Zacząłem oglądać na raty - pierwszy sezon do 6 odcinka, a potem od nowa całość. Serial jest świetnie zrealizowany - zarówno aktorsko, jak i technicznie. Za to fabularnie wtórny i płaski. Bo George R.R. Martin - w mojej osobistej opinii - średniakiem bez polotu jest. Nie wnosi nic nowego poza innymi nazwiskami bohaterów i miejscem akcji. Martin zeznał, że seria książek "Królowie przeklęci" Maurice Druona była jego inspiracją. Dorzucił nieco magii i lud z północy i mu wyszło fantasy... Obejrzałem do końca, bo ciekawiło mnie, kto po tych wszystkich "wycinankach" jeszcze zostanie przy życiu...