Witajcie.
Chciałem się z wami podzielić moim nowym odkryciem.
Zapewne wielu z was (podobnie jak ja) zachwyca się wyjątkowo kunsztownymi stylizacjami, które
możemy podziwiać na tytułowym bohaterze.
Kreacje to niewątpliwie mocna strona serialu, która dostarczyła pozytywnych doznań wielu
widzom.
Z ciekawości zainteresowałem się ostatnio operowaniem barwami, które stylistom kostiumów
wychodzi wyśmienicie. Jedne delikatnie się przenikają, inne odważnie, ale pozytywnie
kontrastują.
Jako, że zauważyłem, że mężczyźni dbający o swoją garderobę, często rezygnują z
"rozbudowanej" palety kolorystycznej na rzecz klasycznej szarości, czerni i bieli, chciałem
spróbować przełamać pewien stereotyp i pokazać, że również Panowie (bo Paniom raczej nie
można tego odmówić) potrafią dobrze bawić się, dobierając własną paletę barwną swoich
kompozycji.
A ponieważ serialowe kompozycje uznałem za godne inspiracji, znalazłem ciekawą stronę
internetową, która umożliwia własne opracowanie palety barw, wzorów i kolorów i to na
podstawie wgranych zdjęć i obrazów. Niektórzy zapewne uznają, że podobny efekt można
uzyskać bawiąc się programami do obróbki grafiki, jednak opcja, którą znalazłem nie wymaga
pobierania programu (wystarczy się zarejestrować- za darmo oczywiście). Dodatkowo swoje
projekty można publikować, a użytkownicy portalu mogą dzielić się i "polubić" wasze kompozycje.
Drobny, lecz przydatny gadżet przy planowaniu swojej garderoby. A od czegoś trzeba zacząć. ;)
Nie przedłużając, mogę jedynie zademonstrować kilka palet, jakie opracowałem używając zdjęć
z serialu. Dopiero zacząłem zabawę na stronce. Niedługo również pobawię się wzorami i pokażę
efekty.
http://www.colourlovers.com/lover/SignoreMachiavelli/palettes
Jeśli podobnie jak ja, zachwycacie się kreacjami Hannibala i chcecie spróbować własnych sił
jako styliści, polecam zarejestrować się i przedstawiać w tym temacie swoje wariacje.
Szkoda, że nie mam takie postrzegania ubioru jak Pan. Ja wiem, że Hannibal to postać, nie prawdziwa ale i tak zachwycam się jego ubiorem, postawą(bardzo delikatna mimika Madsa wali na kolana, scena kiedy Jack Crawford pyta Hannibala gdzie spędził noc... te spojrzenie Hannibala, po prostu magia, niemalże brak gestykulacji, opanowanie) oraz sposobem wypowiadania się.
Jakby spojrzeć na mnie to jestem w porównaniu do Hannibala po prostu Łachem. Chadzam w łachach, język mój jest skalany jest taką ilością poszatkowanej mowy i wulgaryzmów, że się sam siebie wstydzę, i ciało gra swoje skrzypce bez mego udziału. Intelektem też nie grzeszę. Chciałbym, żeby taka postać była wprowadzona do tego serialu. Ktoś bez estetyki, brudny, brzydki, głupi, typowy psychopata-włóczęga, niekontrolujący swego zachowania, taki przeciwny biegun.
Ale zboczyłem z tematu. Zastanawiałem się długo czym jest ubiór i zawsze tenże ubiór zaniedbywałem. Łachy też można komponować, nieprawdaż?
Bardzo by mi Pan pomógł sporządzając taką kompozycję trampa, bo ja sam nie wiem nawet gdzie zacząć lecz z tej stronki, którą Pan podał, na pewno skorzystam.
Na początek w myśl netykiety, proponuję zrezygnować z per pan- jakoś nie pasuje mi to do tego forum- i nieco odciążyć ten temat od oficjalnego stylu. :)
Cóż, przede wszystkim nie określiłbym przywiązania do mniej "eleganckiej" garderoby mianem zaniedbywania ubioru. Każdy odnajduje się we własnym stylu- takim, w którym będzie się czuł pewnie, a zarazem swobodnie. Hierarchizacja byłaby nieco krzywdząca. W myśl nowych trendów, coraz mniej można znaleźć osób zainteresowanych klasyczną elegancją, ale to nie zakłada od razu, że społeczeństwo nie przykłada wagi do ubioru. Wiele czynników ma wpływ na dobór naszej garderoby- środowiskowe (takie jak rodzaj pracy), ekonomiczne, kulturowe. Często zależy to od środowiska w jakim się obracamy, naszego wieku, zainteresowań.
