PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
8,8 381 680
ocen
8,8 10 1 381680
7,4 27
ocen krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

REGULAMIN:

1. Gra dzieli się na tury, którymi określamy czas jaki gracze mają by odpowiedzieć na post
Mistrza Gry. Czas na odpowiedź to 48 godzin od czasu opublikowania przez Mistrza swojego
postu.

2. W przypadku gdy Gracz wie, że nie będzie w stanie mógł odpowiedzieć w określonym terminie
zgłasza to na prywatną wiadomość do Mistrza Gry lub pod tematem rekrutacja, gdzie odbywać
się będzie dyskusja na temat gry. Zaoszczędzi nam to zbędnego czekania na ostatnią chwilę i
ułatwi rozgrywkę.

3. Jeśli wszyscy gracze swoje posty zamieszczą szybciej niż zakładany czas czyli 48 godzin,
kolejny post Mistrza Gry również pojawi się szybciej by zachować dynamikę rozgrywki.

4. Jeśli Gracz bez wyjaśnionych przyczyn nie publikuje swoich postów na czas Mistrz Gry ma
prawo jego bohatera ukarać a nawet uśmiercić, postać usuwając z rozgrywki.

5. Piszemy poprawną polszczyzną i staramy unikać błędów ortograficznych, gramatycznych
interpunkcyjnych. Dialogi zaczynamy od myślnika jak to ma miejsce w powieściach i
opowiadaniach.

6. Niedbalstwo językowe również może zostać ukarane przez Mistrza Gry.
7. Zaczynając swoje posty pod tekstem podpisujemy drukowanymi literami nazwisko swojej
postaci:
Przykład:

GERORD SELMY
W końcu ruszyliśmy z Czarnego Zamku. Dwudziestu ludzi, zwiadowcy, zarządcy, budowniczy,
którzy mieli niebawem zamieszkać w Nocnym Forcie.

8. Posty Mistrza Gry są pisane w czasie przeszłym, w trzeciej osobie. Gracz powinien swoje posty
opisywać w czasie teraźniejszym, w pierwsze osobie, choć nie jest to konieczny wymóg. Jeśli
ktoś nie potrafi się odnaleźć w takiej formie pisania, może publikować posty w czasie przeszłym,
obowiązkowo jednak w pierwszej osobie.

9. Zabronione jest opisywanie przez gracza działań innych postaci, które jeszcze nie miały
miejsca, lub wkładanie w ich usta swoich własnych dialogów. W trakcie rozgrywki jeśli wasze
postacie chcą pewnie sprawy przegadać, przebieg dialogu wygląda tak.
Przykład:

GERORD SELMY
- A więc maestrze Aemonie mam kilka pytań – siadam naprzeciwko starca i zaczynam z nim
rozmowę. Najpierw pytam o Innych. Czy są ty legendą czy jest w tym co mówią jakieś ziarno
prawdy. Kiedy mi odpowiada, zadaje ostatnie pytanie
- A czy chociaż wiemy jak ich pokonać?

MAESTER AEMON
- Szczerze mówiąc chłopcze nikt tego nie wie – odpowiadam – Z czasem trudno oddzielić
legendę od historii.
Zapytany o to jak ich pokonać kręcę głową.
- No cóż, podobno skuteczne jest smocze szkło, ale ile w tym prawdy? Powiedz mi dlaczego
pytasz Gerordzie?

GERORD SELMY
Zastanawiam się chwilę nad odpowiedzią, po czym mówię.
- Po prostu ostatnio mam strasznie dziwne sny. A ta karlica, którą spotkałem opowiadała, że
jakieś pradawne Zło budzi się na krańcu świata

WAŻNE!!! Jedna tura nie oznacza, że możecie opublikować tylko jeden post. Jak widzicie, na
przykładzie powyżej Gerord opublikował dwa posty a mógłby i 10 gdyby np. w dalszym prowadził
konwersację z drugim graczem, który wciela się w Aemona.

10. Nie możecie również pisać dialogów postaciom pobocznym (w branżowym skrócie NPC),
którymi kieruje i ich działania opisuje Mistrz Gry. Na przykład jeśli macie jakieś pytania do
swojego dowódcy, którym kieruje Mistrz, zadajecie je i czekacie na odpowiedź. To samo dotyczy
innych działań. Nie możecie opisywać reakcji postaci pobocznych na wasze działania np. „Ser
Gerord był zdumiony gdy zobaczył jak oddaję celny strzał prosto mieczy oczy dzikusa”. O tym jak
się zachowują postaci drugoplanowe w waszym otoczeniu decyduje wyłącznie Mistrz Gry.
Oczywiście, po wykonaniu przez NPC akcji możecie komentować i oceniać oraz reagować.
Przykład:

MISTRZ GRY:
Ser Gerold widząc, że Gracz próbuje wystrzelić w kierunku Dzikiego, doskoczył do niego i w
ostatniej chwili trącił łuk tak, że strzała pofrunęła gdzieś wysoko, nad zarośla mijając cel. Dziki
korzystając z okazji rzucił się do ucieczki i po chwili zniknął w lesie.

GRACZ:
Jestem zszokowany zachowaniem Gerorda o patrzę na niego dając do zrozumienia, że chętnie
bym mu przyłożył. Co ten gnojek zrobił, przecież miałem go już na muszce!
- Jesteś głupcem Selmy! – wrzeszczę mu prosto w twarz i czekam na jego reakcję – G….o mnie
obchodzi, że jesteś dowódcą, nie miałeś prawa tego robić!
Jeśli mnie uderzy to z pewnością mu oddam i to dwa razy mocniej.

MISTRZ GRY:
Gracz był wściekły i gotowy rzucić na Gerorda z pięściami. Gdy ten zaczął go wyzywać i podważać
w obecności grupy jego autorytet, Gerord zamachnął się i uderzył go pięścią w twarz. Gracz nie
próbował zrobić uniku. Przyjął cios, zachwiał się lecz utrzymał równowagę po czym postanowił
zrewanżować tym samym (Tutaj decyzja Mistrza Gry o powodzeniu akcji. Jeśli Gracz jest ma
dobre statystki szybkości i siły to rezultat wyglądać będzie tak). Wyprowadził szybki cios a Selmy
nie miał czasu na reakcję. Dostał w szczękę i padł zamroczony na ziemię.

11. Powyższy przykład to kolejna żelazna reguła gry. NIGDY NIE OPISUJECIE REZULTATÓW
SWOICH DZIAŁAŃ, LECZ TYLKO ZAMIARY. CO BYM ZROBIŁ i JAKBYM TO ZROBIŁ. Istnieją
jeszcze różne bardziej skomplikowane modyfikacje typu „Co zrobię jak moje działanie się nie
uda”.

Przykład:

GRACZ:
Jestem zszokowany zachowaniem Gerorda I patrzę na niego dając do zrozumienia, że chętnie
bym mu przyłożył. Co ten gnojek zrobił, przecież miałem go już na muszce!
- Jesteś głupcem Selmy! – wrzeszczę mu prosto w twarz i czekam na jego reakcję – G….o mnie
obchodzi, że jesteś dowódcą, nie miałeś prawa tego robić!
Jeśli mnie uderzy to z pewnością mu oddam i to dwa razy mocniej. A jeśli nie trafię odwrócę się i
po prostu sobie odejdę gdzieś dalej by ochłonąć.

MISTRZ GRY:
Gracz był wściekły i gotowy rzucić na Gerorda z pięściami. Gdy ten zaczął go wyzywać i podważać
w obecności grupy jego autorytet, Gerord zamachnął się i uderzył go pięścią w twarz. Gracz nie
próbował zrobić uniku. Przyjął cios, zachwiał się lecz utrzymał równowagę po czym postanowił
zrewanżować tym samym (Tutaj decyzja Mistrza Gry o powodzeniu akcji. Gracz ma słabe
statystyki szybkości i siły). Wyprowadził szybki cios jednak Selmy z łatwością się uchylił. Gotowy
był skontrować, lecz ku jego zaskoczeniu Gracz zrezygnował z dalszego ataku, odwrócił się i
ruszył przed siebie a po chwili wściekły zniknął wszystkim z oczu.

12. Gracze nie mogą się wzajemnie atakować i pojedynkować, chyba że sami ustalili to między
sobą (i zgłaszają Mistrzowi Gry), lub jeden z graczy podał Mistrzowi Gry rozsądne argumenty, za
taką opcją.

13. Pojedynki mogą trwać nawet kilka tur, zwłaszcza te skomplikowane, gdy przeciwnik jest
liczebny lub trudny do pokonania.

14. Podobnie jak w innych przypadkach gracz nie opisuje wyniku ani rezultatu swoich ataków lub
uników, lecz opisuje co i jakby zrobił atakując przeciwnika lub się przed nim broniąc. Może
również opisywać możliwe kontry, czyli przejścia z obrony do ataku itp.

15. Rezultat działań Mistrz Gry opisuje na podstawie statystyk bohaterów oraz jej talentów
specjalnych, wad, cech charakteru.

16. W przypadku gdy wynik działań postaci jest niejasny lub trudny do ocenienia, Mistrz Gry
decyduje o wyniku rzutem kością.

17. Rzut kością i ustalenie sukcesu lub porażki polega na określeniu poziomu trudności
wykonywanej akcji. Najwyższy poziom trudności wynosi 10, najniższy 1. Gracz osiąga sukces
gdy wynik rzutu jest wyższy lub równy określonemu poziomowi trudności.

Przykład:
Gracz postanowił skoczyć przez sześciometrową rozpadlinę na drugą stronę skały. Jest to
ryzykowny wyczyn mogący skończyć się śmiercią. O sukcesie będzie decydowały współczynniki:,
szybkość (rozbieg) i siła (wybicie się). Współczynniki w tym przypadku dzielone są na dwa,
różnicę zaokrągla się na niekorzyść gracza w dół. Poziom trudności takiego skoku Mistrz Gry
określa na 8 (albo i więcej jeśli gracz ma lęk wysokości). Współczynnik gracza po podzieleniu
atrybutów (Siła 5) (Szybkość 4) wynosi 4. Gracz na kostce k6 (sześć oczek) musi wyrzucić 4 lub
więcej by wykonać udany skok. Każdy inny wynik oznacza porażkę.

18. POJEDYNKI. W przypadku pojedynku gdy przeciwnik również prezentuje wyrównany poziom
lub jest silniejszy, Mistrz Gry rzuca kością. Nie określa poziomu trudności, lecz opiera się na
statystykach przeciwnika z którym walczy bohater. Rzuca kością zarówno dla sukcesu
przeciwnika jak i bohatera.

Przykład:

MISTRZ GRY:
Clegane rzucił się na Gracza, który nie mając dokąd uciec przytulił się do ściany, ściskając topór.
Olbrzym uniósł swój miecz, po czym oddał cios.

GRACZ
Clegane zbliża się a ja nie mam gdzie uciec. Widzę jak podnosi miecz a potem oddaje cios w
moim kierunku. Nie pozostaje mi nic innego jak odbić klingę, unoszę więc topór, gdy ostrze
spada na mnie. Jeśli uda mi się sparować cios, od razu przejdę do kontry i spróbuje uderzyć go
w korpus.

ocenił(a) serial na 9
Lodowy

No właśnie, skąd wiesz, że nie żyje? I skąd wiesz, że zjadł zatrutą bułkę? Widzieliście z Markiem to co chcieliście zobaczyć. Już we wcześniejszych postach zaznaczyłem że Belly to spryciarz, aktor, iluzjonista. Skoro Karstark próbował cię zabić a potem z dobroci serca przynosisz mu jadło i oddajesz jakiś liścik Markowi, to nie trzeba geniusza by domyślił się że coś jest nie tak.
A Belly naprawdę jest prze...ujem jeśli chodzi o kombinowanie. Chciałem to pokazać w następnych postach, więc teraz niestety muszę spoilerować. W każdym bądź razie nie doceniliście przeciwnika. Ostateczny werdykt należy do mnie.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

Pewnie że do ciebie.
Napisałem tylko to co powiedziałbym strażnikom i jak bym się tłumaczył ( w drugim komentarzu) i tego się trzymajmy.
Dobrze więc uznajmy że nie widziałem jak jadł tą bułkę, tylko chciał mnie zaatakować gdy usłyszałem jego domniemane zwierzenia a ja mu przywaliłem z całej siły w krtań - to jest oficjalna i ostateczna wersja !

