PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=650378}

Hannibal

2013 - 2015
7,9 87 tys. ocen
7,9 10 1 87379
6,9 27 krytyków
Hannibal
powrót do forum serialu Hannibal

Nie mam pojęcia za co ludzie tak wysoko oceniają ten serial, cała fabuła jest po prostu głupia. FBI
korzysta z pomocy Willa Grahama, człowieka który jak sam mówi, ma mocno rozbudowana
wyobraźnie dzięki czemu potrafi odtwarzać przebieg zdarzeń na miejscach zbrodni- taki fantasta.
Wpada chłopak na czyjąś chatę robi flashback i już wszystko jasne, już CSI mniej mnie bawiło.

Do tego rodzaj zabójstw do jakich dochodzi. Facet nabija dziewuchy na rogi Jeleni i zjada
wnętrzności, bo ma podobną córkę, motyw jak jasna cholera, do tego nie mam pojęcia w jaki
sposób nabija je na te rogi przecież to by wymagało niesamowitej siły i ogromnej prędkości żeby
rogi w kilku punktach przebiły na wylot ciało człowieka, chyba że najpierw narobił im otworów w
ciele wiertarką, a później je wsadził na te rogi,lub najpierw je kładł równo na te rogi, a później po
nich skakał z godzinę ( nie ma o tym mowy w filmie). Inny gościu zakłada hodowle grzybów z ludzi
w środku lasu, montuje zestaw kilku kroplówek na drzewie podłącza im je do rąk wystających z
grobu i podaję środki na podtrzymanie życia, bo głęboko wierzy w symbiozę, do tego w bagażniku
wozi kompost z kobietą, no ja was proszę. Inna kobieta porywa chłopców, po roku wraca z nimi do
rodzinnych domów i sprawia że strzelają bliskim w głowę tak od sobie i do dokładnie każdemu
miedzy oczy. Kolejny facet przerabia ludzi na anioły rozplątując i m skórę na plecach i robi z niej
skrzydła, następnie sam sobie obcina penisa, również rozplątuje plecy, robi skrzydła, a co jest
najlepsze- sam się wiesza w takim stanie za osobno przywiązane ręce (na Jezusa) w szopie 5 m
nad ziemią. Po prostu absurd za absurdem, Chuck Noriss nie dał by rady.

Głupota tego serialu, aż razi np. Hannibal dzwoni z miejsca pracy pierwszego zabójcy ( Hobbesa )
do niego do domu żeby go ostrzec, że wpadł no ok, następnie Will stwierdza, że to właśnie
naśladowca zadzwonił do Hobbesa, i ten sam naśladowca jest sprawcą zabójstwa dziewczyny z
pola, Więc pytam się czemu Hannibal nie wpadł w tym momencie, chyba FBI jest w stanie
sprawdzić skąd był wykonany telefon i kiedy, o której godzinie. Skoro Will jest taki kumaty chyba
by doszedł do tego, że to właśnie on i Hannibal byli wtedy w biurze właśnie dokładnie o tej godzinie,
i że Hannibal pasuje do profilu sprytnego ponadprzeciętnego socjopaty, a tu wszyscy olewają
naśladowce ( zabójcę de fakto 2 osób) no kretynizm po prostu, nie wspominając już o tym, że Will
jest wyznaczony do przeprowadzania czynności z Abigail Hobbs, dziewczynie której zastrzelił
starego na jej oczach, natomiast jej terapeutom zostaje do w spółki Hannibal który również był na
miejscu podczas uśmiercenia staruszka.

Obejrzałem parę odcinków (7) i w mojej ocenie jest to parodia porządnych seriali kryminalnych. Z
jednej strony dostajemy wręcz wulgarne nie ludzkie zbrodnie ( flaki, krew, płaty skóry,
rozczłonkowane ciała), a później dla kontrastu widzimy emocjonalne przeżycia Willa który poci się
jak świnia, spaceruje w gaciach po okolicy i przeżywa wszystko jak mrówka okres, tyle tylko że po
pierwszej dawce brutalnych scen w jaki sposób ma mnie to ruszyć, co mnie to obchodzi.

W mojej opinii serial dobry dla ludzi strasznie znudzonych codziennością, szukających takiego
kryminały trochę science fiction, podniecających się flakami, bo przecież fabuła tu leży, ani jednego
momentu zaskoczenia, nic co by nie dało się przewidzieć, do tego te pomysły na zbrodnię jednym
słowem dla mnie porażka, funta kłaków nie warta. Przestaje wierzyć w ten portal.

michal936

Brak logiki czy nawet absurdy tego serialu, to cena za jego najmocniejsze strony- czyli: raz: świetnie budowany nastrój- piękne (wręcz malarskie), a zarazem makabryczne obrazy, spójna, podbijająca napięcie scenografia, dobry montaż i zdjęcia dopinające całość; dwa: genialna rozgrywka na poziomie psychologicznym.
Jeśli szukasz rzetelności w filmie, to polecam dokument. A porównanie tego serialu do CSI to wyraźny znak, że po prostu wkroczyłeś na obce swoim gustom obszary kina.

Pozdrawiam,
A.

stefan.

Ty tak serio ,, poziom psychologiczny '' piękne makabryczne obrazy? Brak logiki i absurdy ceną za mocne strony? To jest serial kryminalny z nazwy,a nie pokaz zboczonego fetyszu, a serial kryminalny to spójna fabuła, logiczne następstwa i wiarygodne wydarzenia, zazębiająca się akcja, a nie mało wiarygodny syf ładnie nakręcony. Jak będę chciał obejrzeć ładne obrazy to odpalę sobie Planetę Ziemię z Krystyną Czubuwną, a nie serial kryminalny z motywami jak z filmu Goorky bez ładu i składu.

ocenił(a) serial na 9
michal936

A kto Cię postawił w takim przekonaniu? Nie pamiętam, aby Fuller kiedykolwiek wspominał, że robi kolejne NCIS, czy Kryminalne Zagadki >Tu wstaw nazwę miasta<?
To, że zaaplikowano go do kategorii kryminał nie oznacza, że będzie idealnie do niej pasował. Nie jest realistyczny, bo nie musi być. Poziom śledztwa jest potraktowany po macoszemu, bo to serial nie o śledztwie, ale o ZBRODNI- i to zbrodni ujętej w aspekt psychologiczny.
Nie wspominając już o tym, że powstaje on na podstawie książek T. Harrisa, które też wiele z rzeczywistością nie mają.

Nie rozumiem też, czemu uważasz, że tylko cechy, które Ty wymieniłeś miałyby zainteresować widzów? Pełno jest seriali o których piszesz. Napiszę Ci, że osobiście nie przepadam za serialami kryminalnymi, a Hannibala oglądam, bo I. Cenię twórczość Harrisa i byłem ciekawy kolejnej interpretacji jego dzieła. II. Scenografię, Kreacje i Muzykę uważam za obłędna i już sama ich obecność porywa mnie tak, że mam potrzeby doszukiwać się realizmu i spójności.

Może chciałeś kolego zabłysnąć swoją krytyczną postawą, ale takie szufladkowanie i cechy kryminału, które wymieniłeś, świadczą, że nieco brakuje Ci doświadczenia i dopiero zaczynasz przygodę z kinem. Nie ograniczaj się do kasowych tytułów z emocjonującą fabułą. Czasami coś "mniej spójnego", ale obdarzonego "duszą" potrafi wręcz rozkochać w sobie widza.

SignoreMichavelli

Widzisz, mnie nikt nie musi stawiać w żadnym przekonaniu. W przeciwieństwie do Ciebie sam zgodnie z własnymi upodobaniami mogę ocenić serial, nie dam wysokiej oceny dla tego, że innym się podobał.
Jak już komentujesz mój temat to staraj się używać wyrazów zgodnie z ich przeznaczeniem, radze zapoznać się na początek ze znaczeniem słowa ,,zaaplikować,, Używanie terminów, których znaczenia nie rozumiesz świadczy o tym, że to ty próbujesz błyszczeć, tyle tylko, że efekt wychodzi matowy.
Ciekawi mnie jeszcze, w którym momencie dostrzegłeś ,, obłędną scenografię czy kreację,,??? Przypominam tylko, że to serial kryminalny nie kostiumowy.
Ciekawi mnie również, jak można oglądać serial składający się z kilku sezonów, tylko dla samego obrazu zbrodni, bo sam przyznałeś, że właściwie na tym polega Hannibal, a sam serial nie musi być realistyczny, czy aż takie emocje wzbudza w tobie widok pokiereszowanego ciała człowieka ,żeby nie zwracać uwagi na całą resztę???

Jeżeli postanowisz odpisać postaraj się użyć konkretnych odpowiedzi, przykładów, argumentów przy pomocy znanych sobie na 100% wyrazów które, są zgodne z treścią przez ciebie przedstawianą. Pozdrawiam.

ocenił(a) serial na 9
michal936

Zanim wyjaśnię, nie zamierzam wypowiadać się trywialnie, lub jak wolisz "na chłopski rozum", bo nie sprawiłoby mi to żadnej satysfakcji. Od konkretów wolę tylko poruszanie do myślenia odbiorców moich postów. ;)
Jeśli już się nasyciłeś wytykaniem mi nierozumienia własnej treści, polecę zapoznać się ze zjawiskiem neosemantyzacji. Choć aplikowanie "czegoś" w kontekście "podania" odnosiło się do niedawna głównie do medycyny, obecnie coraz więcej słowników dopuszcza formę aplikowania "komuś" /"do czegoś" co oznaczałoby tyle co "podać" (w moim przypadku "podać do kategorii").

