PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=706905}

Gotham

2014 - 2019
7,6 37 tys. ocen
7,6 10 1 36864
4,6 18 krytyków
Gotham
powrót do forum serialu Gotham

I tak zakończyła się podróż po serialowym Gotham. Dlatego należy coś napisać.
Odcinek nie najgorszy - na tle pozostałych z sezonu (i nawet całej serii) nawet niezły. Choć oczywiście nic wyjątkowego w nim nie ma...

Można przyczepić się do nadmiernej ekspozycji (dużo postaci mówi o minionych 10 latach - po co?! Skoro widz wie już na początku, że był przeskok), niezbyt kreatywnego planu Pana J., czasu odcinka (tyle postaci i zdarzeń upchano do jednego wora na mniej niż 45 minut), braku dreszczyku emocji podczas "potwornych" wydarzeń (np. znowu rozbrajanie nudnej jak flaki z olejem bomby) oraz braku starzenia się większości bohaterów (choć... może to najmniej przeszkadzało).

Wygląd Pana J. nie był wcale taki zły, ale jeżeli chodzi o występ całej postaci... Monaghan wypadł dosyć blado na tle poprzednich wcieleń Jokera.
Strój Batmana nie zachwyca, lecz również nie odrzuca. Nic nadzwyczajnego. Szkoda, że nie można było zobaczyć Batmana w akcji (widz musiał oglądać tylko efekty jego działania).
Nie patyczkuje się z przestępcami. Można było odnieść wrażenie, że batarang zabił Pana J. :D

Riddler i Pingwin oraz ich interakcja na wielki plus, choć dla tego duetu zabrakło czasu antenowego. Mankament.
Aktorka wcielająca się w Selinę - również na plus. Szkoda, że zagrała krótko.
Głos Bruce'a nawet w porządku.
Najzabawniejsza scena to ta, w której Barbara Lee rzuca się na Pana J. z pięściami. Mężczyzna pokazuje swe zdziwienie, po czym strzela do matki dziewczynki.

Zabrakło, niestety, sceny z jednego zdjęcia - po rozbiciu limuzyny Riddler i Pingwin patrzyli na kogoś w garniturze i meloniku. Dziwne.

Odcinek pozostawia pewien niedosyt. Właściwie jak cały serial.
Twórcy nie wykorzystali całego potencjału drzemiącego w opowieści o zepsutym Gotham.
Woleli skupiać się na niepotrzebnych udziwnieniach, tworząc sceny mało znaczące lub po prostu żenujące w kontekście historii.
Nie przeczę, że w serii znajdziemy wiele scen posiadających pewnego rodzaju klimacik. Tylko że łącząc je z licznymi, niestrawnie nakręconymi scenami w jedną całość, twórcy zrobili kompletny bałagan.
Podsumowując: zabrakło dobrych scenarzystów ze świeżymi, inteligentnymi pomysłami i sprawnie myślącego showrunnera, który by lepiej koordynował ich pracę.

I widać, że w powstawanie serii najwięcej wysiłku włożyli aktorzy, NIEKTÓRZY scenarzyści (chodzi mi głównie o kilka interesujących zdarzeń, dialogów i monologów postaci), charakteryzatorzy i kompozytor. I to dzięki nim serial zdołał przytrzymać mnie przy sobie do końca.

Serial oceniam 5 (6) na 10. Lubię go, jednak jednocześnie płaczę, że w wielu aspektach jest paskudnie zrealizowany. Taki jego urok, co zrobić.

Jeżeli ci sami twórcy chcieliby kręcić serial o Batmanie, to mam nadzieję, że ich projekt nie dojdzie do skutku.

ocenił(a) serial na 8
jakubmilewski13

Zgadzam się właściwie ze wszystkim, jakoś nie poczułam, że to już koniec, mogli to lepiej, może bardziej emocjonalnie zrobić, skupić się na bohaterach, a nie na akcji. Wszystko było zrobione po łebkach chyba żaden wątek nie był szczególnie rozwinięty. Nie wiem, po co wrzucali na początek ten wątek z wrobionym Bullockiem- wiem, że miał on jakieś znaczenie w kontekście Valeski, ale można go było inaczej, szybciej rozegrać. Uważam, że mogli chociaż ten finałowy odcinek przedłużyć o jakieś 20 minut.
Szkoda, że Jim tak szybko zgolił wąsa :( Nawet mu pasował.
Kostium Batmana jakoś nie zachwyca i smutno trochę, że nie zobaczyliśmy Bruce'a w doroślejszej wersji ( bez kostiumu).
W sumie nie wiem, co mogłabym napisać, bo taki dosyć nijaki był ten odcinek, nie gryzłam dywanów z rozpaczy ;)

