Czy był kiedyś morderca podobny do Hannibala? Nie chodzi mi o sposób działania ale o inteligencje i umiejętność wpasowania się w społeczeństwo. Hannibal w serialu jest człowiekiem eleganckim, ujmującym swoim stylem i inteligencją
Pewnie wielu takich jest i było. Nie każdy przestępca obnosi się ze swoimi czynami biegając z pistoletem w spodniach i nazwą swojego gangu wytatuowanego na ramieniu.. Nie brakuje ludzi, którzy noszą się w garniturach w kręgu wysokich sfer, a prywatnie dopuszczają się okropnych czynów.Właściwie kamuflaże przestępców mogą być różne i zazwyczaj jak w przypadku Hannibala wiążą się z profesjami. Ludziom wpływowym i bogatym zawsze łatwiej było ukryć swoje czyny a i przez to na więcej sobie pozwolić.
Trochę przychodzą mi na myśl oficerowie Wermachtu podczas IIWŚ. Podczas procesów wiele rodzin wojskowych stwierdziło, że nie miało pojęcia o okropieństwach, jakich dopuszczali się ich bliscy. W wielu przypadkach było to zabezpieczenie przed oskarżeniami o współudział, ale w niektóre z tych zeznań jestem skłonny uwierzyć. Rodzina zostawała w kraju dostając kojące listy, raz na jakiś czas taki oficer dostawał przepustkę, wtedy przyjeżdżał w swoim najlepszym mundurze w otoczce bohatera wykreowanej przez państwo. Z klasą i nienagannymi manierami, aby godnie reprezentować swoją służbę. Wiadomo, że przy stole mówił o swoich sukcesach, a przemilczał ilu dzieciom strzelił kulkę w głowę, a ile kobiet pozbawił dzieci swoim butem.
W wielu przypadkach inteligencja byłaby kwestią sporną, choć błyskotliwych umysłów nie brakuje. Pytanie tylko co rozumiesz przez inteligencję? Właśnie kwestię inteligentnego ukrywania się, czy masz na myśli człowieka renesansu? Hannibal został mocno wyidealizowany by jeszcze bardziej podkreślić kontrast między stroną mordercy, a gentlemana z niesamowitym gustem. Hannibal kocha sztukę, zawsze ze smakiem dobiera najlepsze składniki, ubrania, ozdoby, wyposażenie domu. Potrafi grać na klawesynie, gotować, ma nienaturalnie dobry węch, zawsze wie co powiedzieć, jest mistrzem perswazji, poliglotą, świetnym chirurgiem, psychologiem, artystą.
Takich morderców na pewno nie znajdziesz wśród nas... chyba niemordercę z takimi umiejętnościami też będzie ciężko odszukać. :)
Nie podoba mi się porównanie do oficerów Wermachtu. Głównie ze względu na to, że oni działali w sposób zinstytucjonalizowany, nie musieli się przed nikim ukrywać, wręcz przeciwnie. Ich działania nie wynikały z ich zaburzeń, tylko raczej były wynikiem przystosowania. Wiem, że to może brzmieć dziwnie. Mam tu na myśli procesy grupowe, które zachodzą w tak ekstremalnych okolicznościach jak wojna.
Jedyne podobieństwo jakie znajduję, to dbałość o wygląd i maniery oraz pretensja do wyższej sztuki, wynikające głównie z wychowania.
Ale chyba rozumiem skojarzenie. Moje jest takie: http://www.youtube.com/watch?v=5yR0wlrq_h4
Scena z listy Schindlera bezcenna :D Ale odwołując się do wypowiedzi SignoreMichavelli, to chyba nie chodziło o WH, tylko raczej SS. Hmm... Szczególnie lekarze (?) w czarnych uniformach. Mam na myśli tu np. Brandta, Mengele, czy Hovena, którzy może nie jedli ludzi, ale na miano psychopatów według mnie zasłużyli, mimo ich wkładu w naukę (np. testowanie leków, badania w zakresie genetyki- dziedziczenia), z których korzystamy do dziś :(
Podobnie strażnicy w Kacetach, którzy produkowali ze skór ludzkich rękawiczki (Ilse Koch)... No, ale Ci zazwyczaj Hanniemu nie dorastali do pięt, bo ich wykształcenie i poczucie smaku, estetyki było zazwyczaj równe 0. I zazwyczaj kojarzą mi się oni z szaleńcami, nie psychopatami :)
Chociaż według mnie Hannibal to już kompletny degenerat (co nie zmienia, faktu, że jest moją ulubioną postacią w serialu), a lekarze z Auschwitz, czy tym podobnych, ze swoimi dewiacjami nie dorastają mu do pięt :)
Chodziło mi o seryjnych morderców a nie zwylkych ludzi bez zaburzen psychicznych ktorzy w pewnych okolicznosciach dopuszczaja sie zbrodni. Kaci sowiecy ktorzy zabiali polskich oficerow wcale nie byli seryjnymi mordercami. Tylko ludzmi ktorzy dostosowali sie do sytuacji dostali rozkaz to i zabijali. Nigdy np. nie slyszalem zeby nazistowski straznik obozu koncentracyjnego po wojnnie dokonal jeszcze jakiegos morderstwa nawet jesli byl na wolnosci.