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

Idąc, cały czas rozglądam się nerwowo. Panuje nieprzyjemna atmosfera, nie jestem w nastroju, żeby się odzywać. Wolałbym jednak, żeby ktoś przerwał ciszę, mam dość ciągłego nasłuchiwania, czy nikt nas nie goni. Wpatrując się w drzewa, nagle zupełnie bez sensu przypominam sobie o dziwnych znakach na korze i tajemniczym liście. Czyżby ludzie z wioski mieli z tym coś wspólnego? To wszystko razem jest wystarczająco podejrzane, żeby uznać taką ewentualność za prawdopodobną.

killer83_2

AWART
Wystarczająco mam atrakcji na dziś, wciąż martwię się o Petrica, a tu jeszcze ten obdartus.
O czym on bredzi?
- Słuchaj dobry człowieku, nie mam zielonego pojęcia o czym mówisz, zresztą nie zauważyłeś, że
przybyliśmy tu dopiero co? Skąd jesteś?
Jednocześnie uważnie zerkam na prawo i lewo, żeby się upewnić, czy jest sam.

ocenił(a) serial na 9
fune

NOCNY FORT
Ooa relacjonował Strażnikom co zaszło w lochach. Gdy Belly wyznał swoje winy, Ooa przywalił mu w krtań co zapewne spowodowało śmierć zarządcy. Karskark leżał martwy z rozwaloną czaszką, w drugiej celi zaś spoczywał Belly. Gdy architekt próbował wyrwać klucze Freyowi ten zasłonił je i pokręcił palcem. Nie lubił ciemnoskórego cudzoziemca, a jego władczy ton go irytował.
- Niech Robin sprawdzi cele, ty zostań na miejscu – rozkazał.
Frey otworzył celę Raymonda, a niedoszły maester nachylił nad ciałem i sprawdził puls.
- Żyje – stwierdził Robin przykładając palce do szyi.
Frey podrapał się po głowie.
- Ten szuler ma chyba więcej szczęścia niż rozumu – stwierdził i nie czekając na reakcje Ooa ani Marca kazał Robinowi przerzucić bezwładne ciało na bark i zanieść do namiotu gdzie udzielona miała mu zostać pomoc. Jeśli Ooa sądził że Belly zatruł się przyniesionym przez niego jadłem i czeka go śmierć, teraz mógł mieć co do tego wątpliwości. Zauważył bowiem, jak w chwili gdy Robin przerzuca cielsko na ramie z kieszeni Raymonda wypadają kawałki bułki, której najwyraźniej Belly wcale nie zjadł.
Gdy Ooa zażądał by wypuścić Marka z celi Frey pokręcił głową.
- Stone wyraził się jasno, Cave zostanie tu dopóki nie wróci Selmy i nie zadecyduje co robić dalej. Karstarkiem zajmiemy się później.
Strażnicy wynosząc ciało nieprzytomnego Raymonda zostawili Ooa i Marca samych w lochach.

Awart zachowywał względny spokój, mimo, że nieznajomy mierzył do niego z kuszy i oskarżał o zbrodnię o których strażnik nie miał pojęcia. Mężczyzna przyglądając się wyglądającemu niewinnie młodemu budowniczemu sam zaczął mieć chyba wątpliwości, bo po chwili złagodził ton.
- Nazywam się Ian, mieszkam w Rubinowym Moście, czternaście mil stąd na zachód. Dwa tygodnie temu mój synek Taymon został porwany. Zrobili to ludzie w czarnych płaszczach, takich samych jak wasze! Wczoraj śledziłem wasz patrol, myślałem, że może coś uda mi się podsłuchać i dowiedzieć, ale przepędzili mnie kamieniami. Jeśli macie moje dziecko błagam, oddajcie mi go! Zapłacę wam i nikomu nie pisnę słowa!
Mężczyzna naprawdę wyglądał na załamanego. Odrzucił kuszę chcąc pokazać, że nie ma złych zamiarów po czym przyklęknął patrząc błagalnym wzrokiem na Awarta.

LAS

Maegor Snow, Dures Enots, Howland Crey i Qepil wracali do Nocnego Fortu, jednak każdy z nich trzymał broń w gotowości obawiając się, że z wioski Toma Rattnera może ruszyć za nimi pościg. Mimo, że przeszli już kilkanaście mil, do tej pory nie zauważyli nic podejrzanego. Do czasu kiedy Qepil nie wypatrzył białego kruka, który co chwilę podlatywał na gałąź kolejnych drzew i przypatrywał im swoimi czerwonymi ślepiami.
Cudzoziemiec wskazał palcem na ptaka a kiedy zrobił kolejny krok nagle ziemia pod nim zapadła się i Qepil runął z impetem w dół zanim którykolwiek ze strażników zdążył zareagować.
Gdy strażnicy spojrzeli w dół zauważyli, że ich towarzysz leży nadziany na wystające z ziemi drewniane paliki. Przerażony wyciągnął w ich stronę dłoń w niemym geście błagając o pomoc.

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

HOWLAND CRAY

Natychmiast chwytam łuk i oddaję strzał w kruka. Ignoruję Quepila. I tak nikt nie może mu pomóc. Niezależnie od rezultatu, zaczynam ostrożnie iść sprawdzając nogą czy przede mną nie ma pułapki.

ocenił(a) serial na 10
KarmazynowyKokos

OOA

- Niech to szlag ! - Poziom mojej irytacji w tym momencie osiągnął apogeum. Nie dość że Cave nadal tkwił w tej celi, to jeszcze Belly najwyraźniej coś kombinował, bo skoro nie zjadł bułki to dlaczego padł jak mucha, bez żadnego powodu ? Po raz pierwszy nie wiedziałem co robić.
Jeżeli Belly zdekonspiruje nas, to już jesteśmy trupami.
Wyjmuje z rękawa nóż, po czym daje go Marcowi - To na wszelki wypadek, gdyby przyszli po ciebie przede mną. Postaram się zdobyć kluczę. Oddaj mi ten list, trzeba się pozbyć dowodów. W między czasie spróbuj rozłupać zamek cegłą lub zrobić jakąś wyrwę w ścianie. - Muszę zostawić Cave`a samego i udać że wracam do swych obowiązków.

ocenił(a) serial na 9
Lodowy

MARC CAVE

Ochoczo przyjmuję nóż od Ooa - na pewno nie zaszkodzi, a może się nawet przydać. Oddaję też list.
- Najlepiej spal go w najbliższej pochodni. Może być nawet tutaj, przy wejściu.

Gdy Ooa odchodzi, znajduję cegłę, którą zamierzam się uwolnić. Może siłą nie grzeszę, ale zamek ma już swoje lata i widać że nikt o niego nie dbał - jest cały zardzewiały i wygląda bardzo licho. Taki siłacz pokroju Karstarka mógłby go wyłamać celnym kopniakiem.

Gdy już się uwolnię, to zamierzam dalej odgrywać swoją rolę. Zrobię wszystkim awanturę, że potraktowali niewinnego zarządce, wykonującego rozkazy dowódcy, jak zbrodniarza i narazili mnie na śmierć z rąk szaleńca. Belly mnie nie obchodzi. Nie wiem co mu się stało i co knuje, ale nic mi nie udowodni, a ja sam wiem, że sprzedał nasze zapasy, przed czym się nie wymiga, bo ślady są aż nad wyraz wyraźne. Jeśli tylko mi podskoczy, to będę zmuszony porozmawiać z Selmym, a wtedy już po nim.

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

Stoję nieruchomo na krawędzi dołu i gapię się na Qepila. Ciekawe, czy już umarł. Patrzę, jak jego twarz zastyga z wyrazem bólu i przerażenia. Widziałem już trochę śmierci, ale żadnej podobnej. Chyba zaraz zacznę rozmyślać o sensie życia. Żeby do tego nie dopuścić, zaczynam analizować sytuację. Nie doceniałem przeciwnika, trzeba to przyznać. W lesie może być nie wiadomo ile takich dołów-pułapek, aż strach pomyśleć, jak długo szliśmy sobie spokojnie w nieświadomości. Mogliśmy wszyscy zginąć! A jakie niespodzianki jeszcze mogą nas czekać. Kątem oka widzę, jak Cray strzela do kruka, nie ruszam się jednak. Kruk ma przewagę - ma skrzydła, jeśli Howlandowi nie uda się go trafić, nie dorwiemy go.

ocenił(a) serial na 8
pani_sroka

DURES ENOTS

-Zabij tego skur***yna!- Krzyknąłem- To na pewno kruk cholern**o warga!-
Popatrzyłem na Craya szykującego się do strzału. Musiał trafić bo inaczej
zapewne ten szczurzy lord wszystkiego się dowie. Patrzyłem na Craya
czekając czy trafi.

killer83_2

AWART
Tak jak sądziłem, mężczyzna był po prostu zdesperowany, dlatego odważył się przyjść aż tutaj. Dziwne - myślę - że tu przylazł, skoro podejrzewa nas o takie czyny, przecież gdybym był zamieszany w to, co mówi, ukatrupiłbym go na miejscu. Nie przerażała mnie ta jego pseudokusza, bez problemu bym mu ją wytrącił z ręki, tym bardziej, że nie wyglądał na jakiegoś zabijakę, a raczej na takiego, co nie czuł się ze swoją bronią zbyt dobrze. Ale żeby nie było, nie miałem zamiaru niepotrzebnie ryzykować nie doceniając go, więc stanąłem tak, aby swoją osobą zablokować mu do niej dostęp. Zastanawiałem się, jak go spławić, gdy nagle przez głowę przeszły mi obrazy tego, co niedawno widziałem. Momentalnie Ian zyskał moje zainteresowanie.
- Czekaj, czekaj, czy twój syn nie miał aby czasami ze sobą szmacianej lalki?

ocenił(a) serial na 9
fune

LAS
Howland Cray wykazał się refleksem i gdy tylko namierzył wzrokiem obserwującego ich kruka, napiął cięciwę łuku i strzelił z zaskoczenia. Jak słusznie zauważył Enots nie było to zwyczajne ptaszysko i z w chwili gdy Cray oddawał strzał już podrywał się do lotu. Cray jednak był dobrym strzelcem a strzała poszybowała z olbrzymią prędkością. Grot przeszył pierzasty korpus, kruk zaskrzeczał wściekle po czym spadł z gałęzi rozpaczliwie machając skrzydłami. Truchło padło pod drzewem, na mokry śnieg.

Qepil nie otrzymał pomocy od braci i po chwili wyzionął ducha na oczach Maegora Snow. Pozostawało pytanie co zrobić z ciałem towarzysza? Zostawić w dole, nieść w stronę Nocnego Fortu czy też wykopać mu grób? Ważna też stała się również kwestia pułapek, które mogły czaić się w lesie. Zwiadowcy musieli dobrze się zastanowić jak nie podzielić losu swojego brata z Nocnej Straży.

NOCNY FORT

Marc słusznie założył że drzwi do celi mają swoje lata, choć kłodki, które założyli bracia były nowe i całkiem solidne. Tak czy inaczej po tym jak Cave kilka razy przywalił cegłą w pordzewiałe metalowe elementy drzwi, które blokowała kłódka. Po chwili odpadła na ziemię a drzwi się otworzyły i zarządca był w końcu wolny.
- I tak wszyscy zginiecie! – usłyszał ledwo słyszalne echo, głos dziewczynki dobiegający z głębi lochów – Tak jak ci co byli tu przed wami! Ich też ostrzegałam przed moim ojcem, ale nie chcieli mnie słuchać!