Ale podsumowując cały serial:
- Najbardziej podobają mi się dwa pierwsze sezony, miały taki wyjątkowy klimat i nie było czuć wpychanej co chwilę komiksowości. Jak dla mnie Gotham mogło pozostać proceduralem, bo wyróżniało się na tle innych tego typu produkcji- połączenie kryminału z elementami groteski/ abstrakcji (?). A historia Bruce'a mogła być rozwijana nieco obok, w końcu serial miał się koncentrować bardziej na Jimie, a wyszedł taki dziwny misz-masz.
- brakuje mi Fish Mooney :D Nie wierzę, że to mówię, ale tak sobie porównując ją z innymi żeńskimi postaciami, ona zdecydowanie się wyróżniała. Silna, ambitna, nie była wariatką i miała w sobie taką fajną charyzmę. W sumie to brakuje mi tego świata mafijnego w Gotham, bo dobrze oglądało się potyczki między Falconem a Maronim :) Można też było bardziej skupić się na układach politycznych w mieście, korupcji, bo te wątki też były nieźle rozpisane
- Harvey Dent :(((
A więc: 1-2 sezon: 8/10, 3 sezon: 6/10 4-5 sezon: 7/10

Tak minęło kilka lat mojej przygody z Gotham :) Będę tęsknić.

jesustookmyphone

Fish Mooney...no kolego, wyrafinowany masz gust. Tak szczerze napiszę że w życiu nie widziałem gorszej aktorki, być może Izabela Trojanowska prezentuje podobny poziom, ale oglądanie tej bohaterki, tych dramatycznych władczych min, pstrykania palcami na podnóżków, to była tortura nie do opisania, a po tym jak zdobyła supermoce i stała jeszcze bardziej władcza żenadometr wyj$#@ło w kosmos. Wyrzucenie jej z obsady to najmilszy prezent jaki dostali fani serialu, ja bym nie dał rady przez pięć sezonów znosić tej katorgi. A co do finału, powinni zrobić dwa odcinki, bo niedosyt jednak pozostaje. Tyle budowali orginy złoczyńców i samego Batmana, by potraktować temat na skróty, po macoszemu. Nie mówiąc już o Gordonie, który w finale praktycznie statystował.

ocenił(a) serial na 6
killer83_2

Pełna zgoda co do Fiszu :D

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

No cóż ¯\_(ツ)_/¯

użytkownik usunięty
jesustookmyphone

a mi się też Fish podobała i tęsknię za jej postacią, faktycznie charyzmatyczna i jej aktorstwo było dla mnie bardzo ok, nikt w polskiej tv ani kinie nie gra tak dobrze jak ona.

ocenił(a) serial na 7
jakubmilewski13

Nie kompletnie rozumiem tego, że w finale zmienili aktorkę grającą Selinę. Bezsens totalny.

no_bo_co

Skoro mineło 10 lat, to Selina nie mogła wyglądać tak samo.

ocenił(a) serial na 7
Kucharz7

No przecież mogli ją trochę postarzeć, a nie zmieniać aktorkę.

Kucharz7

Harvey Bullock, wyglądał tak samo, miał nawet te same ubrania po dziesięciu latach.

no_bo_co

Aktorka sama podjęła taką decyzję. Oddała swoją rolę starszej koleżance. Twórcy nie maczali w tym swoich palców. Aktorka napisała też list do fanów, aby zrozumieli jej wybór. Możesz jej tekst wyszukać.

ocenił(a) serial na 6
jakubmilewski13

Umilkłam przy tej ostatniej serii i nie specjalnie się tu odzywałam, bo IMO ten sezon momentami wydawał się być już tak zrobiony na siłę, jakby se tam twórcy przy pisaniu tego mówili w deseń"no Panowie, kończymy to szybko", że jak to się mówi, szkoda było gadać.

Odnosząc się do samego finału, to miałam nadzieje, że twórcy cokolwiek się chociaż przy finale postarają i go zakończą z jakimś pazurem, tymczasem wyszło, to, to wszystko tak samo bezjajeczne jak cały ten piąty sezon. Brak emocji, zaangażowania i poczucia, że to już koniec i to taki na amen. Coś próbowali z tego wszystkiego utkać, ale jakby nie mogli się zdecydować na coś konkretnego nadać temu wyrazistości, tylko tak wzięli naciapali, a tu Pingwina z Edziem, a tu Jokera. Wydawało się to po prostu takie chaotyczne to wszystko.

Mnie również bawiły te nachalne wzmianki, co rusz "Halooo, minęło 10 lat, jakbyście zapomnieli to minęło 10 lat!" :D Po co? Informacja na początku była wystarczająca.