A teraz bardziej merytoryczna część wypowiedzi:

"Ciekawi mnie jeszcze, w którym momencie dostrzegłeś ,, obłędną scenografię czy kreację,,???"
De gustibus non est disputandum, ale chyba moje zdanie podziela wielu forumowiczów, więc możemy uznać, że masz bardzo elitarny gust. :D

"Przypominam tylko, że to serial kryminalny nie kostiumowy."
Gdyby serial kryminalny był ceniony tylko za fabułę, kostiumowy tylko za kreację, a muzyczny tylko za muzykę to w kryminałach bohaterowie mogliby badać zbrodnie nago na białym tle, f. kostiumowe byłyby nieme, a w f. muzycznych aktorzy śpiewaliby stojąc na baczność.

"Ciekawi mnie również, jak można oglądać serial składający się z kilku sezonów, tylko dla samego obrazu zbrodni, bo sam przyznałeś, że właściwie na tym polega Hannibal, a sam serial nie musi być realistyczny, czy aż takie emocje wzbudza w tobie widok pokiereszowanego ciała człowieka ,żeby nie zwracać uwagi na całą resztę???"
Zbrodnia staje się motorem napędowym do przeanalizowania zachowań bohaterów. To jak taka analiza psychologiczna. Serial mocno skupia się na psychologii i jeśli kogoś ta dziedzina interesuje, może poczuć satysfakcję z tego obrazu. Behawior człowieka na przykładzie "wypaczonego umysłu". W klasycznych serialach kryminalnych też wykonuje się profil psychologiczny, tylko nie jest to tak priorytetowy i zagmatwany proces jak w Hannibalu. Jeśli Cię to nie "rajcuje" to Twoja sprawa, ale to nie powód, aby wylewać żale na forum. Ocena od opinii różni się tym, że w drugiej kierujesz się własnymi gustami, a w pierwszej gusta są tylko dodatkiem do merytorycznej analizy.
Ja nie uważam, że serial ucierpiałby na zwiększeniu realizmu, ale sam nie spodziewałem się (i chyba nie tylko ja), że będzie to serial poświęcony podyktowany rzeczywistością, bo książki również nie były. .
I tu się różnimy- Ty widzisz "pokiereszowane ciała", a ja widzę w tym przekaz jaki sprawca chce udostępnić światu. Może to brzmieć nieco okrutnie, ale na tym polega analiza psychologiczna.

Mi zarzucasz "nie zwracanie uwagi na całą resztę", a sam uważasz scenografię i kostiumy za nieistotne. Wyczuwasz hipokryzję?

ocenił(a) serial na 5
SignoreMichavelli

<<Zanim wyjaśnię, nie zamierzam wypowiadać się trywialnie, lub jak wolisz "na chłopski rozum", bo nie sprawiłoby mi to żadnej satysfakcji. Od konkretów wolę tylko poruszanie do myślenia odbiorców moich postów. ;) >> O Boziu... Sprawa jest prosta. Albo podrzucasz swoje hipotezy i argumenty za nimi przemawiające, albo bawisz się w quasi-artystyczny bełkot "niedopowiedzenia"(tzw. lanie wody), ujawniający tylko niemoc intelektualną.
<< (w moim przypadku "podać do kategorii").>> Od kiedy cokolwiek "podaje się do kategorii"? Przecież to jakiś stylistyczny potworek. "Do kategorii" można coś włączyć, przyłączyć, dodać itd. Poza tym nie widzę tu zmiany pierwotnego znaczenia słówka "zaaplikować".
<<De gustibus non est disputandum, >> Bzdura. Na forach internetowych, w tramwajach, knajpach, łóżkach, szkołach (itp. itd.) robimy właśnie ciągle coś przeciwnego. Ludzie od zawsze dzielili się swoimi upodobaniami i poddawali je krytyce. Sam to czynisz np. w zdaniach: <<Nie ograniczaj się do kasowych tytułów z emocjonującą fabułą. Czasami coś "mniej spójnego", ale obdarzonego "duszą" potrafi wręcz rozkochać w sobie widza.>>.
<<. W klasycznych serialach kryminalnych też wykonuje się profil psychologiczny, tylko nie jest to tak priorytetowy i zagmatwany proces jak w Hannibalu. >> Przykłady tej "skomplikowanej" analizy psychologicznej poproszę.
<<Serial mocno skupia się na psychologii i jeśli kogoś ta dziedzina interesuje, może poczuć satysfakcję z tego obrazu. >> Kilka terminów rodem z podręcznika dla studentów I roku psychologii i już mamy zagmatwanie&głębia company.
<<Ocena od opinii różni się tym, że w drugiej kierujesz się własnymi gustami, a w pierwszej gusta są tylko dodatkiem do merytorycznej analizy. >> Hahaha, że co? :D Zarówno na opinię jak i na ocenę wpływ mają nasze "gusta". Ocena jest zwyczajnym "streszczeniem" opinii. Możemy się oczywiście zastanawiać, czy osoba, która wystawiła ocenę, gruntownie przeanalizowała wszelkie wady oraz zalety produkcji, niemniej sama opinia wcale nie musi być "merytoryczna". Innymi słowy ocena to symbol naszego osądu, a to wcale nie oznacza, że osąd jest wystarczająco uzasadniony.
Fabuła jest podstawą serialu roszczącego sobie prawa do bycia "analizą psychologiczną". "Analiza psychologiczna" jak sam zauważyłeś, opiera się na postaciach. Postacie zaś są konstruktami fabularnymi, widzimy zależność? Gdy struktury fabularne kuleją, zachowanie postaci staje się zupełnie nielogiczne, jakby uwidacznia się przy tym ich "nie-pełnokrwistość", "nieludzkość" (brak możliwości dopatrzenia się w scenariuszowych deskrypcjach faktycznych ludzi). Jeżeli chcemy porządnej psychoanalizy, musimy mieć wrażenie wielkiego podobieństwa bohaterów serialu, do rzeczywistych człowieczków (stąd oczekiwanie "realizmu").

jadowity69

Bóg mi Ciebie zesłał mądry człowieku:) Pewnie sprzeczał bym się z w/w jeszcze dobrych kilka postów, zanim w tak rzeczowy sposób wytłumaczył bym rozmówcy moje stanowisko, bardzo fajny rzeczowy komentarz. Dziękuję za twoje 3 grosze:)

ocenił(a) serial na 9
jadowity69

"Sprawa jest prosta. Albo podrzucasz swoje hipotezy i argumenty za nimi przemawiające, albo bawisz się w quasi-artystyczny bełkot "niedopowiedzenia"(tzw. lanie wody), ujawniający tylko niemoc intelektualną."
A co ja robiłem przez cały poprzedni post. Ja po prostu nie bawię się ogólnikami- jeśli to nazywasz lanie wody to przykro mi, ale nie będę używał kolokwializmów, ani wypełniał odpowiedź oczywistościami, nic nie wnoszącymi do tematu.

<<De gustibus non est disputandum, >> Bzdura. Na forach internetowych, w tramwajach, knajpach, łóżkach, szkołach (itp. itd.) robimy właśnie ciągle coś przeciwnego. Ludzie od zawsze dzielili się swoimi upodobaniami i poddawali je krytyce. Sam to czynisz np. w zdaniach: <<Nie ograniczaj się do kasowych tytułów z emocjonującą fabułą. Czasami coś "mniej spójnego", ale obdarzonego "duszą" potrafi wręcz rozkochać w sobie widza.>>
Kolega michal936 zadał pytanie "(...) w którym momencie dostrzegłeś ,, obłędną scenografię czy kreację,,???" Powiedz mi co wniosłoby w tym przypadku do tematu, gdybym rzeczywiście odpowiedział, w którym momencie widzę obłędną scenografię?w którym momencie dostrzegłeś ,, obłędną scenografię czy kreację,,???"w którym momencie dostrzegłeś ,, obłędną scenografię czy kreację,,???" Z cytowanego pytania można odczytać stosunek autora do scenografii i kostiumów i jeśli na prawdę jest na tyle zaślepiony krytyką, że nie dostrzega koordynacji kolorami, detali wystroju pomieszczeń, czy piękna podawanych dań, które nazwałbym wręcz "dziełami sztuki", to ja nie widzę sensu brnięcie w zaparte.
Dwa, że wyciągnąłeś moje zdanie z kontekstu. Dostrzegasz w jakim kontekście użyłem przekazu? Bo chyba nie uważasz, że oceniłem z góry mojego współrozmówcę? Przeanalizowałem jego stronę użytkownika, czytając wypowiedzi z forum dowiedziałem się jakie wartości w kinematografii szczególnie ceni, i używając własnego doświadczenia zaproponowałem poszerzenie horyzontów. Na prawdę, to zdanie było bardzo opiniotwórcze. ;)

"Hahaha, że co? :D Zarówno na opinię jak i na ocenę wpływ mają nasze "gusta". Ocena jest zwyczajnym "streszczeniem" opinii. Możemy się oczywiście zastanawiać, czy osoba, która wystawiła ocenę, gruntownie przeanalizowała wszelkie wady oraz zalety produkcji, niemniej sama opinia wcale nie musi być "merytoryczna". Innymi słowy ocena to symbol naszego osądu, a to wcale nie oznacza, że osąd jest wystarczająco uzasadniony."
Mylisz, się. O ile gusta są podstawowym arbitrem przy wydawaniu opinii, o tyle ocena nie może być podyktowana własnymi predyspozycjami, a w większej mierze doświadczeniem i obiektywnym podejściem oceniającego. Jak w innym przypadku wyglądałoby zdawanie kursu na prawo jazdy? Czym twoim zdaniem miałby kierować się egzaminator? Poprawnością jazdy kursanta i jego opanowania pojazdu, czy może gustem, według którego nie podoba mu się wygląd zdającego?
"niemniej sama opinia wcale nie musi być "merytoryczna" " w 100% zgadzam się. Ale ocena już musi być merytoryczna, aby miała wartość dla odbiorców.