z użytkownikiem SignoreMchavelli muszę się zgodzić tylko w jednym - hannibal jest wyidealizowany. jest przekombinowany nawet bardziej jak w książkach. ale hasło "pewnie wielu takich jest i było"? błąd. żaden behawiorysta i żadne akta nie zarejestrowały tego typu człowieka. to literacka postać łącząca w sobie postacie wielu socjopatów i psychopatów. jeśli dobrze pamiętam nazwiska to kacper gradoń i przemysław czerwiński napisali najlepszą antologie o seryjnych mordercach, kiedyś była też strona zbrodnia.of.pl. można też sledzić bezpośrednią stronę FBI. niemniej jednak jestem zdania, że taka postać jak rozpisana w książce albo nie istnieje, albo nigdy nie została złapana.
popieram, w serialu jest w ogóle bardzo mało krwi, a przy tym co się w nim dzieje, to wszystko powinno wyglądać jak rozpierducha z Hostel, albo Ludzkiej Stonogi (nie chodzi mi o to co się dzieje z ofiarami tylko o cały syf i masakrę). Każda ze zbrodni i to jak wyglądają ofiary ma zawsze jakąś symbolikę, a ponad to, ofiary wyglądają jak "dzieła sztuki", o ile można tak w ogóle powiedzieć o trupach. Harris wzorował się na kilku najsłynniejszych mordercach USA, ale tylko pod względem o sposobu zabijania, bo poza tym to żaden z nich nie chodził w garniakach. Mało prawdopodobne jest dla mnie, żeby ktoś taki w ogóle istniał. No chyba, że Hanni ma swoje za uszami, ale tego nie pokażą, żeby nie psuć nam jego wyidealizowanego wizerunku. On celowo jest tak pokazany, żeby budzić sympatię.
nikt nie chodził w garniturach? albert fish - niech posłuży za jeden z wielu przykładów.
Ale w czasach kiedy żył Fish, większość ludzi chodziła w garniturach, bo takie były czasy. Hannibal ma wybór, albo chodzić w garniakach, albo jeansach.... Nie sądzę, aby Fish w czasie mordów zakładał plastikowy kombinezon na garnitur... Poza tym Fish był pedofilem, a Hannibal nim dla odmiany nie jest, łączy ich tylko to że jedli mięso ludzkie, nic poza tym.
Moim zdaniem to wyidealizowanie Hannibala to celowy zabieg. Przez to jest osobą jeszcze bardziej tajemnicza, jeszcze bardziej niedostępną, jeszcze bardziej złożoną. Nie mogę się doczekać, aby się nie dowiedzieć co jeszcze kryje się pod tymi garniturkami. Inna kwestia, że Hannibal książkowy czy filmowy jest bardzo ograniczony czasowo. Nie można pokazać tyle ile w życiu codziennym naszego doktorka. Stąd wrażenie zbyt dużych nakładów w budowaniu postaci.
to już się robi powoli śmieszne. całe wielkie FBI nie może złapać 1 psychopaty, który co chwila dokonuje fantazyjnej zbrodni. Już samo podejrzenie rzucone na Hannibala powinno skutkować dyskretną obserwacją. Przecież on działa w niewielkim promieniu od swojego domu. W ogóle to wymyślne pokazywanie śmierci w serialu jest z lekka obrzydliwe. Ciekawe co jeszcze wymyślą? Człowieka przewleczonego przez konia, który zamiast głowy ma silnik od motoru
Serio? Podejrzenia osoby, która jest niezrównoważona psychicznie, a wszystkie dowody na nią wskazują, jest na tyle wiarygodna, aby FBI zaczęło interesować się Hannim? Wybacz, nie sądzę.
Ale ze zniknięciem Bev to już przesadzili, to wręcz nie możliwe, aby nikt nie pomyślał o Hannim... No cóż, Jack już wziął jedzonko z imprezy u Lectera, więc... FBI się nim zainteresowało...
Nie sądzę, żeby ten serial był obrzydliwy. Przyznam, że odcinek z grzybami I sezonu, trochę mną wzdrygnął(tym bardziej, że jadłam kolację). Oglądając serial jakoś szczególnie w oczy nie rzuciły mi się jednak totemy, dziewczyny nabijane na rogi, odpadająca skóra, czy choćby powlekanie ludzi silikonem i zszywanie ich. Jakoś bardziej interesują mnie relacje między bohaterami (Hanni&Bedelia,Bella, Graham, Abigail (ś.p.) i całą resztą) oraz to, jak tytułowy bohater manipuluje wszystkimi, stając się perfekcyjnym mordercą...
