Hmmm... mam mieszane uczucia co do tego odcinka... Muszę jeszcze nad nim pomyśleć. Pomijając całą akcję- mało Jesse'go, mało Blaine'a.
Nie wierzę, że nie znaleźli się w 10. Ich występ był wspaniały!!! Lepszy niż VA.
No i jedyne sceny, które zrobiły na mnie wrażenie, to wyznanie sobie miłości między Kurtem i Blaine'm- tego się nie spodziewałam!!! I to było w tym odcinku najpiękniejsze. Sceny Rachel i Finna w ogóle nie wywołały we mnie reakcji.
A Sam i Mercedes- to było do przewidzenia. Nie jestem przekonana do tej pary, ale może po wakacjach będę patrzeć na to inaczej.
Rachel i Kurt na scenie- mają piękne marzenia, mam nadzieję, że się spełnią. Z całego chóru oni mają na to największe szanse.
Santana jak zwykle obłędna i bezbłędna. Brakowało mi Sue, nie było April, a miała być...
Sumując, odcinek ok, ale chyba muszę obejrzeć drugi raz i przeanalizować go. Na świeżo nic nie napiszę sensownego ;)
Dawno nie czułam się tak rozczarowana. Odcinek jakiś taki nijaki, piosenki bez rewelacji, na Finna i Rachel nie mogę już patrzeć, gorzej się robi od tych ich rozstań i powrotów, Quinn miała namieszać a tu nic. Jessiego prawie nie było i ta jego reakcja na pocałunek R&F, a właściwie to jej brak. Gdyby odcinek był w środku serii , to ok. Ale jak na finał to bardo słabo.
Beznadziejny odcinek. Jedyny plus to sceneria Nowego Jorku. Mało Jesse'go, a jak już sie pojawił to dostał kosza od Rachel czyli teraz to już zapewne zniknie z serialu na dobre. Ehh :(
Liczyłam na lepsze rozwinięcie akcji między Brittany a Santana ale trudno - wyznanie miłości Kleine było warte wszystkiego i będę teraz tę scenę oglądać do września! Niby mało jak na finał, mi tylko brakuje bardzo Warblersów :(. Tęsknię za nimi i mam nadzieję, że pojawią sie w tych swoich mundurkach w 3 sezonie.
Mnie się ekstra podobał ten finał zresztą jak każdy odcinek. Dobrze że się nie dostali do top10 bo będą jeszcze z 2 sezony. W ostatnim wygrają i tak się to powinno skończyć.
W porównaniu do finału 1 serii słabo dość. Nie mogę uwierzyć, że wybrali na występ najgorsze piosenki ze wszystkich jakie powstały.
A tak poza tym to z tą obsadą będzie jeszcze tylko 1 sezon.
"A tak poza tym to z tą obsadą będzie jeszcze tylko 1 sezon."
mogłabym wiedzieć skąd ta informacja? naprawdę pierwsze słyszę :)
faktycznie było gdzieś, że bohaterowie nie mogą być wiecznie uczniami, będą kończyć szkołę a w ich miejsce wejdą nowe osoby
Powiem szczerze : Odcinek według mnie był porażką.Spodziewałam się czegoś lepszego.
Oglądając scenę w której Rachel całuje się z Finnem oś się we mnie zagotowało !!!! Naprawdę :D
DLACZEGO ONA WYBRAŁA FINNA ?! Przecież to taki kretyn..(kiedyś był fajny)
Jak Rachel tak mogła ?!?! Biedny Jessie.. :(
[*]
nie ten odcinek dla mnie to byla jakas kpina. Sory ale Brittana miala skonczyc sie spektakularnie a tu "Kocham Cie. " Jestes moja najlepsza przyjaciolka" i Co zakonczenie sezonu na przyjazni ?No super zagranie. Naparawde jestem tak wkurzona ze mam ochote skonczyc przygode z glee. Do tego nudny Finchel,nudny Will,nudna Rachel. Santana mowiaca po hiszpansku i scena z Quinn byly spoko no i policjant reszta to sory ale dla mnie jakies nieporozumienie. Nie ma to jak zakonczyc sezon rozczarowaniami a nie niedosytem brawo panie Murphy za spartaczenie roboty.
