Zgadzam się! Ten odcinek był świetny! I dawno się tak nie śmiałam jak w czasie jego trwania:D Brakowało jednak tego specyficznego klimatu w poprzednich - miejmy nadzieję, że wrócił on już na dobre!;)
Ja tu czekam na napisy i czytam takie rzeczy. ^^
Odcinek 16 był jakiś rozczarowujący, chyba April mi przeszkadza w "Glee".
zgadzam się :D 17 odcinek to mistrzostwo. siedziałam a na twarzy miałam banana od ucha do ucha. oby tak dalej :)
Świetny odcinek.
Jedna piosenka przesłoniła mi dotychczasowe - jestem zahipnotyzowana "Total eclipse of the hurt". Zapomniałam, że uważam Jessego za szpiega i szczerze "współczułam" dziewczyny. ;)
Przepraszam że się tak wcinam, ale czy ktoś mógłby mi podać stronę, na której obejrzeliście ten odcinek?
Też się zgadzam. Pierwsze trzy odcinki po przerwie były... średniawe - z pewnością nie dorastały do pięt tym, które wyemitowano jeszcze w ubiegłym roku (pomimo kilku bardzo dobrych scen - np. Sue Sylvester śpiewającej "Vogue" Madonny, czy podejmowania znowu tematów "mniejszościowych" - niezły pomysł ze "zbrataniem" Kurta i Finna i poświęceniem odcinka kwestii społecznej nietolerancji dla otyłości, kiedy Mercedes musiała się odchudzać, żeby pozostać w drużynie Sue Sylvester - ale mimo tych plusów brakowało mi w tych odcinkach... humoru i odrobiny szaleństwa. Na szczęście w siedemnastym odcinku było i jedno i drugie - i to w sporej dawce. :) Rewelka.
A tutaj link do pierwotnej wersji "Physical" Olivii Newton John. Muszę przyznać, że wersja z "Glee" jest lepsza. :P
http://www.youtube.com/watch?v=O0e1Y5FXNWs&feature=related
A co sądzicie o odcinku "Laryngitis"?
Osobiście powiem ,że też niczego sobie :D.
Wątek - Rachel tracąca głos - bombowo się to oglądało. Rachel w piżamie i miską płatków w szkole wymiotła całość.
A co do śpiewania: tu zaskoczenie bo najlepsi byli Kurt i Puck, którzy bardziej byli tak "w cieniu". Ale tak i tak Kurt ze swoim "Rose's Turn" wymiótł wszystkich :D.
Rzeczywiście - znowu bardzo dobry odcinek. Nie tak zabawny, jak poprzedni, ale - poruszający.
Najlepsze piosenki - Kurta i Finna. Wątek "Puck zmieniający fryzurę i romansujący z Mercedes" - świetny.
Jedyne, co mnie nieco rozczarowało - to to, że wciąż - chociaż niby chodziło w tym odcinku o to, żeby ludzie z cienia mogli zaśpiewać solówki - śpiewali Ci sami, co zwykle (Finn, Rachel, Puck, Kurt, Mercedes - jedyny wyjątek: Santana). Osobiście chętnie posłuchałbym solówek Tiny (czy ona śpiewała coś sama - poza fragmentem "I Kissed the Girl" w pierwszym odcinku? Nie przypominam sobie), Matta albo Mike'a (którzy jeszcze nigdy nie wykazali się niczym - no, poza tańcem i urodą :P ), czy choćby nawet Brittany. No, ale nie można mieć wszystkiego. :P
"czy ona śpiewała coś sama - poza fragmentem "I Kissed the Girl" w pierwszym odcinku? Nie przypominam sobie" - tak, śpiewała piosenkę z West Side Story, co niezwykle oburzyło Rachel, gdyż sama chciała ją zaśpiewać. Czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie:). W zupełności zgadzam się co do Matta i Mike'a - dla mnie nie muszą śpiewać, wystarczy, żeby powiedzieli parę zdań i przestali byc tłem dla reszty bohaterów:).
Tina świetnie zaśpiewała True colors i w odcinku i potem na żywo, nie wiem, czy ktoś miał okazję oglądać na YT mini koncert, Mark również spiewał na żywo i miał duet z Matthewem Morrisonem. W zeszłym odcinku śpiewała również Santana, co prawda duet z Mercedes, ale liczy się.
