A więc... co sądzicie o nominacjach do Złotego Globu dla "Glee"... a w zasadzie jednej nominacji ? To klęska ? Spodziewaliście się więcej czy też to było do przewidzenia ?
Może nie ma dramatu, gdyż nominacja dla najlepszego serialu komediowego jest, ale...
no właśnie :( Obawiam się, że może to pokrzyżować jego plany w walce ze "Wspołczesną rodziną"... Chyba teraz czas na nich, ale ja i tak uważam, iż 3 sezon "Glee" był naprawdę świetny.
Może by to było za wiele... ale po cichu nominację dla drugoplanowego aktora widziałem w Darrenie Crissie... ale pomarzyć zawsze można było xD
Wiadomo, iż po zdobyciu nagród przez Lynch i Colfera sprawa będzie załatwiona... ale żeby tak od razu nawet bez nominacji ? No choćby dla Chrisa...
Pozdrawiam :)
też miałam nadzieję na Darrena :)
powiem tak - dla mnie Glee jest jednym z najlepszy seriali, jak nie najlepszym. i muzycznie, i formą, i pomysłowością wymiatają. cieszyłam się z tych wielu nominacji w poprzednich latach, więc ta jedna teraz jest trochę przykra, ale..
w sumie ile można? to tak, jakby co roku nagradzali Oscarem czy jakimś Złotym Lwem [czy co tam rozdają, nie kojarzę za wielu nagród ;p] tego samego aktora. trochę nie ma sensu, zwłaszcza, że powstają nowe seriale, które też zasługują na docenienie [w tym roku było ich naprawdę dużo - w tym, tzn. 2o11], wyróżnienie.
dla mnie oni wygrywają z każdym innym serialem, mimo że oglądam ich sporo i wiele naprawdę, naprawdę uwielbiam, to zaden nie wyciska mi tylu łez i nie zmusza do takiej dawki śmiechu jak ten :D
To wielkie słowa otuchy ;) Z drugiej strony 3 sezon "Glee" był... jest naprawdę dobry ;) Zobaczymy co dalej... na pewno już lepszy od sezonu 2.
W zeszłym roku Glee dostało 5 nominacji i 3 z nich wygrało... za sam serial komediowy, Jane Lynch i Chris Colfer ;D Wtedy też sama wielka "Modern Family" dostała 3 nominacje i nic nie zdobyła... w tym roku również ma 3 nominacje do Złotego Globu, natomiast "Glee" jedną. Wydaje się mocno (chociaż ja i tak wolę Glee, nie odmawiając ciekawego humoru "Modern Family"...), iż tym razem nie "oleją" mówiąc kolokwialnie Nowoczesnej Rodziny i zgarnie nagrody... być może nawet dla najlepszego serialu... wielce prawdopodobne ;( A może nawiążą do tradycji i "Glee" zdobędzie jedną najważniejszą nagrodę, a "Modern Family" dwie, ale aktorskie ;D
To już byłaby odmiana.
I dodatkowo wielce ciekawi mnie, czy po tej jednej nominacji w roku 2012 "Glee" będzie wstanie się odbić do znowu tych 3, 4, a może nawet 5 ;)
Popatrzmy na wielkiego "Dextera" - tam ta koncepcja się sprawdziła ;)
też mi się wydaje, że jest lepszy, zwłaszcza po powrocie Sama ;) w sezonie drugim jakoś na siłę ciągnęli parę tematów, chociaż mam tam kilka ulubionych odcinków - np. ślubny. w sezonie trzecim przeszli samych siebie z odcinkiem świątecznym, zwłaszcza ostatnią piosenką - puszczałam to tyle razy, że wszyscy w domu już chyba znają tekst na pamięć. :D
oglądałam niedawno 'przemowę' Chrisa po otrzymaniu nagrody, jest świetny.. szkoda, że w tym roku Glee ma tylko jedną szansę, ale może się uda? nie oglądam Modern Family, ale niech sobie zgarną dwie aktorskie, a dla najlepszego serialu zostawią najlepszym. :P
myślę, że Glee będzie miało takie szanse, gdy wymieni część ekipy albo zajdzie jakaś większa zmiana, na tyle ważna, by znowu ich wyróżnić... ja bym chyba tak zrobiła na miejscu ludzi, którzy je przyznają. :)
Ja osobiście proponowałbym scenarzystom i producentom, aby położyli pierwszoplanowy nacisk tym razem na Kurta, a także bardzo mocno Blane'a... nie Rachel i Finna ;) Mogliby Blane'owi poświęcić co najmniej jeden odcinek... rozwinąć jego wątek :) Tak samo rozwinąć wątek Rory'ego Flanagana (jest uroczy !).