W wyniku tego, że właśnie ta klasyczna elegancja (reprezentowana choćby przez Hannibala) nieco zeszła z pierwszego planu, obecnie w niektórych kręgach postrzegana jest jako "elitarna". Choć ja podchodzę do tego trochę luźniej- komponowanie mojej garderoby jest dla mnie przede wszystkim świetną zabawą, a przy tym drobnym hołdem dla ponadczasowej myśli.
Nie za bardzo wiem, co masz na myśli pisząc "łachy"? Praktycznie wszystko co ubieramy- niezależnie, czy to garnitur, dres, czy jeansy z t-shirtem, może być stworzone z jakimś artystycznym zamysłem. Wiele subkultur przywiązuje wagę do swojego ubioru i też korzysta z niejako narzuconych wyznaczników, ale często również fantazjuje i bawi się swoim ubiorem.
Sam najlepiej znasz swój styl i potrafisz określić jak się z nim czujesz, więc zachęcam do samodzielnej zabawy. Chciałbym pomóc, lecz nie za bardzo zdaję sobie sprawę jaki styl rozumiesz przez określenie "tramp"? Na pierwszą myśl przychodzą mi pustelnicy, wędrowcy- choć oni raczej stawiają na praktyczne rozwiązania. Nie wiem, czy dobrze to odebrałem, ale korzystając z grafik i strony, którą przedstawiłem stworzyłem coś takiego:
http://www.colourlovers.com/palette/3320091/TheTramp
Zdecydowałem się na obraz Tramp autorstwa Johna Singer'a Sargent'a. Za dominującą wziąłem barwę twarzy postaci, od której bije pewne ciepło.
Swój styl znam, owszem, tylko chyba jednak wrodzone lenistwo nie pozwala mi się bardziej wgryźć w palące kwestie ubioru :) Dlatego też nigdy nie chodziłem w tym w czym chciałem chodzić, za słabo szukałem.
A ta paleta, którą stworzyłeś bardzo mi się podoba, pomimo tego, że mam lekkie problemy z rozróżnianiem odcieni. Lubię brązy (to są brązy tak :)? )
Z nazywaniem kolorów to jest różnie (często sam mam problem z ich określeniem). Ale owszem, w tej kompozycji skupiłem się nieco na brązie- jasny odcień, ciemny, brąz łamany pomarańczowym (spiżowym?) i jasny beżowy (ta niebieska nuta to taki drobny, pastelowy kontrast).
Ale same zastanawianie się nad odcieniami i ich klasyfikacja wydaje mi się nieco zbędna. Głównie zwracam uwagę, aby się nie gryzły i ładnie dopełniały ew. lekko kontrastowały.
A skoro lubisz brązy może spodoba Ci się jeszcze jedna paleta, którą dziś opracowałem:
http://www.colourlovers.com/palette/3320721/La_Grande_Bellezza
Ta jest bardziej stonowana i na pewno nie tak fantazyjna jak Tramp, ale łatwo można dodać jej charakteru zamieniając ten najjaśniejszy kremowy na biel.
Ciekawe ;) Ja zazwyczaj ubieram to co mi się spodoba :) Chociaż gdzieś tam swój styl mam.
A ja kompletnie astylowa jestem :) Nigdy nie nauczyłam się co i jak do czego pasuje, a czasem mam problemy aby rozróżnić kolory. Pomocy :)
Ważne żebyś dobrze się czuła w tym w czym chodzisz ;) Może właśnie masz taki styl hehe :D
No, ale to conajmniej dziwne, że słysząc słowo "turkusowy" wiem jedynie, że to slowo po polsku :)
Ja nie zapomnę jak mieliśmy pewnego razu rozkminę ze znajomymi nt jednego koloru. Ogólnie to panie proponowały określić go jako zielony-morski, a jeden z panów zapierał się że to niebieski. A że słyszałem teorie, że kobiece oko rozpoznaje więcej kolorów, postanowiłem nie zajmować stanowiska i zacząłem przeglądać google. Wyszło mi, że ów kolor to "grynszpan"- co z entuzjazmem godnym odkrywcy ogłosiłem. Na to drugi kolega, który też siedział cicho (fascynat historii) zagaduje: "Jaki kolor może mieć Żyd, a może masz na myśli kryształowy?"