"Przykłady tej "skomplikowanej" analizy psychologicznej poproszę."
Gdzie napisałem, że jest skomplikowana? To nie poradnik dla studentów, tylko serial. Jest zagmatwana, bo analizuje "specyficzne" umysły np. Hannibala Lectera. Przez "zagmatwana" zrozum skomplikowana, niepowszechna, wymagająca czasu i obserwacji.

"Postacie zaś są konstruktami fabularnymi, widzimy zależność?"
Owszem widzimy i chcemy prosić, abyś jeszcze trochę rozwinął zagadnienie, bo wydaje się dla nas interesujące.

"Bóg mi Ciebie zesłał mądry człowieku:) Pewnie sprzeczał bym się z w/w jeszcze dobrych kilka postów, zanim w tak rzeczowy sposób wytłumaczył bym rozmówcy moje stanowisko, bardzo fajny rzeczowy komentarz. Dziękuję za twoje 3 grosze:)"
Rzeczywiście mas za co dziękować kolego, bo od Ciebie nie spodziewałbym się wypowiedzi takiego pokroju. To że potrafisz snuć swoje opinie na forach, nie potrafiąc przy tym ich obronić, to nie powód do dumy.



ocenił(a) serial na 9
SignoreMichavelli

P.S. Przepraszam za zdublowany cytat w drugiej odpowiedzi. Nie miało to być aż tak nachalne. ;)

ocenił(a) serial na 5
SignoreMichavelli

<<P.S. Przepraszam za zdublowany cytat w drugiej odpowiedzi. Nie miało to być aż tak nachalne. ;)>> Spoczko. :) I tak zresztą nie dopatrzyłem się tam żadnej nachalności, szczerze mówiąc.

ocenił(a) serial na 5
SignoreMichavelli

&lt;&lt;A co ja robiłem przez cały poprzedni post. Ja po prostu nie bawię się ogólnikami- jeśli to nazywasz lanie wody to przykro mi, ale nie będę używał kolokwializmów, ani wypełniał odpowiedź oczywistościami, nic nie wnoszącymi do tematu.&gt;&gt; Referowałem do konkretnego fragmentu twojej wypowiedzi: &lt;&lt;nie zamierzam wypowiadać się trywialnie, lub jak wolisz "na chłopski rozum", bo nie sprawiłoby mi to żadnej satysfakcji. Od konkretów wolę tylko poruszanie do myślenia odbiorców moich postów. ;)&gt;&gt;

&lt;&lt;Z cytowanego pytania można odczytać stosunek autora do scenografii i kostiumów i jeśli na prawdę jest na tyle zaślepiony krytyką, że nie dostrzega koordynacji kolorami, detali wystroju pomieszczeń, czy piękna podawanych dań, które nazwałbym wręcz "dziełami sztuki", to ja nie widzę sensu brnięcie w zaparte.&gt;&gt; Ta twoja wypowiedź jest tylko kolejnym potwierdzeniem tezy o tym, że o gustach się dyskutuje. Możesz odnieść takie wrażenie. Jak dla mnie, autor tematu, tym pytaniem podważa możliwość wysnucia z konkretnych danych, tych konkretnych wartości estetycznych (czyli, że nie ma się wystarczającej podstawy do tego, by uważać scenografię i kostiumy za piękne). Sam raczej nie uznaję scenografii, czy kostiumów w „Hannibalu” za dzieła sztuki. Owszem, mamy nasycenie kolorami, odpowiedni kontrast, ale brak mi w tym wszystkim ręki artysty (choć może te dania faktycznie są dziełami sztuki, na ten temat nic nie mogę powiedzieć, bo zwyczajnie jedzenie mnie aż tak nie interesuje i nie przyciąga zbyt wiele mojej uwagi).

&lt;&lt;Przeanalizowałem jego stronę użytkownika, czytając wypowiedzi z forum dowiedziałem się jakie wartości w kinematografii szczególnie ceni, i używając własnego doświadczenia zaproponowałem poszerzenie horyzontów.&gt;&gt; Czyli po prostu powiedziałeś osobie, z którą dyskutowałeś, że się nie zna (i wyciągając niebagatelnie rozdmuchane wnioski o jej „nierozeznaniu w temacie”, „byciu początkującym w kinie”), bo nie docenia tego samego co ty.

&lt;&lt;Mylisz, się. O ile gusta są podstawowym arbitrem przy wydawaniu opinii&gt;&gt; Gusta MOGĄ BYĆ podstawowym arbitrem.

&lt;&lt; o tyle ocena nie może być podyktowana własnymi predyspozycjami, a w większej mierze doświadczeniem i obiektywnym podejściem oceniającego.&gt;&gt; Z całym szacunkiem, ale to jakaś bzdura. 1. Nie mówisz tutaj o ogólnej definicji „oceny”, tylko o jakimś konkretnym jej przypadku. „Ocena” to termin, który nie jest stosowany tylko w języku „specjalistów”. Poza tym, takie rozróżnienie i tak w żaden sposób nie potwierdza (ani nie rozjaśnia) twoich zaiste, dziwnych/rozmytych definicji „oceny” i „opinii”. Nie przeczy też moim definicjom. 2. Recenzent zawsze jest skazany na subiektywność swojej oceny, ponieważ mimo nawet wyznaczonych kryteriów, czynnikiem rozstrzygającym jest on sam. Może się starać jak najbardziej „zobiektywizować” swoją ocenę/opinię, jednak nigdy nie uda mu się to w pełni.
&lt;&lt; Jak w innym przypadku wyglądałoby zdawanie kursu na prawo jazdy? Czym twoim zdaniem miałby kierować się egzaminator? Poprawnością jazdy kursanta i jego opanowania pojazdu, czy może gustem, według którego nie podoba mu się wygląd zdającego?&gt;&gt; Kryteria to jedno, osoba rozstrzygająca to drugie. Przypuszczam, że gdybyś zdawał u dwóch różnych od siebie egzaminatorów, mogliby oni inaczej ocenić te same aspekty twoich umiejętności jeździeckich. Czynników wpływających na ocenę jest od groma, i zdziwiłbyś się jak bardzo czasami ocena jest przypadkowa (mimo określonych reguł), taka już ludzka natura.

&lt;&lt; Gdzie napisałem, że jest skomplikowana? To nie poradnik dla studentów, tylko serial. Jest zagmatwana, bo analizuje "specyficzne" umysły np. Hannibala Lectera. Przez "zagmatwana" zrozum skomplikowana, niepowszechna, wymagająca czasu i obserwacji.&gt;&gt; Dzięki za wykład synonimów, wcześniej nie wiedziałem o czym mówię. ;) Zatem doprecyzowując, chodziło mi o podanie przykładu choćby analizy „specyficzności umysłu Hannibala”.

&lt;&lt; Owszem widzimy i chcemy prosić, abyś jeszcze trochę rozwinął zagadnienie, bo wydaje się dla nas interesujące.&gt;&gt; Wybacz, ale nie będę się bawić w prowadzenie na forum wielkich analiz struktur dzieła filmowego, gdyż jest to zajęcie zbyt czasochłonne (i wykluczające podzielność uwagi, gdy zwykły post można napisać w trakcie wykonywania też innych czynności). Chciałem przede wszystkim uwrażliwić cię na konieczność (i prawidłowość) wymogu „realizmu” u postaci, w przypadkach, gdy rzeczywiście chcemy mówić o analizie psychologicznej. Albo mamy wrażenie analizy faktycznych indywiduów, albo cała ta analiza to zwykła mrzonka, fikcja odnosząca się do bezładnego opisu, która niczego w zasadzie nam powiedzieć nie może (ot, nie może powiedzieć nic o nas samych, nie może choćby skłonić do tak popularnej refleksji po różnych seansach, w stylu: „co to znaczy być człowiekiem?”, „czym są zasady etyczne?”, „jaki jest cel naszych żywotów?”, „jaka jest nasza prawdziwa natura?” itd.).

ocenił(a) serial na 9
jadowity69

"Ta twoja wypowiedź jest tylko kolejnym potwierdzeniem tezy o tym, że o gustach się dyskutuje."
Tak, właśnie dyskutujemy, bo zostałem do tego po części zobligowany argumentując moją wcześniejszą wypowiedź. Ja w pierwszej swojej wypowiedzi podzieliłem się moimi odczuciami, ale nie w celu dyskutowania nad nimi, tylko dla samego podkreślenia, że nad takimi elementami jak muzyka, scenografia, kreacje warto również się skupić, bo dopiero całokształt tworzy dzieło.


"Czyli po prostu powiedziałeś osobie, z którą dyskutowałeś, że się nie zna (i wyciągając niebagatelnie rozdmuchane wnioski o jej „nierozeznaniu w temacie”, „byciu początkującym w kinie”), bo nie docenia tego samego co ty."
Absolutnie nie było to moim zamiarem. Nie zapominajmy jednak, że to forum filmowe i jeśli ktoś chce oceniać filmy przy okazji dyskutując o tym z użytkownikami, powinien posiąść jakieś doświadczenie jak i znać samą teorię. Nie mam zamiaru wytykać komukolwiek braku wiedzy, bo sam ekspertem nie jestem, a i dyskutując czy to bezpośrednio, czy poprzez forum sam się wiele uczę, ale jeśli ktoś publikuje swoją ocenę liczę na to, że będzie ona poprzedzona jakimś rozeznaniem, a nie własnym "widzi mi się", a przynajmniej, że autor będzie gotowy jej bronić merytorycznymi argumentami, a nie doszukiwać się konfliktu.
Obecnie jednak w Tobie widzę godnego współrozmówcę niż w autorze, który zasłonił się Twoimi umiejętnościami, choć sam chętniej poznałbym jego zdanie. Bez urazy.

