Po kolejnym dramacie, kryminale, thrillerze (dokładniej po zakończeniu Breaking Bad) potrzebowałam czegoś lekkiego i wesołego. Padło na ten serial bo ma tylko 2 sezony, no i zmajstrował go autor mojego ukochanego Hannibala. I tu był mój największy szok jak jedna osoba może zrobić dwie tak maksymalnie różne od siebie rzeczy. Ogólnie dobrze się oglądało, ale jak dla mnie jednak był zbytnio przesłodzony (jak by tak był w stylu czarnej komedii, marzenie). Sama koncepcja fajna, ale nawet te morderstwa nie zrównoważyły tej ilości cukru i lukru jakim był pokryty.