Podeszlam troche emocjonaline sory nie zabijce mnie za ta wypowiedz,to moje prywatne zdanie.
Scenę z Klaine'm też będę oglądać całe wakacje, była taka piękna, a jednocześnie naturalna i prosta :)
Prawda, ma powstać jeszcze tylko jeden sezon z tymi uczniami, za rok kończą szkołę średnią i się rozstaną. Rachel i Kurt już powiedzieli, że jadą do Nowego Jorku. Ciekawa jestem jak to rozwiążą, bo jakoś sobie nie wyobrażam tego serialu bez tej obsady.
Przemyślenia na temat F+R- to najgłupsza rzecz jaką zrobiono w tym serialu. Dobra, Finn trzy razy do roku ma jakieś przebłyski bycia liderem itd, ale to stanowczo za mało, przez większą część roku jest totalnie beznadziejny i denerwujący ;/ W jednym odcinku kocha Quinn, a w następnym Rachel- nieporozumienie.
No i największy minus dla twórców za łączenie w pary tylko członków ND, jakby w tej szkole nie było innych uczniów. Powoli to się robi niesmaczne.
A słowa Brit na końcu odcinka... coś w tym było, coś jakby oglądanie bajki i czekanie na morał. Nie wiem jak to określić ;)
Dla mnie najważniejsze pytanie: czy Jesse powróci??? MUSI!!!
Nie wiem co wy widziecie w tym Jessim. Dla mnie to kretyn nie mniejszy niż Finn, który działa mi na nerwy. Finn- najpierw był z dziewczyną, która zaszła z jego rzekomo najlepszym kumplem, potem był z Rachel, która tak na prawdę nic nie zrobiła i zerwał z nią z byle powodu choć niby tak ją kochał później znowu był z Quinn, która niesamowicie szybko zapomniała o tym, że kilka miesięcy temu urodziła dziecko i wybaczył jej zdradę podczas gdy swojej poprzedniej dziewczynie nie był w stanie wybaczyć jakiejś bzdety ale jednak później niespodziewanie zdał sobie sprawę, że jednak nie kocha Quinn tylko Rachel! No przecieeeecież. Ochyda. A one obie padają mu w ramiona. Ale z drugiej strony nie widzę Rachel z nikim innym tylko z Finnem tylko dlaczego zrobili z niego takiego kretyna w tym sezonie. Jessie nie lepszy. Zrobił se jajecznice na głowie Rachel a później myśli, że może se tak po prostu wrócić. Poza tym skończył jakiś jeden denny kurs i ma się za Bóg wie kogo i myśli, że moze każdego zjeżdżać i rysować sobie kotki w notatniku. Moją ulubioną postacią na zawsze będzie Brittany. Jest przesłodka. I zdecydowanie najbardziej utalentowana z całego Glee club'u. A co do odcinka... spodziewałam się czegoś spektakularnego a tu proszę... totalny bezsens. I jeszcze to 12 miejsce :/ no nie wiem nie podobał mi się zbytnio. Myślałam, że Quinn coś namiesza albo, że stanie sie coś ciekawego a tu takie nic. Piosenka odcinka- My cup :D
Szczerze, podobnie jak inni, czuję się trochę rozczarowana i zawiedziona, po odcinku finałowym można było się spodziewać wiele, wiele więcej. Odcinki w środku sezonu były lepsze niż dzisiejszy (np. Prom Queen czy The Sue Sylvester Shuffle ;p). Dziś- zero emocji! W zeszłym roku finał był takim genialnym podsumowaniem. Na tegoroczny finał ewidentnie zabrakło im pomysłu. Finchel nie ma dla mnie żadnej chemii więc ten ich pocałunek totalne WTF!!