Ja za to jestem zła, bo Kurt ma teraz same solówki, nie, żebym go nie lubiła, ale w obsadzie jest jeszcze Tina i Quinn, a ich za dużo nie mieliśmy okazji posłuchać. Niedługo będziemy mogli znów usłyszeć Artiego, co mnie cieszy, bo Kevin świetnie śpiewa i zawsze ma super dobrany repertuar.
Jeżeli nie widzieliście jeszcze słabego odcinka "Glee" to podczas "Dream on"(19th episode) będziecie mieli okazję. Mało co się kleiło, wątki poprowadzone na siłę i bez przekonania. Zmarnowali potencjał tkwiący w przypadku Artiego i zrobili z tego mało przekonującą nudę. Nie podobają mi się metody matki Rachel i dlatego nie byłam w stanie emocjonalnie odczuć "I dream a dream".
NPH to występ gościnny na jeden raz. Will cudnie wyglądał w retrospekcjach ^^.
A tak ogólnie to o kant d*py potłuc. Scenarzyści przespali ten odcinek.
Ocena za 19 odc: -8;) pierwszy raz płakałam na tym serialu, wątek Rachel i jej matki BOMBA- jeszcze będzie gruuboo i to jak wykonywały razem "I Dreamed a dream" ścisnęło mnie za serce. Wszystko wybaczam Jessiemu, ma być z Rachel i koniec!!;D Mało Finna!!;DDD NPH- niźle chociaż spodziewałam się więcej;D "Dream On"- dobra Will jak to śpiewał był seksowny;D wciąż za mało Quinn;/ na minus wątek z Artiem- tu mogli wymyślić coś lepszego.
Ja wiele razy już płakałam na Glee, ale wzruszył mnie wątek Artiego, bo kiedy już chciał wziąć się za siebie i próbować przez te badania, które znalazła Tina, była rozmowa z Emmą i wszystko padło. Do tego jak sobie wyobrażał, że tańczy to było cudowone, właściwie ten tekst po tym wyobrażeniu 'jestem świetnym tancerzem' albo 'byłbym świetnym tancerzem', bo teraz dokładnie nie pamiętam. wątek z matką Rachel jest okey, ale ujawnia się tutaj Jesse i jego prawdziwe zamiary, no jakby nie patrzeć to tak jest. Matthew z NPH dali czadu w Dream on nieźle, lubię NPH, więc za niego plus. Dobrze wyglądał też. Jednak brakuje mi wątku z Quinn i jej losami, ciesze się z kolei, że pokazali Tinę i Artiego. Ostatnia piosenka, love.
SIEMKA :) Mialabym prośbęgdzie ogladacie nowe odcinki GLEE? Bardzo bym chciala byc na bierzaco narazie jestem na 14 odcinku i za bardzo nie wiem gdzie szukac innych
Cóż ten odcinek trochę im opadł jeśli porównamy go do dwóch poprzednich. Z tym wykonaniem "dream on" (jako wielka fanka Aerosmith) to uważam, że się porwali jak z motyką na słońce - to znaczy, nie było źle, ale bardzoooooo daleko im do Steva.
Wątek Artiego podobał mi się, lecz za to trochę napaskudzili z matką Rachel - niby pomysł dobry, ale wykonanie niedopracowane.
Popieram powyższe głosy - GDZIE JEST QUINN??!!
No nistety, ostatni odcinek zdecydowanie tez w dół idzie u mnie...
Do piosenek nic nie mam - fajne "Dream On", "Safety Dance", oraz "Dream a little dream of me". Ale "fabularnie" sknocone. Przede wszystkim NPH - nie mogłem strawić tej roli. Ale to głównie dlatego, że po prostu dla mnie jest on "zaszufladkowany" jako Barney z "Jak poznałem waszą matkę", i np. te łzy w barze kompletnie mi się nie podobały. Wątek z Artim świetny. Szkoda, że jego marzenia nie można spełnić.
No i ja już mam moją ulubioną postać, w całym sezonie! :D
Myślałem że będzie to Puck, ale definitywnie zmieniam i jest to Quinn. Widać, że ciąża zmieniła ją definitywnie. Z typowej egoistki w osobe troskliwa, opiekuńczą - zresztą widać to było w sytuacji z Mercedes, czy jak ostatnio jak jako jedyna chciała jakoś pocieszyć Artiego. Cholera uwielbiam takie przemiany! ;)
Co do śpiewania - nie jestem dobry w rozpoznawaniu po głosie, ale zdaje się, że Quinn będzie miałą ciut więcej do zaśpiewania w następnym odcinku w "Bad Romance" Lady Gagi.
