pamiętam jak byłem mały to zachwycałem się Gigim. był taki odcinek, w którym grał w ping ponga, jego przeciwnik uderzył tak mocno, że piłeczka rozbiła się na tysiące części, Gigi zerknął na białe majteczki i odbił wszystkie:) To były dobre czasy. Polonia 1 tsubasa, yattaman, kapitan daimos, tygrysia maska i te sprawy:)
Dużo wcześniej był odcinek gdy jego przeciwnik od koszykówki rzucał tak mocno piłką że ta dosłownie wbijała się w ścianę :D
(SPOILERY)
Takie akcje w "Gigim" to normalka. W jednym odcinku ("Tajemnica Shelley") grał z zawodnikiem udającym dziewczynę i używającym do gry swojego lepkiego potu (?!) w innym ("Zemsta Salomona") w czasie meczu koszykówki objawił się mu wielki złoty Jezus (!!!). Po tych scenach zbierałem zęby z podłogi. Na razie jestem na odcinku 47 i czuję, że to anime jeszcze nie raz mnie zaskoczy :)
Pamiętam ten odcinek !! :D
To były naprawde dobre czasy. Niezły był też motyw gadającego złośliwego psa wielkiego wroga Gigi :)))
Ja też jestem z tego pokolenia, ale Gigi odkryłem dopiero po latach. Z reguły późno wracałem z podstawówki - tak, że łapałem się na Tsubasę i Yattamana. Gigi mnie ominął. Dziś wiem, że dużo straciłem. :D Klawe anime.