Czytając opinie na Filmwebie doszłam do wniosku, że jako jedna z nielicznych jestem zachwycona ostatnim odcinkiem ;) Chociaż przyznam, że na innych portalach widziałam zupełnie inne opinie niż tutaj. Ale może jestem mało wymagająca?
I czy jest ktoś jeszcze kto na ostatnich 10 minutach się wzruszył?
Ja przyznam się szczerze że płakałam.
Scena Will x Abigail x Hannibal.. Tak cudowna!
Dla mnie zakończenie znakomite. Pamiętajmy że Fuller nie mógł zrobić innego zakończenia, trzeci sezon wtedy nie był potwierdzony, zostawił nam tą końcówkę abyśmy to my zdecydowali kto umrze a kto nie.
Jestem dokładnie tego samego zdania. Wiem, że nie każdemu musi się wszystko podobać, ale jestem naprawdę zaskoczona tak złą oceną tego ostatniego odcinka. No nic, chyba już tego nie zrozumiem, a ja i tak co jakiś czas będę do trzynastki wracała ;)
Na jakich portalach? Chętnie poczytam :)
Dla mnie cała scena kuchenna i wyjście Hannibala to cudo.
Głównie na zagranicznych profilach związanych z Madsem i Hannibalem, jak i na GH, chociaż i tam są również negatywne.
http://madsmikkelsennews.tumblr.com/post/86984295305/ixilecter-hannibal-shed-a-t ear-when-instructing
Łezka?
Czy jednak pot? (tfu, tfu, tfu)
Analizujmy :)
Tak jak jeszcze "przytulaski" przy patroszeniu Willa wydały mi się stylizowane na zimno, to od momentu "I let you know me" moim zdaniem emocjonalnie "popłynął". Spójrz na jego oczy, kiedy mówi o odrzuconym darze, plus górna warga...
I to jest generalnie mój największy szok, co do zakończenia tego sezonu.
Także łza, oczywiście że łza!
PIsałam gdzieś, że piękne te oczy ma. Martwe, ale jednocześnie żywe jak nigdy. I tu właśnie odczuwam WTF. Bo co ja widzę? No nie widzę "klasycznego psychopaty". Wyłamuje się z tego wszystkiego. Daleka jestem od poglądu, że gdyby go trochę pokochać, to by się "nawrócił", ale ja tutaj widzę... ofiarę. I nie mam na myśli "postępku" Willa. I to powoduje u mnie pewny rozłam. Bo takiego Hannibala, który nie jest psychopatą a "jedynie" chorym człowiekiem, który kiedyś się taki stał, byłabym w stanie kupić. A nigdy nie kupowałam tego motywu zabitą siostrą.
Pamiętam, jak napisałaś interesujący według mnie komentarz na temat sceny, w której Hannibal roni u Bedelli łezkę nad śmiercią Abigail. Pisałaś wtedy, że on to traktuje jako swoisty teatr, w którym on kreuje grę i to go może poruszyć na takiej zasadzie, jak wzrusza go muzyka, czy sztuka pod inną postacią. Teraz możesz odnieść się do tego. Już wiemy że tamta łza była na pewnym poziomie abstrakcji. Teraz strata była realna, więc i "sztuka" mocniejsza - potrzebne były silniejsze środki przekazu i większy dramatyzm w tym spektaklu.
Albo możesz (jak ja) przyjąć, że Hannibal zdołał faktycznie coś w końcu (do cholery) poczuć. Nie ważne dla mnie w tym momencie, czy płacze nad sobą, nad stratą osoby, czy relacji. W końcu coś go ruszyło.
Można oczywiście dyskutować, bo na serial jest subtelny w tym względzie. Hannibal szczęśliwie nie wywali tu: "dawno cię przejrzałem s**insynu - giń ty i ta idiotka o sarnim spojrzeniu", albo: "pokochałem cię jak syna, szaleję z rozpaczy, że mnie zdradziłeś - oto moja zemsta". Możemy wybierać (co mi się podoba), ale jak patrzę na Madsa w tej scenie, to nie mam wątpliwości. To nic, że wywalił do góry nogami mój obraz Hannibala. Byłam skonfundowana zakończeniem, ale popłynęłam zupełnie. Tym gorsze miałam lądowanie w samolocie.
PS.