Co do Gagi. Poważnie się zastanawiam, czy oglądac nastepny odcinek. Tematem Gaga, czyli osoba, której osobiście nie trawie. Wiem, że te jej stroje i makijaż są sposobem na promocję, ale mi to za bardzo do gustu nie przypada... Ale znając życie to na pewno oglądne...
Sama nie przepadam za Lady Gagą, ale coś czuję, że będzie dobrze. A na deser przecież będzie KISS. Widziałam parę zdjęć z planu i te przebrania mnie rozwaliły. ^^
Quinn bardzo lubię. Ciąża obudziła w niej wielkie pokłady empatii. To mi się bardzo spodobało.
Faktycznie jeden z najsłabszych odcinków, przede wszystkim fabularnie, ale również muzycznie... Poza miażdżącym "I Dreamed a Dream", które podnosi ocenę odcinka o jedno oczko, nic mnie nie porwało (ewentualnie jeszcze "Dream a Little Dream of Me" na plus).
Nie wiem czy ktoś już o tym pisał, ale w finale sezonu Quinn będzie śpiewała "To sir, with love" Lulu!! Ja również się przyłączam do tej masy zachwytów nad Dianną Agron i podobnie jak wy dziwię się, że twórcy nie wykorzystują potencjału, jaki ma w sobie ta dziewczyna: zarówno jako aktorka, wokalistka, jak i jako postać.
Ja się absolutnie nie zgadzam z opiniami poprzedników. Dla mnie dziewiętnasty odcinek był najlepszym, który pojawił się po przerwie. NPH był prześwietny w swojej roli, piosenki bardzo pasowały do scen i niesamowicie się w nie wczułam. Trochę szkoda mi było Matthew Morrisona, bo w porównaniu z NPH jego głos wypadł trochę cienko ale jak wyciągali końcówkę "Dream On" - marzenie :)) Genialny odcinek!
Quinnie będzie miała solówkę? Cudownie. Dziewczyna ma niesamowitą wg mnie barwę głosu. Po jej "Papa don't preach" oryginał jest dla mnie nie do przebrnięcia.
btw, czy tylko mnie czy innym też nowy filmweb idzie jak po grudzie?
nie tylko Tobie - albo w ogóle się nie pojawia, albo strony otwierają się jakby szły na piechotę - muszą mieć jakieś problemy z serwerem.
Ooo! Nawet nie musimy czekać aż do finału! W przedostatnim odcinku Quinn zaśpiewa w duecie z Mercedes! I to nie byle co: "It's a men's men's men's world" Jamesa Browna!!! ;D
Co, do "Papa don't preach" to boli mnie, że jest takie krótkie... ;|
Dla tych, którzy uwielbiają Quinn i samą Diannę Agron - http://www.youtube.com/watch?v=YF-BZ6DWgV0&feature=player_embedded.
Tak przesłuchałem sobie najnowszy soundtrack z glee na yt i powiem tak: pieprzyc najblizszy odcinek ja chce ten co bedzie dopiero w następną środę, z powodu tej piosenki:
http://www.youtube.com/watch?v =4HHTZ4rAje4&feature=relat... <- "Loser", gdzie oryginalną wersję śpiewa Beck. A piosenkę tą mają śpiewać Puck, Finn, Terri, Howard i Sandy. SŁUCHACIE NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!
Jestem ciekawy, czemu oni, pomijając fakt że rap w wykonaniu Pucka jest zajebisty :D
siemka, chciałbym się od Was dowiedzieć, gdzie oglądacie ten serial? Ja w necie już obecne i obejrzałem 16 odcinków i nie ma jeszcze reszty. Oglądacie w oryginale jak leci w USA czy jak? Z góry dzięki za odpowiedź. Pozdro :)
Mi się dziewiętnasty odcinek nawet podobał. Fakt, że udały im się tylko dwa dowcipy (no, moim zdaniem :P ) - ten, w którym Artie stwierdził, że nikt nie tańczy gorzej od niego... z wyjątkiem Finna (cieszę się, że twórcy serialu mają zdrowe podejście i potrafią się śmiać z samych siebie - bo rzeczywiście gość, który gra Finna rusza się tragicznie) i scena erotycznego napięcia między Sue i tym gostkiem, który kiedyś grał małoletniego lekarza, a ostatnio tańczył na początku rozdania Oscarów. :)
Wątek matki Rachel taki sobie. Szkoda, że okazało się, że Jessie miał jednak inne pobudki, żeby zbliżyć się do Rachel, poza rzekomym uczuciem do niej - bo to może oznaczać, że Jessie zniknie z serialu. A szkoda by było. :P
Wkurza mnie też nieco, że nie pokazali jeszcze (przez 19 odcinków!) ojców Rachel. Były ich zdjęcia w pierwszym odcinku, ale może już czas wyciągnąć ich z cienia?
