i problem Elama został rozwiazany .... ciekawe, co scenarzyści szykują dla Szweda...
kurczę trochę tego się nie spodziewałem, szczególnie tutaj. Chyba serial zmierza ku końcowi szybkimi krokami
dobrze, że rozwiązali ten 'problem' w taki sposób. 'No happy endings on the wild west' jest dla mnie przekonujące.
Natomiast, moim zdaniem, obstawienie na dachach snajperów mierzących do gościa uzbrojonego w nóż, do tego niespełna rozumu, którego można by łatwo podejśc, to śmieszna sprawa. Mam wrażenie, że w tym sezonie snenarzysci idą w kierunku groteski ;)
Mnie również najbardziej interesuje wątek Szweda. Wydaje mi się, że zasługuje na status jednego z najciekawszych czarnych charakterów w historii.
Nie ma nic groteskowego w wątku tych snajperów, jak dla mnie. Nowe władze Cheyenne, jak zauważyłeś pewnie po wcześniejszych odcinkach, lubią urządzać sobie pokazy siły. Coś na wzór czołgów wysyłanych na zamieszki uliczne, w czasach obecnych. Ot, pokaz siły, nic więcej. Dziwnym jest czemu Bohannan zastrzelił Elama. Mogli go przecież zamknąć, w Cheyenne albo gdzieś indziej. Niby była mowa o konstytucji i prawach, a jednak to była publiczna egzekucja i samosąd. I to jest dopiero groteska ;)
Pewnie doszedł do słusznego wniosku że że już nic z tego nie będzie. Zamknąć i co? Jak zwierze trzymać, karmić? Leczenie urazów psychicznych, w tym wypadku było to uszkodzenie mózgu przez wbity weń ząb niedźwiedzia, nie istniało. Cullen mu po prostu ulżył.
wow, odcinek wbił mnie w fotel. Od początku sezonu czułem, że "wskrzeszą" fergusona. Cały czas miałem obawy, czy to dobry pomysł. Po tych dwóch odcinkach, muszę przyznać, że zrobili to z klasą.
muszę powiedzieć, że zaniemówiłem na końcu. wycię Culena i cisza po za tym.... Bohannon narobił sobie wrogów z dawnych przyjaciół (chociażby Eva).
Eva jest głupią babą i nie potrafi ogarnąć tego że Cullen wyświadczył mu ostatnią przysługę .
z tą głupią babą to lekka przesada - swoje przeszła i się z leksza w życiu pogubiła (chociażby oddanie dziecka), poza tym nie zapominajmy, że kochała Elama - ale zgodze sie z tym ,że Cullen zrobił to co zrobil, bo nic innego nie mozna już było zrobić dla Fergusona...
Heh, nie czaję tego. Sama widziała że chłopowi odbiło i nie dało mu się pomóc, a teraz będzie bez sensu obwiniać Bohannona. Przecież on mu nie kazał za nim jechać go szukać.
Zdziwiłem się jak Ci murzyni zdenerwowali się na Bohanona, wtedy Cullen odpowiedzial "sam widziałeś" i to były 2 słowa które usprawiedliwiały w 100% Bohanona...
Szkoda co prawda że go uśmiercili bo lubiłem gościa, a jeszcze z tymi bliznami wyglądał zajebiście, myślałem że rozwiną jego wątek skoro poświęcili jego zdrowieniu aż cały odcinek.
Szwed to zaiste postać ciekawa, czekam na rozwinięcie jego wątku...
Co do kończenia się serialu to nie koniecznie, po śmierci tej geolożki z pierwszego sezonu myślałem ze serial się kończy, a tutaj proszę...
Szkoda ze jej nie ma, ale nowa żona Bohanona też niczego sobie, zaiste zacna :D
Tak jak lubiłem postać Elama, tak cieszy mnie jego śmierć. Jego ześwirowanie w ostatnich dwóch odcinkach mnie tylko irytowało. Niby rozumiem, trauma pourazowa itd,ale...
No wiesz nie wiadomo co tak naprawdę z nim było ale ząb wbity w mózg, amnezja i otoczenie dzikusów?
Kurde na prawdę szkoda mi cullena, kolejny jego przyjaciel który umarł (w sumie sam ich zabił), wydaje mi się że zakończenie serialu będzie takie że cullen planie sobie w łep, bo ile może jeden człowiek wytrzymać? Nie zdziwił bym się jak by okazało się że to ostatni sezon
Nie no,wszystko rozumiem, po prostu mnie irytował.
Co do zakończenia... Aż tak wiele odcinków nie zostało, a wydaje mi się, że zakończenie będzie wtedy gdy dotrą do zachodniego wybrzeża.
ta kolej nie dotarła do Zachodniego Wybrzeża (nie dosłownie) - w 1869 roku Union Pacific i Central Pacific spotkały się w stanie Utaha i tam się połączyły. Pewnie do tego roku dociagna serial
Może aktor po prostu się znudził rolą i chce zrobić coś innego, podobnie było z aktorem, który grał postać Willa Gardnera w serialu "Good Wife". Trochę szkoda Elama, bo wg mnie była to najciekawsza postać serialu i bez niego serial jak dla mnie dużo straci.