My też z początku nie załapaliśmy, ale od czego jest wujek google. ;)
Hehe jest wiele odmian kolorów i ich nazw ;) Czasem zazdroszcze facetom że oni nie muszą się przejmować co to za kolor bo dla nich różne odmiany np. niebieskiego to po prostu niebieski ;D
Ja mam jakieś takie mieszane uczucia jak patrzę na garnitury Hannibala. Przede wszystkim nie podoba mi się węzeł. Strasznie gruby wychodzi mu ten windsor i pod szyją powstaje węzeł wielki jak pięść, lepszy byłby four in hand albo albert. No i koszule bordo wyglądają kiepsko, jak pozostaje przy białych jest najlepiej. Poza tym wszystko wygląda świetnie, marynarki dobrze dopasowane, szerokie klapy w szpic też na plus, no i te kratki.
Zauważyłem, że wielu forumowiczom nie spodobały się jego węzły. Ja osobiście sam jestem fanem grubych węzłów, szerokich i fantazyjnych krawatów, więc moja ocena może być nieco zachwiana. ;)
Symetryczny i gruby Windsor pozytywnie wypada na kołnierzykach cut away, które widziałem w wielu kompozycjach Lectera. Fakt, że wielki węzeł i barwny, wzorzysty krawat nieco odciągają uwagę od jego twarzy, jednak podkreślają również dominację bohatera, która zapewne przydaje mu się przy wielu dialogach. ;)
Four in hand jest uniwersalny, ale jego asymetria jakoś tak nie pasuje mi do pedantycznego charakteru Hannibala. Dodatkowo jeszcze bardziej wydłuża sylwetkę, co w przypadku wysokiego, szczupłego Mikkelsena jest raczej zbędne.
Odnośnie ogólnego ubioru Hannibala- na szczególne okazje (oczywiście wg Niego szczególne, czyli-a jakże- posiłki oraz wizyty pacjentów) zakłada 3 rzędowy garnitur. Jest to dosyć ciekawe, ponieważ kultura noszenia garniturów w Europie zakłada,że dla ważnych wydażeń biznesowych , eleganckich wyjść nie zakłada się kamizelki. Mówiąc dosadnie, jest to poprostu obciach. Oczywiście gdzie tam Europie do Stanów, no ale pamiętajmy ,że sam Hanni pochodzi przecież z Litwy :)
Jeszcze jedna sprawa- przy stole również powinno się mieć na sobie marynarkę (wg etykiety że się tak wyrażę "dworskiej :) ) a Hanni czasem się zapomina.
Co zaś się tyczy wypowiedzi głównego bohatera, to polemizowałbym z wspomnianym wcześniej doskonałym stylem wysławiania się. Mads poprostu sepleni (i mam mu to za złe, bo ciężko jest go zrozumieć bez napisów )
Nigdy nie spotkałem się z takimi informacjami. 3-częściowy garnitur już od wielu lat jest uważany za bardziej formalny niż 2-częściowy i z pewnością proponuje się go na średnio formalne okazje np właśnie obiady (chyba, że organizowane jest w charakterze white tie). Ze względu na rodzaje tkanin i krój, jako dzienny "roboczy" ubiór, moim zdaniem świetnie pasują. Inna kwestia to, aby nosić kamizelkę bez marynarki- jedne szkoły mówią, że to niedopuszczalne, inne, że w porządku jeśli tył kamizelki jest z tego samego materiału co przód. Być może brytyjscy konserwatyści znaleźliby niejeden zarzut do garderoby Hannibala. ;)
I nie zgodzę się, że Stanom daleko do Europy. Obok Brytyjczyków, Włochów i Francuzów, którzy przykładają dużą wagę do ubioru są właśnie Amerykanie. W przeciwieństwie np. do Niemców, którzy zamiast dobrych butów wolą drogi samochód, a i lubują się w ubraniach dwa rozmiary za dużych (choć z tego drugiego, to i Polacy coś mają). Po prostu Anglicy są konserwatywni, Włosi ekstrawaganccy, a Amerykanie jakoś tak pomiędzy.
Z zasiadaniem w marynarce do stołu w pełni się zgadzam, ale też nie przypominam sobie sytuacji, w której Hannibal będąc w większym gronie (a nie prywatnie np. z Abigail, Willem czy Alaną) zasiadałby bez marynarki.
Sepleni? Jak się tak wsłuchałem to coś w tym jest. ;) W sumie nie wiem, czy to przez wadę, czy po prostu jego skandynawski akcent. Ale nie ujmuje to samej treści dialogów, które są rzekłbym dość "wyszukane".
