PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=620036}

House of Cards

2013 - 2018
8,3 181 tys. ocen
8,3 10 1 180816
8,2 53 krytyków
House of Cards
powrót do forum serialu House of Cards

Jestem po emisji 7 odcinkow serialu i zaczyna coraz bardziej mniej razic watek romansu Franka i Zoe. Dwie glowne uwagi, ktore mi sie nasuwaja:
1) Po co Frankowi ten romans? Jego jak i Zoe lacza przede wszystkim interesy - ona dostaje zrodla cennych informacji, ktore pozwalaja zaistniec jej jako dziennikarce, natomiast Frank dzieki Zoe moze osiagac swoje cele manipulujac opinia publiczna i rozgrywac karty w konkresie i rzadzie. Seks wydaje mi sie czyms wymuszonym w tej sytuacji, trudno mowic o szantazu, bo obydwie strony sa od siebie zalezne. Ciezko tez uwierzyc we wzajemne zauroczenie, widac ze dziennikarce podobaja sie mlodsi mezczyzni (chocby ochroniarz Franka), wiec w tej sytuacji wyglada to jako dosyc tani motyw w scenariuszu, ktory psuje ogolny wizerunek serialu (jak chocby scena seksu oralnego). Oczywiscie ktos moze zaprzeczyc podajac przyklad Billa Clintona i Moniki Lewinsky w Owalnym Gabinecie, ale w tamtym przypadku nie chodzilo o interesy, a zwykle zauroczenie.
2) Domyslam sie, ze scenarzysta i rezyser zamierzal pokazac cynizm tamtejszej klasy politycznej, ale ktora zona zgodzilaby sie na taki uklad jak Claire? Nawet, jesli za cene funkcjonowania na wysokim poziomie zycia. Obrzydliwe!

kris790

Serio? Dla mnie nie ma w tym nic naciąganego. Frankowi chodzi nie tyle (czy nie tylko) o seks, ale przede wszystkim o władze, a seks jest jednym ze sposobów okazania swojej dominacji. "Romans" z Zoe jest jak najbardziej spójny z jego, nazwijmy to umownie, "profilem psychologicznym". Co do Zoe, laska jest po prostu zafascynowana charyzmatycznym kongresmenem plus wykorzystuje go jako źródło informacji. Cóż w tym dziwnego czy niezwykłego?
"Która żona zgodziła by się na taki układ jak Claire"? Z całym szacunkiem, na jakim świecie żyjesz? W Bajkolandii? Połowa małżeństw przedstawicieli tzw. elity (nie tylko politycznej) opiera się w dużym stopniu na grze wzajemnych interesów, a miłość czy wzajemny szacunek są ostatnie na "liście życzeń". Obrzydliwe? Zapewne. Realistyczne? Jak najbardziej.

sts111

Czyli sugerujesz, ze w 50 % malzenstw wyzszych sfer zona akceptuje oficjalnie zdrade meza, ktory w ten sposob zalatwia interesy? Nie sadze. Claire w jakims sensie jest niezalezna finansowo od meza i wcale nie musi tolerowac takich zachowan.
Okazania dominacji? Nie ujmowalbym tego tak doslownie - patrzac ze strony Zoe to Frank jest od niej zalezny, bo dzieki niej pewne sprawy ukladaja sie poprzez prase dla niego wygodniej.

kris790

Nie wiem czy w 50%. Ale prawda jest taka, że w przypadku np. małżeństw polityków obie strony mają b. dużo do stracenia. Pozycja społeczna/towarzyska jest dla takich ludzi czymś zupełnie innym niż dla przeciętnych Kowalskich czy Nowaków. Tu nie chodzi tylko o pieniądze. Taka Claire ma dzięki Frankowi dojścia, o których normalnie mogłaby co najwyżej pomarzyć. Poza tym fakt, że małżonek ma kochanki na boku nie musi świadczyć o braku miłości do żony (tu nie ma takiego prostego przełożenia). W idealnych związkach seks i miłość łączą się ze sobą, ale świat nie składa się z idealnych związków.
Oczywiście Zoe jest dla Franka przydatna, ale w znacznie mniejszym stopniu niż on dla niej. Dla Zoe Frank stanowi trampolinę do wielkiej kariery medialnej, podczas gdy dla Franka Zoe to po prostu (atrakcyjne) narzędzie, które w każdej chwili można zastąpić innym. Takich dziennikarek jest na pęczki, zaś kongresmenów o takich jak Frank wpływach, znacznie mniej. Dla mnie ich układ jest (niestety) bardzo realistyczny. Czy mi się to podoba? Nie, nie podoba. Ale mówimy o realiach a nie ideałach.

kris790

Ok, teraz zauważałam, że sama wspomniałam o "połowie" ;). Nawet jeżeli to tylko 10%, to można założyć, że państwo Underwoodowie należą do tej niechlubnej mniejszości. A tak na marginesie, oglądałeś Bossa? Przy małżeństwie Kane`ów Frank i Claire to prawie rodzina a la Radio Maryja ;))

sts111

Niby tak, ale z drugiej strony Frank ma atrakcyjna zone, a dziennikarka jest zupelnie przecietna... Poza tym kongresmena (przyklad Russo) stac na luksusowe prostytutki, wiec znajomosc z dziennikarka, ktora latwo moze sprzedac pikantne szczegoly jest dosyc ryzykowna. Moim zdaniem scenarzysci poszli troche po mniejszej linii oporu kreujac taki romans, tym bardziej, ze amerykanskie kino zna przyklady ciekawych scenariuszy, jak chocby z Raportu Pelikana, gdzie para Denzel Washington i Julia Roberts pomagali sobie nie uprawiajac przy tym sukcesu.

kris790

Nie wiem czy wiesz, ale "Raport Pelikana" to ekranizacja książki Johna Grishama pod tym samym tytułem. W książce główni bohaterowie mają ze sobą romans, w filmie nie było to możliwe z prostej przyczyny. Amerykańskie kino wczesnych lat 90-tych nie było gotowe na biało-czarną parę, a już na pewno nie w przypadku ówczesnej "ulubienicy Ameryki". Zresztą i w samym filmie są pewne aluzje co do ich (ewentualnego) romansu, choć seksu na ekranie nie ma. Co do urody Claire i Zoe, to już kwestia gustu, być może gdyby Ci się spodobała aktorka grająca Zoe, Twoje zdanie na temat prawdopodobieństwa romansu byłoby inne ;). Dla mnie mało realistyczny jest wątek zabójstwa Russo, to właściwie mój jedyny (jak na razie) poważny zarzut. Mam nadzieję, że pociągną to dalej i to w wiarygodny sposób. O ile romanse na boku pasują do Franka, o tyle morderstwo już niekoniecznie. Właściwie nie rozumiem intencji scenarzystów. Po co im to było potrzebne?