"Zatem doprecyzowując, chodziło mi o podanie przykładu choćby analizy „specyficzności umysłu Hannibala”. "
Mam wrażenie, że cały serial jest jedną wielką analizą. Nie dostajemy jej na tacy, lecz ukrytą w scenach zbrodni, dialogach, czy nawet muzyce, o czym piszę w temacie o muzyce w serialu (kilka tematów niżej). Znajdziesz w nim mój przykład.
Hannibal, choć to jedynie postać literacka, byłby "białym krukiem" psychologii, gdyby tylko istniał.

"Kryteria to jedno, osoba rozstrzygająca to drugie. Przypuszczam, że gdybyś zdawał u dwóch różnych od siebie egzaminatorów, mogliby oni inaczej ocenić te same aspekty twoich umiejętności jeździeckich. Czynników wpływających na ocenę jest od groma, i zdziwiłbyś się jak bardzo czasami ocena jest przypadkowa (mimo określonych reguł), taka już ludzka natura."
W 100% się zgadzam, dlatego też napisałem, że w ocenie opinia również odgrywa rolę, ale nie jest jedynym wyznacznikiem. Ujmując prościej: Nie uważasz, że opinia jest subiektywna, a ocena subiektywno-obiektywna?

"Chciałem przede wszystkim uwrażliwić cię na konieczność (i prawidłowość) wymogu „realizmu” u postaci, w przypadkach, gdy rzeczywiście chcemy mówić o analizie psychologicznej. Albo mamy wrażenie analizy faktycznych indywiduów, albo cała ta analiza to zwykła mrzonka, fikcja odnosząca się do bezładnego opisu, która niczego w zasadzie nam powiedzieć nie może (ot, nie może powiedzieć nic o nas samych, nie może choćby skłonić do tak popularnej refleksji po różnych seansach, w stylu: „co to znaczy być człowiekiem?”, „czym są zasady etyczne?”, „jaki jest cel naszych żywotów?”, „jaka jest nasza prawdziwa natura?” itd.)."
Czyli uważasz, że analiza fikcyjnych bohaterów jest bezowocna? Oglądając serial mniej realizmu widzę np. w wykonywaniu zbrodni, niż w samym zachowaniu bohaterów (no może poza śledczymi- ich ślepota jest kompletnie nierealistyczna, dlatego też nie widzę w nich godnych "obiektów" do analizy). Fikcja literacka w dużej mierze poprzedzona realnymi doświadczeniami stąd też widzę potencjał w analizowaniu fikcyjnych bohaterów, bo nawet gdyby brakowało w nich realizmu (choć Lectera, czy Grahama nie uważam za tego przykład), ich analiza odnosiłaby się do rzeczywistości. Może w takim razie nie można byłoby mówić o analizie psychologicznej, lecz o analizie literackiej, ale czy pierwsza nie tyczy dotyka drugiej?




ocenił(a) serial na 5
SignoreMichavelli

&lt;&lt;nad takimi elementami jak muzyka, scenografia, kreacje warto również się skupić, bo dopiero całokształt tworzy dzieło.&gt;&gt; Owszem, ale taka uwaga nie może stanowić odpowiedzi na zarzut o fabularną niewydolność produkcji. Cóż z tego, że karoseria mojego pojazdu jest niby niepowtarzalnej barwy i świetnie się błyszczy, jak mi silnik nie działa?

&lt;&lt;Absolutnie nie było to moim zamiarem. Nie zapominajmy jednak, że to forum filmowe i jeśli ktoś chce oceniać filmy przy okazji dyskutując o tym z użytkownikami, powinien posiąść jakieś doświadczenie jak i znać samą teorię.&gt;&gt; Myślę, że przesadzasz z nabywaniem jakichś „teorii”. Nie widzę sensu w stwarzaniu na fw sztucznej, quasi-akademickiej, hermetycznej atmosfery.

&lt;&lt;Mam wrażenie, że cały serial jest jedną wielką analizą. Nie dostajemy jej na tacy, lecz ukrytą w scenach zbrodni, dialogach, czy nawet muzyce, o czym piszę w temacie o muzyce w serialu (kilka tematów niżej). Znajdziesz w nim mój przykład.&gt;&gt; Czyli nadal nie podałeś mi żadnego konkretu, mogącego przemawiać za tezą o jakiejś „analizie”. Napisałeś tylko: &lt;&lt;nie jest podany na tacy&gt;&gt;, no super, ale to nie argument.

&lt;&lt;Ujmując prościej: Nie uważasz, że opinia jest subiektywna, a ocena subiektywno-obiektywna?&gt;&gt;
Cały ten twój podział uważam za bezsensowny. Opinia również może być, jakbyś to napisał „subiektywno-obiektywna”, gdy konstruuje się ją wedle rzekomych „procedur”.

&lt;&lt;Czyli uważasz, że analiza fikcyjnych bohaterów jest bezowocna?&gt;&gt; Nie. Przeczytaj jeszcze raz, co napisałem w fragmencie, do którego się odnosisz. Analiza bohaterów jest fikcyjnych jest sensowna wtedy, gdy odnosimy wrażenie, że mamy do czynienia z rzeczywistymi ludźmi.

&lt;&lt;Oglądając serial mniej realizmu widzę np. w wykonywaniu zbrodni, niż w samym zachowaniu bohaterów (no może poza śledczymi- ich ślepota jest kompletnie nierealistyczna, dlatego też nie widzę w nich godnych "obiektów" do analizy).&gt;&gt; „Wykonywanie zbrodni” to przecież jeden z przykładów zachowania bohaterów. Intencje tych morderców też są zazwyczaj śmieszne. Plus ślepota bohaterów, o której sam mówiłeś. Plus np. „niewidzialność” Hannibala. Plus „super-zdolność” Willa. Plus…

&lt;&lt;Fikcja literacka w dużej mierze poprzedzona realnymi doświadczeniami stąd też widzę potencjał w analizowaniu fikcyjnych bohaterów,&gt;&gt; A ja temu nie przeczę, moja poprzednia wypowiedź również nie neguje tego stwierdzenia.

&lt;&lt;Może w takim razie nie można byłoby mówić o analizie psychologicznej, lecz o analizie literackiej, ale czy pierwsza nie tyczy dotyka drugiej?&gt;&gt; Cokolwiek rozumiesz przez „analizę literacką” (zwłaszcza, że w takim przypadku nie mówimy już tak czy siak, o całokształcie produkcji, lecz tylko o jej scenariuszu), ta „analiza literacka” nie musi wychodzić poza tekst (o ile w ogóle wychodzi – to jednak temat na zupełnie inną dyskusję). Utrzymuję też cały czas, że „analiza psychologiczna” ma sens, gdy odnosi się do postaci, które do złudzenia przypominają żywe osoby, a nie biją prosto w oczy pustotą opisów tych osób-modeli.

michal936

,, Używanie terminów, których znaczenia nie rozumiesz świadczy o tym, że to ty próbujesz błyszczeć, tyle tylko, że efekt wychodzi matowy.

Twoje użycie - "największym widowiskiem w roku" faktycznie zabłyszczało...:)

ocenił(a) serial na 9
stefan.

dobrze to ująłeś, bo ten serial w założeniach ma być właśnie "pokazem zboczonego fetyszu", nie kryminałem. do jednych to trafia, do innych nie, ale nie ma sensu się o to kłócić bo drugiej strony nikt nie przekona.

michal936

Proponuję popracować nad ortografią i stylem wypowiedzi. Ponadto warto przypomnieć, że FILMWEB nie jest miejscem stworzonym dla frustratów pchanych wewnętrzną potrzebą wylewania negatywnych i nieskładnych emocji na "dowolny zadany temat". Jeżeli krytykujemy, róbmy to kulturalnie i z sensem.

Pozdrawiam,
B.

PS Mam nadzieję, że na Godzilli się nie zawiedziesz. Powinna dogodzić gustom.

WendingoLover

Tak jestem frustratem, bo wykazuje bzdury w fabule. Do tego nie znam się na kinie, ponieważ chce obejrzeć Godzille, która według krytyków ma być największym widowiskiem w roku. A skoro moja ortografia i składnia jednak spowodowała, że piszemy to chyba nie jest tak źle. Ja nie piszę w wątkach, których twórcy w mojej ocenie muszą ,,pracować nad stylem wypowiedzi,, wiec przełknij mojego posta i ocenę, nie każdy musi fascynować się trupem w szopie.

ocenił(a) serial na 2
michal936

Za to WendingoLover wcale a wcale frustratem nie jest :D

kelas_aina

Nie sądzę. Raczej osobie, która odgrywa się za dyskusję w innym wątku i znów pluje jadem, bliżej jest do bycia frustratem. Raczej, bo przecież nie mam monopolu na nieomylność, tak zakładam... Nie chcę znów się z Tobą sprzeczać o rzeczy bez znaczenia, zwłaszcza że mieliśmy okazję wymienić opinie o serialu (Ty dorzuciłeś parę o mnie). Zabrakło Ci wówczas cierpliwości, nie wywołujmy wilka z lasu, bo może znów jej nie starczyć.

Pozdrawiam. ;)

ocenił(a) serial na 2
WendingoLover

Wendigo, już Ci kilka osób napisało coś na Twój temat. Odwal się.

kelas_aina

Ależ to nic złego! Cenię każde sensowne zdanie na mój temat, staram się szanować opinie personalne, ba! Zawsze można się czegoś nauczyć, "dotknąć" nowego punktu widzenia.
Z takim podejściem mam przynajmniej gwarancję, że nie wystawię sobie publicznie świadectwa niedojrzałości. Chyba lepsze to, niż złośliwostki, tupanie nóżką, obrażanie się i chroniczna obawa przed opresywnymi zakusami "dyskutantów", nieprawdaż?

