Jak dla mnie wniosek, że serial zbyt krótki. Wiele wątków uproszczonych. Osoby które przeczytały materiały i interesowały się tematem nadążą.

Mylisz się. Zwłoki były poszatkowane przez niemiecki frachtiwiec który odszedł, widział to nawet pilot naszego śmigłowca ratunkowego, była przewożona broń na pokładzie, co do wiatru - widać że nie przeżyłeś sztormu na morzu a ja i owszem niejeden więc piszesz bzdury kolego. Przeczytaj sobie może ten artykuł to ci się wyprostuje parę rzeczy: https://wiadomosci.onet.pl/szczecin/netflix-pokazuje-kulisy-katastrofy-heweliusz a-mroczna-historia-lat-90/c1s8ytj

Artykuł na Onecie jako źródło faktów? Jak załoga polskiego śmigłowca - którego tam nie było, bo zostały uziemione na wiele godzin - stwierdziła czyja śruba uszkodziła ciała?

A co masz do Onetu? Może najpierw przeczytaj sobie. To jest wywiad z kapitanem marynarki który tą sprawą zajmował się zawodowo przez 20 lat. Ale rozumiem że wiesz od niego lepiej. Tam też masz wyjaśnione co i kiedy zobaczył polski śmigłowiec który w koncu dotarł na miejsce katastrofy.  Czytanie nie boli.

No i tak to jest, gdy ktoś o czym nie ma pojęcia, bierze się za komentowanie.
1. Był potężny sztorm, do dzisiaj nie odnotowano choćby podobnego. Skala 6 i 7 była fałszywa, odnotowano ją w porcie, później tylko się nasiliło.
2. Radary nic nie mogły ogarnąć z powodów atmosferycznych. Porty w Niemczech i w Danii z którymi komunikował się kapitan, ciągle dopytywały o pozycję bo nikt jej nie znał. Nawet kapitanowie Silesi i Kopernika, które również płynęły tą trasą, nie miały pojęcia gdzie znajduje się statek. Heweliusz zrobił zwrot o 180° co również kompletnie zmieniło pozycję statku. Ostatnie słowa kapitana brzmiały "my last position is...." i tak skończyło się namierzanie Heweliusza.
3. Tak wykluczona że Niemiecki śmigłowiec który pierwszy tam dotarł działał nie na 10-15 metrach, tylko na 5 próbując kogokolwiek uratować, gdzie ryzykowali strącenie śmigłowca. A i Niemiecka bundeswhera, która prowadziła akcje poleciała na swój sposób, ochotniczo. Nie długo po nich pojawili się Duńczycy.
4. Zwłoki były, co nawet można do dzisiaj w wywiadach znaleźć, ale najprawdopodobniej była to wina Arkony, a nie tajemniczego statku (choć ten się pojawił, i wcale nie tajemniczy to niemiecki Frank Michael). Sam pilot polskiego śmigłowca mówił, że było tam morze krwii. WSI pojawiło się pod siedzibą Euroafrica, co zostało odnotowane i zauważone, a wojskowi nurkowie pracowali już kilka h po katastrofie. Jeśli nie było "tajemniczego ładunku" to jak wytłumaczysz przeciążone dwa wagony, które na liście przewozowym miały mniejszy ciężar niż faktycznie? 

Zamiast pisać te swoje dyrdymały, to może posłuchaj sobie na polskim radiu na YT całego 5 odcinkowego podcastu o Heweliuszu, który przygotowywał facet, który w ten dzień prowadził dziennik i od samego rana był przy całej tej sytuacji. Masz tam niepublikowane do dzisiaj rozmowy, materiały archiwalne, oraz wywiady z tymi którzy przeżyli. Gorzej jak ktoś się próbuje mądrować nic nie wiedząc. To twoje "realnie..." możesz sobie między bajki włożyć, bo próbujesz być mądrzejszy niż ludzie, którzy faktycznie tam byli i którzy to przeżyli i od 32 lat badają tą sprawę.

Dokładnie. Ludzie komentują nie mając zielonego pojęcia o temacie. I co więcej - nawet nie chce im się niczego poczytać żeby zgłębić wiedzę i zweryfikować swoje wątpliwości. Na tik toku musiałoby być chyba.

Radek moja rada nie pisz o sprawach o których nie masz pojęcia bo robisz z siebie pośmiewisko.

A skąd ty wiesz co było a co nie było ? Byłeś tam specu z d. ? Skoro nie było to coś tam robiło WSI ?

Nie masz zielonego pojęcia, pieprzysz bzdury o radarach, kompletnie się nie znasz! Pocięte zwłoki były i są na ten temat informacje! Ogólnie nie masz krzty racji!