Ktoś ze stałej obsady mógłby umrzeć (wypadek, choroba)... np. Emma albo Mercedes, lub Artie :)
Dodatkowo pokazać Sue z innej strony i wprowadzić nową demoniczną postać...
A "Modern Family" polecam... jednak to inny rodzaj smaku...
w sumie są odcinki, w których lepiej poznajemy bohaterów, bardziej skupione np. na Mike'u itp. ale jasne, że przydałoby się ich więcej, żeby Rachel i Finn nie stali się zbyt nudni. ;)
Rory - zgadzam się, uroczy, a ten akcent.. on i Blaine to moje poprawiacze humoru - razem z Azjatami. :D
Sue była pokazywana już z każdej strony - s...watej, wrażliwej, rodzinnej, zarozumiałej, współczującej, bezczelnej, już mam jej chwilami dosyć. ;D
słyszałam wiele o MF, ale boję się, że nie spełni moich oczekiwań ;P pewnie kiedyś obejrzę. ;)
MF jest ciekawa, ale totalnie inna od "Glee" - do mnie dociera bardzo powoli i na razie tylko jeden odcinek mnie powalił... reszta trochę sztywna ;)
Jedna nominacja, trudno, pozostaje mieć nadzieje, że wygrają.
Nowa demoniczna postać... Hmm... Do tej pory złą sławą cieszyły się najbardziej Sue, Santana, Quinn (z przerwami), a co do nowej postaci to Sebastian do grających czysto nie należy, więc może on. Ma fajny ironiczny uśmieszek, pewność siebie, jedynie nad obelgami musi jeszcze popracować.
Co do Blaine'a i jego odcinka to by się przydało, bo prawie nic o nim nie wiemy, są tam jakieś przecieki, że w następnym odcinku zobaczymy jego dom, ale czy to będzie ciekawy watek, czy jakiś zapychacz to nie wiadomo. Powinni połączyć te dwa pomysły i wykombinować coś przekonującego z nim i z Sebastianem.
A co do śmierci kogoś z obsady to przydałoby się coś takiego (trochę dramy), ale scenarzyści raczej nie będą mieli odwagi tego zrobić....
myślę, że rozbudują wątek Santany [po po tej sprawie z babcią] i Sebastiana, nie wprowadzaliby takiej postaci niepotrzebnie. :)
też obawiam się, że nie uśmiercą nikogo z głównych i lubianych postaci. mieliśmy pogrzeb siostry Sue i to chyba wszystko...
Interesujący byłby związek Sebastiana i Dave'a Karofsky'ego ;) Jednak czy to możliwe ? :)
Właśnie Naya Rivera świetnie gra Santanę i do tego ma świetny głos, zdecydowanie więcej czasu antenowego i więcej solówek.
Blaine'a też powinno być więcej, może dzięki sprawie z Sebkiem się tego doczekamy.
Dla mnie, choć może trochę to dziwne Klaine i Brittana to najlepsze pary, Finchel mi się przejadł.
bo Finchel to taka para 'na zawsze i na wieczność'... ;))
uwielbiam Santanę, niech śpiewa jak najwięcej :)
Tak, a niech spróbują rozdzielić Klaine'a, to się ludzie rzuca z oburzeniem. Mi się wydaje, że to oni są parą, która przetrwa- no błagam, Ryan nie rozdzieli pary gejów w ten sposób, przecież musi pokazać, że potrafią oni tworzyć stałe związki, nie oparte na seksie, nawet częściej niż osoby hetero. Szczerze mi się własnie wydaje, że Finchel to nie jest para na wieczność- to jest typowo licealna love story, która kończy się w raz z nadejściem prawdziwego życia. Nie sądzę by Finn był gotowy na to żeby być tylko chłopakiem- może kiedyś tylko mężem Rachel, a ona gwiazdą.
