Serial z inteligentnego dramatu s-f jakim był pierwszy sezon przeistoczył się w jakieś brednie dla półmózgów. Bohaterowie są całkowicie nieautentyczni, wygłaszają jakieś patetyczne gówna o wolności, heroiźmie i przeznaczeniu (Claire). Przemiany psychologiczne bohaterów następują w tempie, którego nie ogarniam i czuje się zażenowany. Nathan raz walczy z ojcem, odcinek później się do niego przyłącza by tworzyć superherosów a następnie, kolejny odcinek dalej chce już zamykać ich w obozach. Paranoja. Wiele wątków jest potraktowanych chaotycznie bądź wogóle nie ma żadnego uzasadnienia fabularnego. Peter, który chłonął moce, potem je stracił, znów odzyskał ale dziwnym sposobem posiada inne umiejętności. Parkman nie wiedzieć czemu stał się jasnowidzem. A malowanie komiksowych obrazków to żenada na całego. Jak nie wyprowadzą tego serialu na właściwe tory to skończy jak Prison Break - stanie się parodią własnej legendy.
pare Twoich zdań jest tutaj dobani,widocznie nie oglądasz na bierząco serialu albo przegladasz urywkowo miedzy czasie zaparzając herbate
Ja bym nie nazwał tego zagmatwania paranoją, dla mnie ma to swój charakterystyczny urok, jednak ostatnie odcinki trzeciej części (te z grudnia) były dla mnie nieciekawe, a wręcz żenujące. Bardzo lubiłem kiedyś Petera (pierwszy sezon)- teraz gdy widzę jego twarz mam ochotę cisnąć cegłą w monitor. Ostatnie dwa utrzymywały jaki-taki poziom, jednak dzięki nim znienawidziłem postać Claire (kto widział wie dlaczego). Prison Breakiem to się Herosi nie staną, ale bardzo brakuje klimatu pierwszego sezonu.