Choć Jim wyglądał z wąsem dziwnie, to jednak szkoda, że go zgolił. Widocznie jeszcze do niego nie dorósł :D

Przepraszam że to napiszę, ale dorosła wersja Seliny jest okropna. Zarówno pod względem wizualnym jaki i zachowania. Aktorka z całym szacunkiem, ale brzydko pisząc zmulona z wyrazem twarzy pt: "Sama nie wiem jakim cudem tą rolę dostałam, nie pytajcie". Może nad interpretuję, ale nie pasowało mi do Seliny to, żeby wbić na imprezkę do Wayne Enterprises i robić inbę do Alfreda, którego spotyka pierwszy raz po 10 latach, no kurde, Selina w takich sytuacjach to zwykle unosiła się dumą i przyjmowała pozę twardej biczy, co ma wywalone jajca.

Za to dla odmiany, Baśce zdecydowanie taki rudy look pasuje :)

Co do Jokera, to pełna zgoda. Uważam że wizualnie, wyglądało to naprawdę dobrze, creepy i w ogóle, ale aktorsko...w pewnym momencie, chyba jak na scenę wkroczył Jeremiah i Monaghan pokazał inną interpretacje Mystah J, to zaczął grać tak oszczędnie, że aż się odnosi wrażenie, że wręcz mu się już nie chce. Swoją drogą w sumie niezwykłe jak można w jednej roli promieniować charyzmą, a w inszej, ta charyzma sobie gdzieś magicznie wyparowuje :D Ogólnie ujmując, po prostu spodziewałam się, że zagra w tym ostatnim odcinku "na Jerome'a". Poza tym sam występ, cała ta całkiem ciekawa intryga i twist fabularny (choć typowo dla Gotham trącający absurdem), budowane tylko po to, by postać zjawiła się na pięć minut i znowu zginęła...rozczarowujące mocno.

Tak samo rozczarowała mnie szybka kosa w brzuch dla Ecco-Queen i sugerowanie, że "ta" Harley, to będzie w myśl zasady - nie jednemu psu Burek.

Bezpieczny pomysł z niepokazywaniem Bruce'a i Gacka w pełnej kresie, wyszedł nieźle. Taka tajemniczość pasuje do Batmana. Aczkolwiek momentami pewne zachowania bohaterów zalatywały sztucznością. Alfred na tym dachu tak się zachowywał, że już myślałam, że zaraz z bananem na ryjku obwieści Gordonowi, że Bruce teraz będzie latał po Gotham w stroju Nietoperza i nikt nie będzie już r o z p i e r d a l a ł posterunku :D No i sama końcówka z tym Batmanem na dachu wyszła...czy tam była wklejona twarz aktora, który grał młodego Wayne'a? :D Dziwnie to wyglądało. Jakoś tandetnie.

Co do samego serialu...to ja się zgodzę z osobą powyżej - mnie również, najbardziej się podobały dwa pierwsze sezony, ze względu na koncept kryminału, gdzie mamy te mafię, skorumpowanych stróży prawa, polityków i JIma Gordona, który próbuje z tym wszystkim walczyć. Potem odkąd pojawił się Strange serial zrobił się mocno kiczowaty i głupawy, za dużo cuda wianków, trącanie co raz to większym paździerzem. Nie było jednak aż tak całkowicie źle, skoro dobrnęłam do samego końca :D I chyba mogę powiedzieć, że nie żałuję. Ponad to, trzeba twórcom oddać, że udało się im wykreować godne zapamiętania, ciekawe i wyraziste postacie, pomijając już to, że czasami gdzieś im się tam koncepcja rozjeżdżała czy wyprawiali z nimi jakieś wspomniane cuda. Na pewno miło będę wspominać Bullocka, który (chyba?) ogólnie jest przedstawiany w uniwersum jako bucowaty glina, a tutaj był to pocieszny, śmieszkowy, poczciwy Harvey, którego nie sposób było nie polubić. Alfred, który nie był zdziadziałym lokajem Panicza Bruce'a, tylko charakternym madafaką. Jerome/Jeremiah, Cameron ukłony. Oswald i Edzio, którzy stanowili pocieszny duet do samego końca. Lucius, Don Falcone i pewnie jeszcze można by tu trochę wymieniać. Pięć lat, to jednak szmat czasu i pojawia się wtedy tak po ludzku, to przywiązanie i pewien sentyment, że jak już następuje ten koniec, to wkrada się smutek i pustka, że tego już nie ma.