Nie wiedziałem. Hmm interesujące, że udało mu się z wadą zgryzu osiągnąć taki poziom. Pewnie wielu artystów z taką wadą już na wstępie jest często dyskredytowanych. Miło, że mu to nie przeszkodziło, bo na prawdę lubię jego grę aktorską.
Jest pare znanych osób którzy mają powiedzmy "wady" a są świetnymi aktorami :) Liczy się gra aktorska i tak powinno być zawsze :) A co do ubioru Hannibala : facet ma niezły gust ;) Ale nie zapominajmy że Chilton też ma ciekawy styl ;)
Ta jego laska jest obłędna. Scena w sądzie albo w biurze Jacka, gdy siedzi sobie z dłonią na niej i z wybałuszonymi oczami snuje swoje psychologiczne wywody, :)
Ogólnie to uwielbiam jego marynarki. Mam za to lekką niechęć do tej spinki do krawata. Ciągle ta sama- złota i masywna, która moim zdaniem za bardzo się wyróżnia. Dwa razy zobaczyłem u niego idealnie dobrany krawat i dwa razy całokształt zepsuła moim zdaniem ta nieszczęsna spinka. Gdyby była nieco bardziej dyskretna.
I w sumie jak jeszcze ma samą spinkę to pół biedy- raz włożył jeszcze do brustaszy srebrny długopis. Jeden drobiazg złoty, drugi srebrny- błyszczał jak kula dyskotekowa.
Laska jest świetna i te jego teksty hehe :D Zauważyłam że Hannibal ma bardziej stonowany styl a Chilton bardziej się nim bawi i wyróżnia :)
Hannibal ma stonowany styl? Nigdy bym tak nie pomyślała.
Nawet jeśli Chilton przegrałby z Hannibalem na ubrania , to moim zdaniem wygrywa w pojedynku na wystrój domu.
To było dziwne, ale wydawało mi się, że on powiedział, że ma pokrojonego Gideona w... gościnnym (?). Nie jestem pewna, ale tak mi się zdawało.
Dokładnie, a nawet tak: "Mam w połowie zjedzonego Gideona w pokoju gościnnym" urocze.
No dziwne właśnie. Taki "gościnny" pokój w kafelkach i stali położony w piwnicy bardziej mi pasuje jednak do Hannibala. Może raczej był to czarny humor ze strony Chiltona ;)
Ciuchy Hannibala są ciemne i zimne a Chiltona jasne i ciepłe. Jest widoczny między nimi kontrast.
No nawet jeśli w sumie jego garderoba jest bardziej "mroczna", to jednak dużo jest w niej brązów i beżów. Nie wspomnę już o błękitnym "anielskim" garniturze z pierwszego odcinka.
Tak sobie myślę, że w pierwszej serii, kiedy jeszcze Chilton tak nie błyszczał, garnitury Hannibala były nieco "weselsze". W drugim sezonie zrobiły się takie bardziej "mroczne" właśnie, a Chilton w tym samym czasie zaczął chyba bardziej "szaleć" w tym względzie. A może tylko mi się wydaje, bo kontrast faktycznie był między nimi, ale dostrzegłam go dopiero w tym sezonie.
