dobry serial, mimo że dla kobiet (młodzieżowa wersja mody na sukces), to podobał mi się.
oczywiście, jak to już tradycyjnie przy okazji amerykańskich produkcji, za wyjątkiem ostatniego
odcinka i zamknięcia sprawy. nie mówię już nawet o kiczowatej końcówce, ale o samej rozprawie
sądowej - obłąkana staruszka wpada na salę, ,,ja to zrobiłam!", po czym wszyscy z ulgą się
rozchodzą, serio? przygody wesołowskiej to przy tym serial dokumentalny. ale rozumiem, że zwroty akcji dostosowane do oczekiwań znudzonych kur domowych. no i warto zauważyć, że
serial mimo potężnej ilości sezonów nie spadał poniżej solidnego poziomu, co się rzadko zdarza.
Nie daję głowy, ale w prawie niektórych stanów w USA jest zapis, że przyznanie się do winy kończy proces. Może i tak było u nich?
Bree, tak jak Trip wcześniej powiedział, oddała koszule biednym. Pech chciał, że jednej nie wyprała i tak znalazł się na guziku jej odcisk.
Zeznania Renee można było bardzo łatwo podważyć. Przynajmniej 5 do 7 osób widziało jak kobieta była tak zalana i zrozpaczona, że poderwała barmana i chciała wyjść za niego za mąż. W nocy mogła się obudzić "będąc na bani".
Bree i Chuck w odcinku 7x23 kochali się i przypalili kurczaki. Musieli pojechać po nowe a Bree mogła potrącić psa. Po imprezie wróciła na miejsce i pochowała zwierzę, a że jest osobą wrażliwą, "nie było dnia kiedy bym o tym nie myślała". Poza tym Bree w rozmowie z Benem użyła słowo "body" co może się odnosić do zwłok ludzkich jaki zdechłego psa. Właśnie o tym mogła rozmawiać z Benem, że zakopała psa. Trochę naciągane, ale nie było przecież związku między Bree a Alejandro/Ramonem. Plusem tej wersji jest to, że Chuck by temu nie zaprzeczył, bo nie żyje.
Natomiast, myślenie życzeniowe mi się włącza, wkrótce pewnie wyszła na jaw sprawa dopisania adresu Bree przez Murphy'iego bo zarejestrowała to kamera motelowa.
a;e bree nie potrafiła/nie wytłumaczyła się z tego, tak samo jak chuck. a co z listem jej faceta na wózku?