Tak że może nie ze łzami w oczach i serca bólem , ale - Żegnaj Gotham :c

Tortuga033

Oprócz przedostatniego akapitu - zgadzam się absolutnie ze wszystkim. Cały ten sezon jak i finał - dno. Nie, żebym akurat ja wybrzydzał przy poprzednich sezonach ale to co odpierpapier w tym sezonie to przeszło moje najgorsze koszmary. Nie mniej.. może to i lepiej, bo 'jakoś tak' się serial skończył i zero emocji z tego powodu? W sensie: myślałem, że będę bardziej tęsknił na zasadzie 'ale to już koniec?'. Nic z tych rzeczy - po 2, 3 i 4 sezonie zawsze pisałem pytanie, czy twórcy serialu postawią poprzeczkę jeszcze wyżej gdyż każdy kolejny sezon do 4 włącznie podobał mi się bardziej niż poprzedni.. i nagle ląduje petarda w postaci s5. Strasznie, ale to strasznie zakończono "Gotham", które naprawdę dobrze mi się oglądało. Gdyby to nie był ostatni sezon to z pewnością pytania bym nie zadał XD

btw. co do Camerona i tego Jokera: wizualnie majstersztyk, typowo 'Gothamowskie' wcielenie ale aktorsko Monaghan się chyba wypalił w tej roli. Na sam koniec lol. Próbuję sobie to też tłumaczyć tym, że miał wiele 'tapety' czy czegoś na twarzy i może dlatego tak cienko to wyglądało.. nom :D

"Bezpieczny pomysł z niepokazywaniem Bruce'a i Gacka w pełnej kresie, wyszedł nieźle. Taka tajemniczość pasuje do Batmana. "
Cieszę się, że ktoś podobnie jak ja podziela to rozwiązanie. O ile Seline podmienili i kij z tym, o tyle rozwiązanie z dorosłym Brucem wyszło kapitalnie. Dajmy jeszcze młodego na początek odcinka, time-skip i rozwiążmy to tak, że nie pokażemy nowego aktora w roli Bruce'a tylko na sam koniec Batman a w międzyczasie jakiś podrasowany głos 'młodego' i zagrywki ze scenami z Batmanem. Wg mnie kapitalne zagranie na koniec. I bezpieczne, imo.

jakubmilewski13

Finał bardzo słaby....naprawdę mocno się zawiodłem. O ile sam sezon był spoko (oczywiście dla mnie porpzedni był najlepszy) to serio takie miałkie pozegnanie z Gotham po 5 latach?
Zero emocji, zero intrygi ze strony Riddlera czy Pingwina - w sumie równie dobrze mógł by to być pierwszy odcinek serialu i debiut postaci :D
Joker równiez pokonany iście spektakularnie XD Dostał raz batrangiem i po sprawie, kosmos.
Pomijam postarzenie się postaci, bo to w zasadzie nie jest dla mnie jakimś większym problemem. Fajnie wypadła aktorka grająca Selina - spodobała mi się i szkoda, ze nie ujrzymy juz jej w tej roli, choć kto tam wie :D
Bruce pominięty wszędzie gdzie się da xD No tak, po co go pokazywać lepiej powystawiać Alfreda i jakoś to pójdzie :P
Dobrze, ze chociaz sam Batman w miarę wyraznie ukazany pod koniec mimo, ze nie wygląda jakoś super, ale jestem w stanie przymknąć na to oko w tej chwili.
Kolejna sprawa to przestępczość w Gotham; naprawdę kompletnie nic się tam nie dzieje? Batman nie mógł chociaz raz interweniować przeciwko jakimś rabusiom chociaż, lub rzezimieszkom w dokach? To napewno dodałoby pikanterii odcinkowi i wprowadziło Gacka, który juz zaczyna coś robić, działać na rzecz Gotham i jego mieszkańców.
Jim z miejsca bierze Batka za przyjaciela - tak od razu, bez uprzedzeń, Batman nie musi nic więcej udowadniać, pokazywać? rozumiem uratował młodą Barbarę ale równie dobrze mógł to zrobić Harvey :D No właśnie, czemu Bullock tak się przeraził? Wiemy coś o tym, czy trzeba było po prostu coś wymyślić na szybko, aby wprowadzić intrygę Jokera?

