PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 408 tys. ocen
8,7 10 1 408139
7,9 63 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Dzięki dobrotliwości HBO 3 obejrzałem dla przypomnienia wszystkie 5 sezonów GoT i nie podzielam lamentów n/t odstawania ostatniego od pozostałych (typu: "Proszę Państwa, 9 czerwca 2015 roku skończył się dla mnie serial Gra o Tron."), czy zepsutego oczekiwania na nadchodzący (coś dla pesymistów - może 5-ty był gorszy od sezonów 1-4, ale za to lepszy od 6-go).

A może takie oceny tkwią w nas samych, bo oczekiwania stają się coraz większe? Czytelnicy powieści mają swoje ulubione postacie, czy wątki i ich brak przekreśla dla niektórych adaptację telewizyjną. Poza tym literatura bazuje na wyobraźni czytelnika i nawet szczegółowy opis postaci, wydarzenia czy widoku nie zamyka możliwości własnego postrzegania. Obraz w filmie jest dosłowny, sceny muszą odbywać się w czasie zbliżonym do realnego, pozostaje tylko interpretacja. Dla przykładu książkowy opis porwania przez lawinę śnieżną można zawrzeć w 5-6 zdaniach i czytelnik pozna grozę zdarzenia w 10 sekund wraz z myślami targającymi ofiarą. Spróbujcie wyobrazić sobie taką scenę w filmie mieszczącą się w tych 10 sekundach.

Nie jestem czytelnikiem cyklu Martina i zapewne nie będę. Staram się traktować serial jako byt niezależny (choć zaglądam do różnych internetowych bryków z powieści) i nie muszę rozliczać jego twórców z każdego słowa. Z drugiej strony gdyby przeniesiono wszystko na ekran, to po pierwsze wręcz spadłaby oglądalność (i co za tym idzie wartość rynkowa serialu), po drugie znacząco zmalałyby środki na każdy odcinek (więc byłoby mniej scen zbiorowych, czy animacji). Serial stałby się niemal brazylijską telenowelą, której scenariusz 1759 odcinka ma 3 strony maszynopisu. A tak dzięki umiejętnemu marketingowi i zapewne kontrolowanym wyciekom informacji, podgrzewa się atmosferę 10-miesięcznego oczekiwania na upragnione 10 nowych odcinków. A spekulowanie n/t dalszych losów bohaterów staje się rozrywką samą w sobie...

TyrionLanister

No tak mi się porobiło.
Wyjaśniam to powyżej w odpowiedzi dla ILN.

ocenił(a) serial na 8
bazant57

Najgłupsze jest to, że jedyną winą Marcysi jest bycie wnuczką Tywina, który w dodatku nie żyje (zresztą są takie teorie, że został otruty i dlatego siedział na kiblu). A Oberynowi zależało na tym, by Góra przyznał się do zabicia Elii i obciążył Tywina.

Kinokio

Nie chodziło o winę Myrcelli, tylko o przewidywaną gwałtowną i nieprzemyślaną reakcję Cersei. To tak jak z atakiem Tormunda na wieś, nie liczyli się zabici, tylko reakcja Nocnej Straży.

ocenił(a) serial na 10
bazant57

Zgadzam się z wszystkim co napisałeś. Co najdziwniejsze ten sezon jest krytykowany głównie za wątki Sansy i Stannisa, a nie za to, za co powinien, czyli Dorne. Według mnie (nie licząc tego koszmarnego Dorne) nie było tam nic nielogicznego. Wątek Stannisa był wręcz perfekcyjnie poprowadzony, a na Sanse w Winterfell patrzyło się dużo lepiej niż na zapychacz w Vale jaki pewnie dostaniemy w książce.

