Mam mieszane odczucia. Pierwsze 3 odcinki mocno mnie zaintrygowały, czułem że to będzie niezły serial. Później słaby odcinek czwarty i badziewny 1x05 Viper. Zapowiadał się bardzo dobry serial, a tu mamy wplecionego lumpa, który zażył środka odurzającego od nieznajomego, dzięki któremu ma supermoc. Jak kolejny odcinek będzie równie słaby, to nie chcę źle wróżyć, ale daleko nie zajadą.
Z każdym odcinkiem coraz słabsze sprawy, jednakże postać Pingwina dalej jest fascynująca. Coraz bardziej podoba mi się postać Alfreda, byłem na nie kiedy w poprzednich odcinkach był porywczy , inny już od dobrze znanego nam Alfreda, jednakże moim zdaniem dobrym rozwiązaniem z perspektywy dotychczasowych odcinków było pokazanie go nerwowym. Został w końcu sam z dzieckiem, scena z tego odcinka kiedy siada z brucem żeby pomóc mu w szukaniu informacji ukazuję ciekawie jak Alfred szuka wspólnego języka z waynem i to jest na wielki plus. Doceniam też Fish Mooney, choć jak czytam większość jedzie po odtórczyni tej roli, a mi jej przejaskrawienie, wręcz groteskowość odpowiada (duch burtonowskiego batmana bardzo delikatnie ale jednak unosi się w Gotham).
"It's lunch time. Lunch"
A ja tam się nie zgodzę - najlepszy odcinek sezonu na dzień dzisiejszy, najlepszy. Genialnie mi się oglądało odcinek nr 5, wszystko po prostu grało i było na swoim miejscu. Nawiązanie z trucizną do pewnej postaci, migawka o Selinie co by widz nie zapomniał, nawet sceny z Brucem nie irytowały.. a przede wszystkim: brak Barbary to jeden wielki plus dla odcinka. Bullock i jego teksty po prostu miażdżą system, ja chcę więcej scenarzystów od tego odcinka! xD No i sprawa była wreszcie naprawdę 'poważna' a nie jakieś parodie lub tragikomedie sprzed 2 ostatnich odcinków (chociaż może to ci sami scenarzyści..). Czy wspomniałem, że Bullock wymiata? Haha, Donal Logue i ja już nikogo innego nie widzę w tej roli. Nawet Pingwin, którego wątek mi się przednio ogląda wiosny nie czynił xd I scenariusz odcinka jak i sprawy był naprawdę interesujący. Co tu dużo pisać, podobało mi się i to bardzo. Na tyle, aby rzec że to najlepszy odcinek sezonu na tę chwilę.
Aha, działanie trucizny Viper miało genialne efekty - wreszcie coś 'mhrrrrocznego'.
Zapomniałbym: wątek na linii Fiszu - Maroni - 'Corleone' aka Falcone - niby już gdzieś to widziałem, ale przednio się to oglądało (spotkanie rodziny Falcone - zajefajna praca kamery na starcie sceny, lubię takie najazdy).
Zgadzam się, ten odcinek to już było znaczący skok poziomu. Maroni jest kolejną ciekawą postacią. Gordon też wydaję mi się już nieco mniej sztywny i nijaki. No i jak wspomniałeś wielki plus że nie ma już Barbary. Żeby jeszcze Rijany-Fish się pozbyli, bo działa mi ta kobita na nerwy. Jest taka sztuczna. No po prostu nie.
Ten srodek to wczesna wersja "jadu"...wiec jego dzialanie jest jak najbardziej na miejscu.
Matiiii ma rację :-)
Na prawdę cudny odcinek, niech idą teraz w tym kierunku. Scena z lunchem była po prostu urrocza i ten tekst po śmierci profesora :-D
W sumie jakby się tak zastanowić, to ten odcinek miał najlepsze teksty ze wszystkich poprzednich odcinków razem wziętych - co chwila padało z ust coś świetnego (wiadomo, Bullock najwięcej błyszczał, ale..) xD
Podzielam zdanie: 'niech idą teraz w tym kierunku' bo naprawdę dobrze się to oglądało (hmm, jeszcze mniej Barbary albo olać ją w ogóle xP).
Bardzo liczę na ten halloweenowy odcinek. Mam nadzieje że będzie mroczny i choć trochę powieje grozą ;-)
Jak sobie przypomnę stare komiksy: " Batman - Venom" i origin Bane'a -to po raz pierwszy w tym serialu mam uczucie że serial najpierw narzygał Batmanowi na pelerynę a potem ją obsrał.
Serio.
Kojarzy ktoś co to za utwór pod koniec odcinka leci podczas tej sceny łóżkowej?