Ooa wciąż zły, że jego plan nie do końca się udał wyszedł przed Nocny Fort by sprawdzić jak idzie budowa rusztowania. Niestety nikt nie kwapił się do pracy a deski i narzędzia były porozrzucane w nieładzie. Howland Stone i Frey zniknęli gdzieś, podobnie jak Robin z ciałem Reymonda Belly, które prawdopodobnie przeniósł do namiotu, gdzie zajmował się także ciężko rannym Dirkiem Conroye.
Architekt z oddali zauważył Awarta, który rozmawiał z jakimś mężczyzną.

Awart w końcu zainteresował się sprawą znalezionej przez siebie lalki. Kiedy zadał pytanie Ian spoglądał na niego przez chwilę jakby nie zrozumiał co zarządca do niego mówi.
- Mój mały synek miał tylko kilka miesięcy panie, nie bawił się lalkami! –
Po chwili wieśniak jakby jednak coś sobie przypomniał bo podrapał się nerwowo po głowie i rzekł.
- Ale jakieś siedem nocy temu widziałem w lesie dziewczynkę. Dziwną! Skórę i włosy miała białe jak śnieg a oczy…oczy czerwone, jak szczurze ślepia! Gdy mnie tylko zobaczyła zaczęła uciekać!

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

OOA

Rozumiem że w szeregi braci wkradło się trochę niepewności i jednocześnie rozluźnienia, ale to nie powód by od tak lekceważyć obowiązki, czego nie trawię ponad wszystko w świecie. Odkąd padłem ofiarą ataku Karstarka, który szczęśliwie już nas opuścił nie rozstaje się ze swoim mieczem luźno przytwierdzonym do paska. Moja ręka spoczywa luźno na głowni, jak przystało na wytrawnego rycerza.
Nim zrobię braciom awanturę, muszę wpierw porozmawiać z Awartem i Freyem, w związku z częściowym niepowodzeniem mego planu przydadzą się nowi sojusznicy. Jako że Awarty jest bliżej i sprawia wrażenie jakby z kimś rozmawiał podejdę do niego. Kieruje się w stronę strażnika wolnym lecz pewnym urzędowym krokiem, nie nękając go wołaniami. Najtrudniej będzie powiedzieć mu o śmierci Karstarka, bez wywoływania nie potrzebnej popeliny, jeżeli dowiedział by się o tym gdyby wrócił Selmy, gotów byłby wyznać co tak naprawdę nas poróżniło w tych korytarzach. Jestem gotowy powiedzieć mu prawdę.

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

HOWLAND CRAY

Sam jestem lekko zaskoczony rezultatem mojego strzału. W końcu to nie był zwykły kruk.

- Ciało Quepila trzeba zostawić, nie ma czasu. Pozostaje tylko kwestia pułapek. Co zrobimy? - Pytam współtowarzyszy.

ocenił(a) serial na 8
KarmazynowyKokos

DURES ENOTS
-Zapewne wyślą za nami pościg. Lepiej uciekać jak najszybciej. Jednek nie możemy się tak narażać
idąc tą drogą.-Powiedziałem, a następnie w ciszy myślałem nad całą sytuacją. Jeśli wyślą pościg to
raczej będzie to możliwie najkrótszą drogą.- Nie uciekaj tam gdzie cię gonić będą. Ruszmy inną drogą najlepiej najpierw na wschód a dopiero potem na północ. Na tej drodze jest zapewne pełno pułapek a niedługo możemy nie być tu sami.

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

Tak naprawdę nie ma dobrego wyjścia z sytuacji, pułapki mogą być wszędzie, pościg pewnie wyruszył, ale propozycje Enotsa i Craya wydają mi się rozsądne, więc wyrażam poparcie, a następnie pogrążam się w rozmyślaniach egzystencjalnych i snuciu planów zemsty na zdrajcy Rattnerze.

killer83_2

AWART
Chciałem jeszcze porozmawiać z Ianem, ale kątem oka zauważyłem zbliżającego się Ooę, więc szybko mówię:
- Słuchaj, współczuję ci tego, co się stało z twoim dzieckiem, ale zapewniam cię, że żaden z nas go nie porwał. Jeżeli mówisz prawdę, mój dowódca chętnie się o tym dowie. Spróbuję się czegoś dowiedzieć, ale teraz zmykaj, bo mój kolega może już nie być tak przyjaźnie nastawiony.
Mam coraz silniejsze wrażenie, że to miejsce jest przeklęte.

ocenił(a) serial na 9
fune

MARC CAVE

Słysząc głos z oddali, zastygam w bezruchu.
- Kim jesteś? - Pytam możliwie spokojnie, lecz czuję, że serce mi wali. Dyskretnie rzucam okiem w kąt, gdzie leży moja broń, zabrana uprzednio przez innych braci. Stoję niedaleko, więc w razie niebezpieczeństwa mogę tam szybko doskoczyć i próbować się jakoś bronić.
Mam dziwne przeczucie, że to miejsce jest nawiedzone, bo przecież nie powinno być tu żadnych dzieci. Przynajmniej żywych...
Poczekam chwilę na odpowiedź, lecz nawet jeśli ją otrzymam, nie będę drążył tematu. Chcę stąd wyjść jak najszybciej i wrócić z ewentualnymi posiłkami, żeby przeszukać te wszystkie ciemne korytarze.

Nadal jestem wściekły z powodu całej tej zaistniałej sytuacji z Bellym i Karstarkiem, ale myślę jednak, że priorytetem są tajemnice Fortu. Muszę porozmawiać z Selmym, on jeden wydaje się tu być rozsądny. Przekonam go, że Belly jest zdrajcą zasługującym na ścięcie, a Karstark był wariatem. Gdy wszystko się już unormuje, będziemy mogli zająć się sensownym działaniem dla dobra naszej misji. Jest to na razie znacznie ważniejsze niż plan Ooa, bo od tego może zależeć nasze przetrwanie w tym zamku.

ocenił(a) serial na 9
SarkazM

LAS

Maegor, Dures i Howland ruszyli w stronę wschodniej części lasu. Obawiając się pościgu ciało towarzysza zostawili w wykopanym dole, do którego ten wpadł nadziewając na drewniane kołki. Zwiadowcy poruszali się szybko ale ostrożnie. W kilku miejscach znów trafili na pułapki, głównie żelazne sidła na niedźwiedzie ukryte starannie pod liśćmi. W pewnym momencie uwagę Entosa i Snow zwróciły znaki, wyryte nożem na drzewach. Napotkali je już wczoraj, podczas zwiadu z Qepilem i bliźniakami. Drzewa naznaczone napisem w nieznanym alfabecie ciągnęły w stronę południowej części lasu. Dokąd prowadził ten dziwy szlak i kto je stworzył? Jeden szczegół wydawał się istotny. Niemal każdy z napisów był wyryty na korze na wysokość klatki piersiowej dorosłego mężczyzny.

NOCNY FORT

Wieśniak wysłuchawszy Awarta przytaknął z wdzięcznością. Widząc zbliżającego się Ooa, chwycił kuszę po czym biegiem popędził w stronę zarośli znikając za pokrytymi śniegiem gałęziami krzewów.
Tymczasem architekt podszedł do Awarta. Zapowiadało się między nimi na trudną rozmowę. Zwłaszcza gdy młody budowniczy usłyszy o śmierci Petrika.

Marc z drżącym sercem spoglądał w ciemny tunel podziemnych korytarzy, których do tej pory nikt nie zbadał. W razie niebezpieczeństwa zarządca gotowy był w każdej chwili bronić swojego życia. Czekał na odpowiedź na zadane dziewczynce pytanie, jednak odpowiedziała mu głucha, ponura cisza. Nie czekając chwili dłużej Cave ruszył w kierunku wyjścia.
Wychodząc z piwnicy na górę napotkał Myrona Rogostopego, który w milczeniu błąkał po korytarzu. Widząc Marca, kat wyprostował się i uniósł topór, gotowy zaatakować.
- Miałeś siedzieć w celi – zamruczał złowrogo – Jak udało cię się wydostać?

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

HOWLAND CRAY

Wycinam sztyletem jeden z tych zapisów, żeby pokazać reszcie strażników w forcie.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

Podchodzę do Awarta
- Rozmawiałeś z kimś ? Czy po prostu tak tu sobie stoisz ? - Nie czekając na odpowiedź strażnika mówię dalej
- Wydaje mi się że po ostatnich wydarzeniach przyszedł już czas żeby porozmawiać, jednak w zamian za to co ci powiem oczekuje lojalności.

Jeżeli Awart przysięgnie na wszystkie świętości że nie wyzna tego co mu za chwilę powiem, to powiem mu wszystko co jest w tym momencie niezbędne:
W rzeczywistości na murze znalazłem się nie przypadkowo. Król jakiś czas temu przestał ufać Nocnej Straży, a niektórzy uczeni i Maestrzy podważali w ogóle sens jej dalszego istnienia. Zostałem wezwany by zbadać relację panujące na murze i ewentualne zagrożenia po drugiej jego stronie. Ponadto mam zwerbować pod siebie zwolenników secesji oraz obalić Lorda Dowódce. Moją misją jest również pertraktacja z dzikimi i za wszelką cenę uniknięcie rozlewu krwi, stąd moje próby zatuszowania obecności dzikich w Nocnym Forcie. Gdy sytuacja będzie już klarowna na mur przyjedzie delegacja z Królewskiej Przystani ; Król bowiem podżegany przez gildię Alchemików przy pomocy nieskończonych pokładów dzikiego ognia, zalegającego w piwnicach chcę wysadzić mur w powietrze i kolonizować daleką Północ, poszerzając przy tym swoje królestwo. Na całą misję mam rok czasu, jeżeli mi pomoże to może liczyć na to że wydostanie się z muru a za pomoc będzie czekała na niego pokaźna suma gotówki z królewskiego skarbca.. Później powiem mu o szaleństwie Karstarka i jego śmierci z rąk Cave`a.

ocenił(a) serial na 8
Lodowy

DURES ENOTS

-Ruszamy dalej.-Powiedziałem stanowczym głosem.-Tymi głupotami zajmiemy się później.-
Wiedziałem ze nie ma co się zajmować tymi napisami. To dopiero później. Trzeba wrócić do
Nocnego fortu i odbić Selmiego. Dopiero potem można się przejmować dzikimi i ich drzewami.

killer83_2

AWART
Zabieranie dzieci od rodziców, których miały, wydało mi się wstrząsające, tym bardziej, że dobrze wiem, jak to jest żyć w ciągłym.... ale nie miałem czasu dłużej zastanawiać się nad słowami Iana, gdyż już nadszedł Oaa, który o dziwo zaczął rozmawiać na temat, którego wcześniej tak skutecznie unikał. Ciekawe, czym ma coś wspólnego z tym wstrętnym procederem, o którym opowiadał Ian. Biorąc pod uwagę szybkość i zaciętość z jaką zniszczył lalkę i wszelkie ślady oraz jak naciskał na to, żeby nie wyszło to na jaw, wydaje mi się to bardzo prawdopodobne. Ale zanim zacznę cokolwiek działać w tej sprawie czy innych, muszę wiedzieć jedno i korzystając z okazji, że jesteśmy sami, nie owijając w bawełnę pytam wprost:
- Dużo wcześniej podróżowałeś? Gdzie byłeś dwa lata temu?

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

No i wreszcie Enots gada do rzeczy. Nie ma czasu na zajmowanie się jakimiś bzdurami, musimy jak najszybciej wrócić do Nocnego Fortu. Cray wyciął znaki, nie uciekną.
- Tak jest, idziemy. - mówię - Im dłużej będziemy tu sterczeć i gapić się na jakieś bazgroły na drzewach, tym szybciej ludzie Rattnera nas dogonią.

ocenił(a) serial na 9
pani_sroka

MARC CAVE

Cholera! Nie mogę walczyć z Myronem. Nie mam pojęcia na ile jest sprawny, ale nawet jeśli go pokonam, to będę miał przewalone.
Pora wykorzystać swój urok i gadkę, powinien mi uwierzyć i mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego.

