaciarni dobijał się mężczyzna. Norata zapewnił go, że dziś jest nieczynne. Jednak on nie chciał słuchać i uderzał w metalowe drzwi coraz silniej.
-Szukam Aarcha! - odezwał się gość
-Sam nie wiem gdzie jest, odejdź - przez drzwi dało się słyszeć głos Noraty
-Norata, wpuść mnie, muszę z tobą porozmawiać. Chodzi o Sinedda - mężczyzna nie dawał za wygraną
-Idź do jego rodziców
-Nie wygłupiaj się, ja nie chciałem... przepraszam za tamto, próbowałem... - mimo błagań Norata nie ustępował. Choć poczuł, że musi mu otworzyć
-Sinedd znów to zrobił, chciałem go powstrzymać. - Nagle metalowe drzwi rozstąpiły się.
-Artegor, rozmawialiśmy... - zaczął Norata. Nie chciał dalej ciągnąć tego tematu
-Wiem, to było niesprawiedliwe. Tęskniłem za Smogiem. Ta adrenalina... ale już zrozumiałem. Wybaczcie mi, proszę.
Błagania Artegora były bez znaczenia. Aarch i Norata już mu wybaczyli. Wiedzieli, że Smog jest silniejszy od człowieka. To co wydarzyło się kilka dni temu podczas treningu przed meczem z Electras było już historią.
-Artegor nie powinieneś był namawiać ich do używania smogu. Masz szczęście, że żaden ze Snow Kids nie wyraził zgody. Ja rozumiem, że drużyna przegrywa i się stacza, ale to nie jest powód, aby robić takie rzeczy.
-Przepraszam
-Już dawno wybaczyliśmy ci tą wpadkę - powiedział z uśmiechem Norata - co do Aarcha, to nie mam pojęcia, gdzie on teraz jest. Wyszedł bez słowa.
D'Joc stanął pod akademią. "Dasz radę, zrobisz to co słuszne" - pomyślał, po czym przekroczył próg. Pragnął tylko zobaczyć się z Clampem i powiedzieć o tajemniczej wiadomości od Sonny'ego
Po kilku minutach siedzieli przed ogromnym komputerem.
-I co? znalazłeś - niecierpliwił się D'Joc
-Chwilę, daj mi pracować - odparł skupiony Clamp
-Mam! Znalazłem.
-Co, co znalazłeś, wiesz gdzie są? - dopytywał się
-Tak, ale... - zaczął - uprzedzam cię to może być pułapka, nie wierz we wszystko. Ze mną Piraci też się nie kontaktowali od czasu tej tragedii.
-Dobrze, obiecuję, że będę uważał - powiedział D'Joc, jednak nie wspomniał o przeczuciach Mayi.
-Sygnał wskazuje na to miejsce - Powiedział i wskazał palcem na mapę
-Przecież to nic nie ma - zadrwił sobie
-Owszem, dlatego jest tylko jedno wytłumaczenie. Moje maszyny się nie mylą. To sprawka Piratów - powiedział Clamp sam sobie nie wierząc
-Niemożliwe, przecież Sonny... - zaczął D'Joc
-Chyba, że to to jeden z nich - zaczął się zastanawiać
-Co masz na myśli? - zapytał drżącym głosem
-że wśród Piratów jest zdrajca...
KONIEC
ps: dajcie znać co myślicie ;)