Na plus- Santana, jak zawsze ;) Brit na końcu odcinka, zabrzmiało to super, naprawdę. Dodatkowo jeśli chodzi o piosenki- podobała mi się tak naprawdę tylko I Love New York. Moim zdaniem bije na głowę oryginał Madonny.:D
Brittana miała się zakończyc inaczej!! WTF?? Obiecanki cacanki! Jestem tym zniesmaczona!! Strasznie się wnerwiłam. Czekałam na to praktycznie cały sezon!! Plusy odcinka- piosenki "I love NY/ NY NY", oraz "For Good". Rachel- jest naprawdę super, jej relacja z Kurtem, rozmowa z Sunshine, to , że w sumie dojrzała- naprawdę jej postać jest i zawsze byłam moją ulubioną. Santana po hiszpańsku^^ Briitany- cały odcinek zajebista. Jej przemowa na końcu- zabrzmiałam naprawdę poważnie. I ten tekst S: 'You're my best friend",B: "Me to"- cały geniusz. Sam i Mercedes- lubię to!! Blaine i Kurt- słodziki, cieszę ich szczęściem. Quinn- do tej postaci mam najbardziej ambiwalentne uczucia. Jak zaczęła wpadać w histerię stwierdziłam- o ja jebie, znowu. Ale potem moja niechęć wyparowała^^ już nie wiem co mam począć. A i to że byli na 12 miejscu. LOL. SERIO. VA byli do dupy bez Jessiego. ND miewało lepsze występy. to w sumie był ich najgorszy jezeli chodzi o konkursy no ale bez przesady. I muszę powiedzieć o Willu. to dobry człowiek^^ ogólnie odcinek rozczarował trochę.
Wiecie co, cel osiągnięty:) każdy z Was siądzie przed tv we wrześniu żeby sprawdzić jak się zaczął nowy sezon, czy tak jak się skończył, lepiej czy gorzej.
Osobiście uważam, że piosenki były świetnie dobrane, fakt realizacja szwankowała, zakończyli sezon jak to amerykanie - bez rewelacji. mimo wszytsko odcinek mi się podobał, choć Rachel powinna wybrać Jessiego, a Santana być z Brittney.
jednakże był w nim klimat Glee, a puchar wygrają za rok - będzie to uwięczenie zakończenia szkoły:)
Moim zdaniem to był duużo gorszy finał, niż poprzedni i jeden z gorszych odcinków Glee ever. Na plus mogę jedynie zaliczyć Rachel ( fajne było to co zrobiła dla Sunshine), Santanę i Kurt+Blaine.
Piosenki jakieś takie nijakie i ogólne miałam wrażenie, że oglądam jakiś teledysk, a nie serial. I nawet nie mam jakiegoś bodźca, żeby wrócić w przyszłym sezonie, bo nie interesuje mnie szczególnie związek Rachel+Finn( choć ostatnia scena była całkiem urocza).
Hm... Ja się też wypowiem :D Zaczęłam swoją przygodę z Glee, w piątek zeszłego tygodnia ^^ I już dziś obejrzałam ostatni odcinek drugiego sezonu i też muszę powiedzieć, że nie do końca to dobre było, ale i tak mi się podobało. Choć Kurta i Blaina za mało było^^ Wyznanie miłości przez Blaina było słodkie, ale odpowiedź Kurta dziwna, w sensie taka jakby na odczep się. Sam i Mercedes?! Super, mnie się podoba. I oby choć trochę przetrwało :D Brittany i Santana? Jakoś mi ich związek się nie podoba. Nie wiem, moim zdaniem nie pasują po prostu do siebie i powinny być juts friends ;) Niech sobie Santana inną dziewczynę znajdzie.
Jessie? Jessie, to dupek jakich mało, więc nie bardzo go darzę sympatią, ale mam nadzieję, że wróci. Bo związku Reichel i Fin jakoś nie widzę. A ten pocałunek na scenie mi się nie podobał. Takie to było zbyt teatralne i w ogóle nieco bez sensu. Fin, to idiota na nic nie potrafiący się zdecydować! Taka ciamajda uczuciowa. Niech się chłopak w końcu określi bo podejrzewam, że w kolejnym sezonie i tak pewnie jeszcze będzie się z Rachel rozstawał i wracał. Co najgorsze on do niej wraca jak widzi konkurencje. No coś jest nie tak... Ech. Z niecierpliwością czekam na kolejną serię :D No i jakichś nowych bohaterów^^ I oby więcej Kurta!