ocenił(a) serial na 10
bazant57

Zgadzam się z wszystkim co napisałeś. Co najdziwniejsze ten sezon jest krytykowany głównie za wątki Sansy i Stannisa, a nie za to, za co powinien, czyli Dorne. Według mnie (nie licząc tego koszmarnego Dorne) nie było tam nic nielogicznego. Wątek Stannisa był wręcz perfekcyjnie poprowadzony, a na Sanse w Winterfell patrzyło się dużo lepiej niż na zapychacz w Vale jaki pewnie dostaniemy w książce.

bazant57

Tutaj nie chodzi wcale o odejście od książki. W poprzednich sezonach były pewne zmiany, ale większość mi się podobała. W piątym sezonie jednak zrezygnowano z czegoś takiego jak logika. Varys wspiera Daenerys, którą był gotów bez oporów poświęcić w pierwszym sezonie, Littlefinger oddaje klucz do panowania na Północy w ręce psychopaty, a w KP wróble przejmują władzę w sposób niewyjaśniony. No i Dorne... chyba nie powiesz, że jest to wątek logiczny i sensowny? Samo wysłanie tam Jaimiego jest po prostu głupie. Może Cersei rzeczywiście byłaby zdolna wpaść na taki pomysł, ale Jaime jest zbyt inteligentny. Dorzucić jeszcze trzeba magiczne teleportacje niektórych bohaterów...

bazant57

Moim zdaniem 5 sezon był najsłabszy, ale zgodzam się z tobą, że nie odstawał tak bardzo od reszty jak część osób tutaj to przedstawia. Ich żale wynikają głównie ze zmian względem powieści.

Ale po kolei:
Jon Snow - w 5 sezonie jego wątek był zdecydowanie najlepszy. Dostaliśmy wreszcie walkę z Innymi (widzicie, jednak są jakieś zmiany na lepsze :). Do tego spalenie Mance'a, wybranie Jona na LD, ścięcie Slynta itd. Wszystko w tym wątku było jak należy. Do tego Kit Harington z każdym sezonem coraz lepiej gra. Jeśli chodzi o wybranie Allisera i Olly'ego jako tych, którzy zadają pierwsze i ostatnie pchnięcie to myślę, że to naprawdę dobre wyjście. W serialu Alliser od początku nie lubi Snowa i ich konflikt jest zaznaczany na każdym kroku, więc to logiczne, że twórcy jego wybrali do tego zadania, a dzięki stworzeniu Olly'ego dodali do tej sceny więcej dramatyzmu i dostarczyli kolejną skomplikowaną i skonfliktowaną wewnętrznie postać.

Tyrion - dostaliśmy fajne interakcje z Varysem, a później z Jorahem. Do tego skrucenie podróży karła i zarażenie łuszczycą Joraha na plus. Jeśli nie ma Aegona to znaczy to, że w książkach też nie odegra znaczącej roli.

Stannis - w serialu jest to zupełnie inna postać niż w książce (nie znaczy to od razu, że gorsza). Wdzieliśmy jego powolną przemiane już od 2 sezonu, gdzie w ostatnim odcinku objawił mu się Pan Światła w płomieniach. Stannis z osoby nie wierzącej z każdym sezonem coraz bardziej zmieniał się w fanatyka i w 9 odcinku zaowocowało to spaleniem Shireen. Ten sezon zdecydowanie należał do Stannisa który wyrósł na mojego osobistego ulubieńca. W książce jest postacią dobrą, w serialu usuniętu mu jego, niektóre dobre cechy i dzięki temu fani są podzieleni na zwolenników Dany i Stannis, za to w powieści Martin stowrzył Stannisa na idealnego króla i wszyscy kibicują tylko jemu.

O reszczie wątków napisze później.

PodrickPayne123

Co za ulga, już myślałem że jestem jakiś ułomny, skoro nie krytykuję sezonu 5-go...

