Pojawił się film dokumentalny Jeanie Finlay o powyższym tytule. Pokazał min. próbę czytaną scenariusza przed odcinkiem z udziałem kompletu obsady. Zdumiewała zdawkowość didaskaliów i szkieletowe dialogi. Co ciekawe, reakcja części aktorów była dość żywiołowa, czyli nie znali wcześniej scenariusza. Po próbie wszystkie egzemplarze papierowe z nadrukowanym nazwiskiem aktora szły na przemiał. Pytanie, czy było to sławetne unikanie przecieków, czy też praca metodą Felliniego (słynął z improwizacji na planie). Równocześnie okazało się, że istnieją nawet animowane propozycje scen, czy ich szczegółowe szkice. Reżyser dostawał propozycje charakteryzacji postaci i filmy z choreografią walk. Ku mojemu zdziwieniu mogłem zobaczyć, że część sławetnych nocnych scen i tak była filmowana na zielonym tle. Natomiast obie bitwy toczyły się na tle dekoracji, a nie w realnych lokalizacjach. Czyli cud końcowego złudzenia jest efektem postprodukcji.
Film wart obejrzenia, choć dla części miłośników głównych aktorów rozwieje złudzenia, co do ich warsztatu, czy głębi intelektualnej. Ponadto pokaże, w jakim przekonaniu o uczestniczeniu w kreowaniu arcydzieła żył niemal cały zespół twórczy. No cóż z klocków Lego też można zbudować różne rzeczy i jakość elementów składowych nie przesądza o artyzmie.