Ile razy już oglądaliśmy ten motyw? Nieprzyjemna bijacz będąca cheerleaderką, zostaje przymuszona do uczęszczania na zajęcia chóru, a w konsekwencji zaprzyjaźnia się z członkami i staje się jego częścią. Wpierw Quinn i Santana, później Kate, a teraz Bree, która jest kopią Kate, z tą różnicą, że ma inny kolor skóry. Zachowanie jest identyczne. Czy twórcy naprawdę nie mają już innych pomysłów? Macie jakieś wątpliwości odnośnie dalszych losów Bree?
Jak na razie Bree ani nie wstąpiła do Glee ani z nikim stamtąd się nie zaprzyjaźniła wręcz przeciwnie... i chyba nie Kate a Kitty ;)
Czyli Bree niedługo dołączy do glee jako szpieg Sue i będzie kolejnym pseudo-czarnym charakterem który przechodzi na jasną stronę, okazuje się że umie śpiewać i nagle wszyscy ją kochają ? :P Właśnie przeglądam drugi sezon i widzę, czego tak naprawdę mi brakuje w tym sezonie. Czwarty sezon miał chociaż jakieś połączenie między NY a Limą - wracały stare postacie, nowojorska ekipa wracała do rodzin i przyjaciół. Teraz mam wrażenie że jedynym połączeniem jest Klaine, na dodatek kiepskim, bo od zaręczyn zostało jedynie wspomniane, że rozmawiają ze sobą na skypie - no super :/ W nowej ekipie nie widzę jakiejś wielkiej przyjaźni ani zgrania, kompletnie...Nie ma tej chemii między postaciami. Ich wątki są prowadzone naprawdę nudno : Sam i pielęgniarka ? Marley i zdradzający Jake ? Unique i wieczny problem z akceptacją (u Kurta był dla mnie ciekawszy bo angażował też jego rodzinę a jego postać po prostu lubiłam, Unique mnie jedynie drażni) ? Tina gdzieś w tle-brak pomysłu na jej postać chyba + jako-tako interesujący Artie i Kitty...o Willu już nawet nie wiemco napisać. Kurde te wszystkie wątki - zdrady, knucie, akceptacja już były ! w o wiele lepszym wydaniu ! Jeden duży odgrzewany kotlet który mi niestety nie smakuje. Nie chcę żeby akcja przeszła tylko do NY, ale już chyba wolałabym więcej wątków właśnie stamtąd, przynajmniej są świeże ;-)
Ja to bym chciała jakąś bad girl spoza chóru, taką damską wersję Pucka, tylko może mniej rozwiązłą xD I miłą, dobrą, uczynną cheerleaderkę. Taki kontrast, coś nowego.
Czyli znowu powtórka z rozrywki w sezonie 1-3 chociaż z większym naciskiem na sezon 1 ( bo potem się pozmieniało) takimi cheerleaderkami były Quinn i Santana, wredne które chciały zniszczyć Glee i dokuczyć Rachel. które szpiegowały i sabotowały Glee na polecenie Sue. Quinn była zazdrosna o Fina itp potem nienawidzenie Rachel, nagła przyjaźń z Rachel wstąpienie do chóru. I to samo było w 4 sezonie z postacią Kitty- ( kopia zachowań Quinn i Santany) znów chciała zniszczyć Glee bo nienawidziła tych ludzi, cheerleaderka, która potem wstępuje do Glee, która podrywa Jake, nienawidzi Marley potem się z nią "zaprzyjaźnia" ciągle to samo. I teraz znów następna ma być jakaś ?? w sezonach 1-3 z Quinn i Santaną to było jeszcze fajne ale teraz nowe postacie i ciągle to samo chyba się im już pomysły skończyły..