Tak wiele mówimy o Finchel, a w tle jest także Mercedes... ciekawe co z nią ? Będzie tylko tłem czy nadal twardą babką w związku z murzyńskim pakere i flirtującą z Samem... (chociaż może to już będzie przeszłość) ;)
licealne love story, ale myślę, że będą chcieli to przedstawić jako happyend, że nie wszystkie takie związki się rozpadają [nawet po latach, jak małżeństwo Willa]... wydaje mi się, że związek Finna i Rachel był ciągle niszczony przez wiele bzdur [a to Santana, a to Puck, a to Jesse, a to coś tam], że już ich zostawią w spokoju... chociaż Rachel to chodząca drama, więc kłótnie pewnie będą :D
dla mnie Finn jest trochę głupiutki, tak w ogóle ;)
Mercedes? nie czuję do niej zbytniej sympatii, jestem raczej fanką zestawienia Quinn z Samem niż Mercedes, niech jej się układa z tym dużym murzynem [jak on ma na imię?! :D] itp. :D
Mam nadzieję, że Jessie powróci na stałe... w nowym wydaniu do... chóru New Directions ;)
też bym chciała jego powrotu, ale gdy on jest w chórze to zawsze są jakieś dramaty, więc nie wiem, czy wymyślą z nim coś ciekawego ;> ale z chęcią bym go słuchała nawet całe dnie, na zmianę z Blainem :))) <zakochana>
W mojej koncepcji miłosnej Jesse mógłby związać się w jakiś sposób z Queen ;) Na razie nie zostało to pokazane, ale to byłoby całkiem przyjemne dla oka rozwiązanie i nawet całkiem możliwe... pasowali bydo sibie charakterologicznie ;D O tak !
o, o tym nie pomyślałam :D
fajnie by razem wyglądali. jeśli producenci nie wmieszaliby w to wątku dziecka, które wychowuje mama Rachel, to jestem na tak :D
Gdyby przeszedł jakąś wewnętrzną przemianę to tak... może wracać do New Directions ;D
Smutno mi z tego powodu... może będzie miał jednak dobre relacje z członkami chóru Poana Schuester'a ;)
cieszę się, że Jesse wraca, uwielbiam głos Groffa i atmosferę, którą wprowadza jego postać do tego serialu
Potwierdzam. Ucieszyłbym się także, gdyby wprowadzili jakiś wątek polski ;) Jakiegoś nowego bohatera pochodzenia polskiego czy coś w tym stylu... to rzuciło by na kolana amerykańską polonię ;D
teraz okazało się, że nie będzie spin-offu dotyczącego Rachel, Kurta i Finna, tylko jak wiadomo, Lea i Chris i Naya (tylko o nich czytałam) zostają w sezonie 4, scenarzyści wymyślili coś genialnego i zaskakującego, więc ciekawe, są spekulacje na temat większej ilości odcinków
i tak nie oglądam wszystkich wątków, więc ciekawe co zrobią z Finnem i jego pomysłem w sprawie rekrutacji do armii
Brzmi ekscytująco ! I czy położą nacisk na związek Kurta i Blaine'a... mam nadzieję, że ten drugi też tam się pojawi ;)
Wysoce prawdopodobne, iż rozbudują wątek Rory'ego Flanagana... świadczy o tym jego wzmianka o rodzinie, która nie mogła przyjechać na święta w odcinku "Extraordinary Merry Christmas" ;)
Mam nadzieję, że nie zobaczymy już więcej Gwyneth Paltrow... jak dla mnie jest taka nijaka. Blee !
Wybaczcie cudaczny pomysł... ale przydałoby się jakby ktoś z obsady zachorował na raka... jego walkę z nim przedstawiono by w komiczno-dramatyczny sposób z finałem... śmierci ;) Obstawiałbym do tego Artiego lub ojca Kurta... to byłby piękny wątek ! Już widzę wsparcie Blaine'a dla Kurta i jego próbę samobójczą, która się nie powiedzie... wreszcie weszło by do tego serialu więcej pikanterii ;D
Bez sensu, nie ma krzty pikanterii w tym co piszesz.
nie róbmy z glee serialu pokroju GA, motyw śmierci w glee już był, starczy.