Ja też nie kupiłam rozwiązania z siostrą. To w sumie coś na rozważania w wątku który toczy się obok, ale to było tak banalne - wtłoczenie go w ramy klasycznego psychopaty. Zaznaczam, że książki 'Hannibal Rising' nie czytałam, więc piszę o filmie, który mi się nie podobał.
SPOILER dla tych co nie widzieli filmu.
Zjedli mi siostrę, więc zjadam ludzi. No, w uproszczeniu, ale jego kanibalizm jako kompensacja dziecięcej traumy? Było to dość koszmarne, ale ja też tego nie kupiłam.
Może Hannibal sam się zapędził w swojej sztuce i reakcja go przerosła? Lub postanowił wyjątkowo zaimprowizować i dać się ponieść dziełu, szukając nowych bodźców? A może inaczej... Może pozwolił komuś sobą pokierować, kogoś innego dopuścił do "reżyserowania" i dzieło podobało mu się, a okazało się ułudą? Obrazem stworzonym tylko ku jego zatraceniu, kiedy ten zdążył zachwycić się jego pięknem?
Czuję się jakbym dostała obuchem w głowę. Boję się, że jeśli zacznę myśleć o nim w kategoriach ludzkich bardzo szybko zacznę kwalifikować go jako ofiarę, a stąd bardzo blisko do tego motywu z siostrą (lub czegoś analogicznego). Tego natomiast nie kupuję. Kłamałabym, gdyby nie przyznała, że Hannibal w kuchni mnie wzruszył. Tylko wychodzi na to, że facet podcina gardło młodej dziewczynie, a mnie bardziej obchodzą jego smutne oczka.
Możesz się pocieszyć, że zaraz potem obmywa się deszczem i już jest jak nowo narodzony. Wydaje mi się, że tą "chwilę słabości" zostawia za bramą swojego domu.
Rozprucie Willa było oczywiście zaplanowane, ale osobiście wolę myśleć, że poderżnięcie gardła Abigail już nie. Chcę myśleć, że był to impuls. Zgadzam się z tym co napisałaś w innym wątku, że to było prymitywne, jakieś takie zupełnie niehannibalowe, pewnie dlatego wolę myśleć, że dał się ponieść właśnie. Może to Will sprowokował go do tego mówiąc, że jednak udało się mu (Willowi) go (Hannibala) zmienić? Do Hanniego dociera, że taka jest prawda i postanawia mu pokazać, że figa z makiem - "nic we mnie nie zmieniłeś - jestem właśnie tym potworem, za jakiego mnie miałeś". No potem obmywa się jeszcze tylko krwawym deszczem myśląc "Wdepnąłem w to emocjonalne gówno, ale poradziłem sobie. Będzie git." Tylko dlaczego nie ucieka sam, ale z Bedelią. Czyżby miał ochotę na powtórkę zabawy z Willem?
Ale zapłakał jednak i czy będzie mógł z tym żyć? ;)
No oczywiście, że to było działanie na przekór. Gdy Will powiedział chyba "I already did" to złapałam się za głowę. Przecież było do przewidzenia jak zachowa się Hannibal w takich okolicznościach. Miałam wrażenie, że pozwoliłby jej żyć, gdyby nie to. Alanę to zabił chyba z braku lepszego pomysłu.
I masz rację, że omycie twarzy w deszczu to oczyszczenie z tego epizodu, eksperymentu. Hannibal jest wolny od tego, na nowo sobą. Muszę przyznać, że on we własnej skórze jest dla mnie jeszcze bardziej fascynujący, autentyczny. Gdyby nie tak mały szczegół z mordowaniem ludzi.
Ucieka z Bedelią, bo Fuller lubi Scully i odczuwa nieograniczoną podnietę na myśl o ich wspólnych scenach.
"Muszę przyznać, że on we własnej skórze jest dla mnie jeszcze bardziej fascynujący, autentyczny. "
"We własnej skórze" - to znaczy który, kiedy?
Boszzzz infekujecie swoimi rozkimnkami każdy temat na tym forum WARIATKI!!! Żarcik oczywiście. Wiem, że pisałam, że ostatni odcinek mi się nie podobał, ale teraz po czasie i obejrzeniu jeszcze raz z napisami uważam go za bardzo dobry, bardzo wzruszający. Nie można było tego rozwiązać inaczej i czekam na 3 sezon. A Wy moje drogie nie przestawajcie pisać, bo to zawsze bodziec do podtrzymywania zainteresowania. Pozdrawiam najbardziej wytrwałe!
