Niby pisze tu serial, ale że nie ma osobnego działu na pełny film, no to oceniam tutaj.
Ocena 6/10 tyczy się pełnometrażowego filmu 1.38h.

Powiem tak, film jest całkiem całkiem. Napewno chociaż w pewnym stopniu usatysfakcjonuje graczy Halo.
Początek jest naprawdę dobry.
Gonią Zealote (super, że pamiętali o polu ochronnym, to było dobre), pojawia się statek Covenantów. No wow po prostu - jak dla mnie.
Chodzą w kostiumach jak ODST. Wszystko spoko.
Potem mamy Kondora, wspominki o Master Cheefie , akcja dziejąca się na fragmencie HALO, gościa, który był Spartaninem, no i oczywiście klasyczną broń.
To jest spoko, może się podobać.
Niestety akcja w pewnej mierze siada na fragmencie Halo.
Siada z jednej strony z powodu zagrożenia jakie tam panuje.
Ogółem jest ciekawie - brak możliwości używania techniki i poczucie całkowitego zagrożenia. No pomysł nawet pyknął.
No ale owe zagrożenie jakieś robale rodem jak z filmu Wstrząsy z lat 90 aż nadto psuje to iż jest to film Halo.
Covenant na początku to zdecydowanie za mało.
A szkoda.
Zamysł był inny niż oklepana z gier walka z Covenantami, no ale kurde.
Wkońcu głownym odbiorcą będą gracze Halo.
Więc ja jako gracz właśnie chciałem zobaczyć walkę z kolorowymi ufolami.
Jeśli już notorycznie zamysł reżysera był by ich nie wprowadzać, to można było się posiłkować chociaż tymi zarażonymi marines z Combat Evolved.
Nie powiem, że było źle, bo było spoko, ale zmieniło to trochę kino Halo, po prostu w zwyczajne kino SF - planeta, dziwne robale, trzeba zdetonować ją bo bla bla bla coś tam a potem ucieczka.
No zwyczajny oklepany schemat klasycznego kina SF.
No szkoda szkoda że tak wyszło jak wyszło. Ujmę to tak iż zbyt mało Halo w Halo.
Ale 6/10 ode mnie ląduje.
Warto obejrzeć, ale zdecydowanie FORWARD UNTO DAWN pozycją obowiązkową !!!
Dostałem tam wszystko to co chciałem dostać, lecz też za mało.