Nie potrafię sobie wytłumaczyć czemu paradowali po mieście z funkcjonalnym (złożonym) łukiem nie mając do dyspozycji ani jednej strzały...
Kilka tygodni temu jakiś gość dokonał zamachu w Norwegii używając łuku i miało to jakiś sens - jak trafisz kogoś strzałą to (często) możesz ją wyrwać i użyć ponownie, a jak masz pistolet i się wystrzelasz do zera to dupa, a ci sobie łazili po mieście z łukiem...
Brak słów.
(Piszę jako posiadacz dwóch łuków, których już od kilku lat nie używałem. Powód? Emigracja. Łuki zostały w Polsce, ale nawet w czasie wizyt u rodziców ogarnięcie bezpiecznego miejsca do strzelania to nie łatwizna. Snajperem nie byłem, ale z 50-60m w tarczę 70cmx70cm trafiałem całkiem całkiem.)