Witam, nurtuje mnie pytanie. Załóżmy, że Tommen zginie (zgodnie z przepowiednią), kto dziedziczy po nim tron?
W tym przypadku chyba obowiązuje zasada "kto pierwszy, ten lepszy", bo Baratheonowie w serialu wymarli (bękarty nie mają praw do tronu). Najbliższym męskim krewnym Tommena jest Jaime, ale on sam pewnie by nie chciał zostać królem, nawet gdyby miał taką możliwość.
Otóż to. Cersei nawet jak Cersei, ale królem będzie ten, kto się koronuje (zdobędzie/utrzyma tron), bo wątpliwe jest, ze ekipa obecnie trzymająca władzę tak po prostu się rozejdzie do swych rodowych zamków :D A biedna Daenerys jeszcze bardziej będzie mieć focha, że kolejny raz zabrano jej coś, co sie jej należy ;)
Może wypaliłeś z głupa- ale tak będzie xD Podobnie było w przypadku Joffreya- 'wcisnęła' go na tron, pomimo tego, że Ned miał inne wskazówki ;p Cersei jak powiedział Tyrion to uosobienie zła i żądzy władzy. Nie wiem co się stanie wtedy z Margeary- pewnie z babką będą uciekały.
Jakie to Ned miał wskazówki? :D A Cersei nigdy nie była żądna władzy, ona pilnowała władzy swoich dzieci. Nie mając zresztą innego wyjścia, w innym przypadku skazałaby je na śmierć. I niby jak ona miałaby przegnać Margaery? :D Która posiada największą armię w Westeros i poparcie ludu. Nie wiem, jak to sobie wyobrażasz, Cersei tupnie nóżką i się stanie?
A zresztą, po śmierci Tommena to żadna z nich nie ma prawa do czegokolwiek, a już najmniej Cersei. Bo Margaery ma jeszcze szansę, że zaciąży, wtedy zostanie regentką ( i od jej dobrej woli będzie pozwolenie królowej babce na kręcenie się w pobliżu).
A jeżeli nie zaciąży - to patrz wyżej -> najwieksza armia w Westeros i poparcie ludu (a nawet i Wiary przy okazji)
Jakie Ned miał wskazówki? Miał nie tracić głowy ;)
A tak serio, z tego co pamiętam, to miał chyba jakby 'przejąć' tron do momentu, w którym Joffrey osiągnie pełnoletność? Nie jestem pewna, ale chyba miał pełnić funkcję głowy państwa, dopóki coś tam.
A, chyba że tak :D Ale to nie wskazówki wtedy, a rozkaz króla. Następny którego nie dopełnił, no to tym bardziej co się dziwić Cersei, że wzięła sprawy we własne ręce.
o co chodzi z tymi 'dobrymi ludźmi' i 20? W odcinku coś tam mówił, że posłał za Sansą najlepszych ludzi- to to? I dlaczemu 20?
Wysłał dwudziestu dobrych ludzi żeby rozwalili Stannisowi zapasy i inne ważne rzeczy i to zrobili i Stannis przegrał bitwę. Za pomocą 20 Ramsey rozwalił tysiące wojsk więcej przez co Stannis zginął i dostał wcześniej po dupie.
aaaa RZECZYWIŚCIE. Teraz pamiętam, było coś takiego, było. Dzięki :) Ale dlaczego wydaje się to aż tak niemożliwe? Przecież to dobra strategia, wejść do obozu wroga, gdzie wszyscy wyglądają podobnie (tym bardziej że to 'tysiące żołnierzy) i rozwalić/spalić zapasy, tym bardziej, że to Północ (śnieg, mróz). Niby trochę trąci Bondem, ale historia pewnie zna takie przypadki. Może gdyby scena była rozrysowana na kilka minut dłużej, nie wyglądałoby to tak idiotycznie :p
Przepraszam, masz rację. Bolton i Karstark przyjaciele na zawsze!
http://images6.fanpop.com/image/photos/34100000/got-game-of-thrones-34184936-500 -281.jpg
Przykład prawdziwej miłości, którą darzą się Boltonowie i Karstarkowie, a ci wredni i nieobliczalni Starkowie chcą ją zniszczyć ;<
Że Stark to jakaś choroba skóry u Karstarków i że jak ich dokładnie wydrapiemy to zobaczymy źródło tej zarazy?
Za pewne odnosił się do tego, że Karstarkowie są lojalni wobec Starków albo do tego, że ród Karstarków ma się wywodzić od Starków.
20 dobrych gwardzistów i Ramsay, więcej szacunku, bez nich byłby martwy w tym sezonie!!!!
Wedle sukcesji prawowitym następcą Tommena jest kuzynka jego ojca, Daenerys (i vice versa, gdyby jej się zmarło to on jest jej dziedzicem).