No genialny! cudo! to chciałam zobaczyc...zaskoczenie i poezja wszystko tak jak powinno byc
Mnie finał bardzo się podobał i ja również się wzruszyłam. Szczerze powiedziawszy dawno mnie nic w żadnej telewizyjnej produkcji tak nie ruszyło.
A najbardziej było mi szkoda Willa. Bo zapędził się w tym wszystkim tak mocno, tak mocno chciał uratować wszystkich dookoła... Łącznie ze sobą samym. I jego zdanie w tym odcinku z zaszywaniem ludzi w zwłokach konia (tytuły nie pamiętam, niestety), o tej nienawiści, nabrało pełniejszego wymiaru.
Komentarz pierwsza klasa, gratuluję w takim razie wysokiego ilorazu inteligencji ;)
Widzę, że masz jakieś niesamowite zdolności. Umiesz też rozpoznawać iloraz inteligencji po rozmiarze czyjegoś buta?
Po rozmiarze buta niestety nie, ale po wypowiedzi danej osoby już tak. Nie wiesz, że osoby inteligentne i dobrze wychowane w ten sposób się nie wypowiadają? No tak, skąd masz niby wiedzieć. Z mojej strony koniec tej bezsensownej dyskusji.
Zaśmiecasz forum bezsensownymi tematami. Swoją opinię mogłaś napisać w wątku, w którym dyskutujemy o ostatnim odcinku. Zgłosiłem twój profil. Karą za spamowanie jest likwidacja konta.
Czyli tylko wybrani mogą zakładać tematy na filmwebie? I tym wybrańcem z pewnością jesteś Ty? Masz jakiś problem z innymi ludźmi? Jeśli tak to postaraj się rozwiązać ten problem poza internetem, życie naprawdę jest dużo fajniejsze, gdy nie marnujesz go na dogryzaniu innym. I jeśli ja spamuję, to w takim razie co Ty robisz? Nawet jak niesprawiedliwie usuną mi konto to myślę, że sobie z tym poradzę, Ty zgorzkniały zostaniesz już zawsze. Wielkie groźby usunięcia konta, doprawdy straszne.
Psychologiem też jesteś? W życiu mnie nie spotkałaś, ale już stawiasz diagnozy. Moja kolej: Jesteś brzydka, mało inteligentna i bez przyjaciół, więc musisz raz dziennie wyładować frustracje na forum filmwebu. A konto ci usuną, bo mój kolega jest tu administratorem.
Ja wylewam frustracje? Z tego co zauważyłam to Ty pierwszy nazwałeś debilem tych, którym podobał się ostatni odcinek Hannibala, w tym także i mnie. Nie będę więcej wdawała się z Tobą w dyskusje bo patrząc na Twoje wypowiedzi masz nie więcej niż 15 lat. Okres buntu i wyżywania się na innych? A rób co chcesz. I czekam w takim razie na twoje obietnice dotyczące usunięcia konta.
Uważaj! Zaraz się dowiesz, że jego mamunia pracuje w ZUSie i ci zabiorą emeryturę :D A szwagier jest w mafii, ciotka rzuca uroki, więc też miej się na baczności.
Proponuję olanie gościa.
No ja już właśnie szykuję się na najgorsze, usunięcie konta tutaj to będzie nic :P Nie mam już najmniejszego zamiaru z nim dyskutować ;)
Nie jestem do końca pewien czy mnie wzruszył, ale uważam, że finał był bardzo dobry. A scena kiedy Hannibal mówi do Willa:
"Pozwoliłem, byś mnie poznał. Byś mnie dostrzegł. Otrzymałeś ode mnie rzadki dar. Ale nie chciałeś go.
- Nie chciałem..."
dla mnie mistrzostwo. I ta muzyka doskonale wkomponowana w sceny odcinka. Hannibal to bardzo barwna i interesująca postać, mam nadzieje, że w 3 sezonie dowiemy się więcej o nim samym. Jak dotąd poznaliśmy dobrze Willa i Jacka, ale o samej głównej postaci wiemy nie wiele.
Osobiście do ocen i opinii innych staram się podchodzić z dużym dystansem, gusta są różne, mój też jest dość specyficzny i gdybym bezwzględnie polegał na opijaniach innych z pewnością nie obejrzałbym wielu świetnych filmów.
