Nie uważacie, że druga seria jest troche naciagana? Myslalam, ze w tak swietnym serialu kontynuacja bedzie jeszcze ciekawsza - jak w Lost. Na poczatku podobalo mi sie, bo bylo przynajmniej smieszne, a teraz - sprawa z tymi Murzynami całkiem nie zwiazana z reszta (mam nadzieje ze to sie jeszcze zmieni), wątek Zacha sie w ogole nie rozwija, motyw z ojcem Susan jak dla mnie beznadziejny, a takie interesujące problemy jak dziecko i żona kolegi z pracy Lynette mogli by sobie podarowac. Bree i Gabrielle są w sumie ciekawe. A skoro juz sie tak wyzywam na tym serialu to powiem, ze juz od pierwszej serii wkurza mnie Mike z zawsze identyczną minką twardziela, nie wazne, czy "Susan, kocham cie" czy "Susan, to koniec" - zawsze taki sam! Ale to tylko moje zdanie:P