A i kogo mi jeszcze w tym odcinku brakowało? Sue! Bez niej ten serial nie byłby tym czym jest. Więc ona musi wrócić do siebie i znów coś namieszać :D
Oglądałam kilka seriali które się ostatnio pokończyły i tylko w tym podobał mi się ostatni odcinek. Byłam zadowolona i zauważyłam, że to z tymi wygranymi tak sezonami robią w pierwszym zajęli drugie miejsce i nie dostali się na zawody. W tym sezonie ich nie wygrali bo zapewne wygrają je w następnym. Dobrze, że serial uczy też przegrywania z twarzą i nadal dobrym humorem, że mimo to i tak mają nadal siebie nawzajem:) Czekam z niecierpliwością na sezon kolejny po wakacjach:D
Uwielbiam:
*Scenę między Kurtem a Blainem (piękna, ciepła, urzekająca swoją prostotą scena - majstersztyk!)
*Śniadanie u Tiffany'ego
*Interakcję między Brittany a Santaną (szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że coś więcej z tego wyniknie, ale stawiam, że w trzecim ta para się zejdzie - muszą nas potrzymać trochę w niepewności).
*Santanę wydzierającą się po hiszpańsku
*Duet Hummelberry ;)
*Przeprosiny Rachel
*Knowania Goolsby'ego
*Brittany zastanawiającą się nad kupnem koszulki dla Lorda Tubbingtona, jej słowa o dzieciach Tiny i Mike'a ;p
(Hmm w sumie jak na odcinek, który mi się nie podobał, to okazuje się, że było w nim dużo szczegółów, które mi jednak przypadły do gustu. ;p)
Nie cierpię:
*Pocałunku na scenie!!!! Finn z odcinka na odcinek coraz bardziej mnie denerwuje, a miłość Rachel do niego jest po prostu niewiarygodna, oni do siebie pasują jak pięść do nosa, a scenarzyści próbują nas przekonać, że jest inaczej i na siłę próbują stworzyć między nimi chemię. Dlatego zdecydowane NIE! dla Finchel jako endgame!
*Za mało Jesse'ego - mimo wszystko mam nadzieję, że jednak scenarzyści wykorzystają potencjał, jaki im daje niezaprzeczalna chemia między aktorami i dadzą jeszcze Jessemu szansę w przyszłym sezonie. Byłoby to również korzystne z tego względu, ze Jesse w przeciwieństwie do Finna ma świetny głos, który w dodatku świetnie brzmi w duecie z Rachel (czy zżymałam się już na mdłe i po prostu kiepskie - z winy Finna - duety Finchel?)
*Niekonsekwentnie i niespójnie poprowadzony wątek Quinn - najpierw prawie że eksplodowała z gniewu i żalu, a potem ot tak jej przeszło? Że niby przez ścięcie włosów? Że co proszę?
Jest mi obojętne:
*Samcedes - ta para nie budzi we mnie żadnych emocji
*Will - coraz mniej mnie ta postać absorbuje. Przykro mi to stwierdzić, ale jest on aż za bardzo dobroduszny, a przez to zbyt przewidywalny. Myślałam, że wątek jego konfliktu wewnętrznego będzie bardziej rozwinięty.
*Miejsce w zawodach - i tak wiadomo, że w przyszłym roku wygrają, więc było nawet do przewidzenia, że w tym nie mogą zbyt dużo osiągnąć. Ale czy tylko mi się zdawało, czy Vocal Adrenaline zajęło (dopiero) drugie miejsce? Ciśnie mi się na usta tylko jeden komentarz - to nie to samo bez Jesse'ego i Shelby.
Ogólne wrażenie: zniecierpliwienie, niedowierzanie (że Rachel znów wybrała Finna) i niedosyt (że nie było interakcji między Rachel a Jessem.