- Stój - mówię powoli i wyraźnie, rozkładając jednocześnie dłonie, żeby pokazać że nie mam złych zamiarów.
- Widzisz przecież, że sami zamknęliście mnie w tej celi bez powodu i decyzji dowódcy. Do tego niemal tam zginałem, do cholery! Mam chyba prawo zająć się swoimi obowiązkami zleconymi przez Selmy'ego, prawda? Chciałem się z nim spotkać i omówić kilka ważnych spraw, a do tego zajrzeć do Dirka. Tego rannego, pamiętasz? Jeśli nie przeżyje, bo mnie nie przepuścisz, to obaj będziemy mieć nieźle przechlapane. A nie chcę się specjalnie chwalić, ale jestem chyba jedynym, który może mu cokolwiek pomóc. Robin jest bystry, ale na medycynie się za bardzo nie zna, a reszta nie umywa się nawet do niego. Jeśli mi nie ufasz, to możesz iść ze mną i mnie pilnować - wyzdycham głośno - naprawdę chciałbym się w końcu wziąć do roboty i pozbierać wszystko do kupy, nie mam nic do ukrycia.

Zdaje mi się, że dostrzegam cień zrozumienia na twarzy Myrona, więc zaczynam się do niego powoli zbliżać.
- Poważnie, chodź ze mną, jeśli chcesz. Może rozmowa z Selmym pozwoli mi nieco odzyskać dobre imię i w końcu dacie mi się zabrać za ratowanie naszych wszystkich dup.

Uśmiecham się trochę nerwowo i czekam na reakcję.

ocenił(a) serial na 9
SarkazM

NOCNY FORT
Myron w milczeniu słuchał słów Marca, tylko gapiąc się na niego swoimi zimnymi jak lód oczami. Po chwili jednak opuścił topór.
- Może i masz racje Cave – odparł – Ale to Stone teraz tu dowodzi i on zadecyduje co z tobą zrobić. Spróbuje go przekonać byś nie wracał do celi i tak jest już za mało a do pracy przyda się każda para rąk.

Strażnicy wyszli z zamku. Myron poprowadził Marca do namiotu, gdzie leżał wciąż nieprzytomny Dirk Conroyne. Marc nie zauważył nigdzie zwłok Bellego. Stone dyktował Robinowi wiadomość, który ten miał posłać do Czarnego Zamku. Widząc Marca zmarszczył brwi, wyraźnie niezadowolony, że ten złamał rozkazy i wydostał z celi. Marc niewzruszony opowiedział mu to co wydarzyło się w lochach pod ich nieobecność. Stone słysząc, że w podziemnych korytarzach może ukrywać się jakieś dziecko podrapał się po swej czarnej czuprynie.
- Jeśli mówisz prawdę Cave musimy tą dziewczynkę znaleźć. Może ona w końcu nam wyjaśni co stało się z poprzednim patrolem.
W tym samym momencie strażnicy usłyszeli dźwięk rogu. Zwiadowcy wracali do Nocnego Fortu.

Awart zapytał Ooa o to czy dużo wcześniej podróżował i gdzie był dwa lata temu. W tym samym momencie z niewielkiej oddali zabrzmiał dźwięk rogu, który przerwał ich rozmowę. Nie minęła chwila jak z lasu wyłonili się Maegor Snow, Dures Enots i Howland Cray.

Howland Stone wyszedł Czarnym Braciom na powitanie. Widząc, że do obozu przybyło tylko trzech zwiadowców zbladł po czym zapytał co się stało z resztą.
Strażnicy opowiedzieli o tajemniczej wiosce ukrytej w środku lasu, którą rządził Tom Rattner. To tam ukryli się dezerterzy. Jednego z nich Rattner uwięził by wymierzyć sprawiedliwość. Gdy strażnicy to odkryli wywiązała się jatka, Rattner wziął za zakładników Gerolda Selmy i resztę Czarnych Braci.
Niektórzy bracia ze smutkiem zareagowali na wiadomość, że Qepil Wędrowiec zginął w trakcie powrotu do Nocnego Fortu. Wszyscy teraz czekali na decyzję Stone’a.
- Nie jestem cholernym dowódcą – odparł w końcu Howland – Nie wiem co by zrobił w takiej sytuacji Selmy. Możemy zaczekać na posiłki z Czarnego Zamku, ale do tego czasu nasi bracia mogą już nie żyć. Możemy wrócić do tej wioski i spróbować odbić naszych towarzyszy choć pewnie Rattner już przygotował się na nasze przybycie. Możemy też zostać w Forcie i poczekać aż spróbują nas zaatakować. Decyzja należy do was Bracia, czekam na jakieś rozsądne propozycje.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

- Wrócimy jeszcze do naszej rozmowy - Zwracam się do Awarta po czym, kieruje się na dziedziniec ku przybyłym braciom.
Wielkie jest moje zdziwienie gdy dowiaduje się co zaszło, wszystko to przysłania dotychczasowe sprawy. Z jednej strony pod nieobecność Selmy`ego będzie mi łatwiej zmanipulować braci, jednak w tym momencie nie wydaje mi się to wcale najważniejsze. Realizacja mojego planu staje pod znakiem zapytania.
Nie wiem jakie przesłanki mną kierują, ale w tym momencie jestem gotów wyrzec się królewskiego złota i obiecanej fortuny oraz tytułów na rzecz braterskiej solidarności
- Bracia ! - Wykrzykuje pewnie do ogółu, odcinając się od wszystkiego co było przedtem.
- Zbierzcie się tutaj wszyscy ! Coś wam powiem ! - Mój doniosły głos rozbrzmiewa po całym forcie, niczym dźwięk bitewnych trąb, tak że jestem pewny że największy pyszałek nie zlekceważy mego wołania.
Niczym prawdziwy wódz czekam aż wszyscy stawią się na dziedzińcu. Prawdę miał poznać tylko Awart, jednak teraz poznają ją wszyscy. Jestem pewny tego co mam mówić i świadomy że za to wyznanie może mnie czekać śmierć lub publiczny lincz.
Niech jaśnie szlachetny król Aerys II Targaryen cmoknie mnie w dupę ! Pie*prze jego złoto i tytuły !! W raz z tą kreaturą Pycellem zakpili sobie ze mnie, wysyłając mnie na drugi koniec świata z samobójczą i niemożliwą do realizacji misją ! Sam jak idiota dałem się zniewolić czarnemu płaszczowi w służbie Królestwa które ma mnie za nic !! Jak tak bardzo chcą to niech sami tu przyjdą, wejdą i spalą mur ! Ach głupiec ze mnie, że dopiero teraz przejrzałem na oczy !
Nie poznaje sam siebie, nie wiem czy to stopniowe niepowiedzenie mojej misji i częściowa dekonspiracja, silne bóle reumatyczne powiązane z tym przeraźliwym zimnem czy po prostu wyrzuty sumienia i nagromadzenie złych emocji sprawiły że robię to co robię. Jedno jest pewne, nic nie będzie takie jak przedtem, w tym momencie chce tylko aby moje dzieci wiedziały że ich ojciec zmarł godnie a nie jako zdrajca i zawszona kanalia Pie*rdolni*ętego na umyślę Króla, zwyrodnialca i szaleńca, Najgorszego z rodu Smoków !!! Mam nawet plan jak uwolnić Selmyego i braci, o czym powiem strażnikom niezwłocznie gdy tylko się stawią.

killer83_2

AWART
Słyszę ten przeklęty dźwięk rogu i chcąc nie chcąc muszę udać się na dziedziniec. Przeklinam pod nosem raz za razem tak szpetnie jak tylko potrafię, byłem tak blisko! Nie zaznam spokoju, dopóki nie doprowadzę mojej sprawy do końca, a wciąż nie mam kiedy odpowiednio zadziałać! Nawet nie ma możliwości, żeby z kimkolwiek spokojnie porozmawiać. Przeklęte miejsce! I jeszcze to! Nieśpiesznym krokiem dochodzę na miejsce, gdzie zbierają się wszyscy bracia i słyszę, jak Ooa coś wykrzykuje jakieś obraźliwe słowa na temat króla, co mnie specjalnie nie rusza, nawet przed wstąpieniem do Straży niespecjalnie interesowałem się wielką polityką, ten czy tamten na żelaznym stołku, i tak takich jak ja będzie miał głęboko tam, gdzie słońce nie dochodzi i plecy tracą szlachetność. Dostrzegam jedynie przybyłych trzech braci, nigdzie nie widzę Selmy'ego, na którego powrót bardzo czekałem, pytam brata stojącego obok, co to wszystko ma znaczyć i dowiaduję się, że nasz dowódca jest uwięziony, jeden z braci na pewno nie żyje i że teraz musimy zadecydować, jak na to odpowiedzieć. Moim skromnym zdaniem nie ma co rzucać się z motyką na słońce, jest nas mało, tym bardziej, że wygląda, że to nie pierwsi lepsi wieśniacy. A nie widzę odpowiedniego człowieka, który byłby w stanie taktycznie zaplanować atak, poprowadzić nas do walki i w ogóle przejąć za to wszystko odpowiedzialność. Jednakże panuje zbyt duży ferwor i w tym rozgorączkowaniu mój głos i tak nie będzie słyszalny, więc postanawiam skorzystać z zamieszania i sprawdzić, jak tam radzi sobie w lochach Petric, musi być biedak przerażony.

ocenił(a) serial na 9
fune

MARC CAVE

Z zadowoleniem stwierdzam, że Stone wydaje się ze mną zgadzać i zamierzam wyciągnąć ostateczne argumenty, by go sobie zjednać i przekonać do swoich racji, lecz nagle rozbrzmiewa róg. Cholera, coś znów się dzieje. Na szczęście nikt mnie tym razem nie rozbroił, więc w razie niebezpieczeństwa będę miał jak się bronić.
Widzę, jak Stone wychodzi z namiotu. Trudno, porozmawiam z nim następnym razem i wtedy dopilnuję, że jest po mojej stronie. Nie powinno być to zbyt trudne, bo już wyraźnie zmiękł, co jest ogromnym postępem.
Przez chwilkę waham się, czy biec za nim, czy też zająć się Dirkiem. Na pierwszy rzut oka wygląda nieco lepiej niż ostatnio, lecz nadal nie daję mu wielkich szans na przeżycie. Nawet jeśli nie umrze, to i tak będzie warzywem, więc jego przydatność i perspektywy na owocne życie wydają się znikome. Z drugiej jednak strony, mam dziwne przeczucie, że jego zeznania mogą okazać się kluczowe dla naszej misji. Do tego jednak trzeba będzie postawić go na nogi, żeby dało się z nim normalnie i długo porozmawiać.
Klękam przy nim i szybko oceniam jego stan. Udało się zatamować krwotoki, przynajmniej te zewnętrze. Nie wydaje się, żeby bardzo cierpiał, choć ma wysoką gorączkę. Przydałoby się zmienić mu opatrunki, ale to robota na godzinę lub dwie. Słyszę tymczasem donośny głos Ooa. Oho - coś się dzieje.
Obiecuję sobie wrócić do Dirka z Robinem i zająć się nim porządnie w wolnej chwili, lecz teraz wybiegam z namiotu i przysłuchuje się jego przemówieniu.
Niezła zmiana planów - myślę sobie słysząc słowa Ooa, lecz nie żałuję za bardzo. Sam osobiście gardzę obecnym królem, więc zgadzam się z nim w duchu i chętnie wysłucham jego planu.