Jedyna fajna scena to ta na dachu, gdzie Gacek pojawia się za Seliną i odpowiada na jej pytania w swoim batmanowym stylu.
Czemu Gacek nie zainterweniował podczas gdy Selina kradła diament? Przydała by się tutaj mała bójka, moze nawet ze słodszym zakończeniem :D
Wszyscy od razu wiedzą, ze Bruce to pewnie ten nowy mściciel; Selina jakimś cudem to wywęszyła chyba, Jim pomyślał o alejce i ot mamy zamaskowanego krzyzowca :D
Riddler i Pingwin zapuszkowani bez problemu, z miejsca, zero walki z Jokerem, zero wjazdu gdziekolwiek, aby skopać parę tyłków....i Nygma wyjaśniony przez Barbs i Seline tak perfidnie bez mydła XD

Naprawdę finał nie powalił, nadawałby się bardziej na odcinek pilotazowy i nic więcej - przynajmniej to moje zdanie.
To ostatni odcinek nie tylko sezonu ale i całego serialu, więc mogli się bardziej postarać, zobrazowac odpowiednio początki działań Mrocznego Rycerza.
Nie obraziłbym się gdyby finałowy odcinek trwał nie 45 min ale np 80 - mysle, ze wyszło by to wtedy na dobre wszystkim, zarówno fanom jak i bohaterom.

Podsumowując cały serial; będzie mi go brakowało, bo człowiek zrzył sie z bohaterami. Raz było gorzej raz lepiej ale mimo wszystko Gotham to bardziej taki Elsworld, choć sam klimat miasta zawsze był świetnie ukazany - gołym okiem było widać ten brud, syf ulic, przestępczość, patologię i obłęd wylewający się z niemal wszystkich przecznic :D
Gdyby miał wymienić najlepszych bohaterów to na pewno byliby to Jim, Harvey, Alfred czy Barbara. Najlepsza laska to zdecydowanie Tabitha <3
Ulubieni złoczyńcy; Pygg - naprawdę świetny charakter. To dlatego między innymi poprzedni sezon stał na dośc wysokim poziomie. Dalej propsuje oczywiśćie Jerome/Jeremiaha - obydwaj mi się spodobali w swoich wcieleniach. Mr.Freeze - kapitalny image! Naprawdę ta otoczka zimna była świetna! Hugo Strange rowniez dawał radę, szczególnie za czasów Indian Hill.
Riddler i Pingwin stali się poniekąd wizytówkami seriali, a ich perypetie świetnie przeplatały się przez te wszystkie sezony.

Szkoda, ze to juz koniec ale niestety na to się zanosiło. Teraz pozostaje nam sledzic kolejne seriale ze stajni DC - teraz czekamy na przygody Alfreda, moze potem samego Batmana? Byłoby fajnie, gdyby tylko sama produkcja nie okazała się kiczem.
Będe tęsknić za Gotham, fajnie czekało się na kazdy sezon i odcinek :)

Cannibal3

Dobre pytanie z tymi ulubionymi postaciami. Przyznam, że mam ciężki orzech do zgryzienia bo praktycznie każdego lubiłem, bardziej lub mniej, ale lubiłem. Nie wiem czy łatwiej nie byłoby mi wymienić osób, które nie lubiłem:
- Fiszu - Rulorze, aktorka to jakieś nieporozumienie, totalnie nie podeszła mi ta teatralna gra;
- Baśka na samym początku - zresztą wystarczy spojrzeć na stare wpisy sprzed 5 lat (pół dekady, maj gad), nie lubiłem jej dopóki nie zaserwowano na koniec twista z psycho Baśką i od razu podbiła moje serce.
Chyba tyle :D

matiiii

Zgadzam się a samo wskrzeszanie jej było bezcelowie. Co do Baski to ciekawe czy dalej trenuje :P
Nie mogę przezyc tego Batka, serio nie dało sie lepiej tego poakzać?:D Serial po 5 latach tak sie zegna?Słabo stary :D Chyba, ze juz im po prostu niezalezlo i byle by dokończyć.

Cannibal3

Biorąc pod uwagę poziom całego finałowego sezonu: nie zależało. Fox popełnił błąd w momencie, kiedy postanowił ukrócić sezon 'prawie' o połowę w porównaniu do poprzednich sezonów. Oglądalność leciała w dół więc jeśli chcieli zakończyć z przytupem, mogli to zrobić przy s4 i nie potraktować serialu na sam koniec w ten sposób. Szkoda :(

Co do Backa: Ty przymykasz oko a ja.. ten strój.. no wizualnie nawet nie pasuje do tego, co do tej pory prezentował sobą serial pod względem wizualnym. Spodziewałem się jakiegoś zakapiora a nie ubogiej wersji Backa Nolana XD Scena świetnie zrobiona, liczyłem właśnie na coś tego typu na zakończenie serialu a tutaj kamera się zbliża na Backa i mamy.. ubogiego Batmana.. Nie, że cholernie źle to wypadło ale biorąc pod uwagę dizajn prezentowany w Gotham naprawdę liczyłem, że będzie to coś z efektem 'wow, jaki on straszny' :D
Poszli po najmniejszej linii oporu i stwierdzili, że najlepiej wzorować się na Backu w filmach Nolana (inna sprawa a może nawet ta sama: motyw z Nyssą i Banem pracujący razem.. wiem, tam była Talia ale litości.. bardziej nie można było 'zgapić' a Gotham do s4 włącznie rozwijał po swojemu rozwiązania i wątki komiksowe; tutaj to wyglądało tak, że skoro im nie zależy to 'splagiatują' to i tamto od Nolana a głupi widz nie zauważy).