A przedstawienie walki z nowotworem, jak to zostało przez Ciebie ujęte, w sposób komiczno-dramatyczny, to już zypełnie pozbawione finezji i racjonalnego podejścia do sprawy.
A któż Ci dał drogi Panie prawo do decydowania czy ktoś pisze z pikanterią czy też nie ? Odpowiem : NIKT ;P
Motyw śmierci : Jak to piszesz - "...już był, starczy". Jeśli starczy Ci ten jeden to gratuluję wyobraźni i polotu.
A co do walki z nowotworem w sposób komiczno-dramatyczny - to byłby z pewnością ciekawy wątek... i nie jest pozbawiony finezji jak to piszesz, gdyż na właśnie takim specyficznym podejściu do wielu poważnych tematów serial "Glee" stworzył swój wielki kapitał i wspaniałą renomę, a domagając się więcej racjonalności nie zauważasz, iż w prawdziwe życie nie tylko na tym polega... często nas zaskakując.
Ale pomimo wszystko gratuluję umysłu realisty i racjonalisty (dodam aż do bólu), który umie pisać z.... pikanterią.
Zdecydowanie źle napisałem, chodziło mi o kontekst, że ów motyw wcale nie dałby krzty pikanterii do fabuły.
A więc o to... teraz lepiej. Szanuję Twe zdanie, chociaż uważam zupełnie inaczej i tego nie zmienię. Dziękuję za merytoryczną pogawędkę na argumenty ;D
Gwyneth była miłym przerywnikiem, ale czas na kogoś nowego ;) nie mogę przeżyć, że ktoś pozwolił jej śpiewać Adele. :P
śmierć - okej, ale, kurde, chyba wylałabym hektolitry łez, gdyby na raka zachorował np. ojciec Kurta [eej, są jeszcze świezo jako 'nowa' rodzina, miał zawał, niech facet ma spokój :D]. wolałabym jakąś mniej znaczącą postać, jeśli już, ale średnio to do mnie przemawia po tym, co już widzieliśmy takie coś zajęło mnóstwo odcinków, a Glee zwykle 'załatwia' dany wątek w jednym, dwóch odcinkach. to serial raczej dynamiczny, jedynym długim tematem była ciąża Quinn, ale nawet ona w paru odcinkach była odsuwana na bok. ;> trudno byłoby to przedstawić w sposób interesujący i ciekawy dla widza... i z typową dla Glee dawką humoru. boję się, że wyszłoby niesmacznie albo dziwnie. :P
próba samobójcza - oo, tego nie było, ale czemu Kurt? może ktoś mniej oczywisty, to byłaby okazja do poznania lepiej mniej znanego bohatera. ;)
no właśnie, znamy już dobrze większość bohaterów, dlatego to byłoby trudne. może Artie? w sumie do nikogo mi to nie pasuje, są grupą dosyć silnych osób, wspierających się nawzajem.
on ma prawdziwe powody do tego, jeśli mam typować kogokolwiek z Glee ;P chyba, że pójdą w komizm i ktoś powie Brittany, że Mikołaj nie istnieje i wtedy ona się zdecyduje na samobójstwo xD
nie przesadzajmy z tą śmiercią, czy próbą samobójczą, mimo tego, że w glee poruszają często poważne kwestie i nie zawsze jest tak wesoło to jednak jest to serial komediowy, który ma głownie bawić
mnie tam nie potrzeba zbyt wielu dramatów, no może takie krótkie dla urozmaicenia,ja lubię jak się wspierają kochaja i jest słodko i już.. :)
Obawiam się, że będzie im trudno... ale za swą całą magiczność powinni - są lepsi od Modern Family bez dwóch zdań ;D
Widzę, że już wspominano o Santanie. Jeżeli miałaby być jeszcze jakaś nominacja to powinna być dla niej. Świetnie rozbudowano tę postać... wątek z jej seksualnością, jej relacje z Brittany i świetne, na prawdę świetne i zabawne obelgi. Od niedawna to moja ulubiona postać, już poza tym, że aktorka BARDZO mi się podoba:)