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

Słyszę, jak Ooa wydziera się na dziedzińcu. Chociaż nie mam ochoty, idę tam z ciekawości, zobaczyć, czego chce. Na miejscu zbiera się coraz więcej braci. Przyglądam się im i badam stopień zainteresowania wydarzeniem. Na wszelki wypadek wolę stanąć z boku, gdyby miało wyniknąć jakieś zamieszanie. Tymczasem obcokrajowiec, chyba zadowolony z liczby zgromadzonych słuchaczy, rozpoczyna ekspresyjną przemowę, w której obraża króla. Słysząc te słowa zdrady, obserwuję rosnące poruszenie wśród zebranych. Po ustach błądzi mi kpiący uśmiech. Teraz to się dopiero zacznie zabawa. Kiedy Nocna Straż podejmuje temat polityki, nie może to się zakończyć dobrze. Zapominam na razie o sprawie Rattnera i z zainteresowaniem słucham zdradzieckiej mowy. Oj, będzie wesoło.

ocenił(a) serial na 9
pani_sroka

NOCNY FORT

Kiedy Ooa skończył przemowę, większość Strażników stała w milczeniu gapiąc się na architekta. Wyglądali jakby nie do końca rozmieli co ciemnoskóry brat właśnie im przekazał, albo nie chcieli dać po sobie poznać własnych emocji. Jedynie Maegor Snow uśmiechał się złośliwie pod nosem, jakby liczył, że zaraz głowa zdrajcy zostanie wetknięta na pikę. Howland Stone nerwowo drapał się po głowie i spoglądał po twarzach swoich towarzyszy. W końcu przed szereg wyszedł Alan Frey. Od początku nie darzył architekta sympatią, a teraz jego twarz wyrażała nieukrywaną pogardę i nienawiść.
- No co tak stoicie! Nie słyszeliście co właśnie powiedział!? To zdrajca! Najpierw chciał zniszczyć nasze bractwo, a teraz spiskuje przeciwko królowi! –
- Spokój Frey! – krzyknął w końcu Howland, który wyglądał jakby zaistniała sytuacja go przerosła – I tak już nam brakuje ludzi, nikogo nie będziemy zabijać, dopóki nie wydam takiego rozkazu!
Howland podszedł do Ooa.
- Jeśli Selmy jeszcze żyje i uda nam się go wyciągnąć z łap tych wieśniaków zadecyduje co z tobą zrobić. Bądź jednak pewien, że bez przesłuchania się nie obejdzie a Myron potrafi wyciągnąć zeznania z każdego.
Spojrzał na kata, który stał spokojnie, z toporem zawieszonym przez ramię.
- Jesteś jednym z najmądrzejszych wśród nas więc liczę, że się na coś przydasz. Skoro nikt do tej pory nie wyraził swojego zdania, może ty powiesz jak poradzić sobie ze szczurzym lordem?
Nie czekając na odpowiedź Stone odwrócił się w stronę trójki zwiadowców. Maegora, Enotsa i Howlanda Crey.
- A wy zamiast stać jak pi..dy, podzielcie się z nami wszystkimi uwagami! Chce wiedzieć wszystko o tych wieśniakach, ilu mają ludzi, jakie zabezpieczenia, zwiadowców i ewentualne pułapki, które na nas czekają! Od tego zależy nasze życie więc weźcie się ku…a w garść, jesteście Nocną Strażą a nie cieciami sprzątającymi burdele w Mole’s Town!

Marc stał razem z resztą strażników najpierw słuchając przemówienia Ooa a potem przekleństw Stone’a rzucanych w stronę reszty braci. Nie zdążył zareagować kiedy poczuł dotyk dłoni na ramieniu.
To był Robin. Zwrócił się do zarządcy szeptem.
- Dirk się obudził, mówi, że ma ci coś ważnego do powiedzenia.
Marc razem z niedoszłym maestrem udał się z powrotem do namiotu. Gdy wszedł do środka Dirk w dalszym ciągu leżał nieprzytomny, co chwila jedynie coś majacząc pod nosem.
Gdy Cave zbliżył się, nagle poczuł powiew świeżego powietrza za plecami, ktoś jeszcze wszedł za nim do namiotu. Nawet jeśli zdążył się odwrócić na ciele poczuł ukłucie miecza po czym usłyszał znajomy głos.
- Nie wiem co kombinowaliście razem z czarnym w lochach i g…no mnie to obchodzi.
To był nie kto inny jak Raymond Belly. Robin stał z boku i przyglądał w milczeniu całej scenie.
- Zabiliście przygłupa, a mnie próbowaliście otruć – kontynuował Belly – Jesteś jeszcze gorszym łajdakiem niż ja Cave i nie próbuj zaprzeczać. Karstark nie był groźny, zamordowałeś go z zimną krwią. Nie wiem co architekt ci za to obiecał, ale jak Selmy się o tym dowie zawiśniesz razem z nim za zdradę. Ale nie bój się, twoja tajemnica jest u mnie bezpieczna.
Belly nacisnął mocniej miecz, niemal raniąc Marca do krwi.
- O ile ty zachowasz moje sekrety dla siebie. Ty i Ooa daliście mi możliwość ucieczki choć nawet jej nie planowałem. Stone widział, jak Robin wynosi mnie z celi nieprzytomnego. Nasz maester zgodził się za odpowiednią opłatą powiedzieć, że nie udało mnie się uratować i zmarłem po paru godzinach śpiączki. Ty to potwierdzisz a jak będzie trzeba wskażesz miejsce gdzie mnie pochowaliście. Powiecie, że to była jakaś zaraźliwa choroba i musieliście szybko pozbyć mojego ciała. Nocna Straż nie jest odpowiednim miejscem dla kogoś takiego jak ja. Za dezercję straciłbym głowę a trupa nikt szukać nie będzie. Miło było cię poznać Marc, kto wie, może kiedyś się jeszcze spotkamy.
Marc poczuł uderzenie. Belly zdzielił go przez głowę jelcem miecza po czym popchnął na ziemię. Nim zarządca zdążył się podnieść, Raymonda nie było już w namiocie.
Robin przyglądał się swojemu bratu lecz słowem nie odezwał. W ręku trzymał sakiewkę, którą po chwili schował do kieszeni spodni.

W czasie gdy Ooa przemawiał na dziedzińcu Awart postawił sprawdzić jak czuje się Petrik. Kiedy zszedł do piwnic usłyszał cichy szloch dochodzący jednej z cel. Jeśli miał przy sobie broń, wydobył ją i po cichu zakradł przez korytarz.
Gdy ostrożnie zajrzał do celi, początkowo zauważył jedynie nogi olbrzyma. Potem zauważył resztę ciała. Petrick leżał na posadzce z rozwaloną czaszką. Jego twarz przypominała krwawą miazgę. Nad zwłokami pochylało się dziecko. Płakało głaskając pozlepiane zakrzepłą krwią włosy olbrzyma.
To była dziewczynka. Ośmioletnia, jeśli Awart mógł w chwili zaskoczenia ocenić jej wiek.
Dziewczynka miała białą skórę, białe włosy, była albinoską. Słysząc kroki wstała przestraszona i przytuliła do ściany patrząc na młodego budowniczego. Oczy miała czerwone, jak ślepia zwierzęcia.
Nie przestawiając płakać znów spojrzała na ciało Petrika po czym chowając twarz w dłoniach załkała.
- To wszystko moja wina. Ten biedak zginął przez mnie!
Tylko od zachowania Awarta zależało teraz co dziewczynka zrobi.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

OOA

- Cóż, może wydać wam się to w tym momencie dziwne, ale jestem po waszej stronie - Zwróciłem się do zdezorientowanych strażników.
- Dałem się w to wszystko wmanipulować ! Chciałem tylko uniknąć rozlewu krwi, jednak dzicy nie są tego warci. Gdybym nie był szczery wobec was nie narażał bym teraz swego karku. Robiłem Wszystko dla królestwa ! Jedno jest pewne nie można ufać temu pokracznemu smokowi z Królewskiej przystani ! Gotów jest likwidować i ośmieszać wszystkich którzy źle na niego spojrzą. Jeżeli będzie taka potrzeba swoje winy wyznam Lordowi Dowódcy, jednak nie czas na to ! - Powoli zmierzałem do sedna rzeczy:
- Powiedziałem wam to wszystko byście mi zaufali. Jestem wprawiony w intrygach. By wszystko się udało, potrzebna jest pomoc wszystkich braci mogących utrzymać broń. Zaczniemy od podpalenia pobliskiego lasu, a jeżeli będzie taka konieczność to również chat na obrzeżach. To powinno sprowokować część jego ludzi do interwencji. W polu powinniśmy ich szybko powybijać. Następnie udam się do Szczurzego lorda na rozmowę, ofiarując mu pokój i wymianę jeńców. Liczę także na jego chciwość. W plecaku będę miał "Starodawny talizman Nocnej Straży" który wytopimy z małych metalowych przedmiotów. Talizman będzie dodatkowo naostrzony z każdej ze stron i obgotowany w niezwykle silnej truciźnie którą mam przyjemność nosić przy sobie. Wystarczy że wezmą go w gołe dłonie chcąc sprawdzić jego autentyczność lub zbliżą do twarzy, wtedy dzięki spiłowanym opiłkom metalu zatrują się trucizną której 3 krople wystarczą by powalić 100 kg mężczyznę. Oczywiście nie zacznie ona działać natychmiast. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem powinni mnie wrzucić do lochu wraz z naszymi braćmi. Postaram się mieć przy sobie co najmniej 2 noże ukryte miedzy genitaliami dzięki którym uda nam się nie co oswobodzić. Wtedy wszyscy strażnicy na umówiony sygnał zaatakują ich osadę.

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

HOWLAND CRAY

Jestem raczej sceptyczny wobec planu Ooa.

- Oni są wargami, udało mi się jednego zestrzelić, ale z pewnością posiadają więcej kruków. Są też bardzo liczni, doskonale przygotowani i znają teren.

ocenił(a) serial na 9
KarmazynowyKokos

MARC CAVE

Gdy Belly wyszedł, ogarnęła mnie złość. Podniosłem się i spojrzałem na Robina z politowaniem.

- Brawo, geniuszu. Na co zamierzasz wydać swoje pieniądze? Chcesz kupić domek i trochę ziemi? A może wysłać dzieci do szkoły? Ach tak, zapomniałbym! Jesteś członkiem Straży, więc nie możesz mieć dzieci ani ziemi. Te pieniądze pochodzą ze sprzedaży naszego zaopatrzenia, chyba o tym wiesz. Pozwoliłeś uciec temu zdrajcy i oszustowi, a do tego ryzykujesz głową dla paru groszy, których nawet nie masz jak sensownie wydać. Chyba że sam też zdezerterujesz, co?

Patrzę na Robina z ironicznym uśmieszkiem i kontynuuję wypowiedź:
- Ten dupek oszukał nas wszystkich, a przez niego sam trafiłem do aresztu, gdzie niemal zginąłem. Nie zamierzam mu tego odpuścić. Powiem wszystkim, że groził mi bronią, więc nie mogłem go powstrzymać. Jeśli chcesz, możesz się przyłączyć i udać, że ciebie też szantażował i zmusił do przyjęcia tych pieniędzy. Jeśli się nie zgodzisz, to nie wróżę ci szczęśliwej przyszłości. Idę wypytać co się tam dzieje na zewnątrz i co dalej robimy. Masz jakieś 10 minut, zastanów się dobrze nad swoją przyszłością i znajdź mnie, jeśli zamierzasz ocalić głowę.

Kieruję się do wyjścia i zamierzam wypytać co w końcu zostało ustalone. Zaczekam chwilę na Robina - na pewno nie jest taki głupi, żeby nie przystać na moją propozycję, gdy wszystkie argumenty są po mojej stronie - po czym powiem o dezercji Raymonda. Niestety jednak mamy za mało ludzi, by móc wysłać za nim pościg, więc od razu odrzucę taką możliwość, gdy ktokolwiek ją zaproponuje. Moja zemsta będzie musiała poczekać

Najwyższa pora dowiedzieć się kto w końcu dowodzi pod nieobecność Selmy'ego. Stone jest zbyt niezdecydowany, a do tego sam nie chce władzy. I dobrze, bo wyraźnie się nie nadaje. Może uda mi się przekonać pozostałych do swoich racji i w końcu pozbierać ten bałagan do kupy?