Współczuję i życzę słonecznego dnia.

ocenił(a) serial na 5
WendingoLover

I to napisał człowiek, którego post wypełniony jest jedynie argumentem ad personam. Nie ma w twojej wypowiedzi żadnej treści, poza bólem zadu, oraz atakiem na autora tematu (którego krytyka jest merytoryczna). Atrybutem każdego forum jest możliwość przedstawienia swojej opinii, niezależnie od tego, czy jest ona nacechowana negatywnie, czy pozytywnie.

jadowity69

Nie dostrzegasz w moim poście treści. Pozwól, proszę - wytłumaczę w paru prostych i użytych zgodnie z przeznaczeniem wyrazach, co chciałem powiedzieć. Tym bardziej, że częściowo mogłoby się to odnosić do Ciebie, jako dumnego reprezentanta buszujących po forach band wściekłych szkodników. Jesteście jak amazońskie piranie, czujecie "krew" nosem, atakujecie w grupach i ani Wam w głowie kultura (której rzekomo "bronicie", obrażając wszystko i wszystkich wokół). Gryźć tylko i kotłować się w wodzie do kostek potraficie, mlaskać i trawić grubiańsko, a w lustrze nędza i małość.
Nie wątpię, że zaraz zatopisz zęby w którymś z mych mniej fortunnie wyklepanych zdań, o nie. Jeśli poczujesz się wtedy lepiej, nie krępuj się, jak mawiali: "czyń swoją powinność". Miłe i zdrowe, gdy mamy możność robienia tego, co potrafimy najlepiej.

Lekceważące traktowanie ortografii i abnegacja stylistyczna nie dość, że fatalnie świadczy o kompetencjach językowych autora wypowiedzi, to zwyczajnie zaśmieca forum, które podobnie jak "michal936" zwykłem traktować poważnie, nie jako uliczny panel dyskusyjny buntowniczych gimnazjalistów. I tu dotykamy kwestii drugiej - może Twe bystre oczy przegapiły niektóre fragmenty tekstu kolegi od którego wszystko się zaczęło, być też może, że nie spojrzałeś na następne, żwawo wypełzające spod młodych (stawiam) paluszków. Nasz dobry dzikus nie uznaje i nie szanuje innych opinii, atakuje nawet spostrzeżenia na temat scenografii, próbuje pouczać, udziela rad. Ponadto, sugeruje czytelnie niezbyt przyjemny obraz potencjalnego widza wystawiającego Hannibalowi wysoką notę - lubującego się we "flakach", głupiej fabule, "pokazach zboczonego fetyszu", etc, etc. Przedstawianie opinii o dziele - doskonale. Inwektywy wysnuwane z prywatnych opinii i niekulturalna maniera prowadzenia dyskusji - zdecydowane veto.

WendingoLover

Niepowetowaną stratą czasu byłoby szczegółowe udowadnianie, jak bardzo niemerytoryczna jest krytyka kolegi. Pozwolę sobie odnotować garść (a może garstkę?) punktów. Przełknąć da się, jak podły trunek, święte oburzenie na fantazyjny charakter badanych przez BAU morderstw. Jeżeli nie dostrzeże się motywacji twórców, o której otwarcie mówią, mianowicie chęci ukazania zbrodni szokujących, niecodziennych, ujętych w konceptualną i wysmakowaną estetycznie ('gustibus...') formę, to można faktycznie zawieść się okrutnie. Przełknąć nie tak trudno zarzut braku logiki, choć w tej materii miejsca na polemikę sporo. Pozostają w sprzeczności z jakkolwiek pojętą argumentacją merytoryczną teza o "parodii podrzędnych kryminałów", z całym (z lekka mówiąc) prymitywnym i nieprzemyślanym zestawieniem zbrodni i pocącego się Willa, stwierdzenia z gatunku "serial dla ludzi (...)", "pokaz zboczonego fetyszu", "nic, co by nie dało się przewidzieć".

Wytknąłeś mi argument ad personam broniąc kogoś, kto ucieka się do złośliwych i niczym niepopartych ataków na rozmówcę (patrz: "czy aż takie emocje (...)", etc), sam robisz to, ganiąc innego użytkownika za "quasi-artystyczny bełkot" i demaskując domniemaną "niemoc intelektualną". Nieładnie.
Proszę o wybaczenie, ale w porównaniu z wyżej zaobserwowanymi tworami płodnej fantazji i gniecionego przez demony jakoweś pełznącego ego nie mogę zgodzić się z Twoją oceną mojej uwagi do 'michala936'. Wierzę, że sprezentowałem Ci wystarczające wyjaśnienia.

Pozdrawiam serdecznie!

ocenił(a) serial na 5
WendingoLover

&lt;&lt;Tym bardziej, że częściowo mogłoby się to odnosić do Ciebie, jako dumnego reprezentanta buszujących po forach band wściekłych szkodników.&gt;&gt; Zatem „wściekłym szkodnikiem” jest każda osoba, która ośmieli się podważyć przekonanie o doskonałości konkretnej produkcji?

&lt;&lt;Nie wątpię, że zaraz zatopisz zęby w którymś z mych mniej fortunnie wyklepanych zdań, o nie. Jeśli poczujesz się wtedy lepiej, nie krępuj się, jak mawiali: "czyń swoją powinność". Miłe i zdrowe, gdy mamy możność robienia tego, co potrafimy najlepiej.&gt;&gt; Bezpośrednie odnoszenie się do treści wypowiedzi oponenta, jest podstawą rzeczowej dyskusji, o tym wiemy. W ten sposób najłatwiej również obnażyć sprzeczności, kulejące rozumowania, czy zwyczajny bełkot, którego można się dopatrzyć nieraz w wypowiedziach ich autorów. Swoją drogą, tutaj możemy przy okazji zauważyć bardzo ciekawe zjawisko. Jak napisałeś, ja czerpię przyjemność z „zatapiania kłów” w materiale pierwotnym, ty zaś czerpiesz przyjemność z możliwości wystawienia mi (czy też jakbyś mógł pogardliwie ująć „mnie podobnym”) psychoanalitycznej opinii. Zatem i ja łechtam sobie moje ego, i ty łechtasz swoje ego, bo czytasz oraz odpowiednio komentujesz moje łechtanie, stawiając swoją osobę o wiele wyżej. Innymi słowy: ja mam się czuć wyższy/lepszy z racji wystawienia krytycznego komentarza, ty zaś także czujesz się wyższy/lepszy, z racji stwierdzenia mojego poczucia wyższości (z racji krytycznego komentarza o krytycznym komentarzu). Profit, wszyscy są zadowoleni! :-)
&lt;&lt;I tu dotykamy kwestii drugiej - może Twe bystre oczy przegapiły niektóre fragmenty tekstu kolegi od którego wszystko się zaczęło, być też może, że nie spojrzałeś na następne, żwawo wypełzające spod młodych (stawiam) paluszków.&gt;&gt; Bardzo możliwe. Wydaje mi się jednak, że te (przynajmniej po części) ataki, są raczej obroną. Dlaczego? Napisałem poniżej. // teraz natomiast widzę już uzasadnienie w twoim drugim poście, szkoda, że wcześniej go nie przytoczyłeś//

&lt;&lt;Nasz dobry dzikus nie uznaje i nie szanuje innych opinii, atakuje nawet spostrzeżenia na temat scenografii, próbuje pouczać, udziela rad.&gt;&gt; Widzisz, dotknęliśmy tutaj sedna mojej i twojej reakcji. Kultura wypowiedzi. Jak dla mnie, to właśnie psychofani, ślepo zapatrzeni w jakąś produkcję, najczęściej uciekają się do pouczania, czy pogardzania czyjąś negatywną opinią, bo ktoś odważył się powiedzieć coś zupełnie innego, nieraz dość trafnego. Najczęstszy argumentem jaki się pojawia (inaczej: najczęściej przeze mnie spotykany), brzmi następująco: „Nie rozumiesz tego serialu, bo on taki złożony, wielka analiza człowieczeństwa, wielka psychologia, nie żadna papka komercyjna itd.”. A to zwyczajna bzdura. „Hannibal” jest zwykłą produkcją rozrywkową, której celem jest zabawienie widza, dostarczenie mu (względnie) przyjemnych wrażeń. Oczywiście nie zaprzeczam całkowicie możliwej głębi w tym serialu (nie zabraniam też ludziom zabawy w przeróżne interpretacje, każdy ma do tego pełne prawo, na zdrowie!), jednakże niesamowicie irytujące są apoteozy psychofanów, deprecjonujących wszystkich innych ludzi, i przy tym wychwalających samych siebie, wznoszących się pod niebiosa, rzekomych wyżyn „intelektualnych”. [Co innego gdy ktoś merytorycznie broni serialu, jak ty, w ostatnim swoim poście.]

&lt;&lt;Przedstawianie opinii o dziele - doskonale. Inwektywy wysnuwane z prywatnych opinii i niekulturalna maniera prowadzenia dyskusji - zdecydowane veto&gt;&gt; Zgoda, masz w pełni rację. Nie łapię tylko, dlaczego każdy negatywny temat(podparty określonymi argumentami ) z góry określa się jako spam/śmietnik. Oczywiście rozmijamy się trochę co do oceny jakości treści argumentacyjnej autora tematu, więc rozumiem dlaczego dla ciebie może być to śmietnik.