Szlag mnie trafia jak ktoś się czepia kamizelek. Nie wiem skąd to się wzięło, ale nie brakuje ludzi uważających, że kamizelka jest "obciachowa". Nonsens. Kamizelka to bardzo stylowy element męskiej garderoby dodatkowo podkreślający pozycję noszącego. Gdzieś tam wyczytałem, że w niektórych zachodnich firmach pracownikom niższego szczebla zabrania się nosić kamizelki, bo są one przeznaczone dla kierownictwa, starszych pracowników. Gdybyśmy chcieli postępować zgodnie z etykietą, to w towarzystwie nie powinniśmy zdejmować marynarki w ogóle, ani w połączeniu z kamizelką, ani bez niej. Kiedyś koszula była uważana za element bielizny i pokazanie czegoś więcej niż kołnierza i mankietu uchodziło za nietakt. Kulturalny człowiek, niekoniecznie dżentelmen, nosił zawsze marynarkę i kamizelkę. Skwar nie był wymówką. U Dostojewskiego jest taka scena, w której mężczyźni grają w karty w samych marynarkach, bez surdutów, co miało podkreślić jakie to towarzystwo jest szemrane( o ile dobrze pamiętam powieść "Młodzik"). Też nie przypominam sobie żeby Hannibal zasiadał do stołu w samej koszuli. Jak coś pichci to ściąga marynarkę, ale w innych sytuacjach zawsze ubrany na tip-top. Jak tak oglądam amerykańskie filmy to mam wrażenie, że w USA też lubią dość szerokie marynarki z porządną konstrukcją. Nie to co lekka, mocno dopasowana włoszczyzna. Co do tego czy Amerykanie, Brytyjczycy i Włosi są lepiej ubrani niż Polacy lub Niemcy, to nie wiem. Czy polska ulica mocno odstaje od ulicy z zachodniej Europy? Za mało znam zagranicę żeby się w tej kwestii wypowiedzieć. W Polsce jest ten problem, że w etosie inteligenta mieści się abnegacja. Pamiętam profesorów i doktorów ze studiów - właściwie wszyscy olewali ubiór kompletnie. Wystarczy popatrzeć na takiego Kuronia. Teraz z kolei boję się tych wszystkich neofitów, co to pilnie śledzą powstałe kilka lat temu blogi, czytają książki i potrafią się tak autorytatywnie i nietolerancyjnie wypowiedzieć, że aż strach podejść. No i oczywiście rozpaczają nad wyglądem polskich mężczyzna zapominając, że jeszcze dwa, trzy lata wcześniej byli ubrani nie lepiej niż średnia krajowa.
Co za dziwna teoria - ta o kamizelce. Pierwszy raz spotykam się z taką opinią.
Nie rozumiem tylko dlaczego pod "szczególne okazje" podciągasz codzienne posiłki oraz pracę. Jak dla mnie, Hannibal chodzi w 3 cz. garniturze po prostu na co dzień. Na złość Twej teorii, akurat na formalnej kolacji z sezonu 1. oraz na przyjęciu w swoim domu nie miał kamizelki.
Moja teoria dotycząca hannibalowych kamizelek jest taka, że on oszczędza na ogrzewaniu, dlatego siedzi w domu w tych 3 cz. garniturach ;)
Nie teoria a wiedza praktyczna. Mam wykłady z rekruterem do międzynarodowych korpo i to była pierwsza rzecz o której wspomniał , czyli dress code . Odnośnie 3p suit , wypowiedział się mniej-więcej tak, ze jeśli ktoś stara się o posadę akwizytora, to może śmiało zakładać kamizelkę do garniaka.
A czy "Szczególnymi okazjami" dla Hannibala nie są właśnie te prywatne spotkania i kameralne kolacyjki , gdzie to liczba osób przy stole jest podobna liczbie osób na talerzu? Oficjalne fety są przecież tylko na pokaz.
PS.Na ogrzewaniu już nie musi oszczędzać, jest Alana :)
Ach, no to już rozumiem moje zaskoczenie. Nigdy nie pracowałam w korpo, więc korpo elegancja pozostaje dla mnie mroczną tajemnicą.
Kontekst. Hannibal nie pracuje w korporacji. Wykonuje wolny zawód w formie najbardziej swobodnej z możliwych chyba w swoim fachu. Myślę, że jak już spotyka kogoś z korpo, to raczej na swoim talerzu. Może się więc nie przejmować korporacyjnym dress codem. Kontekst jest ważny w ocenie czyjegoś wyglądu i ubioru.
Z klasyczną męską elegancją wywody pana z korpo nie mają wiele wspólnego. Tyle. Może elegancja korporacyjna rządzi się swoimi prawami?
To nawet logiczne. W korporacjach jest chyba nacisk na to, żeby się nie wyróżniać. 3. częściowy garnitur zwraca uwagę, bo jest obecnie nieczęsty, więc jest be.
Ogólnie to gdyby popatrzeć na preferowany przez większość korporacji buisness suit to czasami odnoszę wrażenie, że nie jest to ukierunkowane jakąkolwiek męską elegancją (tym bardziej tą jaką znam), lecz chęcią wyłonienia powierzchownego wizerunku schludnego/-ej, szarego/-ej mężczyzny/kobiety. W Polsce strój biznesowy to w 95% odcienie czerni, szarości i bieli, czasami jakiś bardziej fantazyjny krawat. Prawie nigdy za to poszetka.
