Pierwszy sezon był świetny, tutaj nawet nie ma o czym dyskutować., ale w kontynuacji braki serii wychodzą na wierzch.
2 sezon raczy nas ogromną ilością dialogów. Wygląda to tak- gadanie, gadanie, gadanie, jakiś zwrot w akcji,
morderstwo, gadanie, gadanie, gadanie. Szczególnie irytują mnie sceny rozmów Hannibala z Willem, są długie i
pozbawione klimatu. Scenarzyści w tym aspekcie się nie popisali, ale w moim odczuciu Hugh Dancy też nie stanął na
wysokości zadania. Brakuje mu takiego obłędu w oczach, który jest niezbędny w takiej produkcji.
Następna rzecz, FBI ma zasoby ludzkie jak komenda policji w małym miasteczku, ilość agentów jest równa ilości
psychiatrów w tym serialu. Przesłuchanie najgroźniejszego przestępcy od lat prowadzi osoba, która jawnie sypia z
podejrzanym o wielokrotne morderstwo, czy nie powinna zostać całkowicie odsunięta od sprawy?
Być może to tylko moje odczucie, ale liczba miejsc gdzie rozgrywa się akcja serialu została drastycznie zmniejszona w
porównaniu do poprzedniej serii. Dom Willa, jakieś laboratorium, dom Hannibala, gabinet Hannibala, od czasu do
czasu szpital, więzienie + tymczasowe miejsca związane z konkretnym odcinkiem, których też nie jest zbyt dużo. Te stale
powtarzające się miejsca i sami Doktorzy wokół sprawiają, że w pewnym momencie zacząłem się zwyczajnie nudzić.
Sprawę ratuje pewien zwrot akcji, który spowodował, że zmieniłem zdanie na temat Jacka Crawforda, kto oglądał ten
wie o co chodzi. Gdyby nie to, w tym miejscu znajdowała by się wypowiedź jakim jest naiwniakiem i frajerem.
Możecie uznać, że czepiam się niektórych rzeczy albo nawet hejtuję, ale to tylko moje własne przemyślenia. Ja oczywiście dalej będę oglądał Hannibala, mimo, że sezon 2 padł ofiarą wysoko postawionej poprzeczki przez 1. Mam
nadzieję, że ten sezon był tylko przejściowy, aby wprowadzić/rozwiązać kilka wątków i w 3 znowu zobaczymy Hannibala
takim jak pokazali nam twórcy na początku.
Liczę na pojawienie się kolejnego agenta, który na pewno wniesie sporo świeżości do serialu i zacznie działać na
własną rękę tam gdzie nie powinien. Byle tylko nie kolejny psychiatra, BŁAGAAM!
A myślałam, że 2 sezon mnie już tak nie zaskoczył, bo się po prostu przyzwyczaiłam do psycholi. :)
Po początkowych trzech odcinkach pierwszego sezonu, zrobiłam sobie przerwę od serialu, bo trochę ze bardzo się wrył w psychikę.
Czyli zgadzam się z Tobą całkowicie - 1 sezon jest o wiele wyżej niż 2, a szkoda trochę, bo Hugh Dancy, choć początkowo kojarzył mi się tylko z rolą w 'wyznaniach zakupoholiczki' (nie ma co oglądać) - w pierwszym sezonie, a szczególnie pod koniec bardzo przekonałam się do postaci Willa. W drugim nie jest najgorzej, ale również uważam, że coś się popsuło i od Hannibala i od Willa spodziewałam się czegoś więcej.
Hugh Dancy został rzucony przez scenarzystów na bardzo wysoką wodę właśnie w scenach, o których pisałem- rozmowy z Hannibalem, gdzie gra praktycznie samą mimiką twarzy i tak jak już wspomniałem nie ma tego "obłędu" w oczach jaki widać w przypadku np. De Niro(w moim ulubionym Przylądku Strachu :) ), Edwarda Nortona czy Al Pacino, u których po samym wzroku widać, że nie mają równo pod sufitem. Namiastkę tego pokazał nam Hobbs w pierwszym sezonie.
O ile rozumiem, że Hannibal cały czas miał sprawiać wrażenie opanowanego, żeby na koniec pokazać wewnętrzną bestię, o tyle postać Willa zdecydowanie zawodzi. Poza tym mam wrażenie, że jego "wizje" straciły na znaczeniu dla rozwoju sytuacji. Nie wnoszą wartości dodanej do śledztwa i można pomyśleć, że są upychane na siłę.
Tak hejtuję i hejtuję, ale i tak dałem 8, bo pierwszy sezon był na 9, drugi na 7 :D