Ostatnie 15 min, piekne porównanie walki na wysokich szczeblach władzy z czystą brutalną walką malutkich... Każdy z nich prowadzi swoją wojnę. Oboje tracą bliskich i mimo wszelkich starań nic nie moga na to poradzić. To jest cena jaką ponosza i bedą ponoscić walcząć z imperium. Mon zdaje sobie sprawę, że nic nie może zrobić i rozładowuje emocje , niejako na chwile poddaje sie biegowi zdarzeń , bo nic już nie może zrobić. Wie , że zaraz zabija jej znajomego z dzieciństwa. Sama jest na wyczerpaniu nerwowym. albo rozładuje ten cały stres albo sie podda. Jest na równi pochyłej. Dla mnie wymiana ognia i walki na plantacji , są tłem dla wydarzeń na weselu a nie odwrotnie. Reżyser pieknie to wydobył.