Ale mimo to oglądało mi się cały odcinek nieźle. Wątek Archiego nawet mnie poruszył - i podobało mi się nawet to, że nie był przeładowany piosenkami. Tak - dla odmiany.
P.S. Ten odcinek miał jak na razie największe "stężenie" homoseksualistów w obsadzie: lesbijka i trzech gejów. :D (No, chyba, że o kimś nie wiem. :P ) Ot - ciekawostka. :P
Jonathan? Nie wiedziałam o tym. Chyba chętnie widziałabym go w ramionach Lei, nie tylko jako przyjaciół ;D
czy ktoś coś wie, co będzie w następnych odcinkach?
O Jonathanie też nie wiedziałam... trochę mi to serce łamie, szczególnie że pamiętam go z roli w Przebudzeniu wiosny... cóż szkoda, wielka szkoda :P
po par pierwszych odcinkach Glee - portale plotkarskie spekulowały o orientacji Matthew Morrisona, jak się okazało nie bez powodu - http://27.media.tumblr.com/tumblr_l35savkm0g1qbkrb7o1_500.png
wiem, że to pytanie będzie odrobinę naiwne z mojej strony - ale czy to na pewno on jest na tym zdjęciu?:PP
- ten, w którym Artie stwierdził, że nikt nie tańczy gorzej od niego... z wyjątkiem Finna (cieszę się, że twórcy serialu mają zdrowe podejście i potrafią się śmiać z samych siebie - bo rzeczywiście gość, który gra Finna rusza się tragicznie)
Nie, no tutaj miałam wybuch niekontrolowanej radości. Finn faktycznie porusza się tragicznie, ale jest uroczy w swojej klocowatości. Sam fakt ujęcia tego w scenariuszu i nie wypowiedzenia umowy przez Cory'ego świadczy o dużym poczuciu humoru twórców i obsady. ^^
Liczę na więcej tego typu smaczków.
Liczę na
Ok, najnowszy odcinek? Jak mówiłem - nienawidzę Gagi, co doprowadziło do tego że wszystkie sceny gdzie było dziwnie/strasznie/smiesznie/glupio po prostu przewinalem
20 odcinek:9;D co jest niesamowite- Gaga mi nie przeszkadzała;) dobrze, żę zrobili 2 piosenki- Bad Romance- jakoś przeżyłam, mam dość tej piosenki i nawet Glee nie pomoże;) natomiast "Poker Face"- świetne!! Po prostu więcej duetów Rachel i Schelby( mam nadzieje, że jakieś będą, albo chociaż solóweczka Schelby)ogólnie wątek z matka Rachel bardzo mi się podobał, wzruszający, trochę dramatyczny, nie powiem, że chciałabym żeby się skończyło ok, bo widać, że siebie nawzajem potrzebują. No i sama Rachel ubrana w pluszaki- myślałam, że się zakrztuszę jak to zobaczyłam. A i tekst Rach że "pianista zawsze się tu kręci". Kurt i Finn, jakoś zniosę Fina, na końcu się ok zachował, i ten strój wszystko wynagrodził. Było też trochę śmiechu- błagam Tina jako wampirzyca strasząca dyrektora^^ i motyw Twilighta na początku:) No i wreszcie dali troszkę więcej Quinn(wyglądała zjawiskowo). Wykonanie "Beth" ok. Oczywiście najlepsze z całego odc było "Funny Girl";) cover Kiss też ok, ale jakoś bez rewelacji( fajnie, że chłopcy mogli wymyślić coś swojego, wyglądali zabójczo). Na minus- zawsze jakiś jest- brak Sue i Emmy!!!!!! Co to ma być?? Chociaż jedna scenka??