Nie wiem co jeszcze wymyślą. Najciekawsze były dla mnie grzybki i koncert na strunach głosowych ;) To były zupełne zaskoczenia :O
Kolega (koleżanka?) chyba obrzydliwych scen nie widział(a), polecam "ludzką stonogę 2", "Hannibal" w porównaniu z nią to arcydzieło.
Pozwolę sobie zacytować: "Nie sądzę, żeby ten serial był obrzydliwy."
Tak, rzeczywiście nie jestem fanką obrzydliwych rzeczy i nie dlatego oglądam Hannibala. Coś czuję, że nie skuszę się na tę "Stonogę" :P
Bo ten serial nie jest głównie o zabijaniu, jeśli już pokazane jest zabijanie to w bardzo subtelny sposób, ale ja i tak pasuję, bo są gusta i guściki, a o nich się nie dyskutuje. Ja mam mocne nerwy, oglądając Milczenie owiec nie raz, drążyłam z kolei o postaci Buffalo Billu i trafiłam oczywiście na Eda Geina. W necie jest wszystko, można zobaczyć jego "dzieła", ofiary, miejsca zbrodni i zapewniam Cię, że "Hannibal" w ogóle nie jest obrzydliwy, w kwestii trupów.
Prędzej koń w ciele kobiety np. kobieta nabita na konia jak inne ofiary na poroża. Wyobrażasz sobie tak drastyczną scenę?
Z tą częścią wypowiedzi, gdzie piszesz, że Haniek powinien być podejrzany zgadzam się w 100%. Logiczne chyba jest, że gdy wybitny specjalista w łapaniu psychopatów, który rzadko kiedy się myli twierdzi, że ktoś jest mordercą to siłą rzeczy powinni go prześwietlić. Już nie wspominając o takich rzeczach jak fakt iż jest chirurgiem (często powtarzane jest tam hasło "z chirurgiczną precyzją"), jak mało kto miał możliwość wrobić Willa, niby sprawdzili jego ubrania ale do domu gdzie mogły być narzędzia już nikt nie zajrzał. Ale w końcu musi być o czymś serial :)
Teoretycznie kryminologia przewiduje przypadek mordercy którego schwytanie byłoby całkowicie niemożliwe. Cała kwestia rozbija się o motyw każdy sprawca go ma od zwykłego gangstera zabijającego by osiągnąć korzyść materialną skończywszy na mordercy na tle sexualnym wybierającego swe ofiary z wyrafinowaną precyzją. Zawsze motyw pozostawia jakieś wzorce da się odnaleźć pewne powtarzalne zachowania ślady odnoszące się do samego sprawcy świadczące o jego wychowaniu charakterze edukacji. Problem pojawiłby się wtedy gdyby jakiś morderca nie miał motywu gdyby zwykły Jan Kowalski zabijał losowo wybrane ofiary bez najmniejszego powodu robiąc to w dowolnych miejscach i co najważniejsze człowiek ten nie musiałby zabijać byłby wedle wszelkich standardów normalny nie odczuwając najmniejszej potrzeby by takich zbrodni dokonywać. Wtedy wyprofilowanie kogoś takiego trafienie na jego ślad byłoby wręcz niemożliwe . Oczywiście jest to zagadnienie czysto hipotetyczne skoro bowiem człowiek bez motywu nie odczuwający najmniejszej potrzeby zabijania innych nie wyjdzie po prostu na ulice i nie zacznie mordować losowo wybranych ofiar (o ile zdrowy pozostanie w przeciwnym wypadku np. po przejściu jakiegoś załamania zacznie już zabijać wedle danego wzorca co umożliwi jego schwytanie).
Ale czy nie mogłoby być seryjnego mordercy który wiedząc o tym co piszesz zaczyna unikać powtarzalności i zabija losowo ale np. gwałcąc każdą ofiarę żeby uzyskać zaspokojenie seksualne?
ok problem pojawia się tu ze taki sprawca ma motyw musi zabijać by zaspokajać swoje potrzeby sexualne. Istnieje ogromna typologia przestępstw na tle sexualnym która umożliwia przyporządkowanie danego czynu do grupy sprawczej i nawet gdyby przestępca znał doskonale ta typologie i robił wszystko a contrario mógłby przez pewien czas mylić organy ścigania ale i tak w końcu wpadłby ponieważ trzonem jego wzorca byłyby morderstwa na tle sexualnym mocno ukryte a jednak. Co umożliwia schwytanie sprawcy to motyw modus operandi zespół okoliczności oraz stosunek sprawcy to ofiary. nie da sie w tym przypadku doskonale zakamuflować. I należny tu zaznaczyć ze zdecydowana większość morderców seryjnych zostaje ujawniona i schwytana .
Hannibal współpracując z FBI właśnie odsuwa od siebie podejrzenia. Nikt nie podejrzewa osoby z którą współpracuje i która lubi o to że może być zbrodniarzem. Kończę dopiero oglądać pierwszy sezon i jedyny błąd Hannibala to zbytni spokój w kryzysowych sytuacjach.