[jest tutaj moje zdanie odnośnie ostatniego epa oraz esencjonalne pytanie o to w jaki niby sposób Monarcha kontrolowany przez uprzywilejowane grupy społeczne jest lepszy od Monarchy dziedzicznego ?? ]
Serial zakończył się . Motyw z szaleństwem Danki i tym że to ona była tym " końcowym Bossem" jak najbardziej mi się podobał i miał sens jednak sposób jego przeprowadzenia, tempo oraz trywialność ehhh to temat na inny wątek. Aczkolwiek ze wszystkich możliwych zakończeń dostaliśmy totalny Happy End. Po Martinie spodziewał bym się że wgl wygra zło. Po DeDekach chociaż myślałem że dostaniemy koniec słodko - gorzki a tutaj yeb - happy end. Wszyscy najważniejsi ( CO DO JEDNEGO ) przeżywają i wiedzie im się po ich myśli. Co prawda Danka ginie no ale przeca przerobili już ją na tą złą. Sansa zostaje królową A Jhon jedzie się tułać z Tormundem z dala od tego całego gówna - czego ta postać pragnęła od zawsze. Po prostu Happy Endzik pełną gębą - TO NIE JEST W STYLU GRY o TRON W ŻADEN SPOSÓB. . . . i to mnie tak boli bo niby - zakończenie jest spoko ale tak odbiega od pierwotnych założeń serialu jakbym zaczynał oglądać z sezonem pierwszym - Jeden serial a z sezonem 8stym kończył kompletnie inny serial. Takie mam odczucie. Poza tym Smok pali tron. Nie żeby spalic siedzenie tylko żeby dać wiadomość " NO MORE KINGS!!!"""" aż Johna oszczędza żeby coś z tym zrobił. A co oni robią ? Wybierają nowego króla który teraz będzie pod kontrolą rodów.... Czy muszę przypominać z naszej chociażby historii że król który uzależniony jest od szlachty oraz od jej wpływów jest najgorszym typem monarchy z możliwych ?? Przecież to zawsze prowadzi do korupcji oraz do tego że taki król w końcu staje się marionetką jednej z grup uprzywilejowanych - teraz są to lobbyści kiedyś była to magnateria w Grze o Tron są to wpływowi szefowie danych rodów. To że całym Westeros teraz rządzą teraz "nasi ziomkowie których znamy " z serialu i teoretycznie nie powinni oni wojować ze sobą nie znaczy wcale że za lat 10 jak zastąpią ich inne osoby nie zacznie się znowu paskudna polityka oraz spory o to który chłop i z jakiego rodu powinien zostać nowym Władcą. Ba! Tak będzie na pewno. Pytanie czy Dedeki świadomie wsadziły wszystkie te postaci w pseudo-demokratyczno-monarchistyczny ustrój innymi słowy bardzo gówniany ustrój który w końcu i tak doprowadzi do wojen. Czy wręcz przeciwnie ten stan rzeczy do jakiego dochodzi do na końcu ma nas cieszyć ?? Że teraz rządzą nasi i jak Davos chce kupić Statki dla Armii to Bronn mu odpowiada że sorry ale już za cały hajs burdele pokupywałem. - To widz powinien w tym momencie się śmiać czy płakać że nie zostało tak naprawdę rozwiązane nic ??
Tak naprawdę, to królestwami rządzą Starkowie, ich krewniacy i klientela polityczna. Jedynym całkowicie niezależnym królestwem jest Dorne, a nawet nie ma swojego przedstawiciela w Radzie. Bran jest takim królem, jak w Japonii do restauracji Meiji byli cesarze. Zresztą sam i tak nie byłby w stanie bezpośrednio rządzić, bo nie ma do tego kwalifikacji
Czyli o złamaniu koła możemy sobie tylko pomarzyć. Teraz pełnię władzy nad Westeros przechwyciła magnacka oligarchia, a oni już na pewno nie pozwolą, żeby w królestwie coś się zmieniło. Daenerys z pewnością zostanie opisana w księgach jako gorsza od Joffreya, a Sansa zagarnie dla siebie całą chwałę za ocalenie Winterfell. Informacje o smokach zostaną ocenzurowane przez grubasa Sama.
Ciągle męczę temat braku potrzeby jednego króla. Skoro Westeros wg Martina jest wielkości Ameryki Południowej, nie ma lądowych granic z wrogimi państwami, to jakie są plusy władzy centralnej? Zwłaszcza, że Bran nie posiada armii, ani floty wojennej i nie może bronić swej władzy. To jest po prostu Adrian, tyle że z dostępem do wszelkich "kwitów" na swoich poddanych.