zgadzam się w 100%! po prostu z ust mi wszystko wyjęłaś;P wykonanie Poker Face było genialne! ta aranżacja teatralno/kabaretowa strasznie mi się spodobała! Tina jako wampirzyca rządzi! I jej powód nie oglądania Twilight - po prostu wymiękłam:D Watek z mamą Rachel w tym odcinku wyszedł im świetnie - już nie trącił niedopracowaniem, wręcz przeciwnie - był bardzo poruszający. Wykonanie "Beth" - cudo! Uwielbiam jak chłopcy razem śpiewają, a Puck ma świetną barwę głosu - co z resztą już pokazał nie raz i zgadzam się, z którąś z powyższych opinii, że rośnie nam tu kolejny Sinatra:D Funny Girl - cóż to było do przewidzenia po jednej z głównych bohaterek Rent i odtwórczyni tytułowej roli w Wicked - Broadway gwarantuje jakość:D No i w końcu więcej Quinn, choć jak dla mnie wciąż za mało:P A i oczywiście Kiss! Wywołali tym występem szeroki usmiech na mojej twarzy:D Ogólnie odcinek bardzo dobry - 9/10 - niestety brak Sue zaniża ocenę;P
O niebo lepszy niż "Dream on" zarówno scenariuszowo jak i muzycznie.
Ku memu zdziwieniu piosenki Gagi nie irytowały.Przy "Bad romance" szczęka mi opadła słysząc Santanę - kurde, to było mocne. Za to "Poker face" wywołało znacznie więcej emocji niż "I dreamed a dream" i jak pasowało do danej sytuacji. Chyba dopiero "Funny girl" pozwolił mi w pełni docenić Idinę Menzel. Piosenki KISS świetne, ale to "Beth" była tą najbardziej wyczekiwaną. Wykonanie oraz motywy jej wykorzystania czynią z niej najbliższą memu sercu w danym odcinku.
Kurt robił wszystko by wyprowadzić Finna z równowagi i usłyszeć co usłyszał. Kurt zrobił Finnowi kazanie i było ono uzasadnione. Wątek Rachel i Shelby znacznie lepiej poprowadzony niż sugerowały poprzednie odcinki. Tina i wampiriada z małym odniesieniem do "Twilight" - rozbrajające. Cieszę się, że zrobili z Pucka podporę dla Quinn, ile może robić z siebie kretyna.
Moim osobistym przebojem pozostaje Finn in red. ^^
Ja się niestety nie zgadzam. Moim zdaniem odcinek był bardzo nierówny. Wątek "zmierzchowy" - znakomity, wątek "Finn-Kurt" bardzo dobry (Finn w czerwonej kiecce wreszcie wyglądał seksownie :P ), ale historia Rachel i jej matki beznadziejna (typowy, telenowelowy motyw - połączenie rodzinne po latach; na dodatek tutaj brakowało emocji, a laska, grająca matkę Rachel, jest ewidentnie kiepską aktorką [choć głos ma niezły] - zupełnie mnie nie przekonała jako kobieta, która po latach - z powodu nabytej bezpłodności - pragnie odnalezienia swojej córki - wyglądało to wszystko tak, jakby całą historię zlewała od początku do końca, a po spotkaniu z Rachel miała ochotę od niej jak najszybciej uciec).
Poza tym - gdzie jest Jessie? Zero Sue i Emmy (czyli moich dwóch ulubionych bohaterek), a covery - najsłabsze od czasu piętnastego odcinka (jedynie "Beth" - znakomita). Okazało się to, co niestety musiało się okazać - Lady Gaga (którą uwielbiam - zgadzam się z Kurtem, że to największe popowe objawienie muzyczne kilku ostatnich lat) jest "niepodrabialna". "Bad Romance" słabawe (och, gdzie "teledyskowi" z "Glee" do oryginału, a głosom obsady do głosu Gagi), a to, co zrobili z "Poker Face" woła - niestety - o pomstę do nieba.
Drugi słabawy odcinek z rzędu. Jednak powinni byli poprzestać na trzynastu odcinkach w pierwszym sezonie, bo o ile pierwsze trzynaście było znakomite bez wyjątku, o tyle z ostatnich siedmiu świetny był tylko jeden (siedemnasty). Szkoda.
Odcinek 21:
TAK, TAK, PO STOKROĆ TAK!!!!
Najlepszy, zdecydowanie najlepszy. Gdybym mógł, dałbym 100/10. Poruszał emocje: byłem wściekły i rzucałem bluzgami na jessie'go w trakcie sceny na parkingu i smiałem się opentańczym śmiechem w czasie końcówki. Piosenki - bomba. "Give Up The Funk", zaraz po "Another One Bites The Dust." zdecydowanie wymiatają. Wątek Will&Sue - wreszcie pokazano, że Will [w większości] ma jaja! To co on zrobił z tą biedną trenerką było genialne :D Szkoda tylko, że jednak się przełamał.
Jak mowiłem dałbym 100/10, ale skoro nie mozna, to 10 musi wystarczyć ;]