Oglądałem "Hannibala" z nadzieją, że będzie to serial w klimacie "Milczenia owiec". Poza
nazwiskami bohaterów i genialną grą tytułowego bohatera nie widzę absolutnie żadnych
podobieństw. Milczenie owiec ma swego rodzaju mrok, którym jest spowita cała historia. W
"Hannibalu" jest brutalność, krew i wszystkie psychopatologiczne rodzaje morderstw jakie sobie
można wymyśleć. Plus psychologiczne rozmowy, niuanse, które po kilku odcinkach nużą widza.
Do nielicznych plusów można zaliczyć stronę wizualną, która jest świetnie dopracowana. Jednak
fabuła skupiająca się wokół Willa Grahama i jego rozterek to strzał w stopę scenarzystów.
Wydaje mi się też, że w serialu dynamika akcji jest niemal zerowa. Streszczenie komuś
najważniejszych wątków z pierwszego sezonu zajęłoby parę minut. Sam oceniam na 6/10, ale
kończę oglądanie z poczuciem straconego czasu.