Obejrzałem sobie ostatnio serial od nowa i wpadłem na taki pomysł: Bullock zabił Waynów.
Tak jakoś oczy mi się skojarzyły do tego te błyszczące buty i drogie naboje. Poza tym na początku on jakoś niespecjalnie był uczciwym gliniarzem, nie widział nic złego w zabiciu Pingwina, może jego zleceniem było zabicie Waynów.
Co Wy na ten pomysł?
Odważna teoria, ale myślę że trudna do udowodnienia. W takim ustawieniu Bullock kropnąłby Selinę albo Gordona, gdy dowiedział się że Jim dalej grzebie w sprawie Waynów i ma wiarygodnego świadka. A jednak nie poczynił tak drastycznych kroków. Moim zdaniem za tym stoi Ra's al ghul. Bądź co bądź to bodaj jedyny złoczyńca, który istniał w zasadzie od samych początków miasta Gotham i mógł zorganizować coś takiego.
Teoria z Ra'sem w ogóle mi nie pasuje. Jakoś ciężko wyobrazić mi sobie członka Ligii z bronią palną :P. A co do Bullocka- cały czas próbował zniechęcić Gordona co do śledztwa. Nawet to, że później pomagał Jimowi i zrobił się taki "dobry" można tłumaczyć zwykłymi wyrzutami sumienia. Pożyjemy, zobaczymy :P