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

Plan wydaje mi się przekombinowany, za dużo w nim punktów, które mogą się nie udać. Nie chce mi się wierzyć w bajki o wargach, ale jednak z krukiem coś jest na rzeczy. Poza tym kto wie, co jeszcze mają na nas w zanadrzu. Mam wprawdzie straszną ochotę skopać tyłek tym wieśniakom, ale chcę też jeszcze trochę pożyć. Zgodnie z rozsądkiem zasugeruję delikatnie, że lepiej byłoby akcję odłożyć, ale w razie czego nie będę się kłócić, bo jak przypomnę sobie szczurzą mordę Rattnera to ręka sama chwyta za rękojeść miecza.
- Myślę, że lepiej by było poczekać i jeszcze raz przemyśleć to na spokojnie. Może inni bracia też będą mieli jakieś sugestie.
Niezależnie od tego, jaka decyzja zapadnie, dodaję:
- Tak czy inaczej, nie zamierzam dać się wrzucić do lochu. Spędziłem w lochach wystarczającą część mojego życia. I wcale mi ich nie brakowało.

killer83_2

Dochodziły do mnie jakieś słowa, ale z początku w ogóle nie rozumiałem ich znaczenia, dopiero też po chwili zwróciłem uwagę, kto wydaje te dźwięki. Zacząłem trząść się w środku i zalał mnie potężny ból głowy. Musiałem się opanować, zdusić narastającą wściekłość i poczucie winy wywołane przez widok zmasakrowanego ciała biednego Petrica i wziąć się w garść. Odetchnąłem głęboko. Zaczęła dochodzić do mnie irracjonalność tego, co widzę, jaka wina, przecież to dziecko nie byłoby w stanie wyrządzić takiej krzywdy Karstarkowi. Przypomniałem sobie jej płochliwość wspominaną przez Iana (bez wahania przyjąłem, że to musi być spotkana przez niego dziewczynka, no bo ile podobnych może tu biegać, mam nadzieję - dodałem w myślach), opuściłem sztylet i powolnym ruchem, patrząc jej spokojnie w oczy, schowałem go na miejsce, a następnie wyjąłem jedzenie, które niosłem dla Petrica i zapytałem:
- Długo mieszkasz tu na zamku? Nie bój się, nie skrzywdzę cię, jesteś może głodna?
Wygląda na wygłodzoną, dlatego mam nadzieję, że - mimo okoliczności - skorzysta z mojej propozycji, a gdy przełknie kilka pierwszych kęsów poczuje się pewniej w moim towarzystwie.
Chciałbym ją zapytać o wiele rzeczy, ale teraz muszę skupić się na jednym:
- Powiesz mi, co tu się wydarzyło? Wiesz, kto to zrobił mojemu przyjacielowi?

ocenił(a) serial na 9
fune

NOCNY FORT
Stone z uwagą słuchał planu Ooa. Potem do dyskusji przyłączył się Howland Cray, który podszedł do taktyki architekta sceptycznie, podobnie zresztą jak i Maegor Snow, który zaproponował by przemyśleć całą sprawę na spokojnie i nie działać zbyt pochopnie. Oni doskonale zdawali sobie sprawę z zagrożenia, wiedzieli że Rattner nie jest zwyczajnym wieśniakiem i z pewnością nie da się zaskoczyć tak łatwo jak bandy Dzikich za Murem. Nieoczekiwanie Ooa zyskał jednak poparcie Alana Frey.
- Czarny zdrajca ma racje – odezwał się patrząc na architekta z nieukrywaną pogardą – Nie możemy tu siedzieć i czekać aż nas zaatakują. Zanim uda nam się wezwać posiłki minie parę dni a do tego czasu Selmy i reszta mogą już nie żyć. Zbierzmy wszystkich ludzi jakich mamy w Forcie i ruszajmy do osady, tak jak zaproponował Ooa. Plan z podpaleniem lasu byłby dobry gdyby nie mieli zakładników. W desperacji mogą zacząć ich zabijać, a przecież idziemy po to by ich ratować. Powinniśmy udać się do wioski , pogadać z tym Rattnerem i zaproponować rozejm. Możemy nawet próbować wykupić naszych brai. Architekt zgodził się być naszym emisariuszem, mi to pasuje.
Frey uśmiechnął się do Ooa złośliwie za pewne licząc, że ten raczej nie wróci żywy ze spotkania ze szczurzym lordem.
Marc Cave z uwagą słuchał słów swoich kompanów jednocześnie czekając na pojawienie się Robina, któremu dał ultimatum. Gdy minął wyznaczony czas niedoszły maester jednak nie wyszedł z namiotu, najwyraźniej ignorując groźby zarządcy.
- Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia? – zapytał Howland Stone wciąż zastanawiając się, jaka strategia dla Strażników okaże się najlepsza.

Białowłosa dziewczyna początkowo ze strachem patrzyła na Awarta, po chwili jednak przyjęła od niego kromkę chleba i suszoną wołowinę. Widać, była bardzo głodna, gdyż zapalczywie zabrała się do jedzenia, co chwila zerkając nieufanie na strażnika.
Łagodna natura Awarta wzbudzała w ludziach zaufanie, dziewczynka także po chwili przestała się już bać. Gdy ten zapytał co stało się z Petrickiem, rozpłakała się. Widać było, że jej również jest żal olbrzyma.
- To moja wina! Nie powinnam była mu tego robić! To przez mnie zginął!
Awart w milczeniu słuchał dziecka, a jeśli o coś pytał go łagodnym wyrozumiałym tonem.
- To nie Petrick zaatakował tego czarnego mężczyznę tylko ja! Potrafię wchodzić w ciała zwierząt, ale ten chłopak miał słaby rozum i odkryłam, że mogę przebywać w jego ciele. Chciałam wam tylko pomóc, ten czarny strażnik był zdrajcą, widziałam jak spalił moją lalkę, nie powiedział wam nic o runach które znalazł na ścianach! Gdybym wiedziała co się z nim stanie to nigdy...nigdy...
Dziecko znów głośno zapłakało po czym pogłaskało po głowie martwego Petricka. Awarta najbardziej interesowało co stało się z Karstarkiem i kto go zabił, więc próbował delikatnie drążyć temat.
- Po wszystkim chłopaka zamknęli w celi z innym mężczyzną. Mówicie na niego Marc. Wtedy przyszedł ten czarny strażnik. Wszystko widziałam, oni coś zrobili Petrikowi a potem ten Marc zaczął bić go kamieniem! Wszystkim powiedział, że Petrick go zaatakował i się tylko bronił, ale to nieprawda!
Dziecko nie przestawało płakać, drżało jakby miało gorączkę.
- To ja was tutaj sprowadziłam, myślałam że Nocna Straż mi pomoże i uratuje mnie przed moim ojcem! Ale wy sami nie możecie sobie pomóc, wszyscy zginiecie!

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

OOA

- Jeżeli nie zaryzykujemy wszyscy Zginą ! Najważniejsze by otruć ich wodza i uzbroić uwiezionych tak by nie byli bezbronni. Dalej ruszycie wy... - Starałem się przekonać zebranych do swoich racji. Widząc wielkie niezdecydowanie strażników, szybkim ruchem wysypałem wszystko co miałem w plecaku. Na ziemie wypadła kolejno: 50 ml flakonik z przeźroczystą, lekko pomarańczową trucizną zwaną "Brzoskwiniowym sokiem" ze względu na swoje ubarwienie, Cyrkiel z dwoma metalowymi bodźcami którym dźgnąłem Karstarka, cyrkiel z metalowym bodźcem i ołówkiem, malutka miedziowa łopatka, trzy powiązane ze sobą dłuta o różnych rozmiarach, klej do drewna zawinięty w wilgotny pergamin, dwa haki służące do pracy na wysokościach lub wspinaczki, 50 cm fragment liny, drewniana linijka i kątomierz, miotełka do zmiatania kurzu, niewielki już lekko pordzewiały młotek i jeszcze mniejsze obcążki.
- Myślę że możemy coś z tego wykorzystać do wytopienia ostrej jak brzytwa kolczatki, którą utopimy w truciźnie.

ocenił(a) serial na 9
Lodowy

MARC CAVE

Skończyłem wypytywać pobliskich strażników o aktualną sytuację. Plan Ooa podobał mi się średnio - nie jestem zwolennikiem samobójczych misji. Wrogów może być nawet kilkukrotnie więcej, więc nasza przewaga wyszkolenia i uzbrojenia może mieć drugorzędne znaczenie w myśl zasady "Każdy szermierz dupa, kiedy wrogów kupa".

Od mojej rozmowy z Robinem upłynęło niemal piętnaście minut. Co za dureń. Nie będę go prosił drugi raz, mam jednak nadzieję, że uda mi się załatwić wszystko możliwie gładko i przyjemnie dla wszystkich stron: Znajdę Stone'a i na osobności powiem mu o ucieczce Belly'ego, że groził mi bronią, a Robina przekupił. Przekonam go jednak, że jest to na razie jedno z naszych mniejszych zmartwień, więc Belly'ego powinniśmy zostawić w spokoju, a z Robinem porozmawiać we dwóch i przekonać go, do zwrotu pieniędzy. To nie będzie duża cena za ułaskawienie, ale jestem przekonany, ze młody i naiwny Robin zasługuje na drugą szansę. Zwłaszcza, że nie możemy sobie pozwolić na wewnętrzne konflikty. Nie w tej sytuacji. Stone mnie raczej lubi, więc powinienem go przekonać do takiego działania, które z pewnością pomoże całej grupie.
W rozmowie z teoretycznym dowódcą zaproponuje też, że wyślę kruka z wiadomością do Lorda Dowódcy. Poinformuję go o dezercji Belly'ego, co powinno poskutkować rozesłaniem za nim listów gończych, oraz - co ważniejsze - poproszę o posiłki. Ci rebelianci zasługują na surową karę, to pewne. Nie wydaje mi się jednak, żeby rozsądnym było atakowanie ich, gdy zostało nas zaledwie kilkunastu. Jeśli Lord Dowódca zgodzi się na wysłanie dodatkowych, sporych sił, to chętnie zgodzę się na plan Ooa, gdyż wtedy będziemy mieli pewność wygranej.

PS. Uwaga: Jeśli mój plan się powiedzie (mam nadzieję), to może być to dobra okazja do zaproszenia do gry nowych kandydatów, których zdaje się było sporo. Kandydaci ci mogą dołączyć do naszej zabawy wraz ze wsparciem z Czarnego Zamku i zająć miejsce graczy, którzy z różnych powodów odpadli.

ocenił(a) serial na 8
SarkazM

DURES ENOTS

-Plan Ooai jest dość dobry, ponieważ w otwartej bitwie raczej zwyciężymy, ale to i tak nie jest pewne. - Jego plan był średni. W najgorszym wypadku moglibyśmy to zrobić. Wypowiedziałem to zdanie głównie dla tego żeby przykuć uwagę braci. -Nie było by tak łatwo otruć go przeżyć i uwolnić naszych. Lepiej zrobimy wysyłając jednego lub dwóch, trzech najlepszych zwiadowców, aby niespostrzeżenie weszli do tego "zamku" uwolnili Selmego i resztę, następnie wzięli Rattnera jako zakładnika i uciekli. Ten sposób byłby bezpieczniejszy i skuteczniejszy. Proponuje aby tymi ludźmi byli ja, Snow i Stone- Powiedziałem i czekałem na reakcję braci.