matiiii

Dokładnie tak. Ale jeśli chodzi o ten image Batka, to rzeczywiście nie powalał ale generalnie cała otoczka finały byla zenująca. Co się stało ze Strachem, Ivy, Strangem itd? Olane na maksa i to akurat jedne z lepszych postaci :(

Cannibal3

O, właśnie, Bacek powinien był wyglądać coś w stylu Stacha tj. patrzysz na kolesia i możesz się bać w swojej niewiedzy kim on jest itp.itd. Liczyłem, że podobny efekt użyją przy Batmanie w końcowej scenie..
Sezon był tak krótki, że nie dziwi mnie, że 'ucięto' cokolwiek odnośnie każdej z drugo/trzecio planowych postaci. Z drugiej strony można to tłumaczyć tym, że "Gotham" i tak było prequelem na czasy, w których urzędował Batman. Resztę ludzie sami sobie powinni dopisać. Teoretycznie, nie musieli wyjaśniać co się z nimi stało skoro i tak wiadomo, że będą 'walczyć' z Batmanem w przyszłości.

ocenił(a) serial na 8
jakubmilewski13

Niestety finał zawiódł jak i cały piąty sezon. W sumie nie mam siły pisać kolejnej opinii o odcinku to przekleje swoją z innej stronki. :D

A więc po 5 sezonach historia James'a Gordona oraz młodego Bruce'a Wayne'a się kończy. Ale czy jest to godne zakończenie serialu? Szczerze powiedziawszy to zależy na jakiej części serialu skupimy się najpierw. Biorąc pod lupę pierwsze dwa sezony, które były fenomenalne, a na każdy odcinek czekało się z wytęsknieniem i który zostawiał nas z otwartą paszczą, to zakończenie jest, nie owijając w bawełnę złe (tu było inne słowo). Jeżeli brać pod uwagę sezony 3,4 i 5 w których jakość spadała systematycznie z każdym sezonem, a twórcom kończyły się pomysły, to zakończenie jest znośne. Jak brać tylko 5 sezon to zakończenie było na poziomie tego sezonu. Więc co tu więcej od twórców wymagać?!?
Ale do rzeczy. Co mi się nie podobało? Zacznijmy od wrogów Batmana, których geneza była przestawiana od samego początku. Pingwin zaczynający jako mamisynek budując własne imperium, Edward Nygma, nieśmiały, nieszczęśliwie zakochany, pracujący jako ekspert od zbrodni na GCPD, Mr. Freeze, "Joker" itd itp. Przez te sezony postacie te były budowane, zmieniały się i stawały się takimi z jakimi mogliśmy ich kojarzyć z komiksów, gier czy filmów. Sezony 3 i 4 pokazywały te postacie trochę zagubione. Rodzące się na nowo, robiące to samo, stojące w miejscu i bez celu. Scenarzystom w jakiś sposób skończyły się pomysły, co jest wręcz dziwne biorąc pod uwagę jak obszerne źródła mieli dostępne.
Ale 5 sezon przebił wszystko. Kreowani na wielkich wrogowie zostali spłyceni po całości by na końcu stanąć po stronie GCPD w walce z "prawdziwym" wrogiem, który okazała się sterowaną lalką. (Ale zepsuli tego Bane'a...)
Przedostatni odcinek dawał nadzieję, że właśnie Pingiwn i Nygma staną się w końcu prawdziwymi złymi, a Gotham będzie ich placem zabaw. Sami mówią o tym na koniec. A finał pokazuje nam, że cały 10-letni przeskok czasowy przesiedzieli na tyłkach w Gotham. Serio? Nygma, który potrafił uciec z Gotham po tygodniu siedział sobie w Arkham 10 lat i nie udało mu się uciec? I zwiewa dopiero jak pomaga mu w tym Jeremiah? To jest (przecinek) żałosne. I cała intryga tego odcinka.... Kto za tym wszystkim stoi? No na prawdę to nie było wcale do przewidzenia.
Cały motyw Jeremiah, który udaje, że jest warzywem by powstać na powrót Bruce'a jest naciągany (pomijając bezsensowność tego wątku). A co się dzieje ze sławnym Pingwinem i Nygmą? Zostają z łatwością schwytani przez tajemniczego człowieka nietoperza
(który w sumie raz pojawia się na ekranie, ale to zaraz :) ) a potem przestraszeni zmykają do kryjówki. SERIO? Ehh, cała geneza tych postaci poszła się uprawiać miłość. Nie wspomne o innych wykreowanych villiansach, bo na nich w tym seoznie zabrakło czasu, trójkąt miłosny Jima Gordona był wszak ważnieszy.
Wracając Do Jeremiah, który bardzo nawiązuje tu do Jokera Ledgera i który prawie przyznaje, że nim jest. No cóż, aktorsko Cameron jak zwykle 10/10. Wyciąga co się tylko da z słabych pomysłów scenarzystów i za to należy się szacunek i tylko czekam aż ktoś da mu szansę wykazać się pełnoprawnie jako Joker w filmie, bo on jest do tego stworzony (Tak, ma szansę przebić Heath'a). Ale niestety zostaje pokonany w minutę, a batman nawet przez chwilę mu się nie pokazuje. Choć po jego reakcji doskonale wie, że to Bruce go zaatakował i ostatecznie pokonał.