I dopóki Marg nie zaciąży, bądź Dany, to są dla siebie najbliższymi rodowo żyjącymi krewnymi. Taki paradoks :D
Już widzę jak Daenerys wygłasza te wszystkie swoje tytuły, a Cersei daje jej z liścia i mówi że ją to nie obchodzi :D
A JA JĄ WTEDY PALĘ I TEŻ MNIE TO NIE OBCHODZI. NIGDY NIE POWIEDZIAŁABYM NIC DO TEGO PSA. DO LOCHU I NA TORTURY.
ZNISZCZYĆ LANNISTERÓW !!!!!!!!!!!
A później Cersei zostanie brutalnie pożarta przez smoki Dany (jeśli tak będzie to scena ta stanie się moją ulubioną).
w zasadzie Deany tak czy siak jest prawowitą dziedziczką tronu. Sprawa jest ciekawa, bo Tommen to syn z kazirodczego związku jej matki i wujka- więc .. w świetle ich prawa... powinni grać w kości xD
Nie tak czy siak, tylko po śmierci Tommena. Robert po zdobyciu tronu założył nową dynastię i to ona ma pierwszeństwo. Dany oczywiście może się z tym nie zgadzać, ale to bez znaczenia dla samej prawowitości.
Geny Tommena nie mają nic do rzeczy, oficjalnie jest Baratheonem, w związku z tym, jeżeli chodzi o Żelazny Tron jest przed Dany, jako że linia Stannisa wygasła i dla Dany zwolniło się drugie miejsce. Z tym że biedna Dany nawet i o to będzie musiała walczyć, bo nikt jej raczej tego tak po prostu nie da, mimo że będzie jej się należało jak psu buda.
Przykład Daenerys pokazuje, że podstawą uznania monarchy jest siła lub uwielbienie poddanych. Przy ich braku nawet bycie "pomazańcem bożym" (klasyczny przypadek sojuszu tronu i religii) nie gwarantuje nie tylko władzy, ale nawet utrzymania się przy życiu. Najdłużej panująca w historii dynastia japońska też nie ma ciągłości genetycznej, bo dwukrotnie dochodziło tam do adopcji przyszłego następcy tronu (Tommen nie powinien mieć kompleksów, jak zresztą jego siostra). Piramida społeczna w monarchii istnieje, bo poddanym nie mieści się w głowie aby mogło być inaczej.
A ja cały czas sądzę, że prawowitymi władcami są Targaryenowie :P Głównie dlatego, że obalenie seniora przez wasala i przejęcie jego tytułów to raczej uzurpacja. Zresztą gdyby to była po prostu nowa dynastia po co powoływanie się na pokrewieństwo z Targami ? Ewentualnie można iść za argumentem, że Aerys i jego dziedzice byli wyjęci spod prawa i nie podlegają dziedziczeniu, ale o takim czymś nie słyszałem. Danka mimo to ma problem z dziedziczeniem, ale tron raczej nie należy się tak jej, jak i Baratheonom.
(skoro uważasz, że prawowitymi władcami są Targi, to skąd opinia na końcu, że tron sie Dany nie należy?)
Robert nie wpadł do Czerwonej Twierdzy, zabijając króla i sam się nim ogłaszając (gdyby tak było, to bym się z Tobą zgodziła:). Nie po to zaczął sie tamten konflikt zbrojny, bo wasalowi zachciało się tronu. A dlatego, że księciu zachciało się kobiety Roberta (zgoda czy niezgoda samej zainteresowanej jest dla samej istoty sprawy bez znaczenia). Była wojna i jak to bywa w wojnach zwycięzca zgarnął wszystko, skoro pokonał przeciwnika, no to wział sobie jego królestwo (upraszczając). W takich okolicznościach przyrody nie wydaje mi się to niezgodne z prawem.
Zresztą nawet nie tyle wziąć, co mu dano, jako naturalne w tej sytuacji. Został namaszczony na króla Roberta Pierwszego Swego Imienia i zaakceptowany (bardziej lub mnie, ale jednak) przez wszystkie regiony.
W związku z tym stał się prawowitym władcą Siedmiu Królestw. Oczywiście w oczach Dany zawsze będzie uzurpatorem, ale to dlatego, że ona podchodzi do wszystkiego emocjonalnie ;) Co nie znaczy, że nie jest jej powinnością odzyskać stołek tak głupio stracony przez brata i ojca. Bo jest.
Po co powoływanie się na pokrewieństwo? Bo to ładnie brzmi, że wszystko zostaje w rodzinie :D
Danka ma taki problem z dziedziczeniem, że mało kto ją poprze (mimo, że tron będzie się jej należał). Może są jeszcze frakcje, które w głębi serca są wierne Targom, ale wątpię, żeby to była jakaś licząca się grupa, pod względem społeczno-politycznym trochę się tam zmieniło, zanim Dany opuściła kontynent, więc nie pozostaje jej nic innego jak działania zbrojne.
A zresztą ja mam nadzieję, że Blacki nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa :D Choć w serialu raczej tego nie doczekam.
