Mr. Snow wrócił - i to z przytupem! Ale w sumie jakie miasteczko taki szeryf i i jego zastępcy. Irytuje
mnie traktowanie Naomi przez Cullena, ale cóż, miała byc dizewczyną na jedną noc, ale "zaszła". A
Szwed ze swoim mistycyzmem i pier....niem z rękami ku górze zaczyna naprawdę poważnie
irytować. Wszyscy pewnie czekamy na to kiedy i jak w końcu zginie.
Szwed powinien zginąć w finale drugiego sezonu. Do tej pory nie rozumiem po co go wskrzesili, bo inaczej tego nazwać nie można. Odcinek raczej dziwny, spodziewałem się, że Snow jeszcze coś namiesza, ale liczyłem na jakiś bardziej kreatywny sposób na wyciągnięcie go z więzienia, niż - 'chcesz zostać nowym strażnikiem teksasu? To wyłaź idziemy na miasto'. Rozumiem, że naprawdę chcą się pozbyć Duranta, ale nie widzę potrzeby angażowania w to więźniów. Wydaje mi się to strasznie na siłę, gdyby nie zamykali Snowa wcześniej w więzieniu z otwartymi ramionami widziałbym go jako ich nowego sługusa. Naomi na swój słuszny punkt widzenia w stosunku do Cullena i podobało mi się, że postanowiła bez słowa od niego uciec, kiedy on ją ignorował. Wyszło takie pół na pół z tym epizodem, ale jestem ciekawy co będzie dalej.
Tylko, że Szwed wcale nie chce zabić Cullena i nigdy nie zdradzał takich zapędów, przynajmniej z tego co pamiętam. Chciał za to, żeby cierpiał, chciał odebrać mu wszystko co kochał i sprowadzić go do swojego poziomu. Niektóre z rzeczy, które teraz wyczyniał miały sens jedynie w momencie kiedy zetknął się ponownie z Cullenem wtedy to chciał ''zbawić jego dusze'', co było całkiem ciekawe, ale tylko przez moment. Znacznie lepiej sprawował swoją funkcję w pierwszych dwóch sezonach, i wtedy był to pamiętny złoczyńca, aż miło się oglądało np ten klip, aby porównać Szweda wtedy, a teraz: https://www.youtube.com/watch?v=Lc9e2MaM0fA
Moze i nie chciał i nie chce go zabic teraz, ale sytuacja w serialu zmienia sie jak w kalejdoskopie, wiec niewykluczone ze w końcu splot okolicznosci doprowdzi do tego, ze Szwed ubije Bohannana. No bo jak nie on, to kto? ;) Bo to, ze w końcowym odcinku nasz bohater nie odjedzie na rączym rumaku w strone zachodzącego słońca, to chyba jest raczej oczywiste. Jego historia naznaczona tak niesamowitym piętnem dramatów i tregedii nie moze skończyć sie dobrze. Cullen to bohater przeklęty.
Na szczęście nie jest polskim bohaterem przeklętym, więc jak skończy karierę w kolejnictwie, łącząc tory z konkurencją w Wyoming, to za karę razem z żonką wyląduje na stałe w "Mormon-City" po drodze ubijając na amen Szweda (wiem to nie możliwe ubić Thora Gundhersona) - wtedy "rozrywkowe" życie Bohannana straci wszelki sens, pozostanie tylko mormoński styl życia....
To by było przekleństwo dla Cullena.... Rzecz gorsza od śmierci.
A w Wyoming Cullen i wiecznie żywy zmartwychwstały Szwed, spotkają Samuela Colta i razem z nim wybudują wielką kolejową pułapkę na demony... Tory długości 100 km łączące się w gwiazdę Salomona.... wtedy okaże się, że Szwed to nie jest zwykły człowiek, a demon Alistair.... Wówczas bracia Mormoni będą mieli duży problem, na który nie pomoże nawet czcigodny brat John "jakiś tam" razem ze swoimi 72 żonami.
Niezbadane są ścieżki Pana :P Wiecznie żywy zmartwychwstały Szwed Norweg Thor Gundersen faktycznie może być demonem :P Jednak wciąż nie sądzę, że wskrzesili go po to, aby ubił Cullena. Showrunnerzy się zmienili w 3 sezonie, więc pewnie bali się dopisywać nowego złoczyńce i wykorzystali starego sprawdzonego i martwego Szweda. Jak na razie nie miał żadnej szczególnej funkcji prócz wznoszenia rąk przed kamerą i wyprawiania bzdurnych kazań, więc zapewne użyją go tylko jako mięso armatnie finału serii. To taki gość, którego nawet mimo słabszych momentów w serialu uwielbia się nienawidzić, więc jak już go przywrócili to niech się pałęta po tym ekranie skoro musi :P
Caly serial powinien skonczyc sie po drugim sezonie. To co dostalismy w sezonie 3 i 4 to po prostu porazka.
Wait... What? Sezony 3 i 4 to właściwy moment tego serialu, od początku trójki HoW dopiero złapało wiatr w żagle i swój konkretny klimat. Ciągle drażni Szwed, ale za M0rpheusem, jak już jest to niech się pałęta. Druga część tego serialu to dużo więcej chamówy i mniej zbędnego pitolenia (blondi z sezonów 1 i 2), tak jak wygląda teraz HoW powinien wyglądać westernowy serial.
Zdaje się oczywiste, że życie Gundersena zostało wydłużone na skutek czyjegoś kaprysu w wakacje między drugim i trzecim sezonem. Ale w sumie to ucieszyło mnie to. Szwed przy całej tej komediowej otoczce był jedną z najbardziej wyrazistych postaci, znacznie bardziej niż całkowicie bezbarwny Eliam (jego śmierć ucieszyła mnie, a twórcy pozwolili mi przeżyć tę radość dwukrotnie). I chyba bardziej niż introwertyczny Cullen. Właściwie to Thor denerwował mnie najbardziej w pierwszym sezonie swoją nieudolnością, a potem było tylko lepiej.
No bo powiedzcie mi szczerze, czy naprawdę perypetie Eva'y albo Mickey'a interesują was bardziej niż szalone przygody Gundersena?
Swoją drogą ten serial od początku stawiał raczej na klimat niż na bohaterów, co moim zdaniem pozwala przymknąć nieco oko na niektóre absurdy.