W sumie rozumiem to, bo nie każdy pracownik takiej kompanii musi interesować się elegancją i znać dobrze jej elementy, ale i tak musi przynajmniej pozornie dbać o dobre imię firmy. Zastanawiam się gdzie wiedzę z zakresu dress code'u poznał rekruter? Brytyjczycy są bardziej konserwatywni, ale nie są jedynymi arbitrami w zakresie elegancji. ;)
Ponawiam mój apel. Męska elegancja nie bierze się z cress code- to jest tylko zespół praktycznych rad, który został wyłoniony na podstawie lat obserwacji tego, co wydało się powszechnie "smaczne". Ale głównym założeniem jest chęć do poznania elegancji- chęć do zabawy tkaninami, krojami, kolorami, fakturami. Chęć do zgłębienia tematu- poznania technik, historii, producentów itd. Proszę zajrzeć na jedno z forów poświęconych tej dyscyplinie- będzie tam mnóstwo zdjęć z niezwykle interesującymi kompozycjami. Czasami warto poeksperymentować z własnej inicjatywy, a coś może okazać się interesującym rozwiązaniem, choć z pozoru może lekko kłócić się z normami. Zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa- oczywiście w dobrym stylu, aby przyciągnąć uwagę, ale nie szokować. ;)
Ja myślę, że taki dress code, to jest bardzo pragmatyczne podejście ze strony korporacji. Wyobraź sobie jak do ogromnego budynku wlewają się codziennie setki smakowicie, intrygująco ubranych mężczyzn (i co gorsza kobiet ;). I teraz ci ludzie zaczynają między sobą skomplikowaną, intensywną interakcję. I zamiast "sprawa do załatwienia" widzą przed sobą dziesiątki razy dziennie interesujące osoby, które ich swoim wyglądem zaciekawiają. Koszmar po prostu z punktu widzenia takiej instytucji.
To zapewne również. Nie znam na tyle polityki takich korporacji, aby móc określić wszystkie ich powody, ale chyba to i tak nie jest na tyle istotne. :)
Mają mnóstwo procedur i norm, które jakoś im służą- inaczej by ich nie wdrażali. Choć uważam, że ciężko określić jednoznacznie buisness outfit przykładem męskiej elegancji- niektórzy postarają się, aby wyglądali dobrze, ale się nie wyróżniali, inni ubiorą czarny garnitur o rozmiar za duży, a do tego brązowe buty z CCC.
Choć takie popatrzenie przez pryzmat psychologii bardzo interesujący- Hannibal byłby dumny. ;)
to już wiem, dlaczego takie ciotowate i bezpłciowe ubrania te kobiety noszą (poza Freddie) - Fuller je wymyśla...
Strzały obronne z obozu "garderoba Alany"!!!
"Ciotowate" dlaczego? Ze względu na Fullera, czy "ciotka-klotka"? Na serio pytam, bo akurat wszystkie oprócz ubrań Freddie mi się podobają.
ciotka klotka, Fuller jako gej olewa kobiecość. Alana wygląda jak pipa. Wyjątkiem jest Freddie oraz Margot Verger.
Kopertowe sukienki Alany, ołówkowe spódnice akurat wydają mi się bardzo kobiece. Bedelia była zawsze ubrana rewelacyjnie. Jej czerwona bluzka śni mi się po nocach, podobnie jak jedna sukienka Alany. Beverly to była taka 'chłopczyca', ale akurat nie o niej pewnie myślałaś.
Margot będzie pewnie skazana na garnitury, co nie znaczy oczywiście, że w nich nie można wyglądać kobieco. Styl Freddie natomiast kompletnie mi nie leży. Bardzo do niej pasuje - jest wyzywający jak ona. Żeby nie było, bardzo lubię tę postać, ale zęby mnie bolą jak sobie przypomnę te koronkowe rajstopy u Hannibala.
Swoją drogą, fajnie by było, gdyby jacyś Panowie zechcieli się wypowiedzieć na temat kobiecych ubrań w tym serialu.
Kreacje Du Maurier były świetne- popieram w 100%. Idealnie pasowały do jej sylwetki, dodawały powagi i prestiżu. Na damskiej modzie się nie znam, ale ze wszystkich bohaterek Hannibala, pod względem ubioru zrobiła na mnie największe wrażenie... i w sumie nie tylko ubiorem. :)
Wygląda jak pipa czy jest pipą i to rzutuje na odbiór jej ciuchów? Ciuch poglądowy z tego filmiku nawet spoko. Margot w tym sneak peaku z 2x09 nie ma już takiego stajla.
Niestety, pryncypia nie pozwalają mi na obejrzenie najbliższego zwiastuna, ale już niedługo się przekonam.