A sam Bruce. Choć nie, najpierw Selina. Zmiana aktorki zrozumiała, wszak minęło 10 lat i musiała się zmienić, wydorośleć. To na plus (choć kręcone włosy u Kobiety Kot? NEVER! ) jej wygibasy by wykraść diament fajnie pokazują jak wydoroślała i to, że nie jest to dobra postać. Ale jej monolog do Bruca z żalem, że odszedł bo go potrzebowała? Ehh, serio? Zupełnie nie potrzebny wątek.

No i Bruce, a właściwie jego brak. Przez cały odcinek czekałem aż go pokażą, ucharakteryzują jak dorosłego i przemówi na spotkaniu a potem pokaże się jako Batman. A tu nic, bo w sumie nie było ani tego ani tego. Bruce'a nie ma, bo "Ma dużo zajęć po powrocie", ale jest za to tajemnicza postać w stroju nietoperza. Choć w sumie to widzimy tylko jej cień i głos czasem. Super, w ostatnim odcnicku mamy cień Batmana! Sztos. Łazi po dachu, rzuca szurikenami i mówi głosem Nolanowskiego Batmana. A pojawia się tylko w ostatniej scenie i to w dildo niewyraźnie. Nie na to liczyłem, to nie tak miało wyjść. Nawet nie było kwestii "I'm Batman!"

Zasadniczo wszystko w tym odcinku nie wyszło. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie jednej rzeczy, która była w porządku. To było po prostu złe. Jedno z gorszych zakończeń jakie widziałem. Przykro mi, że tak wspaniały serial kończy się w tak fatalny sposób. Ocena odcinka, 4/10

ocenił(a) serial na 10
jakubmilewski13

Bardzo dobry serial z średnim zakończeniem. Odcinek 12 stanowi w zasadzie odrębną historię, oderwaną od całego sezonu. Jeden z lepszych odcinków serialu, ale nie przebił wg mnie finałów 2,3 i 4 sezonu. Bardzo ciekawy wygląd Jokera, występ świetny, szkoda tylko, że krótki. Pingwin i Nygma też dostali swoje 5 minut. Jak na 44 minuty udało im się w miarę zręcznie przedstawić ciekawą historię. Sezon bardzo nierówny. Epizod 1,6, 10 i 12 zapadną mi w pamięci. Pozostałe wypadły gorzej, lecz nie najgorzej w całym serialu.
Czego mi zabrakło? Złoczyńców. O ile dobrych postaci mamy aż nadto, licząc nawet obie Barbary, o tyle złoczyńców mamy już zbyt mało.
Strach na Wróble wykorzystany jako zapychacz w pierwszym epizodzie. Brak Mr Freeze'a i Firefly, Clayface'a, Egzekutora.
Moja największa bolączka: Harvey Dent. Postać wystąpiła w pierwszych dwóch sezonach i jej wątek został całkowicie porzucony, a przecież było tyle epizodów, w których jego historia mogła by się rozkręcić.
Serial zakończył się za szybko. Byłoby jeszcze mnóstwo historii do opowiedzenia, przynajmniej na drugą połowę sezonu: wyżej wspomniane postacie, więcej Ivy i Zsasza. Szkoda.
Spodziewałem się lekkiego pogromu wśród postaci, a jedyną z głównych postaci, która zginęła to Tabitha na samym początku sezonu. Potem przez cały sezon nic aż do śmierci Ecco/Harley Quinn w finale, która specjalnie istotna nie była. Zresztą podobnie jak Taby.
Może gdyby ten sezon nie był tak streszczony wyszłoby z tego coś ciekawszego.