Zgadzam sie stad moje pytanie, bez niego duzo traci. Smierc jego byla bezsensowna. W koncu to serial, mogli chociaz jakas dynamiczn akcje nakrecic. Pozeganianie w starym dobrym stylu , a nie jako oblakanca z 3 niewolnicami... Widac tak bylo taniej. A jesli chodzi o niego to mysle ze kasa
Common odszedł, bo chciał skupić się na swojej karierze muzycznej: http://deadline.com/2014/09/hell-on-wheels-spoilers-death-season-4-amc-831440/
No i wszystko jasne , tylko czemu tak marnie zrobili jego odejscie. Zasluzyl na ciekawszy final. Indianin po 2 sezonach tez wyparowal, rowniez szkoda bylo
Dlaczego widzisz je jako marne? Te dwa odcinki poświęcone Elamowi to było jak na razie najlepsze co ten sezon pokazał, przynajmniej w mojej opinii. Do końca nie spodziewałem się, że Elam mógłby zginąć, bo mimo wielu poprzednich śmierci bohaterów, serial był jednak w miarę zachowawczy i jeśli planowali coś dużego to zwykle na finał, a nie na środek sezonu. Postać z głównej obsady, przyjaciel Cullena odchodzi w tak żałosnych okolicznościach, oszalały, dziki i to na dodatek ginie z ręki Cullena, który nie widział dla Elama już żadnego ratunku.
Sluchaj ja to widze tak, to film jak wolisz serial. Glowne postaci nie gina sobie ot tak. Chyba ze cos sie wydarzy i chca odejsc. Wiec je usmiercaja badz znikaja jak indianiec po 2 sezonach. Sezon 4 jest slaby, slabe fundusze widac po tym ze prawie nic sie nie dzieje. Do tego slaby scenariusz, w efekcie czego mamy pomysl na zidiocenie bylego glownego bohatera i jego smierc. To sie w ogole nie trzyma niczego, pomijam ze widzial swoja kobiete w snach , ktora w ogole pozniej nie poznal. Pomijam fakt ze przeciez przewage mial Bohanon na kazdym kroku i mogl go rozbroic. Przeciez na widok swojego brata nie reagowal agresywnie, wiec w zamknieciu mogl spedzac z nim czas. No ale on musial odejsc z serialu , wiec go dobil jak rannego konia. Marnie, po prostu marnie. Mogl odejsc jako stroz porzadku ktorym byl, zginac chocby zabity przez szweda. Dodaloby to troche wiecej pikanterii pomiedzy nimi w ostatecznej walce,
Właśnie moim zdaniem sednem tego wszystkiego było to, że Elam tak naprawdę zginął w starciu z niedźwiedziem. Wróciła pusta skorupa ludzka, on nie potrafił odnaleźć się w świecie, którym niegdyś przebywał. Nie poznał Psalmsa, nazwał go Moses i poprosił go o przyniesienie proszków na ból głowy od mamy. Mógł go rozbroić, mogli go złapać i trzymać w klatce, jednak co to by było za życie? Cullen sam podjął decyzję, aby go zabić, do końca próbując przemówić mu do rozumu, kiedy widział już, że jego przyjaciel nigdy tak naprawdę nie wrócił, postanowił go zabić i wyzwolić od cierpienia. Tak czy siak o całą sytuacje obwiniany zostaje Bohannon, przez którego Elam w ogóle wyruszył z miasta. Zgadzam się, że 4 sezon, ale także i 3, są zdecydowanie słabsze od pierwszych dwóch, ale te dwa odcinki niejako zwróciły mi te emocje, które towarzyszyły mi w pierwszych sezonach, więc jestem zadowolony, nie wiem jak będzie dalej :) Samo spojrzenie Elama, po ciosie nożem, wręcz mówiło ''zabij mnie, skończ to'', naprawdę podobała mi się ta scena pomiędzy nimi.
Dobil jak rannego konia, ja sobie sam scenariusza nie dopisuje. U mnie nie bylo emocji, tylko zdziwienie, nie bylo go wcale, pojawia sie znikad. Pomyslalem, pewnie go ubija bo cos sie tu psuje. Poznal brata i to wystarczylo , czlowiek to nie zwierze. Mogl wiesc dalej zycie w spokojniejszym otoczeniu, gdzie nie mierza do niego co chwile z broni. A to ze nie poznwal nikogo oprocz brata to powod do zabicia? Daj spokoj. Chodzil, funkcjonowal, nikt nie musial go nianczyc.
No raczej musiała niańczyć. Żył już w innym świecie i był zdecydowanie mało przyjazny dla otoczenia.
"Marnie, po prostu marnie. Mogl odejsc jako stroz porzadku ktorym byl, zginac chocby zabity przez szweda. Dodaloby to troche wiecej pikanterii pomiedzy nimi w ostatecznej walce,"
Marudzisz i pleciesz bzdury. Oczywiscie, ze mógł zginac jako stróż prawa, ale byłoby to banalane, mało oryginalne, kompletnie nieciekawe i tak sztampowe jak westerny z lat 50-tych. A przypominam, ze ogladasz "Hell on wheels" - przełomowy serial, ktory momentami zbliza sie do arcydziała. Czego oczekujesz od scenarzystów? Klisz na miarę republiańskich opowiastek z Johnnym Waynem? ;)