Popatrzyłem tylko czysto prawnie, gdzie z powodu Wielkiej Rady roku 101 i ustaleń Starszego nad Prawami w czasie Tańca Smoków jest sporo wątpliwości wokół praw Dany.
To racja, ale Robert nie miał prawa robić tego co robił. Na pewno nie mógł rozkazać wymordować rodziny królewskiej. Rhaegara mógł wyzwać na pojedynek, czy z nim walczyć i to zrobił. Aerysa mógł zabić, bo był szaleńcem, który palił swoich wasali, w sumie bez powodu, ale reszta była niewinna i Robert powinien w sumie posadzić po wojnie Aegona na tronie. Wiadomo, że takie rozwiązanie nie wchodziło wtedy w grę, ale czysto prawnie powinno chyba tak być. Mógł też w sposób naciągany, bo naciągany wyjąć wszystkich Targaryenów spod prawa, ale o czymś takim nigdzie nie było wspomniane.
Robert został przez wszystkich uznany, ale powoływanie się na pokrewieństwo dobitnie świadczy o tym, że jego prawa pochodziły od Targów. A on nie miał mocy by odebrać je Viserysowi czy Aegonowi (jeśli ten żyje). Z praktycznego punktu widzenia Robert rządził jak najbardziej zgodnie z prawem, ale czysto prawnie, raczej nie.
Dany na pewno będzie musiała sama zdobyć tron, ale smoki mogą bardzo jej pomóc (a Inni przeszkodzić), ale ja jestem ciekaw czy uzna się za prawowitą władczynię jak dowie się o Aegonie. I jeśli ten jest Blakiem, jak sama na to zareaguje.
Nie jestem prawnikiem od, zwłaszcza królewskich, ziem, ale wedle mnie na wojnie prawo własności nie obowiązuje. Pokonujesz przeciwnika, zabierasz co jego. Stąd wszelkie traktaty po zakończeniu wojny narzucane przez zwycięzców, co kogo i kto gdzie rządzi, są uznawane za obowiązujące i zgodne z prawem (choc po latach nie zawsze są oceniane za sprawiedliwe czy słuszne,ale to już inna sprawa).
"jak najbardziej zgodnie z prawem, ale czysto prawnie, raczej nie"
Dla mnie zgodnie z prawem to zgodnie z prawem, nie wiem co to czysto prawnie brudno prawnie, pachnie mi to właśnie takimi prawniczymi wykrętami, jakby tu wykorzystać, żeby wyszło na moje. Dla prawnika zawsze punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Co myślę o powoływaniu się na pokrewieństwo to jak pisałam wyżej - ja to odebrałam jako uspokojenie tych, którzy byli przywiązani do tradycji. Że zmiana nie jest zła, bo i tak wszystko zostaje w rodzinie.
ZAWIERA SPOILER Z SAGI
Smoki to trochę mało stabilna broń, ale z pewnością o dużej sile rażenia :D Ooo to ciekawe, jak się zachowa, gdy dowie się, że nie jest pierwsza w kolejce (a raczej taką wersję będzie na razie utrzymywał Aegon) :D Ja jej cały czas kibicuję, żeby zostałą już i królowała w Essos, ale obawiam sie, że ciężko może być się jej przestawić. Jak ten okazałby się Blackiem to chyba mielibyśmy do czynienia z kolejną wielką wojną smoków. Bo jakoś nie chce mi się wierzyć w rodzinne reunion. Tym bardziej, że wtedy Aegon też nie powinien patrzeć na nią zbyt przychylnie. Ciekawi mnie też, jak same smoki odniosłyby się do Aegona.
Ja specjalistą też nie jestem, ale to był bunt wasala wymierzony w seniora. A wasal nie ma prawa odebrać seniorowi jego tytułów nawet jeśli go pokona. Przynajmniej z prawnego punktu widzenia jest to uzurpacja. Czy jest to słuszne ? Nie wiem.
Trochę wyrwałaś zdanie z kontekstu, powiedziałem, że w praktyce Robert był prawowitym królem, bo nikt jego panowania nie podważał, poza Viserysem. Natomiast jeśli idzie o prawo to prawowitym władcą nie był.
Może coś w tym być, tak pewnie było wygodniej, ale to powoływanie się na Targów na hipotetycznej Wielkiej Radzie byłoby potężnym orężem w rękach zwolenników Targów. Robert według maestrów odziedziczył tron, a nie go zdobył, ale nie miał do niego żadnego prawa. Kwestia dziedziczenia. No i tego, że raczej nie miał prawa wyjąć spod prawa dzieci Rhaegara i Aerysa poza samym Rhaegarem.
Ja chciałbym zobaczyć drugi Taniec Smoków. Byłoby ciekawie gdyby Aegon dostał smoka i walczył z Dany w władzę w Westeros. A jeszcze ciekawiej byłoby gdyby wydało się już wtedy, że jest Blakiem... Pojedynek między ostatnią z Targaryenów a ostatnim z Blackfyreów na smoczych grzbietach, pośród chmur... Rozmarzyłem się.