Zżyłam się z bohaterami serialu. Z dziewczynami, z których każda miała swoje momenty. Z
wątkami mrożącymi krew w żyłach. Z problemami każdej z rodzin.
Serial mocno mnie zaskoczył. Kiedy kilka lat temu wchodził do polskiej tv, nie do końca mi
podpasował. Jednak, gdy w tym roku zaczęłam go oglądać..trudno było się oderwać.
Nie jest jednowymiarowy i to najbardziej mnie zaskoczyło. Jest taki, jakie jest życie - barwny (we
wszystkich tego słowa znaczeniach)
Zostało w nim poruszonych wiele trudnych problemów, które mnie przytłaczały; przytłaczały
mnie, bo były rzeczywiste. Czasem zajmowało mi kilka dni przetrawienie najważniejszych z nich.
Było też wiele sytuacji komicznych, absurdalnych, kilka tendencyjnych...
Jednak początkowe wrażenie głupkowatego serialu, zastąpiło coś w rodzaju szacunku dla
twórców i aktorów. Wszyscy trzymali poziom. Gratuluję i dziękuję.
Obejrzałam dziś ostatni odcinek. Będę tęsknić.
Od ostatniego sezonu "Gotowych na Wszystko" minęły niemalże dwa lata, a ja nadal nie mogę pogodzić się z faktem że to już koniec. Brakuje mi tych dziewczyn, tych wszystkich intryg, ciekawych dramatów czy czystej komedii. Moim zdaniem Marc Cherry stworzył coś niepowtarzalnego, innego, innowacyjnego. Czy jest to arcydzieło? Zdecydowanie nie, bo ma też kilka słabszych momentów, ale na pewno blisko mu do wspaniałości.
To co podobało mi się w tym serialu najbardziej, to synkretyzm gatunkowy. Sprawnie połączono wiele na pozór wykluczający się typów filmu, które razem wykreowały świetne uniwersum skupione na Wisteria Lane. Mamy komedię, mamy dramat, mamy tragedię, mamy trochę kryminału, trochę groteski i przerysowania, odrobinę thrilleru czy też psychologii. Nawet na wątki katastroficzne znalazło się miejsce. Powiedzcie mi, czy jest jakaś inna tego typu produkcja? Wydaje mi się, że nie a trochę już dzieł kinematografii widziałem.
Naprawdę żałuję, że nie pociągnięto tej serii dłużej. Ale może dobrze się stało, że Gotowe na Wszystko zeszło z ekranów kiedy jeszcze brylowały
Również miałam nadzieję, że pociągną serial dalej i z niedowierzaniem obejrzałam ostatni odcinek.
"Gotowe na wszystko" było pierwszą produkcją, która mimo tylu sezonów nigdy mnie nie nudziła.
Różnorodność wątków i synkretyzm o którym mówisz, stanowiły szeroką paletę wywoływanych i przeżywanych przeze mnie emocji.
A najbardziej interesującymi i inspirującymi bohaterami byli dla mnie Carlos i Gabrielle. Wspaniałym było obserwować ich przemianę i dojrzewanie związku.
Ja też tęsknie za Gotowymi... Najlepszy serial pod słońcem, zaraz po tym jak dla mnie Pogoda na miłość, na początku można się zniechęcić ale warto przebrnąć przez nudnawy pierwszy sezon bo później się DZIEJĘ :D Momenty także katastroficzne, wszystko w tym serialu jest :)...