Największe przegięcie odcinka to związek Mercedes i Sama, skąd przyszedł scenarzystom taki durny pomysł do głowy? Nie pasują w ogóle do siebie. Odcinek rzeczywiście słaby, uratował go chyba tylko Blaine swoim 'I love you...'. Cieszę się, że więcej czasu poświęcają Santanie, bo ma i dobry głos, i wątek też oryginalny, wyzywająca ludzi po hiszpańsku jest bardzo wiarygodna ;) Pocałunek Finnchel w ogóle mnie nie ruszył, już nawet nie czuję żadnej chemii między aktorami, Jesse ma walczyć o Rachel! Z piosenek genialna jest 'I love NY / NY NY' - szybko wpadająca w ucho, co do drugiej piosenki chóru z konkursu to przypominała mi trochę 'Loser like me'. I tak na koniec dodając, to nie bardzo spodobała mi się reżyseria tego odcinka... Nie obrażę się, jeśli serial skończy się na 3 sezonie, bo fabularnie nie ma już w tej chwili pomysłu na prowadzenie odcinków i tylko covery (i Blaine) trzymają mnie przy 'Glee'.
Super, w końcu Mercedes znalazła sobie faceta ;) Quin nie będzie miała ani Finna, ani Sama do którego mogła by wrócić, tak się kończą spiskowania dziewczyny ;) Finał mi się nawet podobał,a Pretending było urocze, cieszę się że Finchel powróciło, ale mogłabym żyć bez tej pary razem. Choć jak na zamknięcie sezonu to liczyłam na więcej. Jak dotąd tylko finał Supernatural mnie ustatysfakcjonował. Aha, i nagroda była zarąbista, nie wiedziałam, że rozdają statuetki za 12 miejsce ;)
Weźcie skończcie z tym Jessiem!!! Tak mnie drażni jego rola a jeszcze bardziej te wasze komentarze jaki to on jest zajebisty... rzygać się chce... Znów przypomina mi się tekst Kurta: "Jasssie St. James, Jessie St. suck!!!"
Finał fajny:) Po co więcej rewelacji? Producentom najwyraźniej chodziło o taki niedosyt co u niektórych... Dobrze ze Reachel zeszła się z Finnem! Mi się ich wątki miłosne zawsze podobały i nadal tak jest. Szkoda tylko, że nie było więcej Blaina... i że nic nie zaśpiewał:(
Trzeci sezon może jeszcze dużo namieszać i już nie mogę się doczekać:)
Narzekacie i narzekacie w tych komentarzach... Trzeba wyciągać pozytywy:)
Racja :p i wkurzający, wieczny szalik Jessego jest wkurzający!
Chyba dobrze że nie wygrali, chyba zresztą nikt się tego nie spodziewał bo dzieciaki z glee clubu mają taką wiejską atmosferę, rzeczywiście piosenki napisali w tygodniu poprzedzającym zawody i całowali się na scenie wiec nie mogli oczekiwać za dużo ;)
oczywiście niecierpiliwie czekam na następny sezon :D już we wrześniu.
Jessie jest genialny - świetny głos i świetna prezencja, a w dodatku pasuje do Rachel (Finn jednak ani uroczy, ani słodki nie jest, za to fajtłapowaty za troje - takie wieczne zagubione dziecko...). Biorąc pod uwagę finał, Jessie napewno będzie walczył - czy mi się wydawało czy Will go zapytał - od czego nie może się trzymać z daleka, od muzyki czy Rachel? Więc tak lekko nie odpuści w końcu to solista VA!!! Trzeci sezon już we wrześniu - miejmy nadzieję, że Sue będzie do tego rządu kandydować razem z Becky jako jej sekretarką:), Santana w końcu będzie z Brittney i Rachel rzuci Finna, chyba że Queen będzie chciała się odegrać i poderwie Jessiego - to mogłoby być ciekawe:P
JAk mozna nie lubic Jessiego- to zdecydowanie jedna z moich ulubionych postaci- w sumie ciezko powiedziec za co go lubie- moze za to ze wie czego chce (Finn np nie ma zielonego pojecia), ma swietny glos, a do tego nie jest to taka przerysowana postac. I generalnie wieksza chemia jest miedzy nim a Rachel, niz Rachel i Finnem. Jednym slowem Jessie jest genialny! Ale powinni go troche inaczej ubierac- te szaliki to przesada:D A jego arogancja mnie wcale nie przeszkadza....
Za co uwielbiam Jesse'go? Za pewność siebie, szczerość, charyzmę, zdecydowanie i charakter. Obok Blaine'a ma najlepszy głos w całym serialu i na dodatek świetną dykcję, to jest prawdziwy artysta z potencjałem, urodzony lider.