&lt;&lt;sam robisz to, ganiąc innego użytkownika za "quasi-artystyczny bełkot" i demaskując domniemaną "niemoc intelektualną"&gt;&gt;
Nie uważam, by był to atak niczym niepoparty. Referowałem bezpośrednio do fragmentu wypowiedzi autora, gdzie tenże zamiast podać konkretne argumenty, wykręca się, ucieka do rzekomego „artystycznego niedopowiedzenia”, no błagam. :-)

Również pozdrawiam! :)

jadowity69

"What a piece of work is a man" ;) Przepraszam za ton może nieco zbyt ostry wczoraj, sporo było niejasności, teraz mogę jeno przyklasnąć zrozumieniu i cieszyć się z sensownej odpowiedzi. Nie ma potrzeby, bym komentował każdy akapit, bo nie widzę poważniejszych kwestii spornych. Liczę na dyskusję w przyszłości, Bóg da - w temacie przyjemniejszym i ciekawszym. ;)

WendingoLover

Widzisz zauważyłem pewną zależność na tym i podobnych forach. Mianowicie czytając posty różnych ludzi można zobaczyć pewną systematyczność- jeżeli ktoś ma inne zdanie należy najpierw: a) wypomnieć stylistykę b) zwrócić uwagę na błędy
c) obrzucić gównem (w zależności od poziomu: artystycznym, lub po prostu gównem) d) stwierdzić że rozmówca jest z gimnazjum, lub bardzo młody
Gratuluje ty mnie obrzuciłeś artystycznym, jednak dalej należysz do właśnie takiej grupy użytkowników. No ale ok odeprę, lub wyjaśnię wszystkie twoje zarzuty.

a) może zdarza mi się popełnić błędy stylistyczne, ok zgoda gdzieś tam źle postawie przecinek, lub zmienię szyk zdania. Nie poprawiam tego z braku czasu, o tym później
b) czasem napiszę ,,nie,, osobno z czasownikiem lub razem, wiem o tym podobnie jak ty wiesz, że jest tu autokorekta podkreślająca takie błędne wyrazy.Świadczy to jedynie o tym, że to ignoruje, nie zwracam zbytnio uwagi.
c) robisz wszytko co w twojej mocy, aby jak najładniej, a zarazem najmocniej skrytykować rozmówce ( wstawki z łaciny, operowanie językiem typowo redaktorskim). Ma być ładnie i krytycznie,a wychodzi jakbym pisał z rektorem uczelni humanistycznej. Przypominam, że jesteśmy na forum internetowym.
d) bliżej mi do 30 niż do gimnazjum, zapewniam.

Podsumowując traktuje to forum, jako rozrywkę. Piszę z obcymi ludźmi którzy nie maja większego znaczenie w moim teraźniejszym i przyszłym życiu, wymieniam myli spostrzeżenia. Jednym słowem są to luźne rozmowy.
Więc wybacz ale mało mnie rusza to, że taki człowiek jak ty, zakładam, że samotny- krytykuje coś w moim temacie co nie tyczy się samej treści.
Napiszę teraz dlaczego samotny, a wiec ja mam własną rodzinę, żonę malutkie dziecko, pracuje. Jednym słowem, zwykły facet ze mnie ( no może oprócz rodzaju wykonywanej pracy).Po prostu nie mam czasu na elokwencję i artyzm na forum internetowym. I jak czytam takie posty jak twoje to zdaję sobie sprawę z kim mam do czynienia. W mojej ocenie jesteś gościem w średnim wieku, bez kobiety z wyższym wykształceniem o niespełnionych ambicjach. Z uwagi na brak towarzyszki i znajomych siedzisz na tym forum piszesz do ludzi te duperele, lub jak wolisz zarzucasz swoim intelektualnym bełkotem, i jest to sposób na odreagowanie od środowiska, które cie nie lubi jak mniemam, bo nie wyobrażam sobie mieć za znajomego, czy kolegę w pracy takiego bufona który nawet na śmiesznym forum próbuje się popisać kunsztem literackim i intelektem, pewnie w towarzystwie zachowujesz jeszcze gorzej. Jak znam życie to wszystko to jest efektem frustracji wynikającej z odrzucenia przez ludzi do których chciałbyś przynależeć, a oni po prostu podobnie jak ja unikają takich baranów jak ty.
Teraz cię obraziłem, możesz zacząć się skarżyć.

michal936

Doskonałe! Bawisz, ale nie potrafisz obrazić, nie obawiaj się, skarżyć się bynajmniej nie mam zamiaru. Z przyjemnością odniosę się do Twojej wypowiedzi, a zwłaszcza do chałupniczą metodą skleconej "notki gatunkowej", rzekomo będącej (w zamyśle autora) wierną charakterystyką takiego nieszczęśliwego i niespełnionego ptaszka jak ja. Zacznijmy od spraw stylistycznych.

1) Primo, stawianie przecinka w nieodpowiednim miejscu nie jest błędem stylistycznym, tylko interpunkcyjnym, a zmiana szyku zdania - nie zawsze. Secundo, dla ignorowania zasad poprawności językowej i dla wspomnianej w mym wcześniejszym poście abnegacji stylistycznej nie ma usprawiedliwienia w "braku czasu", nie rozgrzesza także medium - decydując się na wystąpienie publiczne winniśmy dbać o szeroko pojętą kulturę wypowiedzi, przynajmniej w elementarnym zakresie. Forum internetowe nie jest, jak dla mnie, autonomiczną, wyjętą spod prawa 'ziemią niczyją', gdzie określone normy społeczne przestają obowiązywać.

Być może przywiązany jestem do cokolwiek 'romantycznego' pojęcia komunikacji, i nie mam wielkiego doświadczenia w wypowiadaniu się na wirtualnych forach (ostatnią moją aktywność przed kilkoma postami zamieszczonymi tu, w wątkach poświęconych "Hannibalowi", datuję na 3 lata wstecz, na innym zupełnie portalu), ale wciąż - czy gorsze oczekiwanie kultury, czy jej brak? Właściwie, ja mogę tylko ubolewać, przynajmniej oszczędzone jest mi poczucie wstydu. Spostrzegłeś ciąg reakcji dyskutantów na "tym i podobnych forach", lecz czy przez głowę przemknęła Ci myśl, że Ty sam określony odbiór i mylne szacowanie wieku prowokujesz chaotycznym i niechlujnym sposobem pisania, agresją (o której pisałem 'jadowitemu69'), brakiem kultury, brakiem szacunku i zacietrzewieniem? Zależność aż kłuje w oczy.

2) Kwestia mojego stylu 'pisywania'. Zapewniam, nie robię "wszystkiego co w mojej mocy", by pisać "ładnie". Nie mam ambicji artystycznych ubierając spostrzeżenia i przemyślenia w słowa. Ta maniera stylistyczna jest mi najbliższa, i nie zamierzam z niej rezygnować tylko dlatego, że część odbiorców uzna me marne fragmenty za "intelektualny bełkot". "Intelektualny bełkot" to nic innego, jak recepcja zbyt skomplikowanego komunikatu przez nieprzystosowany aparat ludzki. I nic godnego uwagi.
Nie obrzucam nikogo fekaliami, to dobre dla szympansów. Dotknąć wypada tu kwestii smaku. Dla mnie zachowanie poprawności, kultury wypowiedzi jest właśnie kwestią smaku. Twój (wybacz mi) fatalny i niedojrzały styl, beznadziejnie wojownicza postawa w trakcie rozwijającej się dyskusji, oraz twoje niemerytoryczne tezy o serialu i widzach wymusiły na mnie reakcję. Jak już wspominałem, na tym forum goszczę od nieledwie tygodnia, po bardzo długim okresie zupełnego 'milczenia' w tunelach internetu. W porównaniu z innymi szanownymi użytkownikami mogę wydawać się przewrażliwiony, ale sprawiasz, że czuję się jak święty Szczepan pod gradem polnych, wulgarnie szarych kamieni. ;)

michal936

3) Twoje założenia. Pomyliłeś się, nie zaliczywszy choćby jednego trafienia. Nie mam potrzeby udowadniania sobie, innym a muzom wartości mego żywota na "śmiesznym forum", dość powiedzieć, że zapewne przelicytowałeś mój wiek dwukrotnie. Samo to punkt wyjścia wniosków błędnym czyni, wyprowadzony wywód - absurdalnym. Błąd, błąd! Ryzykowna wycieczka, gdy tak znacznie pomylić da się, jednocześnie odrzucając tarczę.

Starałeś się powiedzieć coś o mnie, odkryć ukrytego za ekranem komputera samotnego czterdziestolatka, lubującego się w "intelektualnym bełkocie", niespełnionego życiowo, zakompleksionego człowieczka. Być może fantazja podpowiadała Ci obrazek impotenta i jąkały? Doceniam starania, nawet jeśli nie zrodziły niczego poza stereotypową fikcją, i odwdzięczę się czymś, co może okazać się przydatne. ;) Nie chcę snuć domysłów, pozwól że oprę się na Twoich słowach.