Wracając do Hannibala, drugi sezon w moich oczach lepszy od pierwszego i bardziej zaskakujący. Nie czytałem książki, a filmów z Hannibalem, też nie widziałem (sam się zastanawiam jak to możliwe:-) ) być może stąd moja wysoka ocena.
Tak z pewnością należę do tej mniejszości i i pewnie jeszcze nie raz się to potwierdzi, cóż ludzi "myślących nie tylko schematami" jest mniej.
This is my design...
Mi też się bardzo podobało zakończenie sezonu i szczerze powiedziawszy nawet bym chciała żeby już nie było kolejnych odcinków (tylko niech mi nikt nie pisze "to nie oglądaj, nikt ci nie karze", bo to nie o to chodzi, po prostu każdy wie co musi się wydarzyć wcześniej czy później). Trochę się obawiałam obejrzeć ten ostatni odcinek, bo nie chciałam jeszcze zobaczyć że aresztują Hannibala, że ten dupek Will wygra, nie w ten sposób.
W ogóle to mam wrażenie że cały czas to Hannibal rozdawał karty i pisał scenariusz, natomiast zakończenie tej historii pozostawił Willowi. To on miał zdecydować, czy będzie z nim czy przeciwko niemu. Przecież proponował mu że razem uciekną, do tego w nagrodę za wierność i lojalność dostał by Abigail. Tekst o tym że dał mu się poznać, był kwintesencją całej ich relacji i podejścia Hannibala do całej sytuacji. Nie chciał by z nim to co miał zrobić? Przecież głupie i tandetne by było jak by się poddał i poszedł siedzieć. Przecież on nawet Alany nie chciał zabić, nawet coś tego nie zrobił (wg mnie nie chciał tego zrobić tak byle jak, to musiało by być intymne i "jakieś" a nie przypadkowe).
Jedyne co mi szkoda to że nie dobił tej dwójki "przyjaciół", no ale wiadomo zakończenie sezony rządzi się swoimi prawami, a do tego przecież Will musi jeszcze podenerwować trochę ludzi swoją ciapowatością.
Tak, końcówka serii jest niewątpliwie wzruszająca ale jednocześnie jest konsekwencją całości obrazu, który w tym oto momencie zatoczył pełne koło. Wszystko stało się jasne i oczywiste. A najlepiej dla serialu byłoby zakończenie gp właśnie w tym miejscu. Kontynuacja mogłaby tylko narazić cały serial na sztuczność i ewentualną śmieszność generując niepotrzebne i na siłę kombinowane zwroty akcji. Podobnie jak w przypadku arcydzieła jakim jest True Detective. To powinien być obraz jednego i jedynego sezonu..
Mnie niesamowicie wzruszyli Will i Abigail. Od początku uwielbiałam tę relację, Will tak się ucieszył, że żyję, a tu Hannibał ją zabił ;_; I jak Will resztkami sił próbował ją ratować :(
No tak, ale Will sam sobie strzelil w stope - sprowokowal Hannibala tym tekstem o zmianie, bo gdyby pozwolil mu odejsc nic nie mowiac, to jestem pewna ze Hanni nie poswiecilby Abigail, i to jeszcze tak brutalnie zabijac ja na oczach Willa (obszedl sie z nia jak ze swinia, za przeproszeniem).
Ale mysle tez, ze on w tym momencie po prostu dzialal w amoku, w poczuciu naglego gniewu, maska spokoju i opanowania ktora przybral, zdecydowanie opadla, a ukazal sie nam Prawdziwy Drapiezca z krwi i kosci.
Musze przyznac, ze ta scena byla dla mnie kluczowa i zdecydowanie najlepsza ze wszystkich dotychczasowych odcinkow, bo pokazala nam bardziej "osobiste" i zranione oblicze Lectera :)
Nie tylko ty - ryczałam jak bóbr przez cały odcinek:) Był on niesamowicie liryczny i piękny. Bardzo podobało mi się, że Hannibal chciał wybaczenia od Willa, choć praktycznie go nie potrzebował. Niesamowita była też gra aktorska Hugh Dancy'ego - kiedy zaczął płakać, gdy Hannibal zabijał Abigail, po prostu zaparło mi dech w piersiach:)