Dobra, ma swoje za uszami, ale nigdy nie odbierałam go jako postaci, która sprawia komuś przykrość dla przyjemności, po prostu mówi co myśli i robi to co dla niego najlepsze. Uważam, że Jonathan Groff stworzył naprawdę znakomitą i autentyczną postać. I OMG, jak on śpiewa- to jest materiał na idola!!! Kocham jego szaliki!!! Wygląda jak prawdziwa artystyczna dusza ;)
Finn- lelum polelum, ciepłe kluski. Jeśli tak ma wyglądać przywódca, to ja dziękuję bardzo. Rozumiem, że ten serial tak jest skonstruowany, że od początku (jak w telenoweli) wiadomo kto z kim będzie, ale R+F to błąd. Mam nadzieję, że Jesse powróci i zapewni duże emocje :)
Co do komentarza Jesse'go o pocałunku na scenie: 100% racji!!! Jestem przekonana, że gdyby nie ta akcja, to spokojnie weszliby do 10, ale nie było im pisane w tym sezonie ;P No i było widać, że było mu przykro z powodu tego pocałunku :(
Quinn podrywająca Jesse'go?;> Ciekawa opcja... :D
W 100% się zgadzam! Jesse jest idealny dla Rachel, razem mają idealne głosy, świetnie się komponują i jakoś ich duety są dla mnie bardziej przekonujące niż R+F. Poza tym są artystycznymi duszami, oboje nadają się na broadway i mają trochę podobne charaktery :) Uwielbiam Jesse'go, jest pewny siebie, zdecydowany i ma po prostu to coś, co przyciąga. A Finn jakoś mnie odpycha, nie widzę w nim męskości i jest taki nijaki. Ogólnie finałowy odcinek mi się podobał, ale bez rewelacji, piosenki jakoś niespecjalne, i spodziewałam się, że nie wygrają zawodów. Chyba największym zaskoczeniem tego odcinka byli dla mnie Sam i Mercedes. Finał 1 sezonu, znacznie lepszy.
ehh jak dla mnie ten odcinek jest swietny. Nie znalezli sie w 10 bo sie pocalowali a sa w liceum, inaczej sie na to zaglada to bylo nieetyczne. Wspaniale zdjecia Nowego Jorku, wspaniały odcinek. Rachel i Finn w koncu znow sa razem, super pokazane marzenia Rachel i Kurta na broadway czy tez Willa. Czekam na kolejna serie, moze wtym roku wygrają krajowe? ;)
GRrrrrrrryy jestem bardzo zła, dopiero co obejrzałam i nie mam ochoty na więcej Glee, ostatnie odcinki były beznadziejnie a tym ostatnim kompletnie osiągnęli dno, głupi i nudy Finn, który zachowuje się jak by miał okres raz kocha tą raz inną może niech w końcu kurka woda wyjedzie gdzieś i zakocha się w jeszcze innej bo mam go po dziurki w nosie, Jessiego nie było wcale i podejrzewam że nie będzie skoro Rachel wybrała Finna, cały odcinek był tylko o tym jak to ona kocha jego a on ją ale ona nie wie czy go chce a on chce nagle ją tak bardzo oczywiście póki za 2 odcinki znowu nie będzie chciał być z Quinn która też go kocha i musi z nim być bo umrze. Zawalili kompletnie odcinek tak jak pierwszy sezon oglądało mi się cudownie i zakończenie było genialne, tak od ostatnich odcinków sezonu drugiego brakuje Glee w Glee
Straszna kicha ;/ Wystarczy porównać ostatni odcinek z finałem pierwszego sezonu. Były tam momenty zabawne, smutne, dramatyczne. Natomiast "New York" był po prostu nudny. Zgadzam się, że odcinek nadawał się na środek sezonu, ale zdecydowanie nie na finał ;/
- Finn i Rachel - tu już wszystko zostało powiedziane, zachowują się jak bohaterowie Mody na sukces ;/
- Jessie - nie wiem czemu wszyscy sie nim tak podniecają - ciekawe, czy jakby Was chłopak obrzucił jajkami to byście tak ochoczo do niego wracały, jak "proponujecie" Rachel ;/
- Nowy York - według mnie dwa ostatnie odcinki powinny być w tym mieście, w przedostatnim mogłoby być to całe podniecenie, bieganie na Broadway, itp. a w ostatnim zawody, bo przez to całe jaranie się miastem występy zeszły na dalszy plan
