Zapowiadał się ładnie, ale im dalej, tym gorzej. Pojawił się ojciec bohatera, ale w następnym odcinku słuch o nim zaginął. Ukochana głównego bohatera jest samolubną zołzą i naprawdę zupełnie nie rozumiem, co on w niej widzi. W ogóle tylko detektyw był postacią, której zachowania były zrozumiałe i normalne - cała reszta zachowywała się w sposób irracjonalny, delikatnie mówiąc. Wątek z klasztorem to już kompletna porażka. Pierwszy sezon - 6, drugi - 3, średnio dam 4.