359

Ten finał serialu nie ma startu do finałów 2,3 i 4 sezonu :P Zabrakło.. czasu antenowego xD

Wg mnie 44 min. to było za mało aby przedstawić to konkretnie. Zresztą cały sezon był zrobiony po macoszemu i pocięty na ile się da. Widać, że twórcy najlepiej operowali przy 20+ odcinkach (zresztą nieraz oglądając ten sezon miałem wrażenie i widziałem pewne wydarzenia czy wątki rozbite na 2/3 odcinki zamiast.. 1 czy nawet pół odcinka). Zresztą, łatwo o skojarzenia gdy oglądało się poprzednie sezony i jak twórcy/scenarzyści koncentrowali się na mini-fabule w obrębie paru odcinków (może oprócz pierwszej połowy s1 kiedy to był ewidentnie procedural, i chyba też najsłabsza dla mnie część serialu oprócz ostatniego sezonu). Tutaj taka fabuła mieściła się zazwyczaj w jednym odcinku i jedyny wyjątek to ostatnie 2 odcinki z Banem, gdzie mieliśmy nawet konkretny cliffhanger na miarę poprzednich sezonów.

Odnośnie Denta - mieć w zasadzie, zresztą kolejny już, świetny casting i niezłego aktora po tych paru występach i w ogóle zignorować.. szkoda. Do dzisiaj pamiętam sławetną scenę z Dentem, który się wqrwił przy przesłuchaniu. Niby nic wielkiego a jak cieszyło fana Batmana :D

Co do śmierci: nie mogę uwierzyć, że Baśka się jednak ostała i nie została zabita choćby przez Bane'a czy Nysse czy kogoś tam. Oczywiście, że twórcy mnie zaskoczyli swoim rozwiązaniem ale bardziej mi pasowało, aby Gordon adoptował swoje dziecię z Lee kiedy Baśka kopnęłaby w kalendarz - no i imię miała by na cześć matki. Nie mniej tutaj już wybrzydzam, po prostu inaczej to widziałem (bardziej pod komiksy że tak powiem).

ocenił(a) serial na 10
matiiii

Tutaj masz rację, zdecydowanie serial wyszedłby lepiej na większej ilości odcinków. Zabrakło większej ilości scen ze Strachem, Ivy, Zsaszem i jakiejkolwiek z Firefly i Mr Freezem. No i mając dodatkowe 10 odcinków dałoby radę bardziej rozwinąć postać Bane'a oraz przywrócić Denta. Ciekawe co stało się z Executionerem? Był i się zmył. Sporo wątków nie zostało domkniętych i bardzo się to rzuca w oczy.
A co do śmierci to nie zaszaleli. W życiu bym się nie spodziewał, że premierowy odcinek przedstawił w zasadzie jedyną istotną scenę śmierci w tym serialu. Jedynymi ofiarami zostały Tabitha i Ecco. No i może jeszcze mr Penn. Krótko mówiąc mało ważne postacie, które nie wniosły za wiele ciekawych wątków do fabuły. Ecco mogła jeszcze uchodzić za Harley Quinn, ale postać ta nie została wystarczająco rozwinięta, no bo też niby kiedy to miało nastąpić?

359

W punkt. Chociaż dodałbym jednak, że Tabitha w serialu miała czas zaistnieć pojawiając się na początku w s2 aż do jej odstrzelenia w pilocie s5 a taka Ecco robiła chyba za jajko-niespodziankę dla fanów HQ, kiedy to pojawiła się na koniec s4 i parę razy w tym krótkim, ostatnim sezonie. Nie mniej śmieszne, że Tabitha ginie w pierwszym odcinku finałowego sezonu i to tyle w temacie śmierci (Mr Penn to ciekawy przypadek bo 'raz mu się umarło' a jednak przeżył :D). A przecież taką Baśkę też można było odstrzelić skoro nawet Ra's, taki kanoniczny wręcz wróg/sojusznik Batmana, padł w serialu.. (tak, wiem, w jego przypadku można zawsze powiedzieć, że zostanie wskrzeszony czy inne takie ale odbieram to tak, jak pokazano w s4: ubicie sztyletem ubija na zawsze, stąd zemsta Nyssy itp.itd. więc o wskrzeszeniu Ra'sa nie może być mowy wg tego serialu).

matiiii

Mnie dobija z kolei to, że wychodzi, że w tym serialu Joker wie kim jest Batman co jest kompletnie bez sensu.