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

Plan Duresa brzmi dużo lepiej niż Ooi, zdecydowanie mniej oryginalnie i bardziej praktycznie.
- Plan Enotsa jest dobry, ale jeśli się powiedzie, może naprawdę rozsierdzić wieśniaków. Kiedy pójdziemy odbić Selmy'ego, ktoś natychmiast powinien posłać prośbę o posiłki do Czarnego Zamku. Mamy za mało ludzi, żeby stawać do otwartej walki, a bez tej może się nie obyć.

killer83_2

AWART
Ból głowy zaczął się nasilać. Z każdym krokiem wdeptuję w coraz większe gówno. Przynajmniej zrozumiałem, co się działo z Petrikiem. Słyszałem kiedyś co prawda o magicznych sztuczkach wchodzenia w umysł, ale zawsze były to swego rodzaju legendy i nie traktowałem ich poważniej niż inne bajdurzenia, Nigdy też nie brałem pod uwagę uczynienia czegoś takiego z człowiekiem. Jednakże widziałem na własne oczy te - jak to wcześniej sądziłem - przebłyski Petrica i, jakkolwiek fantastyczne, nagle stało się to dla mnie naturalnym wyjaśnieniem. Zresztą sama mała wyglądała jak nie z tego świata. A więc Marc... Nie miałem pojęcia, że współpracują. Ale chwila, czy nie było tam z nimi kogoś jeszcze? No tak, Belly. A co z nim, tu go przecież nie ma.
Patrzę na dziewczynkę i widzę siebie sprzed lat. Doskonale rozumiem to przerażenie i rozpacz. Delikatnym ruchem przysuwam ją do siebie i trzymając za ramiona, patrząc prosto w oczy, mówię:
- Posłuchaj mnie uważnie i zapamiętaj. To nie twoja wina. Nie odpowiadasz za decyzje dorosłych. Przykro mi z powodu tego, co się stało z twoją lalką. Jesteś bardzo dzielna, rozumiesz? - Widząc brak reakcji powtarzam zdecydowanie, choć łagodnie. - Rozumiesz?
Zbyt dużo informacji z każdej strony zdaje się mnie przytłaczać. Zastanawiam się, czy tego
wszystkiego po prostu nie zignorować i zająć się własnymi sprawami, nie wyróżniając się, a pozostając w cieniu. Miałem wszak swoje priorytety. Ba, zaczynam nawet tęsknic za bezmyślnym "przynieś, podaj, pozamiataj". Jednak widząc bezdenną otchłań w białych oczach dziewczynki, wiedziałem co muszę zrobić. Problem w tym, że w aktualnych okolicznościach było to cholernie utrudnione. Zaraz zaraz - coś mi zaczęło w głowie kołatać - w białych oczach? Czy czasami ci, co przetrzymują naszego dowódce nie mieli takich? Nie jestem pewien, gdyż słuchałem piąte przez dziesiąte, w myślach będąc już wtedy w lochach, ale jeżeli dzwoni mi w dobrym sepcie, to ja pierd#lę, "moim ojcem", jakim ojcem, o co tu znowu chodzi, porywaliśmy dzieci tych ludzi, którzy są zdolni do postawienia się Nocnej Straży? No pięknie, po prostu pięknie, gratulacje chłopaki.
- Jak się w ogóle nazywasz? - po uzyskaniu, mam nadzieję, odpowiedzi, kontynuuję - Słuchaj (w tym miejscu zwracam się po imieniu), tutaj był jeszcze w lochu trzeci mężczyzna, pamiętasz? Jego też utłukli?
Po uzyskaniu odpowiedzi mam zamiar się tym zainteresować i udać się do namiotu medycznego w poszukiwaniu informacji na temat stanu/ew. przyczyny stanu Belly'ego.
Na odchodne jeszcze dodaję:
- Nie rozmawiaj z nikim, nie ufaj nikomu, dopóki nie wróci nasz dowódca nie mogę ci pomóc. - Dziwne, ale od razu poczułem sympatię to tej małej, co wcale samo w sobie mi się nie podoba. - Potrzeba ci czegoś? Masz teraz na czym spać? Jak mogę ci pomóc? I gdzie będę mógł cię teraz znaleźć? Wolisz przy tamtych runach czy przy swoim dawnym legowisku? Czy masz teraz inne miejsce? Bo lepiej żebyś się nie kręciła przy locach, nie jest tu bezpieczne, a lepiej, żeby cię jednak nikt nie widział. Nie wiem, czy nie wyruszymy wkrótce do twojej wioski, masz dla mnie jakąś radę, co bym to przetrwał?

ocenił(a) serial na 10
fune

OOA

Plan Duresa wydaje się trochę zbyt naiwny. Wydaje mi się że wraz z atakiem zwiadowców, powinniśmy w jakiś sposób zaskoczyć lub odwrócić uwagę przeciwnika. Jednak widząc wciąż spore niezdecydowanie strażników, odstępuje. Jeżeli wszyscy zgodzą się na plan Duresa, nie będę negował.
- Nim cokolwiek zrobimy oddajmy bogom co boskie i spalmy ciało Karstarka. Mimo tego że chciał zabić mnie i Marca, nie zasłużył by jego truchło gniło na posadzce w tych okropnych piwniach ! -Zwróciłem palec wskazujący w kierunku wejścia do piwnicy, w głębi duszy cały czas myśląc o niedawnych "wyczynach" Bellyego w piwnicy i o tym co ten cwaniak kombinuje. Inna sprawa że nigdzie nie widziałem Awarta, jednak ta sprawa mniej mnie niepokoiła. W końcu przecież, wyznałem wszystkim wokół że na wyraźny rozkaz Króla chciałem nie dopuścić do rozlewu krwi między strażnikami a dzikimi. Także w tym momencie, bez zeznań Bellyego nic na mnie nie ma. Wolę się jednak zabezpieczyć.
- Chodź ktoś ze mną po jego zwłoki ! Z odbudowy póki co nici, więc spalimy go na belkach stropowych, a później z czystym sumieniem pójdziemy ratować naszych !

ocenił(a) serial na 9
Lodowy

NOCNY FORT

Dziewczynka przedstawiła się Awartowi jako Syllene.
- Ale wszyscy mówią do mnie Syll – dodała siląc się na smutny uśmiech. Towarzystwo Awarta najwyraźniej sprawiało jej jeśli nie przyjemność, to chociaż małe poczucie ulgi.
Zapytana o drugiego więźnia, potwierdziła, że i jemu Ooa zrobił krzywdę. Belly padł martwy, zaraz po tym jak skosztował bułki przyniesionej przez budowniczego. Dziewczynka ani tym bardziej zarządca oczywiście nie wiedzieli, że Belly jedynie zastosował jedną ze swoim komedianckich sztuczek i miał się całkiem dobrze. Niemniej nie było wątpliwości, Ooa i Cave byli mordercami i cokolwiek Awart usłyszał z ust czarnego architekta nie zmieniało to faktu, ze z zimną krwią zamordował swoich towarzyszy. Nawet jeśli jeden z nich na to zasługiwał. I nie był to bogu ducha winny Petrick Karstark.
Syllene zapytana czy czegoś potrzebuje pokręciła głową. Postanowiła zostać w lochach, jak sama stwierdziła, na pamięć znała wszystkie korytarze i zakamarki i mogła tu ukrywać niezauważona miesiącami.
- Sama cię znajdę – odparła gdy Awart spytał jak się skontaktują następnym razem – Tylko tobie mogę zaufać, błagam, nie zdradź mnie a przynajmniej staraj się by ten czarny strażnik się o mnie nie dowiedział. Choć może być za późno…Jego towarzysz, ten który zamordował Petricka rozmawiał ze mną, wie, że kryję się w lochach, choć chyba nie wie kim jestem.
Dziewczynka zapytana o wioskę zbladła.
- Już jest za późno, on o was wie i będzie czekał! – krzyknęła przestraszona – Cokolwiek zrobią twoi bracia, zostań w Nocnym Forcie, albo wracaj skąd przyszedłeś! A jeśli już zdecydujesz się iść z resztą pamiętaj, trzymaj się szlaku. Gdy uciekłam od ojca, wyryłam na drzewach znaki, trzymajcie się ich a nie wpadniecie w pułapkę!
Awart zapewne chciał wiedzieć więcej, jednak dziewczynka na chwilę jakby straciła świadomość a jej oczy zaszły bielmem. Trwało to krótką chwilę. Nagle przebudziła się po czym jak oparzona wybiegła z celi i zniknęła w ciemnościach.

Gdy Ooa zaproponował by spalić ciało Karstarka, jedynie Myron Rogostopy zgłosił się na ochotnika. Kat był bezwzględny wobec dezerterów i Dzikich, ale jak na człowieka, który ściął setki głów był wyjątkowo pobożny. Uważał, że nawet najgorszej kanalii należy się godny pochówek. Gdy razem z architektem ruszyli w stronę zamku, wskazał na szczura, który przysiadł na jednej z belek i przyglądał im się…zupełnie jakby był człowiekiem. Myron pokazał Ooa palcem na zwierzę, te nagle jednak czmychnęło w zarośla.
Gdy weszli do zamku nie zauważyli Awarta, który właśnie wychodził z piwnic. Awart jednak widział czarnego strażnika i zapewne domyślił dlaczego dziewczynka tak nagle czmychnęła. Musiała wiedzieć, że Ooa się zbliża.

W chwili gdy Ooa odszedł razem z Myronem, Marc Cave wziął Howlanda na stronę i opowiedział o ucieczce Bellego. Oczywiście przemilczał fakt, że wcześniej do spółki z Ooa próbował go otruć, licząc zapewne, że sprawa się nie wyda. Stone nie był bystrym typem i nawet nie zapytał jakim cudem Belly, którego widział przecież martwego, tak nagle ożył. Razem udali się do namiotu Robina.
Stone zapytał niedoszłego maestra czy to prawda, że spiskował z Raymondem i przyjął od niego smoki w zamian za pomoc w ucieczce. Nim Robin zdążył cokolwiek powiedzieć, do namiotu wszedł Awart, który postanowił dowiedzieć się co stało się z Bellym. Widząc Marca zapewne zbladł. Tymczasem Robin, choć wyglądał na nieśmiałego, zahukanego chłopaka, nie zamierzał tanio sprzedać skóry.
- Cave ma rację, Belly żyje a ja pomogłem mu uciec –
Stone już miał wydobyć miecz lecz Robin kontynuował opowieść.
- Ale pomogłem mu tylko dlatego, że on i Ooa podstępnie próbowali go otruć. Raymond nie wiedział kto jeszcze jest spiskowcem, bał się o swoje życie, dlatego wolał udawać martwego. Jest właśnie w drodze do Nocnego Zamku by opowiedzieć o wszystkim Lordowi Dowódcy.
Nawet jeśli Marc zaprotestował Robin postanowił przekonać ostatecznie Stone’a że mówi prawdę. Wyciągnął z kieszeni kawałek bułki, po czym pokruszył ją na kawałeczki.
- Znalazłem to w celi Raymonda. I wiem że nie kłamał, naprawdę chcieli go zabić.
Podszedł do klatek z krukami, otworzył drzwiczki i wyciągnął jednego z ptaków.
- Ziarno! – zawołał kruk a Robin otworzył dłoń z której ten zaczął wydziobywać okruszki. Nagle ptaszysko zaczęło się telepać po czym padło martwe na ziemie przez chwilę jeszcze szamocząc skrzydłami.
- Teraz widzisz, że mówiłem prawdę – odparł Robin patrząc najpierw na Stone’a a potem na Cave'a którego obdarzył wymownym spojrzeniem. „Było odpuścić Marc, po prostu odpuścić”.
Awart słyszał całą rozmowę. Znał prawdę i tylko od niego zależało czy potwierdzi słowa Robina. Cave wydawał się być w beznadziejnej sytuacji. Stone już wydobył miecz.
- Zdrajco, wytłumacz się z tego – syknął w stronę zarządcy.

