BĘDĄ SPOILERY!!!
Z całą sympatią do "Herosów": albo ten serial nie ma za grosz logiki, albo ja niczego nie kapuję. Może trochę nieskromnie obstaję przy pierwszej opcji. Spodziewałem się jakieś ciekawej interpretacji naginania czasoprzestrzeni albo przynajmniej rozwinięcia już istniejącej. Przez 22 odcinki oglądałem serial z zaciekawieniem (stwierdzę nawet, że się uzależniłem), ostatni rozdział, zamiast wyjaśnić wszystkie zawiłości, czy też wywrócić wszystkie teorie do góry nogami, nie wniósł niczego. Skoro udało się zmienić przyszłość, to czemu w epizodzie "Pięć lat później" NY jest po wybuchu? Dlaczego wpływ przeszłości na przyszłość jest wybiórczy? Claire żyje - Hiro i Peter to zmienili - ok pasuje, wynikiem tego powinna być śmierć Sylasa, ale on też żyje, a jak może żyć, skoro nie zabrał nieśmiertelności Claire, a sam był przy wybuchu Petera? W jaki sposób przeszłość wpływa więc na przyszłość (i odwrotnie)? Rozumiem, że można nie chcieć wyjawić "tajemnicy serialu", ale chyba wypadałoby to jakoś zasygnalizować widzom. A tutaj po prostu zostało to olane. To był najmocniejszy motyw serialu, który, jak się okazuje, wyszedł chyba twórcom przez przypadek.
A może ktoś jest bardziej oświecony w tych sprawach i spróbuje mi to wyjaśnić?
Przecież odcinek "Five Years gone" jest przed finałem co powoduje że znamy wydarzenia takie jakie miały mieć miejsce, czyli NY wybuchł itd. i nic nie zrobiono żeby temu zapobiec, ale skoro Hiro wiedział że tak będzie, to powrócił z powrotem do swoich czasów. Przyszłość można w tym wypadku zmienić, co też nasi bohaterowi uczynili. Przyszłośc w żaden sposób nie wpływa na przeszłość, gdyż jest to coś co dopiero będzie, więc można to zmienić. Przyszłość nie jest niczym pewnym, a odcinek pokazuje co sie stanie jeżeli nie zostanie zmieniony bieg wydarzeń.
Ale w tym nie ma za grosz logiki. Dlaczego w takim Claire żyje, skoro to przyszłość po wybuchu? Skoro Claire żyje, to Sylar nie ma jej mocy. Jak więc Sylar przeżył eksplozję Petera?
---------
Przed chwilą naszła mnie nowa myśl: przecież wybuch miał nastąpić dzień po wyborach, a finał rozgrywał się wieczorem w dzień wyborów. Więc może wielkie bum dopiero nastąpi?
Moim zdaniem przyszłość (ta z 20 odcinka) się nie zdarzy dlatego, że Hiro ją zobaczył, wrócił i zaczął zmieniać. Moim zdaniem np. fakt że Nathan jednak przyleciał pomóc Peterowi wynikła między innymi z tego, że Hiro powiedział mu, że w przyszłości będzie złoczyńcą, co razem z postawą Claire jakoś tam na niego wpłynęło. Ale rzeczywiście nie rozumiem jak to się stało, że Syler żył w 20 odcinku. Musiał być gdzieś daleko od wybuchającego Petera, bo inaczej by nie przeżył.