- a jeśli chodzi o sam konkurs - też kicha, występ ND był jak na nich baaardzo średni, piosenki słabsze niz na regionalnych. Czy tylko ja się boję, że już na wszystkich zawodach będą piosenki oryginalne? Don't rain on my parade czy składanka Journey z finału pierwszego sezonu to klasyka Glee, których żadna piosenka oryginalna nie przebije! Pretending świetnie oddaje nature Finna - piosenka nudna i bez polotu a Light up the world momentami przyponiła techno-rąbankę, w ogóle nie pasującą do ND
- VA - występ nie dorasta do pięt Bohemian Rhapsody z 1.sezonu
- Mercedes i Sam - kolejna para w Glee, to juz nie jest nawet śmieszne, wszyscy ze wszystkimi jak na bunga bunga u premiera Włoch, a i tak związek wytrzyma ze dwa odcinki bo w trzecim sezonie Mercedes ma dostać nowego chłopaka
- piosenki z odcinka - For Good a później długo, długo nic..
- Sue - ciekawe jak po odcinku Funeral scenarzyści zamierzają zawrócić ją na złą drogę - chyba, że faktycznie zostanie przyjaciółka chóru, co by było gwoździem do trumny serialu, zwłaszcza, że ostatnio ta postac traci na wyrazistości
Moja ocena - 4/10
Wiem, że może jestem za ostry, bo piszę świeżo po seansie, ale czuję się rozczarowany ;/ W zeszłym roku o tej porze byłem przybity, że muszę czekać tyle czasu na nowy sezon, a teraz nie czuję nic ;/ Odcinek Journey to regionals był porywający, swietny w każdym aspekcie - genialne piosenki, fantastyczna fabuła. W New York podobał mi się chyba tylko tytułowy New York ;/
peaceofme popieram każde słowo (niestety). Dodatkowo jak cień przez pierwszą połowę prześladowała mnie obsesja, że te słodziutkie ujęcia, akcja z komedią romantyczną i nad wyraz rozckliwiony Will to sen albo Finna albo Rachel. I wyczekiwałem momentu przebudzenia, po którym polecieli by do NY by już na poważnie podjeść do konkursu. Bez skutku - czyli w moim odczuciu senny mankament to całkiem poważne przedstawienie finałowego odcinka przez twórców. A od drugiej połowy podejrzewałem, że przegrają - czułem tu wymuszoną rękę producentów nad scenarzystami - ostatecznie aby powstał sezon 3 o formule, za którą wszyscy pokochali Glee z pierwszych dwóch sezonów logiczne było, że muszą przegrać. Tak też się stało. Muzycznie też jakoś bez polotu. Boje się trochę o sezon 3...
ehhh, dlaczego piosenki o NY są takie piękne?
I love NY:)
właśnie zauważyłam, że zaczęli sezon od piosenki o NY, a skończyli w NY:D
Również zgadzam się z Twoją wypowiedzią,ale nie we wszystkich detalach.
Co do Jessiego :
No dobra,to było głupie z jego strony(rozwalenie jajka na głowie Rachel).Ale zrobił to RAZ ! Jedyny raz ! Jeszcze przyznał się do błędu.
A Finn co robi ?
Cały czas skacze z kwiatka na kwiatek.Będąc z Quinn mówi,że musi z nią zerwać bo kocha Rachel,a będąc z Rachel mówi,że jednak coś jeszcze czuje do Quinn.
Kto tu niby na nią nie zasługuje ? Bo według mnie Finn.
Zranił ją więcej razy niż Jessie. ;]
Zachowanie Finna wynika z tego, że jest on straszną pi_pą. Sam nie wie czego chce. Najprawdopodobniej kocha Rachel ale nie potrafi sam przed soba się do tego przyznać. I nie rani jej celowo. Natomiast zachowanie Jessie'ego było podyktowane własnym interesem. Chciał ją upokorzyć aby wygrać zawody, później opuścił ją na cały rok, aby wrócić pod koniec sezonu (głównie dlatego, że wywalili go ze szkoły) i uznać, że zwykłe "przepraszam" wystarczy.
