Obejrzałam już 5 odcinków. Przez cztery pierwsze bardzo polubiłam Monroe, jego miny i teksty.
Wczoraj widziałam piąty odcinek- był moim zdaniem najlepszy ze wszystkich. Postać Rody'ego- genialna, mam nadzieję, że chłopak jeszcze się pokaże.
po 5. odcinku wstwierdziłam, że to ostatni jaki obejrzę. bradzo rozczarowujący serial i gdyby nie Monroe, to naprawdę nie ma co oglądać.
Nie wiem... w ogóle nie czuję więzi z tym serialem, wszystko co się stanie, jest mi obojętne, czy ktoś umrze, czy nie jest mi obojętne... Nie wiem czy dalej oglądać ten serial, bo jest cienki.