Mówiąc o dziecku i żonie próbujesz nadać sobie wyraźny rys dojrzałości. Widocznie sugestia młodego wieku i (wybacz) niekompetencji komunikacyjnych, tudzież intelektualnych musiała zaboleć. Wspominasz o "rodzaju wykonywanej pracy" jako o czymś wykraczającym poza wizerunek "zwykłego faceta", przydajesz sobie wyższą i poważniejszą rangę. Czy jest to konieczne, na forum internetowym? Czy tylko tak da się zademonstrować własną wartość? Ktoś odwołujący się od razu do kwestii fundamentalnych - rodziny, zawodu - obnaża pustkę wewnętrzną, słabości będące odbiciem ograniczonych horyzontów myślowych, wewnętrznego poczucia niższości.
Zaobserwować można również "obsesję na punkcie grupy". Nieustannie operujesz słowami takimi jak "oni", "ich", "towarzystwo", "środowisko", "odrzucenie przez ludzi". Cecha jednostki przeciętnej, która podrażniona momentalnie odwołuje się do instynktu stadnego. Zgodnie z mechanizmem przeniesienia, identyfikujesz ze mną cechy budzące w jednostkach mocno związanych z etosem grupowym dystans, lęk, złość, agresję. 'Cechy' przypisywane mi (samotność, elokwencja, rzekomy artyzm i próby intelektualnego szachowania rozmówców, brak życia towarzyskiego, brak życia seksualnego) sytuują Cię na pozycji osoby o przeciętnej inteligencji, przeciętnych ambicjach, silnym uzależnieniu od opinii społecznej, konserwatywnym światopoglądzie, etc. Jesteś jednym z tych ludzi, którzy nie wyobrażają sobie życia bez przynależności do określonej grupy, czujących bojaźń przed indywidualizmem (jednocześnie ulegającym pokusie udawania indywidualizmu, na przekór brakom predyspozycji).

Skoro nie masz czasu nawet na dbałość o język wypowiedzi, skoro unikasz takowych jak ja "baranów", idź w pokoju. Zastanawia mnie jeszcze jedno, ale tylko na cieniutkim marginesie - moje fantastyczne alter ego pisze, bo musi odreagować odrzucenie, niespełnienie, niechęć. Napisałem mniej od Ciebie w wątku owym, i Maryja Panna mi świadkiem (sic!), nie tak jak Ty zajadle i nie z podziwu godną werwą, z powodów zupełnie innych niż insynuowane wyżej. Ale Ty, co odreagowujesz, mój drogi, zamiast spędzać czas z rodziną?

Pozdrawiam! A.

WendingoLover

Widzisz myślisz, że w jakikolwiek sposób jesteś w stanie wyprowadzić mnie z równowagi, szanse marne. Rozmowa z tobą nie ma najmniejszego sensu, szczerze mówiąc nie specjalnie ma się ochotę czytać nawet twoje posty. Wszystko interpretujesz błędnie, każdy argument rozmówcy starasz się przekierować na tor którego nie ma np. pisząc o rodzinie przez myśl mi nie przeszło, że w ten sposób mogę nadać sobie powagi czy tym bardziej wieku, dla mnie to jest tak naturalne jak oddychanie i miało na celu wytłumaczenie braku czasu, kłania się czytanie ze zrozumieniem.
Łatwo cię przejrzeć, mianowicie odniosłeś się prawie wszystkich wytyków osobowości jakie wysunąłem, jednak nie widzę żadnego komentarza co do odrzucenia przez otoczenie, czy braku- potocznie mówiąc drugiej połowy. Czytając twoje posty wyraźnie widać systematyczność, a tu czarna dziura. Dziwne jak na tak dokładnego człowieka. I to jest właśnie twój najsłabszy punkt w zbroi i natłoku słów za którymi się schowałeś. Do tego ta krytyka przynależności do grupy, socjologia jest ci obca? czyżby wychowywały cie wcześniej wspomniane szympanse, współczesny Tarzan? (nie staram się obrazić nikogo z twoich bliskich) Odpowiedziałeś na wszystko, lecz tematy bolesne, smutne zostały pominięte, wyparte. Jedyne co możesz mi odpisać to,, nie będę na forum opowiadał o swoim życiu,, tyle tylko, że po swojemu ( intelektualny bełkot). Więc reasumując w mojej ocenie jesteś po prostu samotnym, sfrustrowanym człowiekiem, głównie z własnej winy, a takie rozmowy jak te na krótką chwile podnoszą ci samoocenę, jednak rzeczywistości nie zmienią. Do tego z każdym postem coraz dalej wpadasz w pułapkę własnych słów. Jestem strasznym prostakiem na którego poświęcasz tyle czasu? bardzo mocno uwiarygadnia to moją teorie. Dalsza rozmowa nie ma sensu, zalejesz mnie znowu małym referatem o niczym, którego nie będzie chciało mi się przeczytać z uwagi na twój mało atrakcyjny styl pisania. Mogę nawet dla świętego spokoju przyznać ci racje w tym co tam sobie chcesz, wiem, że poprawi ci to humor, a mi i tak nie ubędzie, może nawet zostanie mi to policzone jako dobry uczynek. Nie musisz czuć się zobowiązany do odpisywania.

michal936

Kłania się czytanie ze zrozumieniem - ciekawe komu? Proponuję ponowną, dokładniejszą lekturę.

Czy wszystko robimy świadomie? Wysuwam hipotezę o motywacji działań, która wcale nie musi być uświadomiona. Nie jestem schizofrenikiem, bardzo wyraźnie widzę, że rodziną tłumaczysz brak czasu. Inna sprawa to powód, dla którego o niej wspominasz w rozmowie z obcymi, dlaczego jest to naturalne jak oddychanie? Food for thought.

Bolesne nie są chybione domniemania, tylko to, że nie zauważasz odniesień we wcześniejszych postach. Bolesne jest to, że muszę sam siebie cytować. Kolejność przypadkowa:
"moje fantastyczne alter ego pisze, bo musi odreagować odrzucenie, niespełnienie, niechęć"
"cechy przypisywane mi (samotność (...) brak życia towarzyskiego, brak życia seksualnego.)"
"starałeś się (...) odkryć ukrytego za komputerem samotnego czterdziestolatka, niespełnionego życiowo, zakompleksionego człowieczka" ITD.
Zaręczam, że to nie wszystko. Z szerokim uśmiechem mogłem wszystkiemu szczerze zaprzeczyć, by później nawiązywać po kolei do każdej kwestii, z zauważoną przez Ciebie dokładnością. Czego nie wspomniałem, na bogów? Mam Ci opowiedzieć o mojej bliskiej rodzinie, o mojej miłości, o "krewnych i znajomych królika" z detalami? Zauważ, proszę, że odnoszę się do wszystkiego oszczędnie, bo, jak rzekłem: "nie ma potrzeby udowadniania". Na tyle cenię cenię drogie mi rzeczy, by nie nurzać ich w błocie forumowej dyskusji. Prywatne sacrum. Nie wydaje Ci się, że gdybyś w istocie miał w którymś z "zapalnych" punktów rację, to starałbym się jak najwięcej powiedzieć, by tylko oddalić "wytyk osobowości", czymkolwiek by nie był? A może zbyt chytra się taka ewentualna strategia wydaje? ;)
Nie każdy jest prostolinijnym facetem. Tylko niech ci prostolinijni nie uzurpują sobie prawa do tworzenia teorii, bo efekt opłakany sterczy i woła o pomstę do niebios.

Odsyłam do wcześniejszej wypowiedzi, nawet jeśli mój styl pisania wcale nie jest atrakcyjny, to warto czytać więcej niż co drugą linijkę, zaćmy się od tego nie można nabawić, "intelektualny bełkot" Cię nie zabije, a moment skupienia i uwagi uchroni przed następną serią nieco... kompromitujących piszącego kwiatków.

Nawet prostak jest na swój sposób zajmujący. Ale nie daje satysfakcji, zwłaszcza kiedy przyznaje rację. Bardziej satysfakcjonujące - rejestrowanie reakcji i sposobów myślenia, nie będę Cię tym zanudzał. Pozwól w tej intencji szczytnej pominąć temat grup, Tarzana, samooceny. Poświęcam Ci nie mniej czasu, niż Ty mnie. Jeżeli to oznacza "wpadanie w pułapkę własnych słów", cóż, co powiedzieć o Tobie? Czyżby własne sidła zacisnęły Ci się na kostce?

WendingoLover

wszystko zgodnie z założeniami, tylko w jaki sposób wydedukowałeś, że poświęcasz mi nie mniej czasu niż ja tobie? wystarczy spojrzeć na ilość wątków i ich obszerność. Tak, tak teraz dowiem się jaki to ty nie jesteś dokładny, rzetelny, szczegółowy itp. Nie będę dalej męczył z tobą tematu. Jesteśmy na różnych poziomach, niestety nie mogę zrównać się z twoim ponieważ w trakcie szybkiego opadania w dół ciągnie mnie na wymioty. Zwykła swobodna wypowiedź na tak lekki temat jak serial tv powoduje, że spinasz się jak agrafka, wręcz podchodzi mi to pod jakąś dewiację seksualną, niezdrowe podniecenie. Widząc powyższe zachowania umocniłem się w przekonaniu, iż mam rację co do twojej osoby. Rozumiem też już dlaczego Hannibal ci się podoba, te wszystkie irracjonalne elementy makabry po prostu wzmacniają twoje proste potrzeby, pragnienia.

Jak już pisałem ,,luźne pisanie,, - też byś potrafił gdyby cię to tak nie podniecało. I na litość Boską przestań już do mnie wypisywać te bzdury bo, aż pod stalking mi to podchodzi. Zboczek

michal936

Tylko czemu, skoro rzekomo się "spinam jak agrafka", w przeciwieństwie do Ciebie nie miotam nieustannie obelgami...? Nie jesteś w stanie mnie obrazić - cokolwiek bezpodstawnie napiszesz o dewiacjach, odrzuceniu, samotności, wychowywaniu przez małpy, Tarzanie, wymiotach, jakkolwiek mnie nie nazwiesz (baran, zboczek), na której osobistej strunie będziesz próbował zagrać, nadal brniesz w zabawne (przynajmniej dla mnie) fantazje i sam się, publicznie, odsłaniasz. Biedaku, szkoda że nie widzisz portretu, który sobie malujesz. Nie do powieszenia na ścianie, i bynajmniej nie tylko o swoich ścianach myślę, nie mogę uwolnić się od przeczucia, że zażenowanie odczuwają również inni, mający nieszczęście czytywać Twe starsze i nowsze posty.