Ale dlaczego od razu Rachel musi byc z jednym albo drugim? ;) Według mnie "pasuje" jej bycie singlem. A jeśli juz z kimś powinna być to z kims podobnym do niej. Z kimś kto zrozumie jej aspiracje, bo sam ma podobne. Z kolesiem, który też bedzie stawiał karierę na pierwszym miejscu. Czyli z kimś kto będzie połączeniem Finna i Jessie'ego :)
Masz rację :D
Połączenie ich dwóch to chyba byłby najlepszy pomysł.
Niestety,ale nie mamy wpływu na to kogo z kim swatają,eh :(
straszny zawód... niestety spodziewałam się czegoś więcej, a ten odcinek był taki "bez prądu", bez tej lekkości, radości. I nudnawy. jakoś tak nie bardzo im ten odcinek wyszedł. Tylko Blaine i Kurt, no i ich drugi numer ocaliły ten odcinek. ale na pewno za jakiś czas nie będę o nim pamiętać
,,Glee'' takie właśnie jest- trochę nierealne i cukierkowe ,a mimo to super. Podobały mi się te wszystkie banały o Nowym Jorku , ponowne zejście się Rachel i Finn'a ,no i oczywiście moja ulubiona para czyli Blaine i Kurt ;P
Jejku .... Blaine rzeczywiscie uratowal caly odcinek! A nawet jesli nie uratowal to podniosl mu ocene o przynajmniej kilka not w gore ;) ... Jego wyznanie bylo tak prawdziwe i cudowne, ze usmiechnelam sie z zachwytu od ucha do ucha ;) Kompletnie sie tego nie spodziewalam. Nigdy nie bylam specjalna fanka tej dwojki jako pary, ale chyba teraz juz bede :)
Kolejna para: Sam i Mercedes - totalna kicha niestety! Rozumiem te narzekania fanek Mercedes, ze nie miala jeszcze zadnego chlopaka itp. ale bez przesady. Sam? Serio? Nie wiem, jak dla mnie to strasznie komiczny widok ... Moze przekonam sie w 3 sezonie w co watpie...
Finn & Rachel - obojetnie ... Ani mnie to ziebi ani grzeje ...
Britt i Santana - wolalam Britt z Artiem ... Pasowali do siebie :)
Jesli o piosenki chodzi to bardzo slabo ... Niestety, ale kompletnie mnie nie przekonaly ... Czekam na 3 sezon, ciekawe w ktore strone zdecyduja sie pojsc scenarzysci ...
odcinek kozak jak wszystkie. Jessie wyszedł na chama już wcześniej i takim zostanie. Rachel i Finn...hmmm tak miało być-to było już zaplanowane i tak będzie. Santana jest spoko-trzeba się wyżyć. Quinn-też dobrze-nie mała po co dobijać Finna-olał ją i tyle. a to że nie wygrają było do przewidzenia
Blain i Kurt-tak!!tak!! oni już zawsze powinni być razem.i to jak Blain patrzy na Kurta!piękne. Finn i Rachel- no serio? Finn jest beznadziejny! raz kocha Quinn raz Rachel potem znowu Quinn i znowu Rachel.zwariować idzie.najbardziej podobała mi sie scena z B&K i duet Kurt-Rachel.uwielbiam jak razem śpiewają.
Uwielbiam dwójke B + K, ale nie cierpię tego wrednego Jessiego! Jest beznadziejnie zakochany w Rachel... albo i nie, jego tylko popychają jakies rządze ku niej, on chyba jedynie jest zauroczony jej talentem i nie cierpi przy tym Finna. Z kolei Finn w tym i innych odcinkach znów okaza się emocjonalnym popaprańcem. Rachel znów wyglądała, moim zdaniem, nie za dobrze, tak na marginesie pisząc :P. Sam i Mercedes... Boże, ten blondyn przeciez ostatnio pchał sie do cheerleaderek, a teraz.. nie mam nic do Mercedes, bardzo ja lubię, ale proszę Was- widać że nie mieli pomysłów.