Gdy Alan Frey został sam z Meagorem, Duresem i Howlandem Cray zwrócił się do zwiadowców.
- Widzicie sami, że Stone nad niczym nie panuje. Ten czarny bękart to zwyczajny zdrajca! Chcecie się zdać na jego łaskę? Mój dziadek mówi, że kto zdradził raz, zdradzać będzie zawsze! Kto wie czy jak spotka się z Rattnerem nie spróbuje z nim ustawić i nas pozbyć. W końcu teraz znamy jego tajemnice! To dziwne, że tak nalegał na swój plan. Dlaczego to on ma z nim rozmawiać a nie na przykład ja albo Stone?
Nie zważając na reakcje zwiadowców kontynuował swój wywód.
- Wcale go nie potrzebujemy, samy możemy odbić naszych braci. A jego jak najszybciej musimy się pozbyć. Stone twierdzi, że nam się przyda, ale ja nie chce się cały czas oglądać za siebie i czekać na cios w plecy! Zabijmy go póki nie jest za późno! Stone nie ma i tak nic do gadania, jest w mniejszości, to my zdecydujemy co z nim zrobić! Więc jak? Jesteście ze mną?
Frey, wyraźnie rozgorączkowany czekał na reakcje strażników.

ocenił(a) serial na 10
killer83_2

OOA

Mój osobisty niepokój narastał z każdym krokiem. Idąc po zwłoki Karstarka z katem czułem się jakbym sam szedł na stracenie. Wyznanie mych win na pewno nie przysporzyło mi sojuszników. Patrząc na ślepia szczura którego mijaliśmy czuć było w powietrzu złą aurę.
Niepokojące jest to że jedynie Rogostopy zgodził się mi towarzyszyć, szczerze liczyłem że zabierze się ze mną Frey,Snow lub Enots. Patrząc na oczy tego pierwszego widziałem to nienawistne, pełne rozgoryczenia i podejrzeń spojrzenie , taki typowy Frey z Bliźniaków można rzecz.
No nic, trzeba spróbować w jakiś sposób wpłynąć na Myrona.
- Eh co my tu właściwie robimy ? Ten cały pieprzony zamek to ruina nadająca się do wyburzenia - Zwróciłem się do Myrona chcąc w jakiś sposób zacząć konwersacje. W odpowiedzi usłyszałem jedynie parsknięcie, które mogło oznaczać cokolwiek.
- Wiem że kat z ciebie wyborowy, ale naprawdę resztę życia chcesz spędzić na murze ? Nie tęsknisz za dobrym jadłem,kobietami i ciepłą pościelą ? - Zacząłem pomału wdrażać swój plan. Rogostopy nie wyglądał na inteligenta, wiec w zamian za jego pomoc obiecam mu wszystko co zechce wolność,pieniądze,tytuły, kobiety bądź chłopców (co kto lubi) a jeżeli będzie chciał zostać na murze to obiecam go zrobić swoją prawą ręką, gdy tylko uda mi się zostać Lordem Dowódcą, Jeśli będzie trzeba powołam się na Króla,bogów i kogo tylko będzie trzeba. Jeżeli będzie bardziej skłonny do współpracy to poproszę go by ukatrupił Freya, jeśli będzie bardzo nie chętny to będę się korzył by nie pozwolił mnie zabić pozostałym strażnikom. Dla nielicznych cała ta przygoda może się jeszcze skończyć dobrze.

ocenił(a) serial na 9
Lodowy

MARC CAVE

Słowa Robina zaskoczyły mnie tylko na samym początku, jednak specjalnie się nimi nie przejąłem. Wiem przecież, że bez problemu go przegadam, gdy tylko dojdę do głosu. Okazja pojawia się całkiem szybko. Odwracam się spokojnie w stronę Stone'a z lekko rozbawioną miną i powoli unoszę rozłożone ręce.
- Howland, spokojnie. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że dasz się przekonać gościowi, którego opłacił nasz rzekomy bohater Belly? Opłacił NASZYM SREBREM. Z NASZYCH pieprzonych zapasów!
Przyznaję się, zabiłem Karstarka. Wiesz dlaczego? Dlatego, że ten psychol chciał wysmarować ścianę moim mózgiem! Właśnie dlatego. Broniłem się, może trochę przesadziłem - nie wiem co we mnie wstąpiło. Nawet nie wiesz jak paskudnie się z tym czuję. Nigdy wcześniej nie zabiłem człowieka. Nie pozwolę jednak, żeby jakiś je***y oszust mówił o mnie takie rzeczy.

Spoglądam z rozczarowaniem na Robina i kręcę głową, potem 'wracam' do Howlanda.
- Belly miał dostęp do wszystkich naszych zapasów. Myślisz że trudno mu było po ucieczce załatwić zatrutą bułkę i przekonać zazdrosnego o mnie, przekupionego Robina, że przynosi mu jakieś narzędzie zbrodni? Tak - zazdrosnego. Robin jest prawie maestrem, a jednak był 'tylko' moim pomocnikiem podczas leczenia rannego. Wiem, jak bardzo może boleć urażona duma.

Kontynuuję swoje przemówienie, odwracając się tym razem do stojącego obok Awarta. Mówię szybko, właściwie bez przerwy, żeby nie pozwolić nikomu się wtrącić.
- Awart... Wiem, że lubiłeś Karstarka i pewnie musisz mnie teraz bardzo nienawidzić. Nie mam za to pojęcia kto jaki kil ci wciskał i ile ci zapłacili, ale nie było cię wtedy na miejscu, więc nie oskarżaj mnie ot tak, proszę. Musisz uwierzyć mi na słowo, że starałem się jedynie uratować życie.

Kolejny raz wracam wzrokiem do Stone'a.
- Może tego nie chcesz, ale jesteś wciąż teoretycznie dowódcą. Rozważ wszystkie za i przeciw i zastanów się, czy wolisz uwierzyć małemu, przekupnemu zazdrośnikowi, czy mi, jedynemu chyba facetowi, który próbuje pozbierać wszystko do kupy i zrobić coś żeby nie zabili nas w nocy ludzie Rattnera. Myślę, że odpowiedź jest oczywista, więc chciałem cię prosić o pozwolenie wykonywania swoich obowiązków. Mamy bardzo dużo do zrobienia: Chciałem wysłać list do Czarnego Zamku z prośbą o przysłanie posiłków, bo na razie jest nas zdecydowanie za mało, żeby móc cokolwiek zdziałać przeciw Rattnerowi. Nie trzeba być wojownikiem, żeby zauważyć, że jest nas zaledwie garstka, do tego skonfliktowana. Po pierwsze, ogarnijmy się i skupmy się na wspólnym celu! Potem poczekamy na posiłki i wgnieciemy tych zdradzieckich wieśniaków w ziemię.

Robię krótką pauzę, lecz podnoszę dłoń, zanim ktoś zdoła się wtrącić
- Chciałem napisać też o Bellym, że zdrajca zdezerterował. Wydaje mi się, że to najlepsze rozwiązanie, żeby powiadomić o tym całą Północ. Nie będziemy musieli wtedy tracić ludzi, żeby wysyłać za nim jakiś pościg - i tak jest nas już za mało.
- Robin jest durniem, ale ja bym mu na razie wybaczył, Potrzebujemy każdej pary rąk i nóg, jeśli mamy wspólnie przeżyć. Niech tylko odda naszą pieprzoną kasę i w moich oczach jest czysty.
- To jak, Howland. Będziesz ze mną i przyłączysz się do ratowania naszych d*p, czy dalej wolisz mnie oskarżać o jakieś idiotyzmy i poczekać na śmierć z rąk ludzi Rattnera? To twoja decyzja, ale proszę cię - wybierz rozsądnie.

Zaczyna brakować mi tchu. Mam już dość całego tego pieprzenia się z tymi wszystkimi ludźmi, lecz jestem właściwie pewny, że Stone zrozumie, co chciałem mu przekazać i puści mnie wolno. Opuszczam powoli dłonie i szczerze uśmiecham się ze zmęczeniem do dowódcy. Mam przeczucie, że moja charyzma może być tutaj decydująca nie tylko dla losów moich, ale też dla powodzenia całej misji.

ocenił(a) serial na 8
SarkazM

DURES ENOTS

Trzymając mocno topór słuchałem gatki Freya. Coraz bardziej chciałem rozpłatać na dwie części tego sk*****na. Co się tu w ogóle dzieje?! Zdrady zabójstwa i wszystko inne. Patrząc na Freya nie dawałem nic po sobie poznać. Z trudem opanowałem się. W sumie jest to zdrada, ale nie mówi nic takiego złego. Mało widziałem tego małego i czarnego rycerza ale nie wiedzieć czemu zdobył sobie u mnie sympatię. Mój plan i plan Oai mógłby razem poskutkować. Zakończyłem swoje przemyślenia.
Popatrzyłem na Freya i z obaliłem go na kolana trzonkiem topora. - TY ZDRADZIECKI SK*******IE MYŚLAŁEŚ ŻE NAS PRZEKUPISZ??!!-Wykrzyczałem i powiedziałem.- Do lochu z nim

ocenił(a) serial na 1
killer83_2

MAEGOR SNOW

Enots chyba zwariował. Tak nagle rzucił się na Freya, że nawet nie zdążyłem spróbować go powstrzymać. Jak się teraz wszyscy pozabijamy to kto pójdzie odbić Selmy'ego?
- Popie*doliło cię?! - drę się na niego.
Frey w sumie miał rację, zdrajcy nie zależy ufać, ale zabijanie go od razu byłoby błędem. Może się jeszcze przydać. I tak jest nas za mało, nie możemy sobie pozwolić na stratę kolejnych ludzi. A Enotsowi co nagle odbiło? Odpycham go może za mocno i pochylam się, żeby sprawdzić, czy Freyowi nic się nie stało.
- Do jasnej cholery, czy możemy chwilowo odłożyć na później zdrady, zabijanie siebie nawzajem i wrzucanie do lochów i wreszcie coś zdecydować w sprawie Rattnera?! Bo niedługo nie zostanie już nikt, żeby do niego iść! Mam już tego wszystkiego serdecznie dosyć.
Widząc, że Enots wciąż trzyma topór w gotowości, prostuję się i wyciągam miecz.

ocenił(a) serial na 8
killer83_2

HOWLAND CRAY

Wyciągam łuk i celuję w Maegora Snow.

- Odłóż miecz, nie masz żadnych szans na przeżycie jeśli nie posłuchasz. - mówię.

killer83_2

AWART
Nie wiem, jakim cudem Belly przeżył, tak czy owak nie mam teraz czasu się nad tym zastanawiać i nawet nie bardzo mnie to obchodzi, skoro i tak go nie ma, żeby się na coś przydał. Pieprzony tchórz. Coraz usilniej odczuwam brak naszego dowódcy. Ten Stone... nie jestem pewien, czy mogę ufać jego zdolności do podejmowania słusznych decyzji, zwłaszcza tych pod wpływem chwili. Nie zapomnę, że to on wrzucił bezbronnego Petrica do jednej celi razem z tą żmiją. Nie znam za dobrze tego Cave'a, ale z niedowierzaniem słucham, że ten sugeruje mi właśnie jakieś przekupstwo! Krew się we mnie zagotowała, śmie mi to rzucać w twarz ten morderca i zdrajca?! - wszak współpracował z Ooą.
- Licz się ze słowami, zarządco. Nie będę tu rzucał wyrokami, od tego jest nasz dowódca, i owszem, nie było mnie na miejscu, ale.... - oczywiście nie mam zamiaru zdradzać Syll. - wiem jedno, Petric niesprowokowany nie skrzywdzi nawet muchy, musiałbyś go osobiście bardzo skrzywdzić, żeby cię zaatakował, jak to rzekomo twierdzisz, że zrobił. Jestem przekonany, a wiecie, że znam go dobrze... - to mówiąc, zwracam się twarzą w kierunku Stone'a i Robina, a następnie znów kieruję swe słowa w stronę Cave'a - że nie chciał wadzić nikomu w tych lochach, był tam biedak z pewnością zbyt przerażony i zdezorientowany. A może coś zauważył, że go tak zmasakrowałeś? - To mówiąc krzyżuję ręce na klatce piersiowej i patrzę wyzywająco. Nie pozwolę nikomu deptać imienia Petrica, zwłaszcza teraz.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones