Chyba nawet gorszy od 5 mimo, ze zaczal sie obiecujaco. Widac, ze fabula jest juz robiona na odczep sie, aby serial w koncu skonczyc, najbardziej jednak rzuca sie w oczy to, ze postacie stracily swoje cechy charakterystyczne i nie sa juz tak fajne. Mam wrazenie wrecz, ze robia z naszych desperatek glupawe nastolatki - w ostatnim odc. Bree rzucajaca jajkami w okna, ze niby protesty odbyly sie pod oknem goscia - boszz, Gabi byla beznadziejnie glupawa w odc. o odwozeniu Huanity do szkoly (i jej brak wyczucia, nawet jak na Gabi, dot. tego, ze kobiety zazdroszcza jej zycia - byl nie samolubny, a wrecz pusty jak stary beben), Lynette, ktora sama zdecydowanie odrzuca Toma a pozniej wscieka sie, ze kogos sobie jednak znalazl, pijanstwo, zagubienie i niezaradnosc Carlosa - to wszystko jest zbyt proste i naciagane na potrzeby marnej fabuly. No i wszystko sie juz kreci wokol jednej "tajemnicy" (w serialu zwykle bylo kilka ciekawych watkow podobcznych i tajemniczych), a reszta sytuacji to srednio zabawne zapychacze czasu. Takie mam wrazenie, no, musialam sie wygadac ;p
Z perspektywy czasu polubiłam piąty sezon ;) Był lepszy od siódmego. Zobaczymy za jakiś czas czy to siódmy czy ósmy będzie miał miano tego najgorszego ;-)
Mnie najbardziej zawsze denerwowała Gabi ze swoim egoizmem, ale w tym sezonie Lynette ją przebija swoimi zachowaniami ;) Brakuje Mike'a. Zazwyczaj to wokół niego sie działo dużo, a tutaj nie miał jeszcze swoich pięciu minut.
Mnie denerwuję co zrobili z postacią mojego ulubionego Carlosa... Z twardego acz czułego (wspaniale powiązano te cechy) faceta zrobili jakąś hmm pierdołę życiową? Nie mogę znieść jego staczania się :/ wszystko takie wymuszone: szczególnie z tym alkoholizmem. Człowiek z dnia na dzień nie staję się alkoholikiem!, tym bardziej że Carlosa nigdy nie ciągnęło do picia. Zawsze był tym odpowiedzialnym w przeciwieństwie do Gaby. A teraz? No i ta fryzura... Potworność!!
Gaby też robią na pustą idiotkę, jakby nie miała w sobie za grosz współczucia, czułości czy ogólnie przyjętych przez ogół ludności zasad moralnych lub jakichkolwiek uczuć. Nie obeszło jej zabójstwo ojczyma, gdzieś ma swoje córki i troskę o nich, Carlos też ją za bardzo nie obchodzi :/ Taka pusta lala myśląca o fryzjerze, manicure i masażach tajskich.
Porażka co zrobili z tymi postaciami :( a tak nieźle zapowiadał się ten sezon!
Właśnie. Egoizm Gabi był jeszcze znośny jak miała 30 lat i poznała Victora Langa. Ale potem wróciła do Carlosa, ma dzieci, oscyluje koło czterdziestki i naprawdę Jej zachowania są dziwne. :)
dobrze strescilas to, co mnie rowniez irytuje w obecnym Carlosie :) Byl "twardy acz czuly", solidna podpora, a teraz kompletna pier.dola - i nie chodzi o to, ze nie powinien przezywac tego, co zrobil, ale przezywanie w ten sposob kompletnie nie pasuje mi do tej postaci. Jest robione na sile, aby byl kolejny "wazny problem" w desperatkach, co wiecej, jeszcze na koncu poprzedniego sezonu Carlos stwierdza twardo, ze zabil czlowieka ktory probowal skrzywdzic jego zone i jesli ma pojsc za to do wiezienia, to pojdzie - to wlasnie postawa odpowiadajaca Carlosowi, a nie to, co robia z niego teraz...
Zauwazyliscie zreszta, ze scenarzysci funduja nam nagle zwroty w zachowaniach bohaterow? Nie ma juz ciągłości a przypadkowe reakcje wykreowane na potrzeby: "aby sie cos stale dzialo" - np wlasnie w jednym odcinku Carlos dzielnie broni zone i bierze za to odpowiedzialnosc, a w drugim stacza sie na psychiczne dno. W jednym Lynette odtraca Toma, ktory po niespodziewanym seksie z zonka ma ochote naprawiac zwiazek, a w drugim chce chodzic na terapie i wszystko sklejac (i tu kolejny naciagany watek, bo tom sobie juz kogos znalazl i niby sie cos dzieje - szkoda tylko, ze tak przypadkowo!!). Zla troche jestem bo serial lubilam bardzo i nmialam nadzieje, ze przynajmniej teraz, na koniec, dostaniemy dobra rozrywke jak za dawnych czasow - cos na kroj holdu dla 1 sezonu, a tu taka papka byle juz serial dobiegl do konca. :]
Przesadzacie ja się w końcu doczekałem w miarę dobrego sezonu bo słaby 7 i durnym 6tym. Ten sezon jest naprawdę dobry a żaden sezon pomijając pierwszy nie miał chyba tak dobrego openingu jak ten 8x01 kapitalny. Jak na te 6 odcinków co wyszły 3 są bardzo dobre a reszta na przyzwoitym poziomie. Narzekacie na zmianę cech bohaterek no ale na Boga czy wy byście się przez ponad 10 lat nie zmienili?! Gaby zawsze była próżna i trochę pusta ale miała swoje momenty i wiemy, że potrafi być czuła, naprawdę dobrą osobą no kurde kto ogląda to wie ! Ja się cieszę, bo jest nieżle jak na razie. Szkoda, że to już koniec no ale cóż :>
"czy wy byście się przez ponad 10 lat nie zmienili?! " - a któż to może dzisiaj wiedzieć ;-) Ja bardzo lubię szósty sezon. Nie wiem dlaczego był "durny" :/
Nadal z niecierpliwością czekam na każdy odcinek. Tajemnica 8 sezonu jest i tak ciekawsza niż siódmego ;)
Zobaczymy, co będzie dalej..
6 sezon byl udany, 7 moim zdaniem jest najgorszy, oczywiscie 8 sie jeszcze nie skonczyl, ale na pewno lepiej sie zaczal i z niecierpliwoscia czekam, jak skonczy sie watek Toma i Lynette:) no i czy powroci Katherine i Kayla:)
historia bolenów była dla mnie durna. Psuło mi to oglądanie całego sezonu (chociaż postać pani Bolen jako tako bardzo lubiłem to jej historii nie trawiłem, była banalna - a finał tego sezonu był chyba jednym z najgorszym w całej serii.
Każdy się zgadzał w temacie o finale szóstego sezonu, że mieliśmy świetny sezon, ale kiepski finał. Natomiast po finale siódmego sezonu padały komentarze odwrotne: kiepski sezon, świetny finał. Dlatego akurat tutaj Ci przytaknę LiamC.
Ja osobiście najbardziej lubiłem sezony 1,3 i... 5! Jeśli chodzi o ten ostatni przeze mnie wymieniony to chodzi mi wyłącznie o postać Dave'a - od połowy sezonu było wiadomo o co chodzi, potem byliśmy tylko widzami jak człowiek po takiej stracie myśli, co przeżywa, co czuje, jak reaguje, jak chce się odegrać na "winnych", ale także pokazano też kilka pozytywnych jego cech.. i właśnie ten eksperyment Cherry'ego przypadł mi do gustu - nie mieliśmy boom na koniec, tylko inną perspektywę. To nie "Piła" aby zawsze na końcu był wielki twist wydarzeń.
Póki co 8 uważam za całkiem niezłą produkcję, ale nie lubię oceniać sezonu w trakcie bo w przypadku wielu seriali musiałbym wydać ocenę negatywną (bądź odwrotnie - co prawda rzadko), którą potem bym zmieniał. Zawiedzony jednak nie jestem.
Zgadzam się z tobą absolutnie qu3ss. Tylko, że powtarzanie tego samego eksperymentu w sezonie siódmym było już zbrodnią najwyższej rangi. Przy Dave'ie to było coś innego, nowego, świeży powiew. Nie znaliśmy tej postaci a Paul? Zawsze był ostry, oschły, niedostępny i kalkulował na zimno. Dopiero w II połowie 7 sezonu zrobiono z niego ciepłe kluchy. Właśnie głównie to odpychało, ale sytuacje ratowała jako tako zawsze demoniczna Felicia.
Nie jestem jakaś niesamowitą fanką tego serialu, lubię go oglądać ale z sezonu an sezon zapał był coraz mniejszy aż do tego sezonu który naprawdę mi się podoba. Uważam ze jest jednym z lepszych i dosyć świeży na swój sposób.
mi się ten sezon podoba na razie, a pierwszy odc był GENIALNY!
Co do zachowania postaci- cóż ludzie sie zmieniają i własnie cudownie to pokazują w tym serialu! Każda z desperatek pokazała nam się z innej strony np egoistyczna i próżna Gabi-modelka jako czuła i troskliwa matka/żona, pedantyczna i religijna Bree potem zdradzająca męża w obskurnym hotelu itp itd, a z drugiej strony nadal przejawiają swoje "stare" cechy. Poza tym w serialu postacie i wydarzenia są często lekko przerysowywane, stąd np w ost odc przesmieszna scena łapania żab, gdzie Bree ma odpowiedni strój, kapelusz i siatkę a Gabo minisukienkę i kalosze:D chyba nikt by tego nie wziął na serio
ta scena była genialna , zresztą jak i potem ich powrót do domu i prowadzenie samochodu z żaba na ramieniu :P zresztą Bree i Gaby to mój ulubiony duet .
Moim subiektywnym zdaniem "Gotowe na wszystko" były naprawdę dobrym serialem aż do końca czwartego sezonu. Kolejne niestety pikowały w dół. Obecny - ósmy, w żadnym razie nie wzbija się ponad przeciętność. Kolejne "życiowe problemy" wyskakują jak króliki z kapelusza, by dać się rozwiązać jeszcze w tym samym odcinku. Wszystko jest płytkie i jednowymiarowe a tytułowe bohaterki straciły pazur. Dowcip zrobił się ciężkawy, tudzież infantylny, a aktorki grające główne role zdają się już być myślami przy nowych projektach, które rozpoczną tuż po finale tego sezonu.
Szkoda, szkoda, szkoda. To był kiedyś jeden z moich ulubionych seriali, teraz oglądam go siłą rozpędu z cichą nadzieją, że może jednak nas czymś oczarują. A póki co - zmieniam z 8/10 na (na razie) 6/10.
jakbyś spisał/a moje mysli. wszystkie atuty czterech pierwszych sezonow gdzieś się zagubiły. ja zmieniłam juz na 7/10 i przestałam oglądać.
Ludzie, to już 8 sezon, czego wy wymagacie ? Według mnie, jak na tyle odcinków, to desperatki prezentują bardzo dobrą formę. 6 sezon Dextera już mnie męczy, 7 sezon supernatural, przesuwam bo mnie nudzi i irytuje, a desperatki dalej przyjemnie mi się ogląda. Widać zmęczenie desperatek, ale siłą tego serialu zawsze były barwne postacie drugoplanowe i w 8 bardzo polubiłem Bena :D
Kochani, wszyscy tak żalili się na sezon 5. Ja zresztą też, nie będę ukrywać. Ale spójrzmy prawdzie w oczy, sezon 5 może nie miał tak naprawdę tajemnicy, ale miał porządną komediową obyczajówkę, która nie nudziła. Przede wszystkim sama Edie. Sezon 5 to mistrzostwo świata, co ona tam robiła. Swoją drogą, po dziś dzień nie mogę zrozumieć czemu nie dostała chociaż nominacji do Emmy i Globu za odcinek 5x19. Fenomenalna kreacja i pożegnanie się z widzami. No ale mniejsza. Sezon 5 naprzemiennie śmieszył i wzruszał (patrz 5x05 , 5x13 , 5x19). Zaś przez ostatnie 2 sezony, nie dzieję się kompletnie nic. Postaci straciły na swoim charakterze. Sceny stają się co raz bardziej wymuszone, czasami nawet absurdalne. O ile sezon 7, oglądałem głównie dla Longorii, która jak nigdy miała chyba najlepszy materiał ze wszystkich pań, a sezon 8 dla Cross, która także daje teraz kopa, tak cała reszta niestety wypada cholernie blado. Szkoda, naprawdę szkoda. Bo szczerze mówiąc wolałbym, aby z sezonu 7,8 zrobić jeden z miksem najlepszych wydarzeń jakie miały w nich miejsce. Wtedy byłoby chociaż za czym tęsknić, a teraz ogląda się tylko i wyłącznie z przyzwyczajenia.
Co więcej, brak dobrych wyrazistych drugoplanowych postaci. Zarówno żeńskich jak i męskich. O ile w sezonach 1-5 tą rolę skutecznie pełniła Nicollette Sheridan, Dana Delany, Dixie Carter, Orson czy Andrew i Danielle, tak od połowy sezonu szóstego nie ma takich osób. Sama Karen nie da rady, a postać Renee jest dopiero interesująca w sezonie 8, kiedy coś się wokół niej dzieje, a nie stanowi skromnego dodatku do czwórki pań.
Niestety również zgadzam się z przedmówcami. Akcja serialu stała się płytka i jednowymiarowa. Kiedyś twórcy fundowali nam gorzką satyrę połączoną ze świetnym humorem, a niekiedy akcją i napięciem, podczas gdy dziś większość wydarzeń rozgrywa się wokół banalnych spraw, czasem kompletnie nie mających ciągu przyczynowo-skutkowego (alkoholizm Carlosa? alkoholizm Bree i jej zmiana 180 stopni?) Serial zawsze był przerysowany, ale była to zdecydowanie zaleta tego serialu, ponieważ dzięki tej groteskowości w ciekawszy sposób uwypuklano aspekty codzienności bliskiej każdemu z nas. W czym tkwi więc problem? Zapewne w tym, że pokochaliśmy konwencję serialu stworzoną przez Marca Cherry'ego, a jak wiadomo, ekipa tworząca serial w dużej mierze się zmieniła. Jestem jednak wciąż ciekaw, jaki będzie finał :)
Też myślałam, że staczanie się seriali z każdą serią jest czymś naturalnym, dopóki nie zaczęłam oglądać Grey's Anatomy - każdy sezon jest tak samo dobry jak poprzedni, teraz kręcą sezon 8 i nie mam nic przeciwko, jakby dorobili jeszcze 12 sezonów, po prostu świetnie się ogląda. Po prostu są seriale, które traktują widzów poważnie i seriale, których twórcom się wygodnie leży na kasie i kręcą cokolwiek bez pomysłu, jak wspomniany Supernatural w tej chwili.