Ja kończę, i skończyłem w zasadzie odnosząc się do Twojej dłuższej odpowiedzi, na samym początku. Śmiech pusty chwyta przy oskarżeniach o 'stalking', sugerowaniu podniecenia seksualnego (?) podczas sprzeczki i "wzmacnianiu potrzeb" (cokolwiek to znaczy) przy oglądaniu serialu telewizyjnego. Śmiech chwyta, gdy się widzi Twoje zaangażowanie, powtarzam: nie mniejsze niż moje, skoro zadałeś sobie trud poprawienia formy wypowiedzi, skoro nowych się imasz inwektyw.

Idź w pokoju, bo przecież do mojego poziomu już się zniżać nie będziesz, na bzdury też dziw, że odpowiadasz.

Pozdrawiam serdecznie!

michal936

PS Zapomniałem dać wyraz zdumieniu! Tekst lepiej przemyślany niż poprzednie, forma bardziej zwarta, błędów mniej nieco, "palce lizać"! A.

ocenił(a) serial na 7
michal936

Dla mnie to żaden kryminał. To jest thriller z pogranicza horroru i jako taki nie wymaga nadzwyczajnych logiczności we wszystkich aspektach, a jeżeli Tobie się nie podoba- nie musisz oglądać...

kazaam18

I nie oglądam, tylko nie wiem po co oglądać coś, co jest nielogiczne, i samemu dobrowolnie karmić się papką bzdur. Gdyby to była kategoria sf to ok, ale nawet jeżeli to ma być thriller czy horror to nie może być zwolniony z logiki. Wystarczy rzucić parę ochłapów mięsa i to Twoim zdaniem wystarczy?

ocenił(a) serial na 7
michal936

A dlaczego nie? Jeśli ktoś nie jest wegetarianinem, to mu nie zaszkodzi...:)))

ocenił(a) serial na 10
michal936

Prawie dałam sie przekonać... PRAWIE.

michal936

A mnie zastanawia inna rzecz. Czy naprawdę aż tak niewiele trzeba, że uznać kogoś za mordercę? Podreślam, że będą spojlery. Ten doktor
Chi coś tam, u którego w szpitalu dla chorych psychicznie kryminalistów siedział Will. Jakie tak naprawdę były przesłanki, że on jest winny wszystkich morderstw? Bo ta główna, na podstawie której go oskarżyli, była tak głupia, że stanowiła właściwie dowód na to, że jest niewinny. Gość, który popełnił tyle przestępstw w tak genialnych sposób, że nie dość, że nie dał się złapać, to jeszcze wrobił w to tego całego Willa, na dodatek tak wiarygodnie, że wszyscy uwierzyli, że to Will jest mordercą, tak nagle zabija w SWOIM WŁASNYM domu funkcjonariusza policji. I oczywiście nikomu nie przychodzi do głowy, że może jednak ktoś go wrobił. Skoro przez tyle czasu robił wszystko, aby go nie złapali i na dodatek odnosił sukces, to po kiego kija miałby teraz zabijać w tak debilny sposób? I jeszcze to, co "przez przypadek" znaleźli w jego domu. Na bank tak sprytny morderca po prostu zostawił dowody, żeby nie musieli szukać. Przecież to śmierdzi na kilometr.

ocenił(a) serial na 7
zuzanna_90

Też SPOILER!
Niezupełnie. Zauważ, że Jack Crawford wydał polecenie, by agenci FBI weszli jednocześnie do domów Lectera i Chiltona. Lecter wiedział już wcześniej , co się kroi i przygotował się na to. Gdy Chiltona nie było w domu, wszystko zorganizował. Uśpił Chiltona tuż przed wejściem agentów. Tamtych zabił jako m.in. dowód winy Chiltona. Chilton wiedział, że mając marne szanse na udowodnienie niewinności musi uciec. Przecież Willowi też nikt nie wierzył. A Chilton tym bardziej wydał się podejrzany, że miał związek ze sprawą Miriam, co nie dotyczyło Willa i Lectera, bo wtedy jeszcze nie brali w tym udziału...

kazaam18

Ale przecież ja doskonale wiem, że to Hannibal go wrobił i nie o tym piszę. Czepiam się jednej, ale moim zdaniem dość istotnej rzeczy. Dlaczego nikomu nie wydało się podejrzane, że morderca, który wodził za nos FBI przed dość długi czas (m.in. wrabiając Willa), nagle popełnia zbrodnię w taki sposób, żeby nie było najmniejszych wątpliwości, że to on? Dlaczego taki super sprytny rozpruwacz, czy jak go zwą, którego nie mogli złapać, nagle popełnia zbrodnię w swoim własnym domu? I absolutnie nikomu nikt nie pomyśli: "Zara zara to jest ten rozpruwacz, którego od co najmniej dwóch lat nie możemy złapać, a nagle podsuwa nam dowód na talerzu? Coś tu chyba nie gra." Dla mnie to jest nielogiczne.

ocenił(a) serial na 2
zuzanna_90

Bo inaczej nie byłoby serialu :)

ocenił(a) serial na 7
zuzanna_90

A widziałaś, żeby ktoś wcześniej schodził do piwnicy Chiltona? O, ile nikogo sama do domu nie zaprosisz, nikt Ci po kątach buszował nie będzie. Żeby komuś przeszukać mieszkanie potrzebny jest nakaz prokuratorski. A ani Hannibal ani dr Chilton nie byli o nic podejrzewani. Jack zresztą zabrał z przyjęcia Lectera jedzenie, by sprawdzić czy nie jest to mięso ludzkie i badania tego nie potwierdziły, a Chilton w ogóle był poza podejrzeniami, dopóki nie znalazła się Miriam...

kazaam18

A zabójstwo policjanta? Popraw mnie, jeśli się mylę, ale czy ten policjant z jelitami na wierzchu, nie siedział sobie przypadkiem na kuchennym blacie? Dlaczego nikomu nie wydało się podejrzane, że Chilton tak po prostu zostawił zamordowaną ofiarę na miejscu zbrodni, którym był jego własny dom, co stanowiło coś w rodzaju podpisania się pod deklaracją "Tak, jestem mordercą". Gdyby był tym rozpruwaczem, to czy nie byłoby go stać na coś lepszego? A już na pewno coś, dzięki czemu FBI nie miałoby bladego pojęcia, że to on, tylko skierowałoby podejrzenia na kolejną niewinną osobę.
Mamy przestępcę, który w tak genialny sposób zabija swoje ofiary, że przez co najmniej dwa lata nie da się go wyśledzić. Zabija nawet sędziego w budynku Sądu i nikt nic nie wie. Jest inteligentny, nie ma co do tego wątpliwości. I nagle zabija policjanta, który przyszedł do niego do domu. Okej, zabił policjanta, spoko. Ale czy jako rozpruwacza nie było go stać na wywiezienie zwłok i zostawienie ich w miejscu, którego nikt by z nim nie powiązał? A następnie wyczyszczenie mieszkania, żeby zatrzeć ślady.
Tak zachowałby się prawdziwy rozpruwacz, dlatego kompletnie niepojętne jest dla mnie, że FBI na podstawie trupa w kuchni zdecydowało, że tym inteligentnym nieuchwytnym mordercą jest Chilton.
No, ale może nieuważnie oglądałam i coś poprzekręcałam.

ocenił(a) serial na 2
zuzanna_90

Ale w tym serialu od samego początku logiki "policyjnej" brakuje. Vide chociażby sławny telefon Hannibala do domu Hobbsa w pierwszym sezonie - w erze satelitarnej, gdy wszyscy wszystkich podsłuchują FBI nie potrafiło namierzyć tej rozmowy... Takich kwiatków i luk czasoprzestrzennych było multum i niestety trzeba to zaakceptować. O sławetnym samodzielnie wykonanym krwawym orle z chyba 4 lub 5 odcinka nie wspomnę...

ocenił(a) serial na 7
zuzanna_90

Nie poprzekręcałaś. :))
Ale czego oczekiwać od FBI, skoro nigdy nie brali na poważnie Willa z jego podejrzeniami? Tak jak w filmach sensacyjnych- policji nigdy nie ma, kiedy jest potrzebna albo przyjeżdża na sam koniec. Tak w tym serialu większość członków FBI to niedołęgi, a Crawford największa z nich. :))
Może jednak naszły go jakieś wątpliwości co do tego wszystkiego, bo...patrz odc.11 sezon 2.

zuzanna_90

Jak widzisz nie ma sensu dyskutować z fanami, których interesuje jedynie rozpierducha i flaki wylewające się z trupa. Ty piszesz o zachowaniu logicznego ciągu w serialu, który od początku wychwala niesamowity instynkt i dedukcje śledczych, po czym zauważasz absurd w następnych odcinkach w postaci braku w/w cech (choćby na poziomie małego dziecka) a w zamian dostajesz cytuję ,, bo inaczej nie było by serialu ,,

ocenił(a) serial na 2
michal936

A wiesz co to ironia? To może zrozumiesz, o co mi chodziło pisząc "bo inaczej nie byłoby serialu". Kwestię braku logiki i durne pomysły Fullera wałkuję od dłuższego czasu, poczytaj trochę dyskusje na forum.

kelas_aina

wyluzuj nie chciałem cie atakować;) po prostu za szybko przeczytałem twój post, nie zwróciłem uwagi na twoją ocenę i rzeczywiście nie dopatrzyłem się tu ironii, a powinienem. Tyle osób tak ślep broni tego serialu, że zaraz stwierdziłem, iż to kolejny psycho fan:) więc bije się w pierś i przepraszam ;) pozdrawiam

ocenił(a) serial na 2
michal936

spox, nie ma sprawy :)