Duży zawód jak do tej pory. Myślę, że mnóstwo osób z niecierpliwością czekało na ten serial, w
końcu aktorski serial w uniwersum Batmana (nawet bez Batmana), to nie lada gratka. Szkoda,
że wykonanie jest koszmarnie toporne.
Scenariusze odcinków dziurawe, naiwne i nieprzekonywujące, dialogi strasznie drewniane.
Część wątków wywołuje niesmak, co gorsza, z odcinka na odcinek twórcy coraz mocniej z nich
korzystają. Mam na myśli głównie związek Gordona i młodego Gacka. Nudne to i głupie, do tego
absurdalnie melodramatyczne.
Casting jest mocno nierówny. Jest kilka mocnych pozycji, ale jest i coś takiego jak Fish Mooney.
Abstrahując nawet od tego jak idiotycznie napisana jest ta postać, aktorka robi z tego jakąś
straszną farsę. Brrr.
Mocne strony to dla mnie postacie: Bullocka, małej kotki, Pingwin rzecz jasna i kilka mniej
ważnych. Alfred jest całkiem ciekawy, oryginalny pomysł i fajne wykonanie, szkoda, że
scenariusz nie daje się z tego cieszyć.
Do tego ciekawa scenografia, smaczki dla fanów i pojedyncze sygnały, że może coś się
ciekawego z tego projektu wykluje (gdyby tak pociągnęli wątek Arkham Asylum!).
Oglądam w sumie głównie z sentymentu do uniwersum, póki co mocne 5/10, ale z odcinka na
odcinek widać leciutki progres, mam nadzieję, że po finałowym odcinku będę mógł podwyższyć
notę, bo pomysł ma potencjał.