Stannis wydawał mi się najlepszym kandydatem do tronu ze względu na kierowanie się bardziej interesem królestwa niż własnymi ambicjami. Nawet usunięcie Renlyego zdawało się temu służyć. A gdy pojawił się za Murem, to dopiero wypadł na odpowiedzialnego władcę. Coraz bardziej wydaje mi się w wersji serialowej wzorowany na Makbecie (przepowiednia zdobycia władzy, zdrada brata, wreszcie "jużem za daleko we krwi zabrnął, że wstecz iść niepodobieństwo, w miejscu zaś grozi mi niebezpieczeństwo" i nagle każda decyzja na tej drodze staje się zła, wreszcie haniebny koniec). Jednak spalenie Shirin, poza czymś niewyobrażalnie okrutnym, przekreśliło sens jego działań. Nawet gdyby zdobył władzę, to nie zapewniłby stabilności królestwa nie mając dziedzica.

bazant57

Serialowy Stannis ma równie mocne poczucie obowiązku co książkowy. Spalenie Shireen wynikało właśnie z tego. Uważał, że jego obowiązkiem jest zasiąść na Tronie i uratować królestwo. Przez poprzednie serie obserwowaliśmy jak stopniowo człowiek ten się zmienia. W 2 sezonie był niedowiarkiem i nie odnosił się z entuzjazmem do Pana Światła, dał się przekonać Davosowi, by nie brać ze sobą Melisandre nad Czarny Nurt (przypomnijmy, że przegrał tą bitwę). Serialowy Stannis stał się fanatykiem, ponieważ dostał wszelkie dowody na istnienie swojego Boga - wiedział o potworze, którego urodziła Mel, widział bitwe z Innymi w płomieniach, uzurpatorzy umierali od pijawek, które wrzucił do ognia. Do tego jego żona i kochanka mąciły mu w głowie. Stannis pragnął też tronu, ponieważ pragnął sprawiedliwości (całe swoje życie był traktowany niesprawiedliwie przez Roberta, ojca, Renly'ego). W pewnym momencie już nie myślał co będzie dalej tylko był gotowy zaryzykować wszystko (o czym sam mówi Davosowi). Na końcu zrozumiał, że to wszystko to kłamstwa, a on padł ofiarą przepowiedni, która dotyczyła kogoś innego i bez żadnej nadziei poszedł na pewną śmierć. Smutna, wręcz tragiczna postać :(

PodrickPayne123

Zaufał spin doctorowi i sondażom. Nie mniej nie miał problemów z wysyłaniem ludzi na śmierć i los własnych żołnierzy nie wpływał na jego decyzje (taki marszałek Żukow). Nie brzydziły go też imprezy "światło i dźwięk".

użytkownik usunięty
bazant57

Widzę dalej nie ogarniacie o co chodzi z brakiem logiki, na który się narzeka więc może na takim przykładzie:
Stannis jest inny, niż w książce, ale od sezonu 2, w którym się pojawił jest całkiem konsekwentnie prowadzoną postacią. To jest logiczne.

Stannis dumnie wyciąga miecz będąc na czele armii, na którą właśnie pędzi konnica. W następnej scenie Stannis siedzi sobie w lesie, pod drzewem, choć powinien zostać zmiażdżony. TO JEST NIELOGICZNE

Jestem w stanie kupić porażkę Stannisa, który całkowicie stracił zmysły, jeśli byłoby to logicznie pokazane. Ale tanich chwytów w stylu 20 dobrych ludzi, "musimy spalić córkę, bo umrzemy", czy "pokazałam ci moc Pana światła - uzurpator Robb Stark, uzurpator Joffrey Baratheon" (celowo pomijając Balona licząc, że widzowie zapomnieli) nie kupuję, bo obrażają moją inteligencję.

PodrickPayne123

"Moim zdaniem 5 sezon był najsłabszy, ale zgodzam się z tobą, że nie odstawał tak bardzo od reszty jak część osób tutaj to przedstawia. Ich żale wynikają głównie ze zmian względem powieści. "
I Ty Brutusie? ;) Przejrzałem cały temat i doprawdy nikt jeszcze nie powoływał się w swoich 'żalach' na to, że s5 jest zmieniony 'względem powieści' i DLATEGO też jest słaby :>